To ja...
~0~
Od czego by tu zacząć... może od początku. Nazywam się Che Sao Hwa, dla przyjaciół Choa. Mam 23 lata i pochodzę z Korei Południowej. Mam długie ciemnobrązowe włosy, czarne oczy oraz 170cm w kapeluszu. Moja rodzina jest przeciętna, niczym wielkim się nie wyróżnia. No, może poza jedną osobistością, którą jest mój wuj. Po długich staraniach udało mu się dostać do jednej z wytwórni muzycznych, jako menadżer jakiejś grupy. Co to ma ze mną wspólnego? Otóż zaczęłam studiować na Uniwersytecie tekściarstwo. Od dziecka lubiłam wymyślać różne teksty, w poprzednich latach nauki zdobyłam parę nagród, więc stwierdziłam, czemu nie? A dzięki znajomością wujka dostałam pozwolenie na pobyt w siedzibie firmy i udział przy niektórych projektach. Oczywiście ze względu na mojego wujka, głównie przy „jego" zespole.
Dźwięk nadjeżdżającego autobusu wyrywa mnie z zamyślenia. Spojrzałam szybko na bilet, który miałam w ręce, poklepałam się po kieszeniach i w myślach przeleciałam pamięcią wstecz, aby sprawdzić, czy niczego nie zapomniałam. Raczej nie, więc włożyłam słuchawki do uszu, złapałam rączkę od mojej dość dużej walizki. Doczłapałam się do pojazdu pokazując kontrolerowi bilet, jakiś inny mężczyzna odebrał mój bagaż, a ja weszłam do środka zajmując miejsce z tyłu po prawej stronie przejścia, przy oknie. Czekając na odjazd odpaliłam playlistę, którą podała mi przyjaciółka, która nagminnie uzupełniała moją - nie czarujmy się - małą wiedzę w dziedzinie kpopu. Nie potrafiłam zliczyć ile ona zna zespołów, artystów, kompozytorów i innych, mnie głównie i tak zajmował tylko tekst piosenki, którą śpiewali jej ulubieńcy, co często łączyło się z jej ostrą krytyką, gdy myliłam przezwisko z prawdziwym imieniem występującego.
Miałam włączone "Mr.Simple", gdy wibracja telefonu wybudziła mnie z półsnu. Zerknęłam na wyświetlacz, od mojego wyjazdu z domu minęły dwie godziny, więc znajdowałam się już w pobliżu Seulu. Wyjrzałam przez okno i przywitała mnie daleka panorama dzielnicy z wieżowcami nad rzeką Han. Westchnęłam cicho, to tam miałam teraz zamieszkać razem z wujkiem. Wysiadłam na dworcu i z walizką udałam się do poczekalni skąd miał mnie odebrać tymczasowy opiekun. Przesiedziałam tam z dwie godziny, gdy przyszły do mnie wiadomości.
„Ne~ Choa~ dojechałaś już? Mów, jacy są? No i do kogo wreszcie pojechałaś?! Nic mi nie mówisz, a ja z nerwów się skręcam na podłodze! Tylko mi nie mów, że będziesz mieszkać w dormie SuJu! ;-;
Ale jeśli tak, to jak mi nie załatwisz fotki z autografem Wookiego to nie daruję!"
„Spokój, jeszcze siedzę na dworcu." - Odpisałam.
„HEEEE?! To odezwij się jak dojedziesz, jak ich poznasz, nie zapomnij, bo i tak Cię dorwę i wyduszę z Ciebie prawdę!"
„Jasne :)"
Znając życie będę musiała odpisać za dwie minuty, że jeszcze w niczyim dormie nie siedzę. Potem zajęłam się odpowiedzią do niecierpliwej mamy, a dopiero na końcu SMS-em od wujka. W sumie to chyba od niej powinnam zacząć...
„Przepraszam Sao Hwa, chłopakom wydłużyło się spotkanie. Nie mogę Cię odebrać, ale podaję adres, gdzie będziemy do 18.30, jeśli nie zdążysz dojechać to zadzwoń. Okropnie Cię przepraszam. Do zobaczenia mała."
Lekko zdenerwowana wystukałam odpowiedź. Wyryłam sobie w pamięci adres i ciągnąc za sobą, ciężką, brązową walizkę udałam się na miejsce postoju taksówek. Moja przygoda w Seulu zaczęła się od długiej podróży z własnymi manatkami.
**************************************
No to to jest taki początek~
gwiazdka, komentarz, pozostawcie cokolwiek, jeśli czytacie :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro