Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Noona zła, to groźna Noona

~14~

~Yoona~

(W tym samym czasie, co Leo otworzył prezent od Sao Hwy)

- Eureka! Wiedziałam! Tylko co? - Rozejrzałam się zaspana po pokoju.

W przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, urodziny Leo spędziłam wśród innych fanek na fancafe i po innych stronach internetowych. Siedziałam na łóżku w swojej fioletowej, puchatej piżamce w alpaki zabarykadowana od świata słodyczami, laptopem oraz kołdrą. Moja, nowa, pluszowa panda służyła mi za oparcie.

Nie znajdując powodu pobudki, położyłam się z powrotem wtulając się w pandę.

~Choa~

Oczy. Sześć par czarnych oczu. Gapią się. Totalnie się gapią. Nie ma chwili żebym nie czuła tych natrętnych spojrzeń na sobie.

Ciągnęło się to całe przedpołudnie. Idę w lewo ich wzrok za mną, prawo to samo. Wstałam, usiadłam, podniosłam palec, przeczesałam włosy, zakaszlałam, upadłam... i wszystko to rejestrowało sześć par oczu. W ciszy. Nie wydając przy tym żadnych dźwięków. Tak jakby śledziło mnie sześć koreańskich duchów. Aż mnie ciarki przechodziły po plecach.

Tajemniczym sposobem spokojnie wykonywałam obowiązki - oczywiście biorąc pod uwagę trzęsące się ręce, zwiększone roztrzepanie i co sekundowe odwracanie się do tyłu - udało mi się przecież wykonać jedną rzecz, porządnie napisałam test wewnętrzny na prawko. O dwunastu spotkaniach w roli asystentki, na których nie byłam przytomna duchem nic nie wiem... Kiedy myślałam, że nauczę się żyć z kolejnym dziwnym pomysłem chłopaków i wybrałam odpowiednie detergenty, aby pozbyć się drobinek ziemi z lodówki po Hyuku, ONI zaczęli zachowywać się jakby nic się nie działo. Wrócili do stanu początkowego.

A przynajmniej tak myślałam.

- Noona! Noona! Patrz, co mam!

- Nowy aparat...? - Powiedziałam niepewnie do Hyuka.

- Ach Noona! Nie to! Mam zdjęcie menadżera w różowej piżamie! Patrz!

- Hyukkie... ale to nie jest wujek... - powiedziałam sięgając do guzika z koszem na urządzeniu.

- Wiedziałem! Hyung! To jednak Choa-noona! Stawiasz mi pizzę! - Zawołał odbiegając ode mnie w kierunku Raviego. Serio?!

- Ach, a dałbym sobie rękę uciąć, że noona będzie spać w koszuli...

- Ravi- ya! - Zawołał N, a mnie wryło. - Wiemy, że oglądasz porno, ale wiesz...

- Dawno i nieprawda! - Bronił się.

- Czyli jednak! Noona, musisz na siebie uważać - powiedział w moim kierunku Ken. Nadal stałam w miejscu przetrawiając informacje.

- To nie tak, Hyung! Przecież już się tłumaczyłem... ile lat będziecie to jeszcze ciągnąć!?

- Aż do śmierci - odpowiedział mu poważnie Leo - następnym razem wyłączaj laptopa.

- Hyung! - Ravi zrobił się cały czerwony. Nadal stoję w miejscu...

- No już, jesteś wśród swoich - Hongbin poklepał go po plecach. - Nie musisz się już z tym kryć. Noona też już pewnie o tym wie...

- Bo wy wszyscy święci jesteście! A kto ostatnio zabrał mój komputer na całą noc? Baterię mi rozładowaliście! Przynajmniej dobry film...

- Jestem niewinne maknae, nie wiem o jakim filmie mówisz. Noona! O czym mówi Ravi hyung?

- Em...

- Niewinny? Od kiedy? Sam wyrzuciłem ostatnio z twojego pokoju tą dziwną poduszkę, zanim Noona się wprowadziła - powiedział N z założonymi rękami.

- To była daimakura! Każdy coś takiego ma...

Wreszcie do mnie dotarło.

- Dość, dość, dość! Nic nie słyszałam, ja nic nie wiem, mnie tu nie było!

- Noona, nie martw się żaden z nas się nie dobierał do twojej bielizny - powiedział Hongbin podnosząc ręce do góry. Że CO?! DO CZEGO?!

- Ale po rozmiarze koszulki też można wiele się dowiedzieć - powiedział N.

- Albo spodenek, przecież... ała! - Hyuk zaczął podskakiwać w miejscu po kopniaku od Leo. - Ale sam mówiłe... to boli! Noona znęcają się nade mną! - Zapłakał, gdy Taekwoon po raz kolejny przywalił mu w głowę.

Stałam skamieniała. Chyba na poważnie muszę pomyśleć o jakiś zamkach...

- No i patrzcie, noona się zawiesiła. Noona. Noona! - Wołał do mnie Ken. - Choa-noona!

- To durny sen. Zaraz się obudzę...

- Noona, wszystko gra? Oddychaj, noona - Ravi podszedł do mnie na spokojnie.

Jak ma nie grać? To nie tak, że szóstka chłopaków grzebała w moich ubraniach...

- Zaraz się obudzę... muszę tylko się uszczypnąć... ałć! - Zawołałam, gdy Leo delikatnie uszczypnął mnie w policzek. No nie...

- Hyuk, leć po jakąś wodę. Noona musi usiąść, bo zaraz nam zemdleje. - N-omma się odezwał. Chwila moment... przesłyszałam się?

Lider z Hongbinem przy asyście Taekwoona posadzili mnie na krześle.

- Dajcie mi kilka minut... p-potem wrócę do siebie - powiedziałam odbierając napój od maknae.

- Spokojnie, noona.

Zrobili lekko skruszone miny i poszli w swoje strony. Tym razem to ja się gapiłam, ale w ścianę. Kiedy u licha zrobili mi tamto zdjęcie?!

***
W garderobie, trzy dni później

- Czy...

- Noona! Widziałaś gdzieś moją obróżkę?

- Poszukaj na stole, Ravi. No, więc...

- Noona! Noga mnie boli!

- To przestań tyle skakać, Ken! Czy mo...

- Noona, telefon mi się rozładował!

- Proszę, ładowarka - powiedziałam podając urządzenie liderowi.

- Nie wiecie, gdzie dałem mikrofon?

- Sprawdź w spodniach. - Powiedziałam lekko wzdychając.

- Miałem w tylnej kieszeni, dzięki noona!

- Noona! Masz jakieś ciastka?

- Nie Hyukkie, nie mam... chłopaki, możecie...

- Noona, podasz mi ręcznik?

- Leży obok!

- Noona, pomożesz mi zapiąć ten łańcuszek?

- Tak, tak, ale...

- Dzięki Noona! A w ogóle pomalowałaś się dzisiaj?

- Nie, ale co to ma do...

- Nie dobrze, Noona musi wyglądać jak Noona inaczej będzie starą ajummą... - Hyuk się zasępił.

- Masz coś do Kenjummy?!

- Chłopaki...

- Kenjumma nie jest stara, a nasza nowa Noona wygląda staro!

- Hyuk...

- Hm... przydałoby jej się trochę makijażu. Noona, podaj moją torbę.

- Proszę... ale chciałam...

- Ćśś! Noona nie gadaj, bo Cię rozmażę!

- Hakmhmmm - moje usta zostały zaklejone taśmą.

- Noona się nie udusi?

- Spokojnie. Może oddychać przez nos, ale faktem jest, że nasza omma jest starsza od Kenjummy...

- Racja Hongbin, ale Kenjumma to Kenjumma, a Noona to Noona. Noona może nie wytrzymać...

- A daj spokój Ravi! Noona jest silna.

- Za chwilę mamy występ - do całej akcji włączył się Leo... - zostawcie już Noonę. Chodźmy, bo menadżer będzie zły -... i powiedział najdłuższą wypowiedź jaką od niego usłyszałam. Pomińmy fakt, że i on od kilku dni nazywa mnie nooną...

- Ah! A tak mi pięknie idzie! Noona, nie ruszaj się stąd. Zaraz wrócę!

- Lepiej ją związać. Noony lubią uciekać.

- Skąd wiesz Hyukkie?

- We wczorajszym filmie tak było, Binnie-hyung.

- Pasek od torebki Noony jest długi! Noona, nie ruszaj się.

Zanim zareagowałam Ravi przywiązał mi nadgarstki do nogi od stołu. Jakim cudem stopy też?!

- Dobra musimy iść - N odłożył kosmetyki i wstał.

- Do później, Noona~! - Powiedzieli równocześnie wychodząc z pomieszczenia. Reszta ekipy śmiała się ze mnie do rozpuku.

Podczas powrotu do dormu

- No już... Noona, nie dąsaj się! - Powiedział Ken.

- Noona! Powiedz coś! Odkąd Leo-hyung Cię rozwiązał ani słowem się do nas... - zamarudził Hongbin.

- Nooonaaa! - Rozwrzeszczał się maknae przerywając przyjacielowi.

- Aaaa! O co wam chodzi?! - Wybuchłam, gdy cała szóstka otoczyła mnie ścisłym wianuszkiem.

Od kilku dni tylko, noona i noona słyszę jak wypływa z ich ust, a ja nawet nią nie jestem! No, może dla Hyuka tak... ale!

- Lody waniliowe - Ravi wyrwał jak Filip z konopii. Spojrzałam na niego jak na idiotę.

- Co?

- A tam! Czekoladowe lepsze - zaoponował Ken.

- Truskawkowe! Noona na pewno takie lubi! Prawda, Noona?

- Chwila...

- To może pistacje?

- Sam sobie je zjedz, Hongbin. Bananowych nic nie pobije. Musicie się wiele nauczyć, dzieci. Prawda, Noona?

- N-hyung, bananowe są okropne! To nie lody, tylko papka!

- Sam masz papkę zamiast mózgu, Ken! Nie znacie się, co nie Leo?

- Kawowe najlepsze - powiedział cicho.

- Ale one nie są słodkie, Hyung! Noona musi jeść słodkie rzeczy! - Hongbin nie dawał za wygraną.

- Chłopaki ja...

- Dlatego na pewno dla Noony nie kupujemy pistacjowych! - N podniósł lekko głos.

-...naprawdę...

- A tak w ogóle to najlepsze są w rożkach - powiedział Ravi.

- Nie... na patyku!

- Ale Hyuk, nimi najprościej się ubrudzić. Podane w pucharku jak w kawiarni smakują najlepiej! Jak dziewczynę chcę się zabrać na lody to najlepiej na takie. Prawda, Noona?

-...mam...

- Lepiej się je z jednego pudełka. Hongbinie.

- Tu się zgodzę z Kenem - powiedział N, a Leo wydawał się zbyt zaabsorbowany muzyką, aby prowadzić tę rozmowę dalej.

-... powoli tego...

- Noona, a odebrałaś mój sweter? Zamówiłem sobie nowy i powinien wczoraj już przyjść, ale nic nie przyszło...

- Ten czarny golf, którym się tak jarałeś, Ravi?

- Zaraz tam jarałeś się... - mruknął - to jak Noona, odebrałaś?

- A po co Ci on teraz? Raczej się zastanówmy, co robimy? Noona, masz jakiś pomysł?

- ...DOŚĆ! - Spojrzeli na mnie wielkimi oczami. Wszyscy, Leo nawet wyciągnął słuchawki, wow... - Jeśli mi nie powiecie o co chodzi...

- Noona, przecież wszystko jest okej...

-... to nie ręczę za siebie! Ken, nie przerywaj mi do jasnej cholery!! Ekhm, przepraszam. Słucham, o co się całej waszej szóstce rozchodzi. Najpierw siedzicie cicho, potem gapicie się na mnie jak... jak... jakbym miała zaraz coś zepsuć, a od kilku dni odprawiacie jakieś cyrki! O.co.wam.biega?!

- Noona, spokojnie, bo Ci zmarszczki wyjdą - powiedział Hyuk.

- A wtedy na prawdę zostaniesz Nooną - wypowiedział się N.

- A może nawet Ahjummą - dodał swoje pięć groszy Ken.

Czy oni ciągle muszą mówić o tym cholernym wieku?!

- Mam tego dosyć, chcecie ciągnąć tę szopkę to proszę! Ale beze MNIE!

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku tłumu ludzi. Byłam pewna, że nie pójdą za mną. Zbyt ryzykowne, dlatego też do dormu dotarłam sama i jako pierwsza. Zamknęłam się w pokoju na klucz. Chciałam zadzwonić do Yoony. Tylko był problem, moja torebka była w plecaku Hongbina. Szlag!

Z braku laku leżałam na łóżku i rozmyślałam o niczym. Upajałam się ciszą, której normalnie nie mogłam słyszeć, aż nie doszły mnie ponownie słuchy sześciorga dzieci. Wróć, pięciorga dzieci i Leo, bo Leo to całkiem inna bajka...

- Jak myślicie, wróciła? - Spytał się raper.

- Noona! Jesteś w domu?!

- Hyuk! - Powiedzieli razem.

- No co, chcecie wiedzieć czy wróciła...

- A co jeśli spała?! Jak Noona zła, to Noona groźna. Zapamiętaj to młody.

- Słuchaj się, co omma mówi. N-hyungowi najbliżej do stania się kobietą, więc wie najlepiej.

- Hongbin uważaj, co mówisz, bo inaczej wieczorem Ci nie dam spać.

- Mam się bać?

- To może niech nam omma powie, czemu Noona jest taka nie w sosie od rana?

- Jeszcze tego nie rozgryzłem, Ravi.

- Nasza omma myśli, ratuj się kto może.

- Lee Jaehwan! W tej chwili odłóż to mleko albo własnoręcznie Cię uduszę! I co to miało znaczyć, co?

- To, że będziemy mieć więcej kłopotów - usłyszałam cichy głos Leo, który musiał w tej chwili stać przy moich drzwiach. - Zamknięte.

- Myślicie, że noona się przebiera?

- Hyuk...

- Dzisiaj śpisz z nami.

- Nie! Ravi-hyung miał mi pokazać jeden film, bo inaczej powiem co się stało z kartą pamięci od aparatu Binniego...

- Tym bardziej śpisz ze mną, N-hyungiem i Leo-hyungiem... zaraz, CO SIĘ STAŁO MOJEJ KARCIE?!

- Nie mniej, Noona zamknęła drzwi. Są dwie opcje: nie ma jej albo śpi. A co jeśli doprowadziliśmy ją do depresji?

- Ken! To nie jest zabawne!

- Ale pomyślcie sami, była ostatnio roztargniona, zrzędliwa... dzisiaj się ani razu nie uśmiechnęła...

- Hakyeon herbata, Hyuk klucz.

- Ale hyung...

- Ale to już! - Nigdy bym nie pomyślała, że usłyszę tak ostry ton głosu Leo.

- Sam go wczoraj wyrzuciłeś...

Na chwilę zapanowała cisza, potem kilkoro ktosiów oberwało, ktoś pobiegł do kuchni, a później... Leo i Ravi wyważyli moje drzwi. Pisnęłam i podskoczyłam, gdy tylko wparowali do mojego pokoju. Nie minęła sekunda, a cała nasza trójka była czerwona ze wstydu. Miałam na sobie krótkie spodenki i top, ale po pokoju walały się wszystkie moje ubrania włącznie z bielizną.

- Liczę do trzech. Raz...

- Noona... my...

- Dwa...

- T-to...

- Trzy!

Rzuciłam się na nich, a oni do ucieczki. Przegoniliśmy się cztery razy po dormie. Przy pierwszym okrążeniu zabrałam z kuchni wałek do ciasta i patelnię. Dwie zabójcze bronie kuchenne! Pierwszy nokaut zaliczył Ravi zaczynając piąte okrążenie, poślizgnął się na wałku i poleciał ładny kawałek, spod balkonu aż pod drzwi wejściowe. Leo dorwać było o wiele trudniej. No cóż... to ja kontra Król Dżungli. W końcu z patelnią w dłoniach zapędziłam go w kozi róg. Stał plecami do szyby przy suszarni, którą wywróciliśmy chwilę wcześniej, z moją bronią przy gardle. W dormie zapadła cisza.

- Co masz na swoją obronę? - Powiedziałam śmiertelnie poważnie łapiąc oddech.

- Em, Noona...

- Żadnego Noona! To wy jesteście ode mnie starsi! Pukać nie łaska!?

- Powiedz oppa - jego spokojny głos zbił mnie z tropu.

- Co? Proszę?

- Mów do nas oppa - powtórzył równie spokojnie - jesteśmy starsi, więc powinnaś zwracać się do nas Oppa.

- Nie jestem dzieckiem... - powiedziałam trochę spuszczając z tonu. Taekwoon nic już nie odpowiedział, zapadła wymowna cisza. Mocniej zacisnęłam dłonie na patelni. To tylko jedno słowo. Cztery litery, dwie sylaby dasz radę... to nie ON przecież. Spokojnie...

- O...

- L-leo...

- Leo op...

- Leo op-oppa pabo! - Krzyknęłam rzucając patelnią, a ta uderzyła go prosto w twarz.

Pobiegłam prosto do pokoju. Chwilę potem przybijałam koc w miejsce drzwi, aby choć trochę odzyskać prywatności.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pabo - głupek, idiota.

I co wy na to?
Następny rozdział za pięć gwiazdek i dwa komentarze :p
Dla was chwila, dla mnie większa motywacja :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro