Noona zła, to groźna Noona
~14~
~Yoona~
(W tym samym czasie, co Leo otworzył prezent od Sao Hwy)
- Eureka! Wiedziałam! Tylko co? - Rozejrzałam się zaspana po pokoju.
W przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, urodziny Leo spędziłam wśród innych fanek na fancafe i po innych stronach internetowych. Siedziałam na łóżku w swojej fioletowej, puchatej piżamce w alpaki zabarykadowana od świata słodyczami, laptopem oraz kołdrą. Moja, nowa, pluszowa panda służyła mi za oparcie.
Nie znajdując powodu pobudki, położyłam się z powrotem wtulając się w pandę.
~Choa~
Oczy. Sześć par czarnych oczu. Gapią się. Totalnie się gapią. Nie ma chwili żebym nie czuła tych natrętnych spojrzeń na sobie.
Ciągnęło się to całe przedpołudnie. Idę w lewo ich wzrok za mną, prawo to samo. Wstałam, usiadłam, podniosłam palec, przeczesałam włosy, zakaszlałam, upadłam... i wszystko to rejestrowało sześć par oczu. W ciszy. Nie wydając przy tym żadnych dźwięków. Tak jakby śledziło mnie sześć koreańskich duchów. Aż mnie ciarki przechodziły po plecach.
Tajemniczym sposobem spokojnie wykonywałam obowiązki - oczywiście biorąc pod uwagę trzęsące się ręce, zwiększone roztrzepanie i co sekundowe odwracanie się do tyłu - udało mi się przecież wykonać jedną rzecz, porządnie napisałam test wewnętrzny na prawko. O dwunastu spotkaniach w roli asystentki, na których nie byłam przytomna duchem nic nie wiem... Kiedy myślałam, że nauczę się żyć z kolejnym dziwnym pomysłem chłopaków i wybrałam odpowiednie detergenty, aby pozbyć się drobinek ziemi z lodówki po Hyuku, ONI zaczęli zachowywać się jakby nic się nie działo. Wrócili do stanu początkowego.
A przynajmniej tak myślałam.
- Noona! Noona! Patrz, co mam!
- Nowy aparat...? - Powiedziałam niepewnie do Hyuka.
- Ach Noona! Nie to! Mam zdjęcie menadżera w różowej piżamie! Patrz!
- Hyukkie... ale to nie jest wujek... - powiedziałam sięgając do guzika z koszem na urządzeniu.
- Wiedziałem! Hyung! To jednak Choa-noona! Stawiasz mi pizzę! - Zawołał odbiegając ode mnie w kierunku Raviego. Serio?!
- Ach, a dałbym sobie rękę uciąć, że noona będzie spać w koszuli...
- Ravi- ya! - Zawołał N, a mnie wryło. - Wiemy, że oglądasz porno, ale wiesz...
- Dawno i nieprawda! - Bronił się.
- Czyli jednak! Noona, musisz na siebie uważać - powiedział w moim kierunku Ken. Nadal stałam w miejscu przetrawiając informacje.
- To nie tak, Hyung! Przecież już się tłumaczyłem... ile lat będziecie to jeszcze ciągnąć!?
- Aż do śmierci - odpowiedział mu poważnie Leo - następnym razem wyłączaj laptopa.
- Hyung! - Ravi zrobił się cały czerwony. Nadal stoję w miejscu...
- No już, jesteś wśród swoich - Hongbin poklepał go po plecach. - Nie musisz się już z tym kryć. Noona też już pewnie o tym wie...
- Bo wy wszyscy święci jesteście! A kto ostatnio zabrał mój komputer na całą noc? Baterię mi rozładowaliście! Przynajmniej dobry film...
- Jestem niewinne maknae, nie wiem o jakim filmie mówisz. Noona! O czym mówi Ravi hyung?
- Em...
- Niewinny? Od kiedy? Sam wyrzuciłem ostatnio z twojego pokoju tą dziwną poduszkę, zanim Noona się wprowadziła - powiedział N z założonymi rękami.
- To była daimakura! Każdy coś takiego ma...
Wreszcie do mnie dotarło.
- Dość, dość, dość! Nic nie słyszałam, ja nic nie wiem, mnie tu nie było!
- Noona, nie martw się żaden z nas się nie dobierał do twojej bielizny - powiedział Hongbin podnosząc ręce do góry. Że CO?! DO CZEGO?!
- Ale po rozmiarze koszulki też można wiele się dowiedzieć - powiedział N.
- Albo spodenek, przecież... ała! - Hyuk zaczął podskakiwać w miejscu po kopniaku od Leo. - Ale sam mówiłe... to boli! Noona znęcają się nade mną! - Zapłakał, gdy Taekwoon po raz kolejny przywalił mu w głowę.
Stałam skamieniała. Chyba na poważnie muszę pomyśleć o jakiś zamkach...
- No i patrzcie, noona się zawiesiła. Noona. Noona! - Wołał do mnie Ken. - Choa-noona!
- To durny sen. Zaraz się obudzę...
- Noona, wszystko gra? Oddychaj, noona - Ravi podszedł do mnie na spokojnie.
Jak ma nie grać? To nie tak, że szóstka chłopaków grzebała w moich ubraniach...
- Zaraz się obudzę... muszę tylko się uszczypnąć... ałć! - Zawołałam, gdy Leo delikatnie uszczypnął mnie w policzek. No nie...
- Hyuk, leć po jakąś wodę. Noona musi usiąść, bo zaraz nam zemdleje. - N-omma się odezwał. Chwila moment... przesłyszałam się?
Lider z Hongbinem przy asyście Taekwoona posadzili mnie na krześle.
- Dajcie mi kilka minut... p-potem wrócę do siebie - powiedziałam odbierając napój od maknae.
- Spokojnie, noona.
Zrobili lekko skruszone miny i poszli w swoje strony. Tym razem to ja się gapiłam, ale w ścianę. Kiedy u licha zrobili mi tamto zdjęcie?!
***
W garderobie, trzy dni później
- Czy...
- Noona! Widziałaś gdzieś moją obróżkę?
- Poszukaj na stole, Ravi. No, więc...
- Noona! Noga mnie boli!
- To przestań tyle skakać, Ken! Czy mo...
- Noona, telefon mi się rozładował!
- Proszę, ładowarka - powiedziałam podając urządzenie liderowi.
- Nie wiecie, gdzie dałem mikrofon?
- Sprawdź w spodniach. - Powiedziałam lekko wzdychając.
- Miałem w tylnej kieszeni, dzięki noona!
- Noona! Masz jakieś ciastka?
- Nie Hyukkie, nie mam... chłopaki, możecie...
- Noona, podasz mi ręcznik?
- Leży obok!
- Noona, pomożesz mi zapiąć ten łańcuszek?
- Tak, tak, ale...
- Dzięki Noona! A w ogóle pomalowałaś się dzisiaj?
- Nie, ale co to ma do...
- Nie dobrze, Noona musi wyglądać jak Noona inaczej będzie starą ajummą... - Hyuk się zasępił.
- Masz coś do Kenjummy?!
- Chłopaki...
- Kenjumma nie jest stara, a nasza nowa Noona wygląda staro!
- Hyuk...
- Hm... przydałoby jej się trochę makijażu. Noona, podaj moją torbę.
- Proszę... ale chciałam...
- Ćśś! Noona nie gadaj, bo Cię rozmażę!
- Hakmhmmm - moje usta zostały zaklejone taśmą.
- Noona się nie udusi?
- Spokojnie. Może oddychać przez nos, ale faktem jest, że nasza omma jest starsza od Kenjummy...
- Racja Hongbin, ale Kenjumma to Kenjumma, a Noona to Noona. Noona może nie wytrzymać...
- A daj spokój Ravi! Noona jest silna.
- Za chwilę mamy występ - do całej akcji włączył się Leo... - zostawcie już Noonę. Chodźmy, bo menadżer będzie zły -... i powiedział najdłuższą wypowiedź jaką od niego usłyszałam. Pomińmy fakt, że i on od kilku dni nazywa mnie nooną...
- Ah! A tak mi pięknie idzie! Noona, nie ruszaj się stąd. Zaraz wrócę!
- Lepiej ją związać. Noony lubią uciekać.
- Skąd wiesz Hyukkie?
- We wczorajszym filmie tak było, Binnie-hyung.
- Pasek od torebki Noony jest długi! Noona, nie ruszaj się.
Zanim zareagowałam Ravi przywiązał mi nadgarstki do nogi od stołu. Jakim cudem stopy też?!
- Dobra musimy iść - N odłożył kosmetyki i wstał.
- Do później, Noona~! - Powiedzieli równocześnie wychodząc z pomieszczenia. Reszta ekipy śmiała się ze mnie do rozpuku.
Podczas powrotu do dormu
- No już... Noona, nie dąsaj się! - Powiedział Ken.
- Noona! Powiedz coś! Odkąd Leo-hyung Cię rozwiązał ani słowem się do nas... - zamarudził Hongbin.
- Nooonaaa! - Rozwrzeszczał się maknae przerywając przyjacielowi.
- Aaaa! O co wam chodzi?! - Wybuchłam, gdy cała szóstka otoczyła mnie ścisłym wianuszkiem.
Od kilku dni tylko, noona i noona słyszę jak wypływa z ich ust, a ja nawet nią nie jestem! No, może dla Hyuka tak... ale!
- Lody waniliowe - Ravi wyrwał jak Filip z konopii. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Co?
- A tam! Czekoladowe lepsze - zaoponował Ken.
- Truskawkowe! Noona na pewno takie lubi! Prawda, Noona?
- Chwila...
- To może pistacje?
- Sam sobie je zjedz, Hongbin. Bananowych nic nie pobije. Musicie się wiele nauczyć, dzieci. Prawda, Noona?
- N-hyung, bananowe są okropne! To nie lody, tylko papka!
- Sam masz papkę zamiast mózgu, Ken! Nie znacie się, co nie Leo?
- Kawowe najlepsze - powiedział cicho.
- Ale one nie są słodkie, Hyung! Noona musi jeść słodkie rzeczy! - Hongbin nie dawał za wygraną.
- Chłopaki ja...
- Dlatego na pewno dla Noony nie kupujemy pistacjowych! - N podniósł lekko głos.
-...naprawdę...
- A tak w ogóle to najlepsze są w rożkach - powiedział Ravi.
- Nie... na patyku!
- Ale Hyuk, nimi najprościej się ubrudzić. Podane w pucharku jak w kawiarni smakują najlepiej! Jak dziewczynę chcę się zabrać na lody to najlepiej na takie. Prawda, Noona?
-...mam...
- Lepiej się je z jednego pudełka. Hongbinie.
- Tu się zgodzę z Kenem - powiedział N, a Leo wydawał się zbyt zaabsorbowany muzyką, aby prowadzić tę rozmowę dalej.
-... powoli tego...
- Noona, a odebrałaś mój sweter? Zamówiłem sobie nowy i powinien wczoraj już przyjść, ale nic nie przyszło...
- Ten czarny golf, którym się tak jarałeś, Ravi?
- Zaraz tam jarałeś się... - mruknął - to jak Noona, odebrałaś?
- A po co Ci on teraz? Raczej się zastanówmy, co robimy? Noona, masz jakiś pomysł?
- ...DOŚĆ! - Spojrzeli na mnie wielkimi oczami. Wszyscy, Leo nawet wyciągnął słuchawki, wow... - Jeśli mi nie powiecie o co chodzi...
- Noona, przecież wszystko jest okej...
-... to nie ręczę za siebie! Ken, nie przerywaj mi do jasnej cholery!! Ekhm, przepraszam. Słucham, o co się całej waszej szóstce rozchodzi. Najpierw siedzicie cicho, potem gapicie się na mnie jak... jak... jakbym miała zaraz coś zepsuć, a od kilku dni odprawiacie jakieś cyrki! O.co.wam.biega?!
- Noona, spokojnie, bo Ci zmarszczki wyjdą - powiedział Hyuk.
- A wtedy na prawdę zostaniesz Nooną - wypowiedział się N.
- A może nawet Ahjummą - dodał swoje pięć groszy Ken.
Czy oni ciągle muszą mówić o tym cholernym wieku?!
- Mam tego dosyć, chcecie ciągnąć tę szopkę to proszę! Ale beze MNIE!
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku tłumu ludzi. Byłam pewna, że nie pójdą za mną. Zbyt ryzykowne, dlatego też do dormu dotarłam sama i jako pierwsza. Zamknęłam się w pokoju na klucz. Chciałam zadzwonić do Yoony. Tylko był problem, moja torebka była w plecaku Hongbina. Szlag!
Z braku laku leżałam na łóżku i rozmyślałam o niczym. Upajałam się ciszą, której normalnie nie mogłam słyszeć, aż nie doszły mnie ponownie słuchy sześciorga dzieci. Wróć, pięciorga dzieci i Leo, bo Leo to całkiem inna bajka...
- Jak myślicie, wróciła? - Spytał się raper.
- Noona! Jesteś w domu?!
- Hyuk! - Powiedzieli razem.
- No co, chcecie wiedzieć czy wróciła...
- A co jeśli spała?! Jak Noona zła, to Noona groźna. Zapamiętaj to młody.
- Słuchaj się, co omma mówi. N-hyungowi najbliżej do stania się kobietą, więc wie najlepiej.
- Hongbin uważaj, co mówisz, bo inaczej wieczorem Ci nie dam spać.
- Mam się bać?
- To może niech nam omma powie, czemu Noona jest taka nie w sosie od rana?
- Jeszcze tego nie rozgryzłem, Ravi.
- Nasza omma myśli, ratuj się kto może.
- Lee Jaehwan! W tej chwili odłóż to mleko albo własnoręcznie Cię uduszę! I co to miało znaczyć, co?
- To, że będziemy mieć więcej kłopotów - usłyszałam cichy głos Leo, który musiał w tej chwili stać przy moich drzwiach. - Zamknięte.
- Myślicie, że noona się przebiera?
- Hyuk...
- Dzisiaj śpisz z nami.
- Nie! Ravi-hyung miał mi pokazać jeden film, bo inaczej powiem co się stało z kartą pamięci od aparatu Binniego...
- Tym bardziej śpisz ze mną, N-hyungiem i Leo-hyungiem... zaraz, CO SIĘ STAŁO MOJEJ KARCIE?!
- Nie mniej, Noona zamknęła drzwi. Są dwie opcje: nie ma jej albo śpi. A co jeśli doprowadziliśmy ją do depresji?
- Ken! To nie jest zabawne!
- Ale pomyślcie sami, była ostatnio roztargniona, zrzędliwa... dzisiaj się ani razu nie uśmiechnęła...
- Hakyeon herbata, Hyuk klucz.
- Ale hyung...
- Ale to już! - Nigdy bym nie pomyślała, że usłyszę tak ostry ton głosu Leo.
- Sam go wczoraj wyrzuciłeś...
Na chwilę zapanowała cisza, potem kilkoro ktosiów oberwało, ktoś pobiegł do kuchni, a później... Leo i Ravi wyważyli moje drzwi. Pisnęłam i podskoczyłam, gdy tylko wparowali do mojego pokoju. Nie minęła sekunda, a cała nasza trójka była czerwona ze wstydu. Miałam na sobie krótkie spodenki i top, ale po pokoju walały się wszystkie moje ubrania włącznie z bielizną.
- Liczę do trzech. Raz...
- Noona... my...
- Dwa...
- T-to...
- Trzy!
Rzuciłam się na nich, a oni do ucieczki. Przegoniliśmy się cztery razy po dormie. Przy pierwszym okrążeniu zabrałam z kuchni wałek do ciasta i patelnię. Dwie zabójcze bronie kuchenne! Pierwszy nokaut zaliczył Ravi zaczynając piąte okrążenie, poślizgnął się na wałku i poleciał ładny kawałek, spod balkonu aż pod drzwi wejściowe. Leo dorwać było o wiele trudniej. No cóż... to ja kontra Król Dżungli. W końcu z patelnią w dłoniach zapędziłam go w kozi róg. Stał plecami do szyby przy suszarni, którą wywróciliśmy chwilę wcześniej, z moją bronią przy gardle. W dormie zapadła cisza.
- Co masz na swoją obronę? - Powiedziałam śmiertelnie poważnie łapiąc oddech.
- Em, Noona...
- Żadnego Noona! To wy jesteście ode mnie starsi! Pukać nie łaska!?
- Powiedz oppa - jego spokojny głos zbił mnie z tropu.
- Co? Proszę?
- Mów do nas oppa - powtórzył równie spokojnie - jesteśmy starsi, więc powinnaś zwracać się do nas Oppa.
- Nie jestem dzieckiem... - powiedziałam trochę spuszczając z tonu. Taekwoon nic już nie odpowiedział, zapadła wymowna cisza. Mocniej zacisnęłam dłonie na patelni. To tylko jedno słowo. Cztery litery, dwie sylaby dasz radę... to nie ON przecież. Spokojnie...
- O...
- L-leo...
- Leo op...
- Leo op-oppa pabo! - Krzyknęłam rzucając patelnią, a ta uderzyła go prosto w twarz.
Pobiegłam prosto do pokoju. Chwilę potem przybijałam koc w miejsce drzwi, aby choć trochę odzyskać prywatności.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pabo - głupek, idiota.
I co wy na to?
Następny rozdział za pięć gwiazdek i dwa komentarze :p
Dla was chwila, dla mnie większa motywacja :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro