Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kobiety i Leo, kto ich zrozumie?

~15~

Od Yoona:

"Jestem na Ciebie zła. Jak mogłaś nazwać go idiotą? ( `_ゝ') щ('Д'щ;)"

Do Yoona:

"Tak wyszło. Wcześniej rozwalili mi drzwi!!''

Od Yoona:

"Następnym razem musisz mi wszystko opowiedzieć.

O Nam HyoungSoo."

Dopiero odgłos zatrzymującej się windy wybudził mnie z transu. Po wymienieniu uprzejmości z zespołem radia oraz naszym, usiadłam koło wujka dopijając swój kubek kawy.

- Nie miałem okazji spytać... jak podobał Ci się prezent?

- Jest świetny! Ale nie mogę go jeszcze używać - odpowiedziałam wujkowi z lekkim uśmiechem - jak zdam prawo jazdy to od razu usiądę za kierownicą.

- To dobrze, cieszę się, że Ci się spodobał. I ani słowa, że to zbyt kosztowne, bo na święta nic Ci nie dam.

- Rozumiem, jestem cicho - udałam, że zamykam buzię na kłódkę i wróciłam do mojej rozmowy z przyjaciółką.

Od Yoona:

Opowiesz mi wszystko, ale to wszystko!

Od Yoona:

Nie dam Ci żyć~

Od Yoona:

Choa! Odpisz coś, no!

Od Yoona:

Żyjesz?

Od Yoona:

Tylko rozmowę z Leo przyjmę za wymówkę...

Od Yoona:

Nie ignoruj mnie.

Od Yoona:

Pandzi atak! ⊂( ̄(エ) ̄)⊃ ᶘ ᵒᴥᵒᶅ "φʕ•ᴥ• ʕ; •'ᴥ•'ʔ ʅʕ•ᴥ•ʔʃ ʕ·ᴥ· ʔ

Od Yoona:

Odpisz coś wreszcie!

Od Yoona:

Dobra rozumiem...

Od Yoona:

Kiedy mogę dać Ci mój prezent? Nie podałaś mi swojego adresu! (#`д')ノ.(•ˋ _ ˊ•).ヾ(`ε')ノ

Od Yoona:

"Wredota."

Od Yoona:

"A co dostałaś od chłopaków?"

Do Yoona:

"Nie mogę pisać. Jestem na planie, do zobaczenia~! ( ^ ᴗ ^ )"

Z ciężkim westchnieniem wyciszyłam telefon. Wrzuciłam go do plecaka, bo nie chciałam, aby jego brzęczenie przykuło uwagę innych. Wibracje nie zawsze są wskazane, a czułam, że przyjaciółka będzie się dobijać do mnie przez następną godzinę. Wujek spojrzał na mnie krzywo, ale odpuścił sobie komentarz. Wolał pilnować, czy chłopaki trzymają się skryptów w miarę możliwości i nie mówią niczego niepotrzebnego. Na przykład przy włączonych mikrofonach o mnie, bo wytwórnia nie pochwaliła się jeszcze nowym pracownikiem. Gdy w poczekalni rozbrzmiał cichy dzwonek oznaczający przerwę w nagrywaniu wsadziłam jeszcze głębiej nos w książkę z literatury. Nagle czyjeś ręce zgrabnie mi ją zabrały sprzed oczu.

- Hej! - Podniosłam zła głos na Kena.

- Popsujesz sobie wzrok.

- Moja sprawa, oddaj mi ją - powiedziałam sięgając ręką po przedmiot.

- Nie - odwrócił się tyłem kartkując podręcznik.

- Oddawaj! - Powiedziałam naskakując na chłopaka. No dobra, próbowałam, bo ktoś złapał mnie w pasie uniemożliwiając atak na wokalistę. - Puszczaj! Muszę ją odzyskać... zamorduję! Ken-ssi. Ani.Mi.Się.WAŻ! - Powiedziałam z chęcią mordu, gdy Ken odnalazł pewną stronę, a jego uśmiech niebezpiecznie wróżył podstęp.

- Choa-ssi spokojnie - usłyszałam cichy głos w swoim uchu. N-nie...

- Jak spokojnie! Przecież... a! Puszczaj mnie! Puszczaj! - Mówiłam bez ładu i składu cała czerwona próbując kopnąć Jaehwana, który wyewakułował się na bezpieczną odległość.

- Haha, wasza menadżerka z pewnością ma mnóstwo energii - zaśmiał się ktoś za plecami Hyuka, chwilę później pojawił się w całej swojej okazałości. "Bóg" mojej przyjaciółki...

- Wookie... ach, przepraszam! - Powiedziałam szybko zakrywając sobie usta. - Ryeowook-nim. Leo-ssi... - powiedziałam cicho porozumiewawczo patrząc na jego ręce, mnie i ziemię. Odstawił mnie bez słowa.

- Nic nie szkodzi...

- Che Sao Hwa - przedstawiłam się, gdy podszedł do mnie bliżej.

- A nie mówiliśmy Ci, seonbaenim? Nasza Noona jest bardzo żywotna - powiedział Hongbin.

- Skończ już - fuknęłam na niego.

- Haha, czuły punkt, co? - Zaśmiał się serdecznie Ryeowook. Nieśmiało przytaknęłam. - Z nami menadżer też nie miał łatwo. Najważniejsze, to żeby odkryć ich słabe punkty - puścił do mnie oko. - Nie poddawaj się zaraz na początku. Fighting!

- F-fighting - odparłam z małym opóźnieniem.

Spotkanie nie trwało więcej niż trzy minuty, a wszyscy wrócili na swoje miejsca. Dopiero w samochodzie dorwała mnie panika. Zaczęłam się wiercić na swoim miejscu, a upust emocjom dałam dopiero po dotarciu do wytwórni, gdzie tuż przed budynkiem wrzasnęłam pierwszą sylabę jaka przyszła mi do głowy tak głośno jak mogłam.

- Wszystko w porządku? - Spytał Ravi.

- Yoona mnie zabije...

- Dlaczego miałaby Cię zabić? - Zaciekawił się Ken.

- Zawaliłam na całej linii - chwyciłam się za głowę. - A było tak blisko! Nie mogę uwierzyć, że tak spartoczyłam sprawę! Teraz już się nie odważę! A co jeśli już się z nim nie spotkam! - Złapałam N-a za ramiona niezbyt świadoma otoczenia.

- No już, spokojnie...

- Łatwo Ci mówić! To nie nad Tobą wisi groźba śmierci! - Potrząsnęłam chłopakiem z całej siły. - Ach, wspaniale przeżyłam te dwadzieścia trzy lata. Miło było was poznać.

- Ale o co chodzi? - Usłyszałam zdziwionego Hongbina.

- Kobiety, kto je zrozumie - dopowiedział Ken, gdy weszłam do budynku wytwórni.

~Ravi~

- Hyung, wszystko gra? - Zapytałem Leo, który od dobrej chwili siedział na materacu i wpatrywał się w jeden punkt.

Co prawda, Taekwoon-hyung często obserwuje co robimy, a rzadziej uczestniczy aktywnie w wygłupach, jednak dzisiaj wydawał się jakiś nie swój. Nie uzyskałem od niego odpowiedzi, więc lekko klepnąłem go w ramię.

- Leo-hyung, wszystko w porządku? - Odwrócił głowę w moim kierunku i lekko nią pokręcił. - Ale hyung...

- Naprawdę, Ravi-ya - powiedział opierając się o ścianę - zmęczyłem się.

Sceptycznie nastawiony do jego odpowiedzi usiadłem zaraz obok. Powoli piłem sok z butelki uważnie go obserwując. Potem dosiadł się do nas N.

- Wszystko gra? Obaj siedzicie jak na skazaniu.

- Leo-hyung powiedział, że jest zmęczony, dotrzymuję mu towarzystwa - powiedziałem w miarę obojętnie. Mojej wypowiedzi towarzyszyło ciche prychnięcie, które miało być odpowiedzią hyunga.

- Rozumiem, ale Leo-ya... dzisiaj nie było tak źle, co się dzieje? - Zapytał lider dźgając drugiego w policzek.

- Daj mi spokój - odparł odpychając od siebie jego rękę. I o to nadchodzi, rodzicielskie objęcie Hakyeona!

- Przestań, przecież ślepi nie jesteśmy. No, o co chodzi? - Lider zamknął Leo w szczelnym uścisku.

- No, Hyung, powiedz co się dzieje - podjąłem dalej rozmowę.

- N-nic...

- Oj, Leo! No już~ co się dzieje? - Zapytał N ciągle trzymając Leo w stalowym uścisku.

- To nic takiego...

- Więc coś, no Leo~! Wygadaj się appie - powiedział z uśmiechem, co spotkało się z piorunującym spojrzeniem młodszego.

- Chyba ommie - poprawiłem N-a zaśmiewajc się pod nosem.

- Aish, co z tobą - Hakyeon uderzył mnie w tył głowy z dezaprobatą.

- To bolało, Hyung! Przecież wszyscy wiedzą, że ty jesteś mamą, Leo-hyung appą, a my niesfornymi dziećmi. Ał! Leo-hyung, za co!

- Jesteś za głośno - powiedział cicho - dajcie mi spokój. Idę do siebie - mruknął niezadowolony zrzucając praktycznie z siebie N-a, po czym wyszedł z pomieszczenia.

- Aj, co go dzisiaj ugryzło?

- Nie mam pojęcia, Hyung. Zachowuje się tak od naszego powrotu ze studia.

- Hej! Minąłem wkurzonego Leo-hyunga w korytarzu, co się stało?

- Nie mamy pojęcia, Ken. Próbowaliśmy to z niego wyciągnąć z Ravim, ale nic to nie dało. - N się zamyślił. - Może znowu się izoluje?

- To, że rozmawia więcej z Hongbinem niż z Tobą nie oznacza, że zaraz ignoruje wszystkich.

- Czyżby nasza omma była zazdrosna? - Zapytał Ken z wielkim uśmiechem na twarzy. Zaśmiałem się pod nosem.

- Tylko się o niego martwię - powiedział lekko zezłoszczony, rzuciliśmy mu znaczące spojrzenia, poczym wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. - Rozmawiamy na poważnie.

- W sumie mógł być na prawdę zmęczony, nigdy dobrze nie znosił pobytu w radiu - powiedziałem. Chłopaki tylko pokręcili na to głowami.

- Hm... a co jeśli chodzi o dziewczynę?

- No... to byłoby prawdopodobne, ale chyba by nam powiedział, nie?

- Cccc, Ravi. Ty nic nie wiesz, co się dzieje, co? - Zacmokał N, po chwili zrobił poważną minę jakby wyjawiał mi niewiadomo jaki sekret. - Nie zauważyłeś, że wpadła mu w oko?

- Kto?

- No, NOONA - odpowiedział mi Ken, siadając po mojej drugiej stronie.

- Choa? To nie byłoby głupie... - zasępiłem się. To prawda, że Leo często zerka w jej stronę... - To co robimy, Hyung?

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy zastanawiając się nad sytuacją. Nagle Ken-hyung podniósł się z miejsca i po niezdarnym obrocie uśmiechnął się do nas szeroko.

- Słuchajcie, gdy pojedziemy do Chin...

★★★★★★★★

No to jakieś pomysły, co do planu Jaehwana?

Opko ma już grubo ponad 1000 wyświetleń, juhu~!

Strasznie cieszę się, że wam się podoba moja pisanina (ノ'ヮ')ノ*: ・゚

Dziękuję, że jesteście, każda gwiazdka i komentarz motywują mnie coraz bardziej
✧ ─=≡Σ((( つ•̀ω•́)つ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro