Kobiety i Leo, kto ich zrozumie?
~15~
Od Yoona:
"Jestem na Ciebie zła. Jak mogłaś nazwać go idiotą? ( `_ゝ') щ('Д'щ;)"
Do Yoona:
"Tak wyszło. Wcześniej rozwalili mi drzwi!!''
Od Yoona:
"Następnym razem musisz mi wszystko opowiedzieć.
O Nam HyoungSoo."
Dopiero odgłos zatrzymującej się windy wybudził mnie z transu. Po wymienieniu uprzejmości z zespołem radia oraz naszym, usiadłam koło wujka dopijając swój kubek kawy.
- Nie miałem okazji spytać... jak podobał Ci się prezent?
- Jest świetny! Ale nie mogę go jeszcze używać - odpowiedziałam wujkowi z lekkim uśmiechem - jak zdam prawo jazdy to od razu usiądę za kierownicą.
- To dobrze, cieszę się, że Ci się spodobał. I ani słowa, że to zbyt kosztowne, bo na święta nic Ci nie dam.
- Rozumiem, jestem cicho - udałam, że zamykam buzię na kłódkę i wróciłam do mojej rozmowy z przyjaciółką.
Od Yoona:
Opowiesz mi wszystko, ale to wszystko!
Od Yoona:
Nie dam Ci żyć~
Od Yoona:
Choa! Odpisz coś, no!
Od Yoona:
Żyjesz?
Od Yoona:
Tylko rozmowę z Leo przyjmę za wymówkę...
Od Yoona:
Nie ignoruj mnie.
Od Yoona:
Pandzi atak! ⊂( ̄(エ) ̄)⊃ ᶘ ᵒᴥᵒᶅ "φʕ•ᴥ•oʔ ʕ; •'ᴥ•'ʔ ʅʕ•ᴥ•ʔʃ ʕ·ᴥ· ʔ
Od Yoona:
Odpisz coś wreszcie!
Od Yoona:
Dobra rozumiem...
Od Yoona:
Kiedy mogę dać Ci mój prezent? Nie podałaś mi swojego adresu! (#`д')ノ.(•ˋ _ ˊ•).ヾ(`ε')ノ
Od Yoona:
"Wredota."
Od Yoona:
"A co dostałaś od chłopaków?"
Do Yoona:
"Nie mogę pisać. Jestem na planie, do zobaczenia~! ( ^ ᴗ ^ )"
Z ciężkim westchnieniem wyciszyłam telefon. Wrzuciłam go do plecaka, bo nie chciałam, aby jego brzęczenie przykuło uwagę innych. Wibracje nie zawsze są wskazane, a czułam, że przyjaciółka będzie się dobijać do mnie przez następną godzinę. Wujek spojrzał na mnie krzywo, ale odpuścił sobie komentarz. Wolał pilnować, czy chłopaki trzymają się skryptów w miarę możliwości i nie mówią niczego niepotrzebnego. Na przykład przy włączonych mikrofonach o mnie, bo wytwórnia nie pochwaliła się jeszcze nowym pracownikiem. Gdy w poczekalni rozbrzmiał cichy dzwonek oznaczający przerwę w nagrywaniu wsadziłam jeszcze głębiej nos w książkę z literatury. Nagle czyjeś ręce zgrabnie mi ją zabrały sprzed oczu.
- Hej! - Podniosłam zła głos na Kena.
- Popsujesz sobie wzrok.
- Moja sprawa, oddaj mi ją - powiedziałam sięgając ręką po przedmiot.
- Nie - odwrócił się tyłem kartkując podręcznik.
- Oddawaj! - Powiedziałam naskakując na chłopaka. No dobra, próbowałam, bo ktoś złapał mnie w pasie uniemożliwiając atak na wokalistę. - Puszczaj! Muszę ją odzyskać... zamorduję! Ken-ssi. Ani.Mi.Się.WAŻ! - Powiedziałam z chęcią mordu, gdy Ken odnalazł pewną stronę, a jego uśmiech niebezpiecznie wróżył podstęp.
- Choa-ssi spokojnie - usłyszałam cichy głos w swoim uchu. N-nie...
- Jak spokojnie! Przecież... a! Puszczaj mnie! Puszczaj! - Mówiłam bez ładu i składu cała czerwona próbując kopnąć Jaehwana, który wyewakułował się na bezpieczną odległość.
- Haha, wasza menadżerka z pewnością ma mnóstwo energii - zaśmiał się ktoś za plecami Hyuka, chwilę później pojawił się w całej swojej okazałości. "Bóg" mojej przyjaciółki...
- Wookie... ach, przepraszam! - Powiedziałam szybko zakrywając sobie usta. - Ryeowook-nim. Leo-ssi... - powiedziałam cicho porozumiewawczo patrząc na jego ręce, mnie i ziemię. Odstawił mnie bez słowa.
- Nic nie szkodzi...
- Che Sao Hwa - przedstawiłam się, gdy podszedł do mnie bliżej.
- A nie mówiliśmy Ci, seonbaenim? Nasza Noona jest bardzo żywotna - powiedział Hongbin.
- Skończ już - fuknęłam na niego.
- Haha, czuły punkt, co? - Zaśmiał się serdecznie Ryeowook. Nieśmiało przytaknęłam. - Z nami menadżer też nie miał łatwo. Najważniejsze, to żeby odkryć ich słabe punkty - puścił do mnie oko. - Nie poddawaj się zaraz na początku. Fighting!
- F-fighting - odparłam z małym opóźnieniem.
Spotkanie nie trwało więcej niż trzy minuty, a wszyscy wrócili na swoje miejsca. Dopiero w samochodzie dorwała mnie panika. Zaczęłam się wiercić na swoim miejscu, a upust emocjom dałam dopiero po dotarciu do wytwórni, gdzie tuż przed budynkiem wrzasnęłam pierwszą sylabę jaka przyszła mi do głowy tak głośno jak mogłam.
- Wszystko w porządku? - Spytał Ravi.
- Yoona mnie zabije...
- Dlaczego miałaby Cię zabić? - Zaciekawił się Ken.
- Zawaliłam na całej linii - chwyciłam się za głowę. - A było tak blisko! Nie mogę uwierzyć, że tak spartoczyłam sprawę! Teraz już się nie odważę! A co jeśli już się z nim nie spotkam! - Złapałam N-a za ramiona niezbyt świadoma otoczenia.
- No już, spokojnie...
- Łatwo Ci mówić! To nie nad Tobą wisi groźba śmierci! - Potrząsnęłam chłopakiem z całej siły. - Ach, wspaniale przeżyłam te dwadzieścia trzy lata. Miło było was poznać.
- Ale o co chodzi? - Usłyszałam zdziwionego Hongbina.
- Kobiety, kto je zrozumie - dopowiedział Ken, gdy weszłam do budynku wytwórni.
~Ravi~
- Hyung, wszystko gra? - Zapytałem Leo, który od dobrej chwili siedział na materacu i wpatrywał się w jeden punkt.
Co prawda, Taekwoon-hyung często obserwuje co robimy, a rzadziej uczestniczy aktywnie w wygłupach, jednak dzisiaj wydawał się jakiś nie swój. Nie uzyskałem od niego odpowiedzi, więc lekko klepnąłem go w ramię.
- Leo-hyung, wszystko w porządku? - Odwrócił głowę w moim kierunku i lekko nią pokręcił. - Ale hyung...
- Naprawdę, Ravi-ya - powiedział opierając się o ścianę - zmęczyłem się.
Sceptycznie nastawiony do jego odpowiedzi usiadłem zaraz obok. Powoli piłem sok z butelki uważnie go obserwując. Potem dosiadł się do nas N.
- Wszystko gra? Obaj siedzicie jak na skazaniu.
- Leo-hyung powiedział, że jest zmęczony, dotrzymuję mu towarzystwa - powiedziałem w miarę obojętnie. Mojej wypowiedzi towarzyszyło ciche prychnięcie, które miało być odpowiedzią hyunga.
- Rozumiem, ale Leo-ya... dzisiaj nie było tak źle, co się dzieje? - Zapytał lider dźgając drugiego w policzek.
- Daj mi spokój - odparł odpychając od siebie jego rękę. I o to nadchodzi, rodzicielskie objęcie Hakyeona!
- Przestań, przecież ślepi nie jesteśmy. No, o co chodzi? - Lider zamknął Leo w szczelnym uścisku.
- No, Hyung, powiedz co się dzieje - podjąłem dalej rozmowę.
- N-nic...
- Oj, Leo! No już~ co się dzieje? - Zapytał N ciągle trzymając Leo w stalowym uścisku.
- To nic takiego...
- Więc coś, no Leo~! Wygadaj się appie - powiedział z uśmiechem, co spotkało się z piorunującym spojrzeniem młodszego.
- Chyba ommie - poprawiłem N-a zaśmiewajc się pod nosem.
- Aish, co z tobą - Hakyeon uderzył mnie w tył głowy z dezaprobatą.
- To bolało, Hyung! Przecież wszyscy wiedzą, że ty jesteś mamą, Leo-hyung appą, a my niesfornymi dziećmi. Ał! Leo-hyung, za co!
- Jesteś za głośno - powiedział cicho - dajcie mi spokój. Idę do siebie - mruknął niezadowolony zrzucając praktycznie z siebie N-a, po czym wyszedł z pomieszczenia.
- Aj, co go dzisiaj ugryzło?
- Nie mam pojęcia, Hyung. Zachowuje się tak od naszego powrotu ze studia.
- Hej! Minąłem wkurzonego Leo-hyunga w korytarzu, co się stało?
- Nie mamy pojęcia, Ken. Próbowaliśmy to z niego wyciągnąć z Ravim, ale nic to nie dało. - N się zamyślił. - Może znowu się izoluje?
- To, że rozmawia więcej z Hongbinem niż z Tobą nie oznacza, że zaraz ignoruje wszystkich.
- Czyżby nasza omma była zazdrosna? - Zapytał Ken z wielkim uśmiechem na twarzy. Zaśmiałem się pod nosem.
- Tylko się o niego martwię - powiedział lekko zezłoszczony, rzuciliśmy mu znaczące spojrzenia, poczym wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. - Rozmawiamy na poważnie.
- W sumie mógł być na prawdę zmęczony, nigdy dobrze nie znosił pobytu w radiu - powiedziałem. Chłopaki tylko pokręcili na to głowami.
- Hm... a co jeśli chodzi o dziewczynę?
- No... to byłoby prawdopodobne, ale chyba by nam powiedział, nie?
- Cccc, Ravi. Ty nic nie wiesz, co się dzieje, co? - Zacmokał N, po chwili zrobił poważną minę jakby wyjawiał mi niewiadomo jaki sekret. - Nie zauważyłeś, że wpadła mu w oko?
- Kto?
- No, NOONA - odpowiedział mi Ken, siadając po mojej drugiej stronie.
- Choa? To nie byłoby głupie... - zasępiłem się. To prawda, że Leo często zerka w jej stronę... - To co robimy, Hyung?
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy zastanawiając się nad sytuacją. Nagle Ken-hyung podniósł się z miejsca i po niezdarnym obrocie uśmiechnął się do nas szeroko.
- Słuchajcie, gdy pojedziemy do Chin...
★★★★★★★★
No to jakieś pomysły, co do planu Jaehwana?
Opko ma już grubo ponad 1000 wyświetleń, juhu~!
Strasznie cieszę się, że wam się podoba moja pisanina (ノ'ヮ')ノ*: ・゚
Dziękuję, że jesteście, każda gwiazdka i komentarz motywują mnie coraz bardziej
✧ ─=≡Σ((( つ•̀ω•́)つ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro