Gdzie jest mój Leo?!
Nie betowany, wszelkie niejasności proszę zgłaszać :)
~33~
~Choa~
Dzisiejszy dzień w wytwórni dał mi popalić, do tego wieczorny kurs i zakupy. Po wejściu do mieszkania z masą siatek nie myślałam już o niczym innym, jak o ciepłej kąpieli i położeniu się do łóżka. Znaczy chciałam, bo moja głowa była zajęta niedokończonym tekstem, który przyszedł mi do głowy na zajęciach z marketingu, więc jeśli jej nie dokończę, to raczej nie zasnę, a jutro przecież znowu będę urobiona po pachy.
Z ciężkim westchnieniem położyłam siatki w pokoju i zabrałam się za przekręcanie klucza w zamku, co szło mi opornie, bo padałam z nóg. Na domiar złego ściągając (czy też raczej zrzucając) but z nogi, uderzyłam palcami o ścianę, a potem piętą w zakupy.
- O, noona, już jesteś! - Usłyszałam Hyuka. Spojrzałam na niego zza kurtyny włosów.
- Tak, wróciłam. Nie powinieneś spać? - Powiedziałam zmęczonym głosem, sięgając po siatki.
- Graliśmy w gry z Taekiem.
- Nadal jestem twoim hyungiem! - Odezwał się drugi chłopak podchodzący do naszej dwójki - wezmę to.
- Dzięki - odetchnęłam z ulgą, gdy odebrał ode mnie siatki. Skierowałam się na kanapę.
- O nie! Nie ma mowy! Nie będziesz tam siedzieć! - Hyuk skutecznie zagrodził mi drogę.
- Jestem zmęczona, daj mi odpocząć.
- Właśnie o tym mówię, Noona. Powinnaś iść do siebie.
- Przecież wiem, że nie pójdziecie spać...
- Ale ty pójdziesz - odparł łapiąc mnie za ramiona.
- Sanghyuk! - Zaprotestowałam, gdy siłą zaczął odprowadzać mnie do pokoju.
- Nie ma, ale, Noona. Musimy o ciebie zadbać - powiedział nadal mnie pchając. - Skończyliśmy w sumie grać. Położymy się z Hyungiem grzecznie spać, więc ty też musisz to zrobić.
- Cz-czekaj, mam jeszcze kilka dokumentów... co ty wyrabiasz! Nie grzeb w mojej torebce! - Próbowałam odepchnąć jego rękę, którą zanurzył w mojej torbie.
- Przecież ledwo stoisz - powiedział dalej tam grzebiąc.
- Hyuk! - W końcu udało mi się wyrwać, ale chłopak pomachał mi kluczem przed nosem.
Chciałam mu go zabrać, ale podniósł do góry rękę. To było niesprawiedliwe wykorzystywanie swojej przewagi we wzroście. Byłam zbyt zmęczona na skakanie, zresztą czułam się paskudnie, więc tylko wyciągnęłam przed siebie rękę prosząc o moją własność.
- Mam warunek - rzuciłam mu wściekłe spojrzenie. - Idź od razu spać.
- Nie jesteś moją matką - powiedziałam z przekąsem.
- Uwierz mi, Hyung nie chce cię oglądać w tak złym stanie, a za chwilę pewnie wyjdzie z kuchni.
- Nie wiem co to ma do rzeczy - przygryzłam wargę. Nie wierzę, że Ken się wygadał maknae!
Zamiast mi odpowiedzieć, odkluczył moje drzwi, wepchnął mnie praktycznie do środka, a potem zamknął pokój. Na klucz. Od zewnątrz. Nie miałam już jak wyjść.
- HAN SANGHYUK! - Wrzasnęłam waląc w drzwi.
- To dla twojego dobra, Noona! Miłych snów! - Powiedział zapewne już odchodząc.
- Ty paskudo! - Rzuciłam oburzona, zsuwając się po drewnie.
Zostałam zamknięta, we własnym pokoju, przez dwa lata młodszego ode mnie, cwanego maknae. A liczyłam na chwilę spokojnego wieczoru z kubkiem kawy i Leo obok. Od dobrego tygodnia nie mogłam z wokalistą nawet słowa zamienić właśnie przez niego, co zaczynało mi działać na nerwy, bo strojący na co dzień miny Jaehwan też specjalnie mi w tym nie pomagał.
- Głupi Hyuk - dodałam na głos kopiąc pluszaka na podłodze. - Mogłeś przynajmniej pozwolić mi powiedzieć mu dobranoc - dodałam zakrywając głowę, przed chwilą kopniętym, niebieskim misiem.
Wstałam rano pełna zapału. Wyciągnęłam z szafy białą plisowaną spódniczkę wzór z szarych piórek i sweterek w kolorze zdobienia, tak aby wystawał mi kołnierzyk z białej koszuli pod spodem. Wymęczyłam się przy kosmetykach, ale było warto, zamaskowałam cienie pod moimi oczami, co powodowało, że mniej przypominałam trupa. Swoje brązowe włosy zawiązałam w koka na czubku głowy. Dzięki temu nie będę się o nie martwić podczas dnia. Do tego wszystkiego białe rajstopy. Sprawdziłam, czy mam wszystko w torebce, upewniłam się, że wszystko powyłączałam i z nową dozą pewności siebie chwyciłam za klamkę. Naciskałam raz, drugi, trzeci, wieszałam się, pchałam z całych sił aż w końcu ze swojej głupoty przywaliłam czołem o drzwi. Przecież Sanghyuk mnie tu zamknął.
Do Hulkkie:
"Oddawaj moje klucze!!!"
Od Hulkkie:
"Przeproś."
Do Hulkkie:
"Za co? Sanghyuk, nie psuj mi humoru z samego rana! "
Od Hulkkie:
"Nie jestem paskudny!"
Do Hulkkie:
"Zachowujesz się jak dziecko. Weź i otwórz mi te drzwi!!"
Od Hulkkie:
"Nie"
Do Hulkkie:
"Hyuggie..."
Od Hulkkie:
"Nie jestem psem -_-"
Do Hulkkie:
"Hyukkie~"
Od Hulkkie:
"Nie ma mowy Noona!"
Do Hulkkie:
"Za co mi to robisz?"
Ciężko westchnęłam oczekując odpowiedzi. Nie rozumiem tego chłopaka, no nijak mogę go pojąć. Jeszcze tydzień temu gadał w najlepsze z Jaehwanem, a teraz unikają się jak ognia, jeśli z nim też tak sobie pogrywał, to ja się nie dziwię!
Od Hulkkie:
"Bo Cię kocham! :*"
Stałam skamieniała. No tego to ja się nie spodziewałam.
Oparłam się plecami o drzwi wgapiając się w ekran telefonu, co nie okazało się najroztropniejszą opcją, gdyż chwilę po tym otworzyły się. Ktoś użył tak dużej siły, że przesunął mnie razem z nimi, przez co wpadłam na szafę.
- Upss, opierałaś się o nie? - Usłyszałam za sobą głos chłopaka.
Odwróciłam się z chęcią mordu w oczach. Spędziłam półgodziny na szukaniu tych rajstop. A teraz nadawały się do wyrzucenia, bo zahaczyłam nimi o róg szuflady.
- Uprzedzaj zanim je otworzysz!
- Sama kazałaś mi to zrobić! - Na potwierdzenie wyciągnął przed siebie swój telefon.
- Wiem, co napisałam!
- No to dobrze, jakbyś miała demencję bałbym się, że jesteś tak stara jak Hyung!
- ŻE JAK?! - Czy nikt nie poinformował tego dziecka, że kobietom wieku się nie wypomina? - Jestem ledwo starsza od ciebie o dwa lata!
- A wrzeszczysz niczym N!
- Wcale nie wrzeszczę!
- Właśnie, że tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- MOŻECIE OBOJE BYĆ CISZEJ?!
Zamilkliśmy w jednym momencie. Hyuk z otwartymi ustami niczym od ryby, a ja z zaciśniętymi dłońmi wzdłuż tułowia. W drzwiach stał Taekwoon i to on nas sprowadził do pionu. Oblałam się rumieńcem. Chyba go obudziliśmy, bo włosy miał we wszystkie strony i na sobie już rozciągnięty dres. Tylko spojrzenie mówiło, że jest przytomny. Jego wściekłe spojrzenie.
- Em... T...
- Taekwoon-hyung! Wstałeś już! Zrobię ci śniadanie, co ty na to? - Zamrugałam kilkukrotnie. Hyuk musi być świetnym aktorem, w sekundę zmieniać nastawienie...
- Nie możesz być ciszej? Głowa od waszych wrzasków mnie rozbolała.
- Już, już. Chodźmy stąd - powiedział wypychając z przejścia drugiego wokalistę. - Noona musi się przygotować, bo wygląda nie najlepiej.
- Czekaj! Hyuk! - Zawołałam trochę bez ładu i składu, gdy zniknęli w korytarzu.
Szybko zmieniłam rajstopy i poszłam do kuchni. Tam przywitał mnie Leo już z kawą w ręce i maknae przy blacie, który szykował śniadanie.
- Daj, ja to zrobię - powiedziałam chcąc zabrać mu nóż.
- Nie, nie, nie, nie - odparł - usiądź przy stole, ja zajmę się jedzeniem.
- Ale...
- Saohwa-noona, nie będziesz mnie wyręczać w obowiązkach do końca życia - powiedział lekko naburmuszony ponownie wskazując mi miejsce.
- D-dobrze - wycofałam się posłusznie.
Usiadłam naprzeciwko Leo. Pomiędzy naszą trójką zapadła cisza, którą tylko raz przerwałam, gdy młodszy podał i mi kubek z ciepłym napojem. Czułam się głupio z powodu porannej sprzeczki.
- Em... Leo-oppa - zaczęłam niepewnie.
- Tak?
- J-jeśli chodzi o rano... znaczy moją kłótnię z Hyukiem... ja...
- Dzień dobry, siostrzyczko! - Moją wypowiedź przerwał Ken, który przytulił mnie od tyłu. Miałam to nieszczęście siedzieć plecami do wyjścia.
- Dz-dzień dobry - zestresowałam się jeszcze bardziej.
- Hyung, dobrze wyglądasz. Hyukkie, gotujesz? Może ci pomóc?
- Nie trzeba, Jaehwan-hyung.
- Tylko nie spal jajek jak ostatnio.
- To była wtedy twoja wina!
- Błędy zawsze po stronie starszych - westchnął specjalista od aegyo siadając obok mnie. - To jakie plany na dziś?
Z dala od ciebie - przemknęło mi przez myśl.
- Dzisiaj ja odwożę, Leo na próbę. Nie masz nic przeciwko? - Dodałam patrząc na wspomnianego wokalistę.
- N-nie - powiedział szybko biorąc kolejny łyk kawy.
- Hyuuuung! Mogę jechać z wami? Mogę prawda?
- Jeśli Choa nie będzie miała...
- Czyli jadę - powiedział pewnie Hyuk stawiając przed nami trzy miski z ryżem. - Menadżer będzie miał o jednego mniej do zmartwień, prawda?
- N-no tak - odparłam jąkając się.
W tamtej chwili poczułam się osaczona. Nie wiem, w co pogrywa Hyuk, ale jego zbytnie przywiązanie do Taekwoona wciągu kilku ostatnich dni było dosyć dziwne. No i jeszcze ta ostatnia wiadomość...
- Nie ważne co będziesz robił i tak przeszkadzasz.
- Jaehwan!
- Nie powiesz mi, że nie, Hyung. Jest duży powinien sam się sobą zająć.
- Hyung, jesteś wredny.
- Mówię tylko jak jest, Sanghyuk.
- Starczy chłopaki - powiedziałam wstając od stołu. - M-musimy już jechać. Próba będzie trochę wcześniej. Leo, Hyuk przygotujcie się, dobrze?
- Tak jest! Hyung idziemy! - Nie patrząc na to, że starszy właśnie nabierał kolejną porcję ryżu pałeczkami, Sanghyuk pociągnął go za rękaw w stronę przedpokoju.
Zdzieliłam Kena po głowie.
- Zastanów się czasem co mówisz, Ken-oppa. Najlepiej wracaj do łóżka, bo chyba wstałeś nie tą nogą co trzeba.
- Czyli rozmawiałaś z Taekwoonem choć raz przez ostatni tydzień? Brak odpowiedzi przyjmę za nie. Naprawdę wolisz być z dala od niego - powiedział lekko kpiącym głosem.
- Nie twój interes - mówiąc to wyszłam z kuchni.
Niestety choć się bardzo starałam, to nie mogłam później nie przyznać Kenowi racji. W samochodzie na i z próby nie mogłam nawet słowa zamienić z Taekwoonem, bo od razu Hyukowi coś się przypominało. Gdy szliśmy obok siebie, maknae dobrze wiedział kiedy wparować pomiędzy nas i uwiesić się na Hyungu. Tylko jeśli sprawa dotyczyła kolejnej ich aktywności - siłownia, próba, jakieś nagranie - dawał mi dojść do słowa. W ciągu dnia nie działo się dużo, ale gadatliwość Hana dała mi się we znaki. W końcu, wieczorem, w dormie nie wytrzymałam słysząc, jak proponuje starszemu grę w kosza na boisku niedaleko od mieszkania.
- Gdzieś się wybierasz Sanghyuk? - Powiedziałam łapiąc go za tył koszuli, a ze względu na wzrost zmusiłam go tym do klęknięcia.
- Oj, Noona, daj spokój, tylko godzinkę...
- Ja Ci dam, godzinkę. Lepiej idź mi już spać - odparłam przez zaciśnięte usta. Nie, tym razem spędzę wieczór z Taekwoonem i nikt mi w tym nie przeszkodzi.
- Nie chcę jeszcze! - Zajęczał. - Hyung!
- Rozmawiam z tobą, przestań się nim zasłaniać!
- Dobrze, dobrze - zaskomlał - tylko mnie oszczędź! Jedna rozgrywka dużo nie zmieni! Weźmiemy N-Hyunga! I Jeahwana! I Binniego! Wonshika też może ściągniemy z wytwórni! No proooooszęęęę. Noona! Pozwól, co? Ten raz okej? Proszę, proszę, proszę, nie ustawiaj godziny policyjnej...
- Bądźże wreszcie cicho! Cały dzień muszę cię znosić, to przynajmniej teraz zachowuj się cicho - powiedziałam puszczając go. - Nigdzie o tej porze już nie wychodzisz! Nie i koniec!
- E?! Nawet Hakyeon nie jest taki okropny! Nie poznaję Cię - zachlipał.
- Nie jestem HAKYEONEM! Dajże mi święty spokój! Nie możesz przez chwilę być sam?! Mam już cię po dziurki w nosie! Dobrze, skoro tak baaardzo chcesz spędzić z nim czas, to idźcie do pokoju i róbcie co tylko chcecie! Ale dajcie mi święty spokój! I bądź. Wreszcie. CICHO! Nie pokazuj mi się na oczy!
- Choa...
- Co? Tobie też się, coś nie podoba? - Warknęłam przez ramię.
Widząc zmieszanego Leo, nie odezwałam się więcej. Ostentacyjnie zamknęłam drzwi na klucz, a potem udałam się do siebie, akcentując każdy swój krok tupnięciem. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na swoje łóżko, aby wyładować swoją frustrację na poduszkach.
Miałam dość. O kłopotach z moim byłym na razie wiedziała tylko Yoona, chociaż podejrzewałam, że Ken też już ma jakieś informacje. Do tego wszystkiego fala ostrej krytyki na Raviego i N-a na portalach społecznościowych. Hakyeon jakoś sobie radził i po rozmowie ze mną i wujkiem wrócił w miarę do siebie, jednak Wonshik to inna historia. Zamyka się, dzisiaj znowu jest w wytwórni i nie mam pojęcia kiedy ostatni raz robił cokolwiek z resztą zespołu. Jedyną osobą, którą po namyśle chciałam prosić już nie tyle o radę, co o zrozumienie był Taekwoon, ale co? Sanghyuk zagarnął go sobie na ostatni tydzień. Czy nie mam prawa wybuchnąć po takim czasie?!
~Rovix~
Korzystając z tego, że N znajdował się na przesłuchaniu, a Ravi znów nocował w wytwórni. Taekwoon siedział u Hyuka w pokoju. Najpierw w coś pograli, ale widząc zły humor młodszego, Jung zaproponował coś ciepłego do picia.
- Taekwoon-hyung, czy ja... - spróbował przełknąć gulę w gardle - czy ty też masz mi to za złe?
- Ale co Hyukkie?
- Że cały czas jestem obok? - Spytał patrząc na swoje dłonie.
Starszy zamyślił się na chwilę, a potem objął młodszego ramieniem.
- Dlaczego masz nie być, skoro jesteś moim młodszym bratem? Nie przejmuj się tak, jutro jej przejdzie.
- Ale co z tobą, Hyung?
- Eh... nie powiem, że brakuje mi chwil, które spędzałem razem z nią, ale dzięki tobie nie czuję się odosobniony od reszty - Taek poczochrał mu włosy z lekkim uśmiechem na twarzy.
Wiedział, że chłopak nie miał złych intencji, więc jak mógł go winić? Prawda, czasem mu też to działało na nerwy, ale co mógł zrobić? Przecież właśnie dzięki niemu odczuł jak bardzo mu brakuje takich chwil i jak cenne mogą one być w jego życiu?
Jednak Taekwoon nie mógł się długo nad tym zastanawiać, bo Hyuk chcąc wziąć odwet za zniszczoną fryzurę zaczął go łaskotać. Leo próbował go z siebie zrzucić, ale gabaryty maknae skutecznie mu w tym przeszkadzały. W końcu, gdy oboje leżeli poturbowani na ziemi chichocząc jak idioci, do pokoju wszedł wściekły Ken z maseczką na twarzy i w szlafroku.
- Hyuuung! Czemu u was tak głośno? Jest jusz piersza... dajcie spać - zamarudził półprzytomny.
- Już, już. Dobrej nocy Jaehwana.
- Po prostu siedźcie cicho - odparł trzaskając za sobą drzwiami.
- Dobrej nocy Hyung! - Zawołał Hyuk ze swojego łóżka, po czym korzystając ze zdalnego pilota zgasił światło, co sprawiło, że Leo nie mógł już go rozróżnić od pościeli.
- Dobrej nocy, Sanghyuk.
Kilka godzin później wymieniony wyżej agent, miał pobudzić wszystkich wokół.
Wszystko wywodziło się stąd, że chłopak nie potrafił spać. Pomimo bezczynnego leżenia przez dłuższy czas, słuchania muzyki, zakopywania się pod kołdra i poduszką, nadal nie umiał zmrużyć oka, zarobił za to kilka siniaków, gdy w ciemnościach uderzył się parę razy o ścianę albo barierkę bezpieczeństwa. Martwił się, bo oskarżenia jakie padały w stronę ich lidera lub przezwiska Raviego odbijało się na całym zespole. Czuł się po prostu bezsilny, gdyby ponowny skok na bandżi miał uratować całą sytuację, jak przed debiutem, zrobiłby to po raz drugi. Bo jego własny plan a'propo pomocy Taekwoonowi trochę nie wyszedł.
W końcu, po wpatrywaniu się intensywnie w czarny punkt na suficie, który nijak się nie różnił od tego milimetr obok oświeciło go, co takiego może mu pomóc. Zapalił latarkę w telefonie i przekopał ponownie całą pościel. Nic to nie dało. Zszedł po cichu z łóżka i podszedł na palcach do łóżka, gdzie spał Leo. Ostrożnie, nie chcąc go specjalnie budzić, popchnął kołdrę w miejscu, gdzie powinny być plecy starszego. Ku jego zaskoczeniu chłopaka tam nie było. Skierował się do drugiego łóżka, ale też było puste. Westchnął cicho i strapiony poszedł do garderoby. Zaczął grzebać w szafie. Też nic, jedyne co znalazł to starą koszulkę siostry, co sprawiło, że zaczął się trzy razy bardziej intensywnie zastanawiać kiedy się z nią widział. W końcu westchnął cicho i wyszedł z pokoju. Na korytarzu panowała cisza jak makiem zasiał. Wszedł do pokoju obok i zaczął skrzętnie przeszukiwać każdy zakamarek.
- Leo? Leeeooo! - Mówił szeptem sprawdzając, czy nie ma zguby pod pierzyną od Hongbina.
Potem zajrzał do Jaehwana, ale to niestety był błąd. Zamiast wejść na schodki stanął na materacu, a przynajmniej myślał, że to on dopóki nie rozległ się wrzask bólu Hakyeona.
- Co TY WYRABIASZ!?
- SZUKAM LEO! NIE MA GO W POKOJU! - Zawołał w odpowiedzi młody który spadł na ziemię.
- Nie drzeć się - zamarudził wokalista spod pierzyny.
- NIE MOGĘ ZNALEŹĆ LEOOO! - Hyuk praktycznie płakał.
W liderze obudziło to niezwykle silny instynkt opiekuńczy i już po kilku minutach próbował uspokoić młodszego w salonie.
- Nieeeeeee ma gooooooooooooooo! M-mój Leo! Hakyeon-hung, ja chcę Leo z powrotem - zachlipał.
- Maaaa, maaaa, będzie dobrze... - powiedział niezbyt przekonany. - Powiedz co się stało?
- No bo... poszliśmy spać... razem jak zawsze... no i... nie mogłem spać... to chciałem się przytulić.... i go nie było! Zniknął, Hyung! Tak bez słowa... Hyung, to nie tak, że mnie już nie lubi co? No bo ja dalej go kocham - spuścił głowę - mój Leo - Pociągnął nosem.
- Który się drze w środku nocy? - W korytarzu pojawił się drugi najstarszy z VIXX.
Włosy miał rozkopane na wszystkie strony, był bez koszulki, w samych dresowych spodniach. I niezbyt przytomny szedł w stronę hałasu
- LEOOOOO! - Sanghyuk rzucił się praktycznie mu na szyję.
N zamrugał kilkukrotnie. Potrzebował chwili, aby przetrawić wszystkie informacje. Nie, to nie tak jak myśli. Przecież tych dwóch nie może... przecież wszyscy wiedzą, że wszyscy są hetero, przecież...
- Kto nie daje spać i czemu to musi być, Sanghyuk?! - Zapytała Saohwa wychodząca z pokoju.
Miała na sobie krótkie spodenki, ale nie było ich praktycznie widać, pod zarzuconą na górę koszulkę. O wiele za dużą, na pewno męską, w końcu była to piżama od Taekwoona. Włosów nie miała nawet w najmniejszym stopniu w porządku. Wówczas do wytrzeszczonych oczu Hakyeona doszły szeroko otwarte usta.
Taekwoon-a i Saohwa... razem...
- Hyung szybki jesteś - ni z tego, ni z owego odezwał się Ken, po dokładnym zlustrowaniu Che i Junga.
- Nie mogę spaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaććććććććććććć! Le-Leooooooooooooo - maknae nadal nie doszedł do siebie i wypłakiwał oczy w ramię starszego.
Tamten trochę wzięty z zaskoczenia nie do końca wiedział co robić, więc ostrożnie poklepał go po plecach. Natomiast Choa przez chwilę rozmyślała po czym wróciła do siebie do pokoju. Gdy z powrotem wyszła do chłopaków, Hakyeon zebrał się w sobie i nie siedział na kanapie, tylko próbował wyciągnąć cokolwiek więcej od Hyuka, dzięki czemu mógłby pozbyć się obrazu przedziwnego trójkąta w tym momencie w dormie.
- Masz i idź spać - powiedziała wręczając młodszemu niebieskiego pluszaka w białe paski.
- Leooo! - Krzyknął uradowany ściskając przytulankę z całych sił.
N strzelił facepalma za własną głupotę i osunął się po ścianie, Ken śmiał się jak głupi do sera przekomarzając się z Choą, która nadal nie zdawała sobie sprawy, że i Lee, i Cha widzieli jak Taekwoon wychodzi z jej pokoju, raczej niezbyt wyjściowo, a ona na potwierdzenie ich (nieprawdopodobnej w mniemaniu Choy ) teorii nosi jego koszulkę. Zrobił się taki harmider, że ze swojej sypialni musiał wyjść menadżer.
- ZAMKNĄĆ SIĘ! Co za jazgot! Trzy krótkie zdania wytłumaczenia i marsz do łóżek, bo pozabijam! Hakyeon!
- N-nie mam pojęcia - chłopak podniósł ręce do góry w obrończym geście.
- Jeahwaaan?!
- To Hyuk mnie obudził.
- Nie mogłem spać, Leo się zgubił, ale okazało się, że spał z Choą. W takim razie wracam do łóżka.
Lider z Kenem zniknęli w swoim pokoju zaraz po tym jak wściekły wzrok przeniósł się na Sao i Taek'a...
- W-wujku, to nie to co myślisz - zaczęła dziewczyna robiąc kilka kroków w tył.
Dla tej dwójki zapowiadała się długa noc, choć może nawet i dzień, bo kazanie skończyło się dobre dwie godziny później, gdy zegar wybił piątą i mieszkanie, zgodnie ze zwyczajem budziło się do życia.
Jedyny wyspany był Hongbin, który spał z zatyczkami w uszach.
------------------------
Dość dużo, świętujmy piątą rocznicę~!
Taką miałam minę, jak skończyłam pisać ostatnią scenę:
Ale czy Hyukkie nie jest uroczy?! <3
Jak wam się podobało? :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro