5.
- Akaaaari!
- Czego?!
- Czy zjadłaś mój sorbet truskawkowy?
- Dante nie widzisz, że...
- Hmm.. No dokończ.- powiedział kładąc dłonie na biodrach. Poczułam rumieńce na swojej twarzy a ta woda sunąca po jego klatce piersiowej nie ułatwiała sprawy..
- Idź się wytrzyj i ubierz.- burknęłam ukrywając usta w poduszce. Ten jedynie się uśmiechnął, po czym ruszył w moją stronę zaczesując włosy do tyłu.
- Tetsurou!
- Hm?- wyszedł tak samo jak on w samym ręczniku oraz niedokładnie wytarty. Złapałam się za nos i udałam, że kicham.
- Akari dobrze się czujesz?!- ci szybko się przy mnie pojawili a ja czułam iż za chwilę nie wytrzymam.
- Wweźcie się ubierzcie!
- Dante wiem kto zjadł twój sorbet truskawkowy.
- Kto?
- Bokuto z Gilbertem.- powiedział na co białowłosy wstał i ruszył do swojego pokoju po czym wrócił ubrany i uzbrojony.
- Wychodzę.- i tyle go widzieliśmy. Po chwili poczułam język Kuroo na swojej szyi. Pisnęłam, spoglądając na niego.
- W takim razie zostałaś skazana na moją łaskę.- wyszeptał do mojego ucha, przygryzając moją małżowinę uszną. Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze. Chwycił mnie w talii po czym uniósł do góry. Szybko chwyciłam jego ręcznik by mu nie spadł na co uśmiechnął się w zboczony sposób. Ruszył w stronę łazienki gdzie wrzucił mnie do wanny pełnej wody.
- Co ci odbija?!
- Rozbierzesz się czy ci pomóc?- mruknął z błyskiem w oku.
- Zzboczeniec....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro