10.
- Shizuuu-chaaan!
- Nie nazywaj mnie tak!
- Czemu?! Izaya może, ale ja to już nie?!
- Bo tę przeklętą pchłę w każdej chwili mogę uderzyć ze złości!
- Czyli, że co?
- No ciebie nie uderzę.
- Bo jestem kobietą?
- Oczywiście, że tak! Do tego też.. no jesteś dla mnie ważna..
- Shizuś... Aww jesteś taki słodki gdy się rumienisz!- krzyknęłam tuląc go do siebie. Nagle zostaliśmy rozdzieleni a ja byłam tulona przez Kuroo.
- No co?
- Doobra koniec tego okazywania uczuć. Akarichi miałaś ze mną zagrać w kosza.
- Ale Kise! Wiesz, że nie umiem, więc po co mam w niego grać?
- Ale w siatkę umiesz. Bro idziemy.- mruknął brunet po czym przerzucił mnie sobie przez ramie a ja nie miałam już prawa głosu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro