VIII.3.
Zanim doszłyśmy do domu, napisałam do Daniela, że Milena przyjdzie ze mną. Po chwili Dan odpisał: „Rob też się pojawi, ale chwilę później, bo miał coś do załatwienia. Pa"
Pożegnałam się Mileną przytulasem i obiecałam, że przyjdę po nią po obiedzie. Jej zrobienie się na bóstwo zajmowało zwykle więcej czasu. Ja nie miałam potrzeby się stroić, choć rozumiałam pragnienie przyjaciółki, żeby pokazać byłemu chłopakowi, jak bardzo ich rozstanie jej nie ruszyło. Podskórnie czułam, że to ten trzeci rodzaj prawdy, ale decyzja o byciu z kimś w związku lub nie należała do Mili. Mogłam się z nią solidaryzować jedynie w doświadczeniu załamanego serca, bo moje nadal wierzgało na myśl o Eryku i tym, jak mnie potraktował. Nie sądziłam, żeby to miało szybko minąć. Dlatego też podejrzewałam, że Milena nie mówi mi wszystkiego.
*
Kiedy dwie godziny później przyszłyśmy do Daniela, on już na nas czekał. Wyściskał nas obie, skomplementował wygląd Mili, przeczochrał mi grzywkę, a potem zaproponował nam coś do picia. Zamówiłam tłoczony sok jabłkowy, a Mila wodę gazowaną. Dan nalał sobie coli. I razem poszliśmy do jego pokoju.
– Wszystkiego najlepszego w pierwszym dniu wiosny, kujonki – zachichotał, stukając swoją szklanką o nasze.
– No przecież ty też nie byłeś dziś na wagarach – zauważyłam.
– Trzeba w końcu dorosnąć – uznał z dumą. – Egzamin dojrzałości się zbliża.
Parsknęłyśmy śmiechem obie naraz. Dan i dojrzałość to były pojęcia wzajemnie się wykluczające. Że o egzaminie nie wspomnę.
– No co? – Udał oburzenie, ale jego oczy się śmiały.
– Powiedz lepiej, kiedy ostatni muszkieter przyjdzie – zmieniłam temat.
– Twierdził, że ma coś do załatwienia – powtórzył to, co wcześniej mi napisał. – Ale przyjdzie.
– A, to okej.
– To może zaczniemy grę bez niego? – zaproponowała Milena.
– Ale to nie do pary – zaprotestowałam.
– Przestańcie! Świat nie kręci się wokół par. Trójkąty są ostatnio w modzie – zakpiła.
Dan spłonął rumieńcem jak spłoszona dziewica. Ja o mało nie zakrztusiłam się sokiem.
– Co masz na myśli? – spytałam, kiedy już wyrównałam oddech.
– No, że troje to już grupa. Nie uczyliście się na WOS-ie?
– Ja myślałam, że chodzi ci o trójkąty miłośne. Takie jak w romansach wiesz? Że jest dziewczyna i dwóch chłopaków, którzy o nią rywalizują. Zwykle to jej przyjaciel i szkolny rozrabiaka, którego nie znosi – wyjaśniłam schemat popularnych romansów dla młodzieży.
Milena prychnęła i przewróciła oczami na jakość moich lektur. Ale o co chodzi?
– A ja myślałem... – zaczął Dan i nagle przerwał.
– O czym? – podchwyciłam.
– O niczym ważnym.
– Gadaj! – zażądała Mila.
– No wiecie, o trójkątach erotycznych. Takich jak w...
– Pornolach? – zgadłam.
Daniel był na twarzy już prawie bordowy z zażenowania.
– Jezu, nigdy nie oglądałyście filmików w necie? – parsknął. – Jeden facet i dwie babki to najlepszy układ.
– Takich nie – odpowiedziałam uczciwie. Bo nieprawdą byłoby, że żadnych nie oglądałam. Byłam swojego czasu ciekawa, co tak pociąga mojego brata i innych chłopaków w pornosach. Efekt był, moim zdaniem, niesmaczny, bo aktorzy udawali i jęczeli tak głośno, że czułam wyłącznie zażenowanie sztucznością scen. Co innego książkowe romanse, w których spicy sceny są opisane w sposób powodujący mrowienie w najczulszym kobiecym miejscu. Uwielbiam.
– O czym właśnie pomyślałaś? – spytał śmiało Dan, który pewnie zauważył zmianę na mojej twarzy od niesmaku po rozmarzenie.
– O pikantnych scenach w romansach. Niektóre autorki wiedzą, jak to napisać, żeby się chciało więcej.
– Nie mam pojęcia, o czym mówisz – burknęła Mila. – To chłam, a nie literatura.
Kochana, ja ci podeślę taką książkę, że para ci będzie uchodziła uszami – zaśmiałam się.
– A mogę ja też przeczytać? – wtrącił się znowu Daniel.
Obie spojrzałyśmy na niego zaskoczone.
– Ale po co? To babskie książki.
– Żebym w końcu się dowiedział, czego pragną kobiety. – Dan zaśmiał się złowieszczo.
Obie się roześmiałyśmy.
W tym momencie przyszedł Robert.
– Cześć, ekipo. Co was tak bawi? – spytał od wejścia do pokoju Daniela. Wszedł sam, bo nikogo poza nami nie było w domu Kosowskich. Widocznie Dan zostawił otwarte drzwi po tym, jak nas wpuścił.
– Długo by opowiadać... – zaczęłam, ale Dan mi przerwał.
– Właśnie. Wyjaśnię ci wszystko kiedy indziej, brachu. Czego się napijesz?
– Może być też cola. – Rob wskazał na szklankę kolegi.
– Dobra, zaraz przyniosę, a wy się rozsiądźcie. Tylko mi proszę żadnych trójkątów nie uskuteczniać beze mnie – zażartował, wychodząc.
– O co mu chodzi? – spytał Robert mnie. Milę jak dotąd omijał nawet wzrokiem.
– Rozmawialiśmy o książkach i... filmach z motywem trójkąta – wyjaśniłam oględnie.
– Nudy – parsknął Rob.
– Sam widzisz – zaśmiałam się.
– A jakieś bardziej interesujące tematy?
– Wojciszko mnie dziś pochwalił – wypaliłam.
– O! – Rob wyglądał na zaskoczonego. – A wydawało mi się, że miał dziś zły humor.
– Widocznie coś mu poprawiło, bo najpierw był wredny, ale potem stwierdził, że mam szczęście, bo zrobiłam zadanie dobrze.
– No, nieźle. – Rob podrapał się po głowie. – A jak przygotowania do matury. Jesteście już pewne, że zdacie? – spytał nas obie, ale raczej bezosobowo.
– Ja jestem pewna, że świetnie zdam to, co wybrałam – odparła Milena z wyższością.
– Ja nigdy nie mam pewności. – Musiałam to przyznać.
– Jesteś świetna, Iwi – pochwalił mnie wtedy Rob. – Zrobiłaś ogromne postępy z majzy i biologii. Jestem pewien, że zdasz bardzo dobrze.
– Ja mam nadzieję, że wszystkim nam pójdzie na tyle dobrze, żebyśmy mogli studiować to, co wymarzyliśmy.
– Z wyjątkiem mnie – wtrącił Dan, który właśnie wszedł do pokoju ze szklanką coli dla Roberta.
– Czemu? – spytałam zaraz.
– Bo ja nie marzę o żadnych studiach. Ale wiem, że żeby zostać zawodowcem, najlepiej zaczynać grę w AZS-ach. Muszę iść na AWF i już.
– Nie sądzę, żeby większość koszykarzy z NBA cokolwiek studiowała – prychnął Robert, którego niechęć do wybitnych sportowców była aż nadto widoczna.
– Może i nie, ale nie jesteśmy w USA, tylko w Polsce, brachu – przypomniał mu rozsądnie Daniel. – Wolę pewną ścieżkę kariery niż emigrację bez gwarancji gry.
To było wyjątkowo dojrzałe przemyślenie, jak na niego. Być może rozmawiał już o tym z rodzicami. A może sam do tego doszedł?
– Wiecie, że zostało nam jeszcze półtora miesiąca do startu matur? Może dla odmiany pogadamy o czymś innymi niż to, co wałkujemy codziennie w szkole? – zaproponowała w końcu Milena.
– Proponuję kręgle. Już dawno miałem ochotę was ograć – zachichotał Dan.
Wszyscy przystaliśmy na ten pomysł. Uwielbialiśmy kręgle na Xboxie. Nawet taki karzeł jak ja miał szanse równe z wielkim Danem. Kinect liczył sobie siłę uderzenia z proporcji. Uczyłam się tego niedawno na fizyce.
*
Ani się obejrzałam, jak minęły dwie godziny zaciętej walki. Atmosfera między nami też się poprawiła. Nerwowe napięcie zastąpiła wola zdrowej sportowej walki. Nawet jeśli na konsoli.
Kiedy wychodziliśmy od Daniela koło dwudziestej, wszyscy byliśmy w odrobinę lepszych humorach. Czuć było znów ducha przyjaźni czterech muszkieterów. A ja złapałam się na tym, że od trzech godzin ani razu nie pomyślałam o Eryku. Gdyby to cały czas tak działało...
<3<3<3
* Akademicki Związek Sportowy. Tu: potocznie o akademickich klubach sportowych: AZS AWF...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro