Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV.8.

Weszłam więc ja. Lekarka okazała się być w wieku moich rodziców, a może i starsza, więc pewnie pamiętała moje narodziny, ale wolałam się nad tym nie rozwodzić.

– Dzień dobry. Nazywam się Iwetta Marczak.

– Ach tak, twoja mama dzwoniła. Zapraszam, usiądź. – Wskazała mi fotel na wprost biurka.

To było pierwsze zaskoczenie. Myślałam, że w gabinetach ginekologicznych są tylko te dziwne fotele.

– Podasz mi datę ostatniej miesiączki, Iwetto?

– Dziesiąty października.

Lekarka zanotowała w komputerze.

– A poprzednich?

Wymieniłam daty z ostatnich pięciu miesięcy, a ona znowu to zapisała.

– Zawsze masz takie nieregularne cykle?

– A mam nieregularne? – zdziwiłam się.

– Na to wychodzi.

– Zawsze miałam regularne.

– A miałaś w ostatnim półroczu jakieś stresy, zmieniłaś tryb życia?

– Pani doktor, jestem w klasie maturalnej, to same stresy. Przez lato pracowałam w szklarni w Holandii. To była prawdziwa orka. No i od września wróciłam do intensywnych treningów lekkoatletycznych – wymieniłam.

Lekarka zapisała sobie to wszystko.

– Mam wrażenie, że trochę za bardzo się forsujesz – zauważyła.

– Możliwe. Ale kiedy, jak nie teraz?

– Czy prowadzisz aktywne życie seksualne?

Zaczerwieniłam się na twarzy, zanim odpowiedziałam:

– Nie. I nie mam chłopaka.

– W porządku. Chciałabym teraz cię zbadać, żeby mieć pełen obraz twojego stanu zdrowia. W porządku?

– Dobrze.

Lekarka pokazała mi przebieralnię, a potem pomogła wejść na fotel. Poinstruowała mnie, jak się na nim usadzić i powiedziała:

– Będę delikatna, ale musisz się rozluźnić.

O czym by tu pomyśleć, żeby się rozluźnić? Może chmurne, szare oczy trenera Narutowskiego?

Mama miała rację. Badanie nie było bolesne. Co najwyżej nieprzyjemne. W końcu dotykał mnie TAM ktoś obcy, nawet jeśli kobieta. Pani doktor zabrała mnie jeszcze na leżankę i zrobiła usg, żeby ocenić grubość endometrium. Wiedziałam, co to. Pilnie uczyłam się biologii do matury. A potem kazała im się ubrać i wrócić na fotel koło biurka.

Kiedy znowu usiadłam znowu przed nią, odezwała się:

– Iwetto, nawet jeśli nie prowadzisz jeszcze aktywnego życia seksualnego, uważam, że powinnaś przez jakiś czas stosować terapię hormonalną, żeby wyregulować cykl.

– Co to znaczy?

– To znaczy, że będziesz przyjmowała minipigułki, żeby odciążyć trochę swój organizm.

– A jakie one mają działanie?

– Blokują owulację, regulują cykl i działają antykoncepcyjnie.

– Jak długo?

– Myślę, że pół roku powinno wystarczyć.

– A czy one mają jakieś skutki uboczne?

– Jak każde leki mogą mieć, ale wybrałam dla ciebie najmniejszą dawkę.

– Jak je się bierze?

– Przez dwadzieścia jeden dni cyklu, począwszy od pierwszego dnia następnej miesiączki, zawsze o tej samej porze. Potem robi się tygodniową przerwę. A w następnym cyklu od nowa.

– Chyba rozumiem.

– Więc jak? Chcesz spróbować?

– Jeśli mówi pani, że to mi pomoże.

– Tak myślę. Prowadzisz bardzo forsowny tryb życia. Ja to rozumiem, ale twój organizm może się w końcu zbuntować. Nie chcemy, żeby zatrzymały ci się miesiączki, prawda?

– Chyba lepiej nie – odparłam, choć o niczym chyba nie marzyłam tak, jak o pozbyciu się comiesięcznych dolegliwości. Lekarka jakby usłyszała moje myśli, bo dodała:

– Pigułki powinny też złagodzić bóle miesiączkowe i zmniejszyć krwawienia.

– Biorę! – zdecydowałam.

Z receptą w dłoni wyszłam z gabinetu. Zgarnęłam po drodze Milę i wyszłyśmy razem z przychodni.

– I co? – spytała moja przyjaciółka.

– Dostałam minipigułki, a ty?

– Ja antykoncepcję hormonalną dla młodych kobiet. Miały być plastry, ale je trudniej byłoby ukryć przed rodzicami. Poprosiłam o pigułki.

To chyba dostała to samo.

– I co? Wykupisz te tabletki?

– Pewnie. Nie chcę więcej ryzykować. Ostatnio myślałam, że dostanę zawału, jak Rob nie wycofał się na czas – westchnęła, a ja spróbowałam to sobie wyobrazić i nie potrafiłam.

– Ryzykanci z was.

– Wiem. Ale koniec z tym. Trzeba zacząć zachowywać się odpowiedzialnie.

– Idziemy do apteki?

– Jasne.

– A powiedz mi, jak to było po imprezie halloweenowej u Dana?

– Robert mnie przeprosił. Jakoś nie umiem się na niego gniewać. Kocham go.

– Cieszę się, że się dogadaliście.

– Ja też, Iwi. Dzięki, że jesteś. – Milena cmoknęła mnie w policzek, a potem weszłyśmy do apteki.

Nazajutrz mogłam dostać okres, trzeba było kupić te pigułki.

*

Tak jak myślałam i czułam, w piątek rano obudził mnie potworny ból podbrzusza. Znowu to samo – jęknęłam, gramoląc się z łóżka, żeby pójść do łazienki.

Piątek w szkole wlekł się niemiłosiernie. Nie miałam siły utrzymać prosto głowy. W końcu wzięłam tabletkę przeciwbólową, żeby jakoś przetrwać do końca. Na wuefie wzięłam zwolnienie. Ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę był trening. Nie miałam jednak numeru telefonu do trenera, żeby dać mu znać, że nie przyjdę i nie spotkałam go też dziś w szkole.

Poszłam więc z trudem, obiecując sobie, że tylko go poinformuję i pójdę do domu.

Koło szatni minęłam się z Danielem. Znowu był z jakąś dziewczyną, tym razem była wysoka i w stroju sportowym. Niereformowalny babiarz.

– O, Iwi, dawno cię nie widziałem.

– I wzajemnie. Widziałeś mojego trenera?

– Tak, w kantorku bajeruje trenerkę koszykarek – zaśmiał się. – Prawda, Zośka? – zwrócił się do dziewczyny, która przytaknęła.

Teraz skojarzyłam dziewczynę. Żeńska drużyna koszykówki. Rok młodsza od nas. Ale jak to MÓJ TRENER kogoś bajeruje???

– To lecę, pa! – pożegnałam się szybko i ruszyłam biegiem do kantorka.

Wpadłam tam bez pukania. Jak go nakryję, to zamorduję i powiem, że w afekcie!

Mój trener rzeczywiście był tam z trenerką koszykarzy, ale było tam jeszcze troje innych nauczycieli. Prawdziwy tłum. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni, a ja miałam ochotę spalić się ze wstydu.

– P...przepraszam. Sz...szukałam trenera... Narutowskiego – wydusiłam.

– Już wychodzę – odparł niezrażony i praktycznie wypchnął mnie za drzwi.

– Coś się stało, Iwetto? – spytał zdziwiony.

– Tak... ja chciałabym powiedzieć, że nie zostanę dziś na treningu. Mam... ja źle się czuję.

– W porządku – odpowiedział łagodnie. – I to dlatego wpadłaś jak burza do pokoju trenerskiego?

– Tak. To znaczy... Nie.

– To znaczy? – Uniósł brew zaintrygowany.

– Nieważne. Mogę już iść?

– Jasne. Czy w poniedziałek przyjdziesz na trening?

– Tak, na pewno.

– W porządku. Do zobaczenia.

Uśmiechnął się do mnie tak, że aż serce miękło. Wcale nie miałam ochoty iść. Mogłabym z nim zostać na cały weekend...

– Coś jeszcze, Iwi? – zmiękczył słodko moje imię. Dopiero to przywołało mnie do porządku.

– Nie. Do widzenia. – Obróciłam się na pięcie i uciekłam. Dość już się zbłaźniłam.

Moje fatalne zauroczenie trenerem Erykiem Narutowskim osiągnęło właśnie swoje apogeum w występie godnym Oscara. Najpierw chciałam mordować go za rzekomą „zdradę", wpadłam bez pukania do pokoju trenerów, a potem uciekłam jak poparzona, kiedy się do mnie uśmiechnął. Takiego obciachu nie narobiłam sobie jeszcze nigdy w tej szkole. Teraz pewnie inni trenerzy zaczną gadać, że jestem niezrównoważona.

Wróciłam do domu i padłam bez sił na łóżko. Weekend. Jak dobrze, że już weekend.



<3<3<3

Specjalny bonus dla zestresowanych maturzystów i ich rodziców wyprosiła ER3371

Powodzenia! <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro