Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

              Godzina siódma czterdzieści. Piętnastoletnia dziewczyna siedziała w kuchni, pijąc zimną, czarną herbatę z mlekiem. Mimo, że przespała dziesięć godzin, czuła się bardzo zmęczona. Na tyle zmęczona, że nawet podnoszenie kubka ją wykańczało; tak oto piła herbatę dobre pół godziny, ubrana w pierwsze lepsze ubrania z szafy: nieco za duży, szary sweter, trapezowa spódniczka w czerwone i różowe truskawki oraz białe legginsy. Długie włosy w kolorze ciemnego blondu miały postać niedbałego kucyka - ale nie tego, jakie robią sobie dziewczyny na Instagramie; to był ten rodzaj kucyka, w którego przypadku gumka trzyma jakieś dwadzieścia procent włosów zamiast sto, a "niesforne kosmyki" opadają na oczy i nie wyglądają ani trochę uroczo. Gdy właścicielka tego niezbyt atrakcyjnego wyglądu skończyła sączyć płyn koloru kremowego, chwyciła plecak i wyszła z domu, nie ubrawszy się w żadną kurtkę. Mimo, że słońce świeciło, było dość zimno: w powietrzu było czuć zapach wilgoci spowodowany całonocną ulewą.

***

        Lekcja geografii, nauczyciel mówił z wielką pasją o procesach powstawania tornad, jednak długowłosą niezbyt to obchodziło; patrzyła na ostatnią kartkę zeszytu, rysując bliżej nieokreślone postacie i kształty. Przyciskała ołówek coraz słabiej ze względu na brak siły i pustkę. Poczuła dziwne, nieznane dotąd uczucie w głowie. Rzeczywistość zawirowała, ona usłyszała kilka osób wolających ją po imieniu, a ostatnie, co zapamiętała, to lampa sufitowa.

***

        Dziewczyna obudziła się w niewielkim, okrągłym, ciasno urządzonym, wysokim pomieszczeniu. Dokładnie naprzeciw niej znajdowały się białe drzwi. Przy ścianach stały regały sięgające sufitu: przy niektórych stały tych samych rozmiarów drabiny. Na półkach mieściło się mnóstwo pudełeczek we wszystkich możliwych kształtach: ośmiokąty, koła, kwadraty, trójkąty. Każdy z nich był biały lub w najróżniejszych odcieniach różu, z drobnym, czarnym wzorkiem. Na beżowej, kafelkowej podłodze leżał okrągły, futrzasty, wściekle różowy dywan, który pokrywał prawie całą podłogę pomieszczenia. Na środku pokoju stała staromodna komody, której wszystkie szuflady były zamknięte; na jej wierzchu leżało prostokątne lusterko z uchwytem.
-  Witam Cię w Butiku Metamorfozy  Dolly- nowo przybyła usłyszała świergocący głos z lewej strony. Zobaczyła śliczną dziewczynę, taką, jaką chciałaby być: czarne, falowane, gęste i lśniące włosy sięgające wyraźnie zarysowanego wcięcia w talii, wiśniowoczerwone usta, oczy koloru czarnej kawy, drobny nosek, długie, gęste rzęsu, okrągłe policzki z rumieńcami, które wyraźnie odznaczały się na tle skóry, której kolor balansował między barwą białą a kremową.  Miała na sobie białoróżową, falbaniastą sukienkę z małymi i dużymi  kokardkami, która sięgała za kolano; przypominała ona trochę kreację w stylu lolita i pięknie podkreślała talię czarnowłosej. Stopy były zakryte białymi podkolanówkami i bordowymi butami na niewielkim obcasie; były takie... małe. Na jej głowie spoczywała szeroka opaska tego samego koloru, co buty. - Jak się tu znalazłaś?
- Ja... przecież nie wiem. - odpowiedziała druga.
- Ahaha, no tak. Ja jestem Dolly. Mogę na ciebie mówić Sisi? Tak będzie mi łatwiej. - spytała Dolly. Przybyszka zastanawiała się, czy spełnić jej prośbę, aż się zgodziła; zdradzanie swojego imienia nowo poznanej osobie, w dodatku tak specyficznej, mogłoby mieć nieproszone skutki.
- Zatem witam cię, Sisi! Oprowadzę cię po butiku, a na końcu coś sobie wybierzesz - Dolly chwyciła dłoń Sisi i zaciągnęła ją w kierunku regałów.
- Tutaj są temperamenty. Jak na razie mam tylko cztery rodzaje, ale próbuję stworzyć nowe. O, a tu są rodzaje śmiechów i uśmiechów - wskazała na lusterka z przyczepionymi buziami szczerzącymi się mniej lub bardziej. Obok nich znajdowały się nieduże guziczki w kształcie kółek, zapewne, aby odsłuchać poszczególnych typów śmiechów.
- W tym miejscu możesz wybrać sposób wyrażania emocji. Niedawno dorobiłam nowe sztuki, więc nie martw się o braki - powiedziała, wskazując półki po prawej. - Naprzeciw wyrażania emocji znajdziesz gestykulację i mimikę. Do wszystkiego dołączone są tabletki Xechnamoxan, przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki. Można jeszcze kupić stosunek do ludzi, ale to mam w magazynie, samoocenę też. Za drzwiami - wskzała na białe drzwi - są gotowe komplety osobowości. Masz jakieś pytania?
- Umm... tak. Co to za miejsce i dlaczego tu jestem? - zapytała Sisi. Ciemnooka posłała jej spojrzenie typu "żartujesz sobie?".
- Butik Metamorfozy Dolly. Powiedziałam na początku. Jesteś tu, bo... - podniosła lusterko z komody. - Spójrz i zastanów się, czy lubisz osobę, która tam jest.
Klientka butiku przyglądała się postaci w zwierciadle, a szczególnie oczom - w zależności od padania światła ich barwa się zmieniała z szarej na niebieską i nikt nie potraf jedoznacznie określić ich barwy. Zupełnie jak mojej osobowości. 
- Więc? - rzekła Dolly.
- Nie. Nie. Nie, nie, nie, nie, nie. - Sisi usiłowała się nie rozpkłakać, co przyniosło oczekiwane skutki.
- Właśnie! Chodź, wybierzesz sobie jakąś osobowość. Jak nabędziesz wprawy w korzystaniu z niej, będziesz mogła przyjść po nowe cechy czy inne rzeczy i łączyć je ze sobą, nawet, gdy będą kompletnie sprzeczne! Super, prawda? Możesz na przykład zostać idealną dziewczyną! Super mądrą, lubianą, z całym tabunem adoratorów, utalentowaną, z mnóstwem zainteresowań, uroczą, ale umiejącą zabić w razie potrzeby. Czy to nie jest wspaniałe? - Dolly kompletnie odpłynęła do swojej krainy marzeń.
- Mam dwa pytania - Sisi mruknęła nieśmiało.
- Słucham?
- Po pierwsze, czy pomożesz mi dobrać osobowość?
Czarnowłosa roześmiała się.
- Skądże! To twój wybór! Ty wybierasz osobowość!
- Drugie pytanie: jakie wady mogę sobie dobrać?
Butik znów wypełnił się śmiechem właścicielki sklepu.
- Wady? Po co? Nie potrzebujesz wad! Absolutnie! One ci wszystko utrudniają, czyż nie? W moim butiku nie ma niczego bezużytecznego!
Sisi milczała przez dłuższą chwilę. Zamurowała ją wypowiedź Dolly.
- Czy w takim razie... te osobowości... - urwała, sama nie wiedząc, co chciała powiedzieć.
- Śmiało, pytaj. - zachęciła Dolly; jej głos po raz pierwszy nie rozbrzmiewał radością, dumą czy drwiną, a niepewnością.
- Czy te osobowości są... p-praw-wdziwe?
Cisza. Oczy właścicielki butiku przepełniało przerażenie, a usta otworzyły się w geście zdumienia.
- P-powtórz - głos dziewczyny zaczął drżeć.
- Czy te osobowości są prawdziwe? - powtórzyła Sisi, pewniej i głośniej.
Znów zapanowała cisza. Twarz Dolly zrobiła się jeszcze bledsza, o ile to możliwe. Osunęła się na podłogę, po czym uklękła. Jej oczy powoli wypełniały się słonymi kroplami zwanymi łzami. Te piękne, kawowe oczy zwróciły się ku Sisi, po czym usiadła na piętach i zakryła powieki dłońmi zaciśniętymi w pięści.
- D-dolly? - powiedziała blondwłosa.
- Odkryłaś to. Mój sekret. Moją niedoskonałość. - wyszeptała druga.
- O co chodzi?
- O mnie! - krzyknęła Dolly, zupełnie zdruzgotana i sfrustrowana. - O mój butik! O moje życie! Jestem fałszywa! Wykreowałam swoją nową, fałszywą osobowość, bo prawdziwej nie pamiętam! Nie pamiętam, kim jestem! Stworzyłam kogoś, kto jest w moich oczach idealny, nieskazitelny i stałam sję tym kimś! Kto jest adorowany przez społeczeństwo! Przez dziewczyny, chłopaków! Ale nie przeze mnie - zrobiła przerwę, aby złapać oddech. - Butik Metamorfozy Dolly jest dla osób, które tak ja ja straciły osobowość - w znanych lub nie okolicznościach. Chcę pomóc takim ludziom z pustką, którą się odczuwa po utracie siebie; pustkę, którą zapełnia się kłamstwem. Bo nie wiem, czy da się czymś innym - Dolly zaczęła szlochać.  - Wszystkie osobowości, które wykreowałam, a które chciałam Ci dać, są fałszywe, bo nie mają wad. Nikt nie lubi wad.

***

         Blondynka poczuła, jak ktoś trzęsie jej ramieniem i woła po imieniu. Oprzytomniała.
- Wszystko dobrze? - zapytał chłopak, z którym siedziała na geografii. Dziewczyna patrzyła w jego ciemne oczy przez chwilę. Natychmiast przypomniały one przerażającą wizję z butikiem i dziewczynką, której imienia zapomniała.
- Tak, tak. Tak, jest dobrze. Tak - powiedziała, kiwając energicznie głową.
- Ok - spojrzał na nią dziwnie. - Mamy chemię w sali trzydzieści osiem, jakby co - poinformował, jakby to była najważniejsza w tej chwili sprawa dla niebiesko-szarookiej. Nie mogła zrozumieć, o co chodziło tajemniczej dziewczynie z wizji. Kupowanie uśmiechów? Temperamentów? Charakterów? Brzmi absurdalnie.
         

★★★★★★★★

Huhhh, wiem, że wyszło słabo, ale chyba nie najgorzej. Dajcie znać, co sądzicie.

       
        /     \
   C (       )
        \___/    
   

↑ dzbanek na opinie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro