Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Chan i Felix dotarli do ich tymczasowego miejsca pobytu, zaraz przy wejściu czekał na nich wkurzony Rafael. Gdy ich ujrzał już przygotowywał się do tego by opieprzyć Felixa że wymknął się nic nie mówiąc, lecz chłopak odezwał się pierwszy.

-Pezepraszam-powiedział Cicho

Starszy wampir spojrzał na niego zdziwiony że nastolatek tak sam z siebie go przeprosił za ucieczkę, Chociaż podobał mu się fakt że ogarnął co źle zrobił i że ma trochę oleju w głowie przez co ogarnia swoje czyny.

-Dobra młody uznajemy że tego nie było i zapomnimy o tej sprawie, ale zrobisz coś takiego jeszcze raz i dostaniesz po głowie - Raf tym jednym razem postanowił mu odpuścić.

-Jak go szukaliśmy przysięgałeś że go ze skóry obedrzesz -Powiedział Chan

-To było dawno i nie prawda- Raf od razu zaprzeczył

-To było pół godziny temu idioto

-Taaa.... A teraz proszę o streszczenie co się tam poodwalało bo nie uwierzę że obyło się bez problemowo.

Mówiąc to Rafael ruchem ręki pokazał im, że mają iść za nim po czym poprowadził ich na kanapy by mogli usiąść i na spokojnie porozmawiać, zamiast toczyć całą rozmowę w przejściu i je blokować.

-Więc?

-Jakieś duże coś, łowcy i tak dalej- Felix bardzo skrucił całość

-Czekaj jakie duże coś?- Rafael był całkowicie zbity z tropu

- No goniło mnie przez pół miasta, nie wiem co to było-Felix od razu mu odpowiedział wzdrygając się na same to wspomnienie

Rafael miał nadzieję że to jakiś demon którego łowcy szybko się pozbędą przez co nie będą musieli się nim więcej przejmować. 

-Dobra dajmy łowcą działać szybko to ogarną

-No o ile się wcześniej nie pozabiją- rzucił Chan

-Czekaj, czemu mieliby by- To ogólnie nie doinformowanie zaczęło irytawać Rafaela

-Jakieś zgrzyty mają i to pożądne szczególnie jedna dwójka. Jakby mogli to by się pozabijali- Dodał szybko Chan

A Rafael uznał że musi przy najbliższej okazji odwiedzić Magnusa by zdobyć najświętsze plotki bo wiedział że Czarownik będzie odpowiednio zorientowany w tym wszystkim.

-No to nieźle, ale póki to nie dotyczy bezpośrednio nas nie drą ze sobą koty ile wlezi- odparł

-A tak wogóle hyung - Zaczął Felix

-No co jest?- Chan spojrzał na niego zainteresowany

-Nie ty! Raf Hyung- odpowiedział Felix wskazując na wcześniej wspomnianego.

-Ty rzucasz teraz jakieś zaklęcie czy coś?- Rafeal próbował zrozumieć sens tego słowa.

-Eeee nie? Tak się u nas poprostu mówi i no...- Felix się zawiesił przy próbie wytłumaczenia mu tego.

Rafael dalej siedział próbując zrozumieć sens tego słowa a Felix zaczął się motać w wyjaśniach co spowodowało wybuch śmiechu u Chana.

-No proszę ktoś się tu chyba zawstydził. Słuchaj Raf to jest taki zwykły zwrot grzecznościowy którym młodsi się zwracają do starszych.- Szybko mu to Wytłumaczył.

-Eee okej?- Odparł Rafael niepewnie co znowu spowodowali wybuch śmiechu Chana

-Oj chłopie będzie cię trzeba trochę podszkolić z naszej kultury.

W czasie gdy mężczyzna dusił się ze śmiechu dostał wiadomość więc sięgnął po telefon i szybko przeczytał wiadomości a rozbawienie natychmiast znikło.

-Co za debile-Mruknął pod nosem - Ja was zostawiam i spadam ratować interesy- Mówiąc to wstał z kanapy i zaczął się kierować w stronę wyjścia.

-Mogę też iść - zapytał Felix

-Nie- Odpowiedział od razu- Zostajesz pod opieką Rafaela Niech ci zrobi jakiś trening czy coś postaram się to szybko ogarnąć- Po tych słowach wyszedł z pomieszczenia.

Felix zrobił minę obrażonego dziecka i z fochem wpatrywał się w drzwi jakby to coś miało zdziałać po jakiś pięciu minutach podszedł do nastolatka i łapiąc za kołnierz zaczął go ciągnąć do innego pomieszczenia.

-Ała! Hyung puszczaj!- Wydarł się młodszy

- Idziemy na trening w tej chwili. I przestań mnie Hyundaiem nazywać.

Po tych słowach młodszy się chwilę zawiesił by po kilku sekundach wybuchnąć głośnym echem a Rafael spojrzał na niego jak na skończonego kretyna.

-No co?- Starszy nie rozumiał jego reakcji

-Hyundaiem nie mogę-ledwie mówił przez śmiech - Hyung a nie Hyundai. Matko skąd nazwa tego auta ci się wzięła.

I tak o to Felix w fazie ogromnej głupawki był ciągnięty przez zirytwonego Rafaela a każdy kogo mijali posyłał im albo zdziwione albo rozbawione spojrzenie, bo Rafael ciągnący wyższego od siebie nastolatka jak worek kartofli był interesującym widokiem.

Gdy Felix w końcu został zaciągnięty do sali w której miał się odbyć trening dalej zwijał się ze śmiechu.

-Weź się w końcu Uspokój dziecko -Rafeal zaczynał mieć go dość a był na niego skazany dopiero dziesięć minut.

-No ale proszę cię żeby te dwa słowa pomylić przecież one zupełnie różne są- Felix próbował zrozumieć jak do tej pomyłki mogło dojść

-Nie są. Wstawaj w końcu pora się wsiąść do roboty

-Tak, tak, Hyu....Hundayu- Felix oberwał szmatką która leżała w zasięgu ręki Rafaela

-Dobra już się zamykam okej? To czego konkretnego chcesz mnie nauczyć?- Felix skapitulował.

-Najpierw trochę popracujemy nad twoją zwinnością późnej dam ci może jakiś sztylet do ręki byś w razie czego miał też jakąś broń do obrony- Zadecydował Rafael.

- To możemy od razu przejść do broni? Proooooszę bo zwinność przez to że tańczyłem mam naprawdę dobrą -Młodszy spojrzał na niego błagalnie.

-Ta masz ją. Jakby tak było to byś tą szmatką nie oberwał - Prychnął

-Bo to nie spodziewanie było!- Felix próbował się bronić.

-Bo ktoś do ciebie podejdzie i grzecznie zapyta czy może cię zaatakować, no na pewno. Zaskoczę cię zazwyczaj przeciwnik o tym nie uprzedza.

- No coś ty bo nie zauważyłem tego gdy tamto coś zaczęło mnie gonić.- Mruknął młodszy.

-Właśnie przez to zrobimy tak jak mówię, a jak będziesz się stawiać znowu oberwiesz.- zarządził starszy

Felix podniósł ręce w geście że kapituluje bo nie marzyło mu się oberwać poraz kolejny ścierką.

-Mogę chociaż muzykę włączyć? By coś tam w tle leciało- Zapytał

-Niech ci będzie - Mruknął Rafael po czym odwrócił się plecami do Felixa by znaleźć jedną rzecz.

Praktycznie od razu zaczęła lecieć jakaś piosenka której nie rozpoznawał ale młodszy musiał ją bardzo lubić bo zaczął ją cicho podśpiewywać, gdy po udanych poszukiwaniach odwrócił się z powrotem w stronę młodszego poprostu się załamał. A powodem tego było to że młodszy jak gdyby nic porwał jednego z manekinów do tańca.

-. Gorzej nic z dzieckiem - Warknąl cicho - Lee Felix! Zostaw to i zachowaj powagę chociaż na pół godziny.

Młodszy nie zrobił sobie nic z tych słów i dalej pląsał sobie z manekinem cicho podśpiewując. Rafael sięgnął po pierwszą rzecz która była w zasięgu jego dłoni i rzucił nią w chłopaka by dostać chociaż trochę jego uwagi.

Ten za to był w trakcie wykonywania obrotu więc gdy to zrobił, jego wzrok skupił się na lecącym sztucznym kwiatku którego uniknął bez większego problemu, a ozdoba zaliczyła spotkanie ze ścianą.

-To co? Może jednak te sztylety - Chłopak wyszczwrzył się w jego stronę.

Rafael zaczął w myślach liczyć do dziesięciu bu się chociaż trochę Uspokoić ale tą zacną czynność przerwał mu dzwonek od telefonu. Po który to nastolatek szybko się rzucił.

-Ooo Hyunowi się przypomniało o moim istnieniu, czekaj chwilę tylko odbiorę - po tych słowach wyszedł z pomieszczenia



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro