Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Po tym, gdy sala zebrań zapełniła się wezwanymi osobami, Maryse natychmiastowo przeszła do odnowienia szczegółów i rozdzielania drużyn. Ku dużemu nie zadowoleniu Azjatów każdego z nich przydzielając do grup tak, że nie mogli jak zawsze wspólnie współpracować. Najbardziej przy tym ubolewał Jungkook gdyż biedny będzie musiał się użerać z Hoseokiem i Aleciem ale pocieszał go w nieznacznym stopniu fakt, że Jace wylądował z nimi i miał nadzieję że w razie czego pomoże mu uspokoić tamtą dwójkę.

.po tym jak praktycznie wszyscy opuścili pomieszczenia pozostała w nim tylko ta trójka postanawiając, że poczekają na brakującego członka drużyny gdyż ten nie raczył się pojawić na spotkaniu z bliżej nie znanego im powodu.

-No proszę pan idealny coś bardzo się spóźnia- Prychnął Hoseok pod nosem.

-Weź mu daruj może, co? Zostało to nagle zwołane a on pewnie u Magnusa siedział, przez co się spóźnia- Odpowiedział mu Jace

-Nie no spoko, spóźnienie się to ludzka rzecz przecież jest, ale ktoś właśnie może tam ginąć a przez to przeciągnięcie w czasie możemy nie zdążyć uratować tej osoby -Odpowiedział mu

-Hosiek nie podaj w skrajność dobra?- Kook westchnął ciężko jeszcze brakowało by ta dwójka się pożarła.

-Daje tylko możliwą opcje, lepiej być na Wszystko przygotowanymi.

Miał on coś jeszcze dodać, ale przerwało mu nagłe otwarcie drzwi w których zjawił się Ligtwood, przez co cała uwaga Hoseoka została przeniesiona na niego.

-No proszę, pan idealny spóźniony, niestety zebranie się zakończyło ale na szczęście byliśmy na tyle wspaniałomyślni by na ciebie poczekać - Rzekł z chytrym uśmiechem

Jungkook przyłożył sobie ręką w czoło domyślając się że będzie robić za niańkę by ta dwójka się nie pozabijała przy pierwszej możliwej okazji, co było naprawdę wysoce możliwe. Chodź sam też będzie się musiał przed tym powstrzymywać, bo użeranie się z tą dwójką nie będzie raczej na jego nerwyw.

-W Korei ponoć bardzo istotny jest szacunek więc może byś się trzymał swojej kultury- odgryzł się Alec

-Jak widać łamie standardy i...

-Dobra dzieci koniec. Robotę mamy później się pokłócicie lub jakiś sparing zrobicie, najpierw ważniejsze rzeczy - Jace postanowił się wtrącić.

-Weź mi z łaski swojej nie przerywaj- Hoseok posłał mu ponure spojrzenie

-Chce to skończyć jak najszybciej i mieć spokój więc się uspokójcie do cholery jasnej -blondyn był podirytowany ponieważ misja zepsuła mu wszelkie plany.

Hoseok już otwierał usta by mu się odgryść ale Kook wkroczył do akcji zasłaniając mu usta.

-Ani słowa więcej chyba, że dotyczyć ono będzie tego czym się mamy zająć. Zacznij się w końcu poważnie zachowywać.

-odezwał się ten poważny - Hoseok powiedział uszczypliwie, gdy Jungkook odsunął swoją rękę od jego ust

-W tej chwili zdecydowanie jestem poważniejszy od was. I potrafię ocenić sytuację w której mogę się zachowywać jak zawsze a kiedy to ogarnięcie jest potrzebne.

- Wytłumaczy ktoś o co w ogóle biega? Bo z wiadomości od Izzy nic nie szło wywnioskować. I jedyne co dało się z tego zrozumieć że jest zebranie.- Alec zadał grupie pytanie

-Trzeba było być czas to byś wiedział- Rzucił Hoseok-Więc sam się wiń o to, że nic nie wiesz

-Hoseok zamknij się w końcu. To gadanie nic pożytecznego nie robi, a chce to wykonać w jak najbardziej profesjonalnych warunkach. Bo nie chce powtórki z tej akcji w Mapo-gu

Te słowa skutecznie zamknęły usta Hoseokowi, który spojrzał na niego krzywo za to, że wogóle o tym wspomniał gdyż ten tamat był tematem zakazanym.

-Co się tam odwaliło? Bo mnie to zaciekawiło- Zapytał Jace porządnie tym zainteresowany

-Nie ważne- Mruknął Hobi zaczynając sprawdzać czy ma w kieszeniach poukrywną broń

-No ej powiedzie ciekawy jestem- naciskał blondyn

-Mówię, że to nie ważne jest- Hoseok zaczął się irytować najpierw blondyn ich pospieszał by wyszli jak najszybciej a teraz rozpoczął nikomu nie potrzebne przesłuchanie

-Taaa lepiej o tym zapomnij i nie poruszaj tego tematu.-do wymiany zdań wtrącił się Kook

-Powiedzcie no mamy ze sobą współpracować, więc fajnie było by coś więcej o sobie wiedzieć - blondyn nie odpuszczał.

-Nie twój pieprzony interes! I nie interesuj się rzeczami, które ciebie nie dotyczą! Bo wiedza o nich do szczęścia potrzebna ci nie jest!- Nagły wybuch Hobiego zaskoczył pozostałą trójkę

Kook posłał Jacowi i Alecowi przepraszające spojrzenie, po czym podszedł do Hosoka by spróbować go uspokoić po tym wybuchu. Lecz ten nie był ani trochę skory do współpracy.

-Jakim cudem on tam u was był jednym z lepszych łowców skoro emocji na wodzy na nie potrafi utrzymać?- prychnął Alec

-Ty kurwa lepszy nie jesteś, Przypomnieć ci jak się na mnie rzuciłeś? -Warknął Hoseok

-Sam się najpierw zacząłeś rzucać więc wiń o to sam siebie bo do tego doprowadziłeś- Odparł lodowato Alec.- Jakim cudem ty wogóle mogłeś dowodzić misjami, bo tymi wybuchami jedynie mogłeś zaszkodzić niż pomóc.

I nim Jeon zdarzył co kolwiek zrobić Hoseok wyciągnął sztylet z kieszeni rzucając nim w Ligtwooda ostrze ominęło jego twarz o milimetr a Koreańczyk naprawdę żałował że nie wycelował tak by sprawić chociaż niewielkie nacięcie

-Weź się już tak celem nie popisuj- Rzekł Alec całkowicie nie ruszony atakiem.

-Jakim celem- Odparł zdziwiony Hoseok- Nie trafiłem przecież.

-To w co celowałeś?-Zapytał skołowany Jace

-jego twarz - Odparł Hoseok obojętnym tonem, kierując się do drzwi po drodze zgarniając ostrze.-A teraz zbierać się, bo tak przypomnę że sam chciałeś iść jak najszybciej a później wywiad środowiskowy zacząłeś przeprowadzać.

Kilkanaście minut później znaleźli się już w odpowiednim miejscu a Alecowi zostało wyjaśnione o co tak wogóle chodzi. Kook wszystkim istniejącym siłą dziękował, że pokonali tą drogę w całkowitej ciszy. Bo sama kłótnia w instytucie przyprawiła go o ból głowy a go naprawdę ciężko było o migrenę przyprawić.

Wyjątkowo szybko rozdzieli kto jaki rozdział ma przeszukać i od razu zabrali się do roboty by nie tracić już więcej czasu. Wykonywali to zadanie nic nie mówiąc by jak najlepiej się na nim skupić

Kook podniósł wzrok by przyjrzeć się czy oby na pewno nic nie czai się nad ich głowami. I to była najlepsza decyzja jaką mógł podjąć bo nad głową Aleca znajdował się demon który przymierzał się do ataku, automatycznie sięgnął po łuk i strzałę po czym szybko ją wystrzelił zabijając demona.

-Co z wami...-Zaczął Alec, gdy ogarnął że został oddany strzał w jego kierunku

-Cicho i zacznij obserwować teren.- powiedział Jeon wystrzeliwując kolejną strzałę w kierunku gdzie zauważył demona

Ligtwood szybko załapał o co chodzi i uczynił to samo skanując otoczenie wzrokiem. To samo uczynili też Hoseok i Jace, a po dostrzeżeniu przeciwnikow ich zaatakowali. Skończyło się na tym że grupa została podzielona i musiała sobie radzić w walce w pojedynkę, a demonów zamiast ubywać przybywało. I każdy z nich mógł przyznać, że było w tym coś nie tak bo nie powinno być ich aż tyle w jednym miejscu.

Każdy był pochłonięty walką. Alec wdrapał się na schody przeciw pożarowe i stamtąd oddawał strzały w istoty znajdujące się na dole, Jungkook klnąc w ojczystym języku przeżucił się na ostrze w władaniu którym nie był wybitny, ale tego akurat wymagała sytuacja, zdecydowanie lepiej w posługiwaniu tą bronią radził sobie Jace który sprawiał wrażenie jakby był w swoim żywiole, Hoseok za to zwinnie lawirował pomiędzy demonami zabijąc je sztyletami.

Po długich minutach walka dobiegła końca. zwycięskim wynikiem dla łowców, każdy z nich odetchnął z ulgą, że to jest już koniec. I nie zapowiada się na kolejną serię demonów.

Kook usłyszał nagły huk w uliczce obok i wzdychając ciężko udał się by zobaczyć co ten dźwięk spowodowało, reszta natomiast ruszyła za nim ciągnięta tam czystą ciekawością. Ich zdziwienie sięgnęło zanitu gdy zobaczyli tam młodego przerażonego chłopaka, Który klęczał ma ziemi próbując się uspokoić lecz przychodziło to z marnym skutkiem.

-Hej młody wszystko w porządku? - Zapytał Jeon kucając w niewielkiej odległości od niego.

Chłopak dopiero po tych słowach zdał sobie sprawę z tego że jest tu ktoś jeszcze oprócz niego, jeszcze bardziej wystraszony cofnął się by być jak najdalej od nich przez co jego plecy zaliczyły bliskie spotkanie ze ścianą.

-Hej pomożemy ci -Kook nieznacznie się przybliżył do niego wyciągając rękę w jego stronę, ale gdyby była ona w zasięgu ruchu nastolatka ten ją odepchnął.

Dla oglądający to z tyłu łowców ruch ten wyglądał na niezwykle słaby, ale Kook poczuł ból w tej ręce co dało mu pogląd na to że chłopak nie jest człowiek a jak mu podpowiadała intuicja należał do gatunku wampirów.

-Słuchaj nie zrobimy ci krzywdy, chcemy tylko pomóc, ale musisz powiedzieć co się stało - Nalegał

-To bez sensu-mruknął Alec-i tak nic nie powie

Jeon całkowicie go zignorował cały czas próbując uspokoić nastolatka. Lightwood prychnął zirytowany tym że go olano a Hoseok słysząc to przewrócił oczami. Jace w tym czasie miał ich na oku by wyrazie czego uspokoić ich gdyby doszło do kolejnej kłótni.

-Coś... Mnie goniło... To było duże-Powiedział nastolatek łamiącym się głosem a wszyscy spojrzeli na niego zaciekawieni

-A wiesz może co to było tak mniej więcej -Zapytał Jeon delikatnym głosem.

Chłopak pokręcił tylko głową dając im do zrozumienia że nie wie co to było, wzdrygając się przy okazji przez jakiś dźwięk słyszany w okolicy.

-Nic więcej się nie dowiemy, chodź młody odprowadzimy cię tam gdzie mieszkasz, bo lepiej nie puszczać cię samemu w miasto- Rzekł Jace podchodząc pomału do tamtej dwójki

-Macie napewno lepsze rzeczy do roboty, nie przejmujcie się mną-Powiedział cicho nastolatek.

-No na pewno po tym jak coś cię próbowało zaatakować nie puścimy cię samego. Chodź - Kook próbował go przekonać.

-Może go po prostu siłą pociągniemy a po drodze jakimś cudem powie gdzie mamy iść - Zasugerował Jace

Słysząc to chłopak jeszcze bardziej bardziej się przestraszył a ze strachu zaczęły mu drżeć ramiona. Kook posłał blondynowi mordercze spojrzenie, bo jedno zdanie spowodowało, że ten nie wielki postęp w uspokojeniu chłopaka odszedł w zapomnienie.

Nagle usłyszeli świst powietrza, który sprawił że wszyscy odwrócili się w tamtą stronę. Stał tam mężczyzna w długim czarnym płaszczu który przyglądał im się nadawczo, a gdy jego wzrok napotkał kulącego się pod ścianą chłopaka Szybko do niego podszedł odpychając na bok Jeona.

-Lix, spójrz na mnie- powiedział spokojnie

Chłopak słysząc znajomy głos podniósł wzrok, a dostrzegając znajomą twarz rzucił się na mężczyznę mocno się w niego wtulając. Ten obiął chłopaka zaczynając głaskać go uspokajająco po głowie.

-Channie nie gniewaj się o to proszę. Obiecuje, że nie pójdę już nigdzie sam dopuki na to nie pozwolisz- powiedział łamiącym się głosem

-Csi... Nie gniewam się przecież-rzekł uspakajająco - musisz też sam w teren wychodzić, ale następnym razem nie zapuszczaj się tak daleko.

Gdy już całkowicie uspokoił chłopaka odwrócił się z stronę łowców, którzy obserwowali całą tą sytuację.

-Jeśli jego stan to wasza wina bardzo głupią decyzją było pozostanie tutaj- Rzekł chłodnym tonem

-Tak właściwie chcieliśmy mu pomóc z marnym skutkiem, ale chcieliśmy- Odparł Jeon

- Nie wiem czemu ale coś wam nie wierzę-odpowiedział

-to prawda jest, chcieli mi pomóc- rzekł nastolatek

I te słowa jakby całkowicie spowodowały, że mężczyzna im odpuścił, machnął tylko na nich ręką po czym pomógł wstać chłopakowi

-Jeśli tak to macie szczęście- rzucił w ich stronę

-Mhm, do usług i polecamy się na przyszłość tylko nie bierz tego aż tak poważnie i nie rób z nas opiekunek na pełny etat bo co jak co ale za to, to już kasa będzie wymagana i to spora- Rzekł Hobi siląc się na dość komiczny ton. Z małą nadzieją, że to poprawi jakoś humor chłopakowi.

Na te słowa nastolatek prowadzony przez mężczyznę parsknął cichym śmiechem, rozbawiony tonem tej wypowiedzi i co nie umkło uwadze Hoseoka mężczyzna też się nieznacznie uśmiechnął, ale to mogło być spowodowane poprawionym humorem chłopaka niż śmiesznym tonem brązowowłosego.

Po tym jak oboje znikli zza rogiem Alec dostrzegł, że Hoseok z jakiegoś powodu wydał się rozczulony relacją tamtej dwójki. Nie mogąc się powstrzymać rzucił, więc w jego stronę

-No proszę jednak ktoś tak bezduszny mający wszystko gdzieś ma jakieś uczucia- Prychnął Alec

-O co ci znowu człowieku chodzi?- Zapytał brązowowłosy

-To, że ktoś z twoim charakterem potrafi wydobyć choć nutę empatii.

Po tych słowach delikatny blask w oczach chłopka zgasł, a rozczulony uśmiech został zastąpiony ponownie obojętnością. Odbił się od ściany o którą się opierał chcąc podejść do Ligtwooda by prawdopodobnie mu przywalić ale finalnie z tego zrezygnował.

-Dobra wracajmy już jeszcze musimy wypełnić raporty a nie ma opcji, że to na rano zostanie - Zarządził Alec ruszając przodem.

Jace  który dogonił swojego parabatai szedł obok niego zaciekawiony zerkając na chłopków z idących za nimi. Hoseok szedł ze spuszczoną głową słuchając Jungkooka, który mówił coś do niego po Koreańsku.
W tym też momencie blondyn obiecał sobie, że odkryje co stoi za tym że brązowo włos w jednej chwili wydaje się mieć w miarę dobry humor by w następnej stracić go szybciej niż go zyskał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro