Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

Jace po szybkim ogarnięciu pokoju padł na łóżko, sprzątanie zdecydowanie nie należało do jego ulubionych zajęć i z jakiegoś powodu pochłaniało wyjątkowo wiele jego energii.

Nagle drzwi się gwałtownie otworzyły a do pokoju wparował Alec wyglądając jakby w każdej chwili mógł kogoś rozszarpać żywcem, zainteresowany blondyn przyglądał mu się w skupieniu bo taki stan u czarnowłosego to była nowość, owszem chodził często ziirytowny, ale teraz sprawiał wrażenie że wystarczy jakiś niewielki zapalnik a on pośle osobę która go odpaliła w zaświaty.

-Alec?

-Musimy pogadać - powiedział Lightwood poważnym  tonem

Blondyn spojrzał na niego skonfundowany z całych sił próbując chociaż w minimalnym stopniu wpaść na to co się stało w ciągu tej kilkugodzinnej nieobecności swojego parabatai, bo jak podejrzewał była naprawdę marna szansa że poszło o błachostkę.

w między czasie Hoseok wyszedł z łazienki z ręcznikiem na biodrach w między czasie wycierając włosy.

-Jace kretynie ciuchy jakieś miałeś mi dać. Nie dość że łazić nie umie to i pamięć Złotej rybki - Mruknął podnosząc głowę - No proszę.

Koreańczyk oparł się biodrem o framugę i uśmiechając się w bliżej nie określony sposób spojrzał na Aleca, który najwidoczniej zamarł w pół słowa i teraz patrzył się na niego z szeroko otwartymi oczami.

-Nie no Aleksandrze wiem że jestem hot i tak dalej, ale proszę przestań we mnie się tak wpatrywać bo to niezręczne się robi.

Ten natychmiast odzyskał rezon powracający do rzeczywistości choć nadal nie spuszczał w wzroku z azjaty który z nudów zaczął bawić się zwisającym łańcuszkiem od kolczyka obserwując przy okazji Aleca w próbie wyczytania tego jaka może być jego ostateczna reakcja. Ku jego rozczarowaniu przemawiało u niego zdecydowanie za dużo emocji by móc coś z nich wywnioskować, przez co nie mógł sobie za wczasu obrać kierunku następnego ruchu.

-Co tu się wyprawia?- zapytał Lightwood po dłużej chwili. przerzucając wzrok pomiędzy dwójką.

-Jace nie umie w taką czynność jak chodzenie i zaliczając glebę oblał mnie jakimś likierem- Odpowiedział Hoseok takim tonem jakby to było oczywiste.

-Jak żeś się rozsiadł na środku pokoju to się nie dziw

-To ty nie umiesz chodzić i się praktycznie o wszystko potykasz. Jakim cudem ty gleb podczas walki nie zaliczasz?

wymianę zdań przerwało im chrząknięcie Aleca który przypominał im że nie są w pokoju sami i czeka na bardziej dokładnie wytłumaczenie.

-Czekaj nie mogłeś iść ogarnąć się do siebie?

-No tak bo będę zapieprzać do swojego pokoju cały uwalony alkoholem- Hosoek przewrócił oczami.

-Czemu wasza dwójka wogóle stwierdziła iż picie jest jakże idealnym pomysłem?

-Bo nie chciało nam się iść do baru.- odpowiedział Jace.

-A może zamiast chlać zajelibyście się czymś pożytecznym?

-Wszystko zostało ogarnięte -Odpowiedział Hoseok przewracając oczami- zresztą jakby nie patrzeć przez pryzmat ostatnich wydarzeń to była dość rozsądna opcja. Zawsze mogło nas z nienacka coś zatankować i kaput

-Co do ciebie to mnie akurat dość średnio to interesuje czy coś ci się stanie czy nie, ale nie rozpijaj chociaż innych i z łaski swojej rób to na jakiś imprezach a nie tutaj.

Ajata spojrzał na niego chłodno, dosłownie przed chwilą powiedział że coś takiego nie należy do najbezpieczniejszych a Lightwood całkowicie ziignorował jego słowa.

-whoa, jakże milutko - Powiedział Koreańczyk ironicznie ostrzejszym tonem.

odbił się od ściany i już miał podejść do Lightwooda gdy w jego rękach znalazł się zestaw ubrań a on sam na chama został wepchnięty do łazienki a drzwi się za nim zatrzasnęły.

-Ty tam ubierać się! A ty... Mów że co jest? Byłeś u Magnusa tak? Co się odwaliło że emanujesz taką aurą od której każdy rozsądny człowiek trzymałby się z daleka?- Jace posłał mu ponaglające spojrzenie.

-Jak tamten sobie pójdzie.-mruknął Alec.

-Alec.

-Mówię jak tamten sobie łaskawie pójdzie nie ma nawet mowy że powiem cokolwiek jak on tutaj jest.

Zza drzwi łazienki dało się usłyszeć rozbawione prychnięcie a chwilę później Jung  wyszedł z pomieszczenia zgarniając telefon który leżał na komodzie po czym skierował się w stronę drzwi nie próbując nawet kryć swojego rozbawienia.

-Spadam, nie interesuje mnie słuchanie o tym co się dzieje w czymś związku bo z takiej wiedzy raczej średnie korzyści mam. A i jak kiedyś z jakiegoś powodu będę chciał się jednak dowiedzieć czegoś o tym to i tak się dowiem

Posłał Alecowi wredny uśmieszek, może i to była akurat sytuacja w której powinnien odpuścić ale za bardzo go kusiło by jeszcze bardziej wnerwić czarnowłosego, który w tym momencie wyglądał jakby chciał go posłać na tamten świat.

-Może przy okazji wywieszę tabliczkę że wejście tutaj grozi unicestwieniem... A nie licz na odzyskanie tych ciuchów!- powiedział  i wyszedł zanim co kolwiek zdarzyło polecieć w jego stronę.

-To teraz mi łaskawiej powiesz?- Zapytał Jace dochodząc pomału do wniosku że łatwiej byłoby się dogadać z demonem niż z czarnowłosym, którego chęci do współpracy były prawdopodobnie na minusowym poziomie.

Alec odczekał jeszcze chwilę jakby chciał zdobyć pewność iż Azjata odszedł na bezpieczną odległość, po czym z widocznym odciągniem wytłumaczył wszystko blondynowi.

Ten patrzył na niego chwilę w ciszy układając sobie wszystko w głowie by rzucić czymś porządnym a nie czymś co jeszcze bardziej wytrąci Aleca z równowagi o co w ostatnim czasie było zdecydowanie bardzo łatwo.

-Okeeej, dość gruba sprawa wiedzę...-zaczął- Magnus faktycznie przesadził trochę z tą reakcja, mógł jakoś bardziej rozsądnie słowa dobrać.

Blondyn naprawdę starał się wygłosić mowę pocieszającą jak najlepiej lecz był w tym całkowicie beznadziejny, po chwilowym namyśle
podrzucił zamiar kontynuowanie tej gadki postanawiając obrać inny tor.

-To co? zgaranim Iz i jako solidarne rodzeństwo idziemy mu wbić do rozumu że ma cię błagać z kwiatami i jakimś wypasionym prezentem o wybaczenie.-powiedział całkowicie poważnie.

Jakimś cudem uzyskał tym zamierzony efekt bo Alec parsknął rozbawiony śmiechem,  Jace dumny z siebie przybił sobie piątkę w myślach.

-Ale najpierw co powiesz na nie wiem... o wspólne obgadywanie Maggiego tosz to idealny pomysł, wywal na niego wszystkie swoje żale a ja będę mieć czym go szantażować gdy znów się zapędzi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro