19
Lydia poraz kolejny podjęła próbę przeczytania dokumentów które miały streścić cały bajzel w jakim tkwili. Właśnie próbowała blondynka miała wrażenie że co drugie słowo jest wyciągnięte nie wiadomo skąd przez co więcej czasu spędzała na szukaniu jego definicji niż czytaniu akt.
Z każdą sekundą miała większą ochotę to rzucić i odpuścić chociaż z drugiej strony wiedziała że może znajdzie jakiś szczegół który umknął reszcie przez to że analizuje to z nieco innego punktu widzenia.
Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi przeciągając się spojrzała na osobę która postanowiła ją nawiedzić tym osobnikiem okazał się szarowłosy.
-Człowieku jak tu już jesteś to błagam wytłumacz mi o co Jiyongowi w tym chodziło- zeskoczyła z krzesła i podeszła do mężczyzny z kartką w dłoni.
Ten przeczytał ją raz potem kolejny i jeszcze jeden, tak jak ona nic nie rozumiejąc ze słów spisanych przez patologa.
-Czekaj czy tu właśnie pisze, że przyczyną śmierci było strangulatus? Jakby się tego nie dało po angielsku napisać- mruknął pod nosem
-To coś po koreańsku?
-Nie to akurat jest łacina jeśli się nie mylę. I z tego co widzę ma do niej naprawdę dużą słabość.- Mruknął skanując kartkę wzrokiem - Ave że jak nam już coś spisuje to po naszemu nie dając tam dodatkowych języków
-W takim razie serio zazdroszczę
-Za uchem znaleziono... Tego nawet nie próbuje przeczytać bo jeszcze coś przez przypadek coś przyzwę.
-Co takiego tam wynalazł - Blondynka spojrzała na słowo które pokonało jej towarzysza- co na anioła? To chiński?
Szarowłosy kiwnął głową potwierdzając, kobieta już totalnie załamała ręce
-Czemu wam czegoś takiego nie robi? A w angielskiej wersji fest wszystko utrudnienia? Jak już ktoś ma mieć papkę z mózgu podczas czytania tego to niech każdy ma
-Mnie nie pytaj, odpowiedź na to pytanie jest mi nie znana. może poprostu w życiu mu się nudzi dlatego coś takiego wyczynia.
-Tsa... Dobra zarządzam sobie przerwę mam dość zabawy z tym. To co kawa?
Dziewczyna spojrzała w stronę ekspresu stojącego obok lodówki. Tak robiła to w kuchni ale uznała że jak już ma się męczyć to będzie robić to gdzieś gdzie ma łatwy dostęp do jedzenia.
-Z Chęcią- Szarowłosy zaczął buszować po lodówce.
-Jakby co to nie dotykaj tego zupo podobnego czegoś bo Jin miał już kolejne podejście do nauczenia Izzy gotowania i skończyło się to chyba nową bronią biologiczną.
-Czemu nikt tego nie wyrzucił?
-wszyscy boją się tego zupa się na nich rzuci jak tylko spróbują dotknąć garnek.
rzuciła wychylając głowę z szafki którą do niej wsadziła z zamiarem znalezienia kawy i spojrzała na mężczyznę parskając śmiechem bo ten autentycznie przyglądał się garnkowi z przerażeniem.
szybko nastawiła ekspres i stanęła obok szarowłosego patrząc w ten sam punkt co on. Stali tak chwilę w ciszy przypatrując się brei, i gdy ta nagle wydała z siebie coś na wzór syknięcia zamknęli w panice lodówkę odskakując od niej.
-To już demony są mniej przerażające niż to
-Mnie ciekawi jakim cudem dali radę to... ożywić?- mężczyzna doskonale zdawał sobie sprawę z tego że to brzmiało absurdalnie ale sycząca zupa nie należała raczej do normalnych.
-Będzie dla nas lepiej gdy to pozostanie tajemnicą - rozlała napój do wcześniej naszykowanych kubków i rozsiadła się na blacie- A zostawiając temat tego czegoś, jak tam wam idzie klimatycznie się tutaj?
-O dziwo nie jest jakoś bardzo źle - mężczyzna wzruszył ramionami- pod pewnymi względami jest nawet lepiej niż u nas.
-Chce wiedzieć czy nie koniecznie?- Zapytała podnosząc wzrok z nad kubka.
-Powiedzmy że mamy tu poprostu trochę więcej luzu niż u siebie.
-No dobra widzę jakiś temat tabu więc nie naciskam.
Blondynka dostrzegła delikatny wdzięczny uśmiech na ustach szarowłosego na który tylko machnęła ręką dając mu znać że to nic takiego.
-A tak wogóle wiesz że masz odrosty?- Zmieniała szybko temat na pierwsze co przyszło jej do głowy.
Koreańczyk spojrzał w stronę przeszkolonych drzwiczek w których mógł się przejrzeć.
-Tia, będzie trzeba za jakąś farbą później w wolnej chwili pochodzić
-zgłaszam się do zabawy w fryzjera, z góry mówię mam już doświadczenie pozbywałam się Jacowi z łba neonowego różowego kiedyś. Nie wyłysiał więc chyba raczej dobrze poszło.
mężczyzna pomimo wszystko był dość sceptycznie był do tego pomysłu nastawiony, raz kiedyś pozwolił by znajomy zrobili mu coś z włosami i skoczyło się finalnie na tym że przez jakiś czas łaził z zgniło zielonymi kłakami.
-O, nie, nie farbę możesz mi pomóc wybrać i później je ewentualnie wystylizować farbuje się sam- Powiedział z paniką
Dziewczyna zaczęła się śmiać z jego reakcji, i podniosła ręce w obronnym geście jakby ten uznał że za ten pomysł wyprawi ją na drugi świat.
-okej, okej nie zbliżę ci się do kłaków jak będziesz je farbować - Powiedziała przykładając dłoń do serca jakby składała niezwykle ważną przysięgę.
Przez to w pomieszczeniu zapanowała niezwykle poważna atmosfera która po kilkunastu sekundach została przerwana przez wybuch śmiechu znajdującej się w nim dwójki.
Blondynka bezmyślnie podniosła rękę w stronę mężczyzny i odgarnęła mu jeden luźny kosmyk za ucho, ten spojrzał na nią chwilę zawieszony przetwarzając jej gest.
Ta spojrzała na niego nie rozumiejąc jak tak zwykła czynność potrafi zgotować u kogoś aż takie zawarcie systemu.
-Ej, Kim -pomachała mu dłonią przed twarzą - Namjoon. Kim Namjoon! powrót do rzeczywistości Teraz!
Podniesiony ton blondynki dopiero sprawił że mężczyzna powrócił na ziemie i jakby jeszcze nie do końca ogarniając co się wokół dzieje rozejrzał się po pomieszczeniu.
-Na anioła, przecież reszta mnie zabije za popsucie im kumpla- kobieta powiedziała pod nosem obserwując mężczyznę.
-Za co niby by mieli cię zabić?- Zapytał łapiąc kontakt ze światem.
-A za nic takiego- Zeskoczyła z blatu zagrniając kubek z kawą - A teraz wracam do papierów i rusz zadek będziesz mi za prywatnego tłumacza robić.
-Coś podejrzewam że i tak nie mam innego wyjścia co do tej dodatkowej fuchy.
-Zawsze możesz iść wywalić to coś - blondynka wskazała długopisem na lodówkę.
Mężczyzna rzucił krótkie spojrzenie w stronę wskazanego przedmiotu po czym szybko usiadł koło niej zgarniając pierwsze lepsze kartki.
-no to zobaczmy co ten kretyn jeszcze powymyślał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro