Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

Jin zastanawiał się co się dzieje w instytucie podczas gdy on łazi po mieście gdyż został wysłany na patrol bo pomimo faktu że demony nie atakowały i można było z nimi trochę zluzować mieli na głowach złapanie mordercy o którym wiedzieli tyle co nic. Człowiek pojawił się zabijając jedną osobę i zniknął, a oni musieli go złapać najlepiej przed kolejnym zabójstwem, które mogło nastąpić w każdej chwili bo to nie mogła być jednorazowa sytuacja.

Na ich niekorzyść nie pozostały żadne dowody na miejscu morderstwa plus nie wiedzieli nawet czy magazyn w którym znaleziono zwłoki był miejscem w którym wszystko się działo bo przecież ktoś zawsze mógł przenieść denata by tym czynem jeszcze bardziej utrudnić śledztwo.

W trakcie swoich rozmyśleń nie zauważył latarni na którą nagle wpadł, podczas chwilowego szoku do jego uszu dotarł rechot dziewczyny która mu towarzyszyła w tym zadaniu

-Aish, czemu nic nie mówiłaś?- spojrzał na nią z wyrzutem

-Mówiłam, to nie moja wina że duchem znajdowałeś się gdzieś indziej- powiedziała rozbawiona czarnowłosa.

-Menda- Mruknął przykładając głowę do zimnego metalu który łagodził minimalnie ból.

-No już nic ci nie będzie od tego się nie umiera-poklepała go po ramieniu- będzie tylko guz nic więcej, zresztą od czego masz runy. I weź przestań tą latarnie przytulać bo nawet ten kot patrzy się na ciebie jak na robniętego - Wskazała na czarnego kota siedzącego po drugiej stronie chodnika.

Czerwonowłosy przewrócił oczami odczepiając się od latarni, rzucając spojrzenie kotu. Po czym parsknął śmiechem dostrzegając w tym kocie podobną postawę którą często przybierał jego przyjaciel. A mianowicie tą która mówiła by każdy się lękał bo to on jest panem i władcą tego marnego świata. Wyciągnął telefon robiąc mu kilka zdjęć.

-Okeeej? Po co fotografujesz tego kota? -Zapyatała Izzy przyglądając się jego poczynaniom.

-Wyśle to Yoongiemu z dopiskiem że kogoś z jego rodziny znalazłem. Dosłownie podobną aurę mają.-powiedział skupiony starając się znaleźć jak najlepszy kadr.

-Nie będzie za to twojego mordu planować?- Spojrzała na niego sceptycznie, bo z tego co się zdążyła nasłuchać o czarowniku zdawał się być dość nieobliczalny.

-Za co niby? Często go do kotów z ulicy porównujemy, przywykł do tego. Gorszą obrazą by było gdyby dostał fotkę psa z takim dopiskiem.

Powiedział wyciągając rękę w stronę zwierzaka by zachęcić go do podejścia. Kot miał jednak innego plany i po spojrzeniu na niego jak na marną istotę wstał kierując się w tylko znaną sobie stronę.

-No mówię dokładnie jak Yoongi. Jak nic musi być z nim spokrewniony i to musi być naprawdę bliska rodzina.

Izzy ponowne się roześmiała słysząc przekonanie w jego głosie które sugerowało iż sądzi że jego teoria jest prawdą.

-Dobra dźwigaj zad idziemy dalej.- Kopnęła go w kostkę jakby to miała być idealna matywacja do powrotu do roboty.

Czerwonowłosy niezadowolony podniósł się z chodnika na którym usiadł gdy próbował przywołać kota do siebie. Nie lubił narzekać ale naprawdę zaczęło nudzić go już to że łażą po mieście już od kilku godzin a przez ten czas nie znaleźli nic albo nikogo kto pomógł by im w sprawie. Nawet by się nie obraził gdyby zbłąkana grupka demonów pojawiała się znienacka mieliby chociaż trochę rozrywki.

-Gdzie teraz? Bo mam wrażenie że robimy już piąte kółko.

-Bo robimy tak szczerze mówiąc. I do końca patrolu jeszcze kilka zrobimy- czarnowłosa wzruszyła ramionami.

Westchnął niezadowolony, takie chodzienie uważał za marnotrawstwo czasu, szanse że kogoś spotkają o tej godzinie były marne bo los uznał że wyśle ich w okolice w której dosłownie nic się nie dzieje trafiając chyba na najgorszy teren na jaki mogli trafić. I nie przesadzał to była najbardziej martwa okolica na jaką w życiu trafił, nawet na cmentarzach otaczało go więcej życia.

-Nie mogli nas wysłać gdzieś gdzie są jakieś kluby? Tam by było chociaż co robić.-Mruknął

-To ty wylosowałeś to miejsce, tak przypomnę. Jakby trafiło na dłuższą słomkę to by były okolice gdzie są kluby, wiń siebie.

-Te słomki były jakieś lewe- Mruknął

-Albo ty nie masz szczęścia- Dziewczyna wzruszyła ramionami.- Ja bym pewnie trafiła tą dobrą.

-Następnym razem ty losujesz skoro tak sądzisz. A jeśli się tak nie stanie to... Robisz jakieś wyzwanie i to takie naprawdę przypałowe.- Powiedział a na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech.

-Dobra, a jeśli wygram to ty będziesz musiał coś zrobić czego na bank na trzeźwo byś nie zrobił.

Dumni z tego zakładu podali sobie ręce, a każde już miało w głowie pomysł na zadanie jakie przypadnie drugiej osobie. Nagle usłyszeli swist powietrza i spojrzeli w tamtą stronę szybko szykując broń.

-Profesjonalizm pełną parą, zamiast zajmować się pracą robicie jakieś durne zakłady i sesje zdjęciowe kota.- Wampir sojrzojrzał na nich z bliżej nioodgnionym wyrazem twarzy.

-A ty co śledzisz nas? W stalkera się bawisz?- Jin uważnie mu się przyjrzał.

-To już nie można się przejść, Z nadzieją że zdobędzie się jakieś informacje na temat tego co chciał nas wrobić? Bo łowcą jakoś nieszczególnie się do tego spieszy?- Wampir spojrzał chłodno na dwójkę.

-Nic tu nie ma, kilka razy już teren okrążyliśmy- Dziewczyna schowała broń rozluźniając się lecz nie traciła czujności w razie gdyby nagle coś postanowiło ich zaatakować.- I to nie nasza wina że gość się tak dobrze ukrywa i nie pozostawia dowodów.

-Patrząc na to jak jesteście tym zainteresowani nie zdziwię się jakby morderca minął was co najmniej dwukrotnie bo nie zauważyliście że ktoś was wogóle mija.- odpowiedział wampir prychając.

-Ty tak serio?- Czarnowłosa posłała mu ostre spojrzenie.

-Jak najbardziej, obserwuje was od kilkunastu minut i nie wydajecie się pochłonięci zadaniem.

-Jakbyś któryś raz z rzędu przyglądał się temu samemu też nie byłbyś tym wyjątkowo pochłonięty- Odparł Jin przewracając oczami

-Zawsze można coś ujrzeć czego nie widziało się za pierwszym razem - Wampir wzruszył ramionami.- Na przykład to miejsce jest nadzywaczaj Spokojne w nocy co sprzyja porzuceniu tu niezauważenie zwłok i szybkiej ewekuacji.

-Ej to ma sens- Mruknął Jin- trzeba w razie czego mieć szczególną uwagę na to miejsce. Bo tu będzie można potencjalnie kolejnego trupa znaleźć.- Dokończył to zdanie jakby to było odkrycie na skalę narodową.

Wampir przyłożył załamany rękę do czoła, po niespełna dziesięciu minutach rozmowy z łowcami miał dość, nawet dzieciak którego mu wcisnęli pod opiekę nie był tak męczący jak ta dwójka.

-wracając do ogólnej sprawy, skoro się tu objawiłeś może łaskawie nam pomożesz?- zapytała dziewczyna

-Nie będę wam przeszkadzać, w tych jakże emecujących poszukiwaniach. Udam się w inne okolice i tam się rozejrzę- Wampir zaczął odchodzić w tylko sobie znanym kierunku.

Nie uszedł daleko gdy w pewnym momencie usłyszeli głośny huk dobiegający z jednego z pobliskich opuszczonych budynków, Cała trójka skierowała się w tamtą stronę. Przedostanie się do wnętrza domu nie sprawiło im żadnych trudności gdyż drzwi były całkowicie wyrwane z zawiasów. I gdy stanęli na korytarzu spojrzeli na ziemię klnąc równocześnie.

-Czy ja dobrze widzę...- Czarnowłosej natychmiast przerwał azjata

-No ja pierdole kolejny trup.

Natychmiast ruszył w stronę schodów gdyż jak podejrzewał ciało musiało zostać zrzucone przez dziurę w suficie mając nadzieję że morderca cały czas znajduję się w środku, to samo uczyniła reszta przeszukując dom. Niestety budynek okazał się pusty, a sprawca w sposób im nieznany opuścił miejsce zbrodni.

Po szybkim przeszukaniu budynku w nadzieji że znajdą jakieś ślady zebrali się wokół trupa, rozpoczynając debatę o potencjalnej przyczynie śmierci.

-Nie no, morderca szaleje, mieliśmy upust krwi a teraz uduszenie- Mruknął wampir.

-To co zakład że kolejne będzie zadźganie?- Dodała Izzy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro