Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Hoseok podążał niezadowolony za Jacem, Aleciem oraz Izzy, którzy zgarnęli go z środka korytarza ponieważ napatoczył się gdy szli w kierunku patologa ponieważ ten uznał że godzina piąta rano jest idealną porą do powiedzenia im co się stało z ofiarą.

-Możecie mi powiedzieć czemu mnie ze sobą wzięliście?

-Dlatego że dzięki temu ty wszystko ładnie wytłumaczysz swoim kumplom czego się dowiemy- Opowiedziała mu Izzy

-Nie mogliście Jina albo Namjoona obudzić do tego zadania?- Zapytał

-Skończ narzekać z łaski swojej.-odpowiedział Alec

-to było zwykłe pytanie a nie narzekanie co jak co, ale żeby tych dwóch rzeczy nie rozróżnić?

-Przymknij się, i nie podnoś mi ciśnienia od rana

-Robimy zakład za ile przejdą do bójki?- Jace szepnęł do Izzy

-Normalnie chętnie, ale jest zdecydowanie za wczas by znosić iść dziecinne zagrywki - Mruknąła dziewczyna i weszła pomiędzy kłócąca się dwójkę- Dobra dzieci koniec kłótni, zamknijcie się wreszcie.

-To mogę sobie iść? Spokój będzie i tak dalej późnej ktoś nam przekaże info- Hoseok spojrzał na nich z nadzieją

Postawił krok do tyłu by się wycofać i udać się do swojego miejsca docelowego czyli dachu. Na którym to bardzo spodobało mu się palenie, bo mógł tam posiedzieć w ciszy i uspokoić swoje myśli oraz przybywać w oddali od irytujących ludzi. 

-Na anioła no...-dziewczyna złapała się nasady nosa ziirytowana- na misje idziesz z Wielkiej łaski,   dosłownie wszystko robisz od niechcenia okaż chociaż trochę chęci do czego kolwiek bo tak się składa że przy tej sprawie będziesz działać do momentu aż ją skończymy. 

-mogę wam wyśledzić gościa co to zrobił, stworzyć plan dodawania go, ale ciała za Chiny ludowe nie widzi mi się oglądać.

-Nie masz tu nic do gadania, ty  i twoi przyjaciele macie robić to co wam każemy, dosłownie wasze pozycje w Korei nic tu nie znaczą- Alec miał coraz bardziej dość jego gadania

-Z tego co kojarzę te przenosiny nie były równe degradacji, więc raczej swojej pozycji głównego stratega nie straciłem. Powiedz mi ta cała niechęć jest związana z zazdrością o to że możesz stracić pozycję jednej w wybitniejszych jednostek?- Zapytał Hosoek

-Chciałbyś, raczej twoim za wysokim ego i uważaniem się za nie wiadomo kogo.

Po tych słowach  Alec otworzył drzwi do pomieszczenia w którym urzędował Ji-yong pochylony nad martwym feary. Zaciekawiony miał zapytać o co chodzi w tej wymianie zdań ale Izzy i Jace podkręcili głowami że nie warto wnikać.

Odczekał jeszcze chwilę, ale z racji tego że cisza nie zapanowała w dalszym ciągu zgarnął ze stolika metalową rurkę po czym wszedł na niego przywalając rurką w metalowy karnisz dzięki czemu dźwięk przypominający dzwon rozniósł się po całym pomieszczeniu i zapewnie był też słyszany piętro niżej. Po tym zapanowała cisza

-Po pierwsze ta dwójka stoi daleko od siebie - wskazał trzymanym przedmiotem na Aleca i Hoseoka -więc proszę się rozejść, a po drugie dłużej się nie dało?

-Nie każdy jest tak rannym ptaszkiem by o tej godzinie tryskać energią więc nie-Odpowiedział mu Jace.

-bez przesady-machnął ręką - I rozejść się kolejny raz nie powtórzę - Skierował wzrok w stronę dwójki która posyłała sobie mordercze spojrzenia, ale nie zrobiła ani jednego kroku by zwiększyć odległość między sobą.

Przewrócili oni oczami ale oddalili się od siebie, Alec stanął koło stołu z denatem próbując samemu dojść do tego jak faery mógł zginąć, Hoseok oparł się o ścianę po przeciwnej stronie po czym nie zainterowny przystąpił do zabawy zapalniczką wyciągniętą z kieszeni, narzekając po koreańsku na wszystko jak leci.

-Te młody! Język!-Patolog spojrzał na niego karcącym wzrokiem.-I schowaj mi to bo jeszcze coś podpalisz.-odpowiedział mu w tym samym języku

Hoseok spojrzał na niego nie zaprzestając zabawy z zamiarem wkurzenia starszego mężczyzny.  Zdawał sobie on sprawę z tego faktu że zachowuje się niedojrzale, ale cóż poradzić był akurat w tym nastroju w którym to takie rzeczy sprawiły poprawę humoru.

-Możemy przejść do konkretów?-Zapytał Alec przyglądając się dwójce która rozmawiała w nieznanym mu języku

-Czekaj trup nie zwieje, ale jakby postanowił to zrobić możesz mieć na niego oko bo apokalipsa zombie mało mi się widzi tak samo jak pożar w tym pomieszczeniu więc chwila.

-Ale...- Alec spojrzał zawieszony na patolga

-Gały na ciało mówię - Wtrącił się patolog - Jeśli nie powstrzymasz epidemii to może chociaż sam wpadniesz na to co było jego powodem kopnięcia w kalendarz.

Hoseok parsknął śmiechem na wypowiedziane zdanie, samemu nie wiedząc co go rozbawiło w tej wypowiedzi, ale jego poczucie humoru nie należało do normalnych więc nie zaprzątał sobie głowy analizą tego co było w tej kwestii śmiesznego.

-Dobra już cię lubię - Powiedział młodszy z Azjatów chowając zapalniczkę- więc zanim chłopak jako Zombiak się obudzi powiesz możę o co chodzi.

-No w końcu!- Ji-yong podniósł ręce w triumfalnym geście - Jak doskonale możecie zobaczyć wydaje się że nie ma on żadnej śmiertelnej rany nie licząc kilku siniaków które to średnio groźne są, ale co ciekawe nie ma on w sumie też ani kropelki krwi. A pozbyto się jej dokładnie z tego miejsca-pokazał na udzie dwa ślady które wyglądały jak ugryzienie komara.

-Wampiry?-Zapytał Jace

-Nie wykluczone, chociaż nie spotkałem się z tym że dobrano się do tętnicy udowej a nie tej szyjnej lub na ręce.

-Ide Rafaela wezwać- Zdecydował Alec wychodząc z pomieszczenia. Nie dając dokończyć mężczyźnie wypowiedzi.

Patolog na to machnął ręką przyzwyczajony do takiego zachowania chłopska, i pozwoliło reszcie opuścić pomieszczenie prosząc by ponowne się zjawili gdy przyjdzie wampir

Wieczorem po przybyciu Rafaela  ponownie zebrali się w prosektorium tylko że tym razem Hosoek postanowił przytargać i swoich przyjaciół by sami usłyszeli wszystko na żywo.

-wow więcej was matka nie miała?- Patolog spojrzał zdziwiony na całą zgraję która właśnie cisnęła się w pomieszczeniu

-Jakby się uprzeć to znalazło by się kilka osób które powinny w tym uczestniczyć ale obecnie mają inne rzeczy do roboty - Hoseok wzruszył ramionami

-Przypomnijcie mi że jeśli będziemy musieli urządzić kolejne takie spotkanie by odbyło się ono w jakimś pokoju narad czy coś bo tu jest za mało miejsca dla tylu ludzi- Poprosił mężczyzna

-Trupa będziesz tam targać? By móc go dokładnie obejrzeć, zdajesz sobie sprawę że będziesz wyglądać wtedy jak kompletny psychol- Zapytał Jace nie wiele myśląc

-A chcesz znowu Kaczką oberwać?- Zapytał mężczyzna całkowicie poważnie- Mam gdzieś tu ją wypchaną nawet, prawie jak żywa wygląda.

-Dobra już się zamykam kontynuuj- powiedział szybko Jace.

-O co chodzi z kaczkami?- Zapytał zainteresowany Taehyung

-Jace się ich panicznie boi a że jak miał coś z Jihongiem zrobić i go wkurzył to ten złapał kaczkę i w niego rzucił.- Wyjaśniła Izzy

-Kook mam pomysł - Tae spojrzał w stronę przyjaciela

-Idziemy jutro kaczki łapać- Odpowiedział Kook tworząc plan jak przemycić je do pokoju blondyna

Jace posłał czarnowłosej mordercze spojrzenie które ona ziignorowała i zaczęła skubany skórki przy paznokciach czekając na to aż w końcu przejdą do konkretów.

- Oświecicie mnie czemu mnie tu wezwaliście? Zostawiłem dzieciaka bez opieki więc sprężajcie się z łaski swojej.- Rafael zabrał głos krzyżując ramiona niezadowolony z faktu że całość się przysłuża przez takie bezsensowne rozmowy.

-kiedy się dziecka dorobiłeś-Izzy spojrzała na niego w szoku - I ważniejsze z kim? No bo sorry ale tego to bym się w życiu nie spodziewała

Wampir spojrzał na nią jakby postradała wszelkie zmysły albo była pod wpływem jakiś środków, ewentualnie dwie te rzeczy razem wzięte.

-znajomy wziął sobie dzieciaka na przeszkolenie, ale musiał coś załatwić i mi go pod opieką zostawił- Wytłumaczył po krótce.

-Uroczo, ale skoro miałeś go pilnować to czemu go tu nie zabrałeś? - Dociekała

-Jeszcze przypadkowo by się zabił jakąś bezpańską bronią a wtedy Chan zabiłby mnie, a jakoś nie mam ochoty żywota kończyć. i koniec przesłuchania przejdźmy do konkretów w końcu

-Nie da się przypadkowo zabić przecież- Namjoon wtrącił swoje trzy grosze

-w jego przypadku się da- Wampir zniecierpliwiony przewrócił oczami

-Nie można być aż tak pechowym człowiekiem, więc chyba trochę Przesadzasz

-Jeśli mówimy o pechu to ty może się nie odzywaj co? W dalszym ciągu pamiętam jak rozwaliłeś mi drzwi do pokoju tłumaczące to pechem.- powiedział Jin wracając się do rozmowy.

I w ten o to sposób wywiązała się dyskusja na temat pecha i nie uwagi osób które nim wszystko tłumaczą.

-Dorba,  koniec.  Później pójdziecie na herbatkę i przy niej to omówicie- patolog klasnął w ręce chcąc na siebie zwrócić uwagę wszystkich zebranych.- Więc proszę niech pijawka tu podejdzie i zobaczy jedną rzecz

Rafael spojrzał na niego ostrzegawczo, ale bez słowa zbliżył się do mężczyzny i zaczął się przyglądać miejscu które wskazał, po czym kolejny raz spojrzał na patologa jak na skończonego kretyna, przestając wierzyć w szare komórki łowców.

-Tylko powiedz że myśleliście że to sprawka któregoś z moich ludzi a poważnie zacznę myśleć nad tym czy wy potraficie to robić - widząc jak łowcy kiwając głową potwierdzają jego słowa przywalił sobie ręką w czoło- Te ranki mają szerokość igły jakim cudem mogłaby to być robota wampira?  Już nie wspomnę że są one na miejscu z którego nigdy nie pijemy

-Zawsze mógł się trafić jakiś wyjątkowy okaz który postanowił się wyróżnić od reszty- Jungkook wzruszył ramionami

-Albo ktoś poprostu próbuje nas wrobić- Wampir zaczął przeglądać papiery sporządzone przez patologa które były związane z ofiarą - I jest tak napewno.

-Dobra piajawka wypowiedz się jakoś szerzej na ten temat -Patolog nie robił sobie nic z zabójczych spojrzeń które były posyłane w jego stronę, gdy tylko nazywał wampira pijawką.

-Prawdopodobnie  zastosowano flebotomie -Powiedział Rafael, gdyż wszystkie dowody na to wskazywały.

-Że co zastosowano?- Zapytali Jace i Izzy

-Upuszczenie krwi-wytłumaczył patolog- prosty termin jak można go nie znać?

-Nie każdy z nas potrafi w medycynę co się dziwisz?- Odpowiedziała mu czarnowłosa.

-On go zna- Wskazał na Rafaela który w skupieniu przerzucał kartki

-I co z tego? To że Raf akurat wie co to znaczy nie oznacza że my też będziemy wiedzieć- Dziewczyna pozostawał przy swoim

-Jakieś pytania?- Mężczyzna szybko zmienił temat

-Ja mam ponoć to jest używane w celach zdrowotnych więc...- Zaczął Jace lecz mu przerwano

-pół litra a sześć jest dość sporą różnicą nie sądzisz? To nie miało nic wspólnego z leczeniem.- Sprostował szybko patolog- Zabójstwo w najczystszej postaci

-Więc tak jak mówiłem próbują nas wrobić więc...- Wypowiedź wampira przerwał dzwoniący telefon, który szybko odebrał - Że co odwalił? Czy on ma trochę instyktu samozachowawczego... Nie odpowiadaj znamy odpowiedź zaraz będę.- zaczął kierować się w stronę wyjścia

-Może byś tu został zanim wszystkiego nie wyjaśnimy?- Zatrzymał go Alec.

-Co tu więcej wyjaśniać? Ktoś chce nas wrobić i tyle. Dojście do tego kim jest ta osoba leży w waszym interesie a teraz żegnam mam jeszcze inne sprawy na głowie.

Po tych słowach Rafael opuścił pomieszczenie zaznaczając że gdy łowcy dojdą do tego kto jest sprawcą mają natychmiast go o tym poinformować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro