Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Ff pisane razem z Kaito_569

Alec zjawił się w gabinecie Maryse na jej nagle wezwanie. Chłopak wogóle nie wiedział o co chodzi gdyż matka kazała mu tylko do siebie przyjść i nie zdradzając szczegółów się rozłączyła. Jego zdziwienie gdy zobaczył piątkę nieznanych mi osób o azjatyckiej urodzie było ogromne.

-Jak dobrze że tak szybko się zjawiłeś- powiedziała zadowolona kobieta.

-Wzywałaś to jestem. Więc co to za ludzie i o co konkretnie chodzi?-Zapytał spoglądając na nieznajomych.

-Lowcy z Seulskiego instytutu, i zostaną tutaj przez bliżej nie określonej czas- rzekła kobieta

-A jaki jest powód tej nagłej wizyty? -Zapytał

-instytut w Seulu został parę godzin temu zniszczony przez atak dużej ilości demonów. Ich szef wezwał zaprzyjaźnionego czarownika by ich tu przeniósł- Wytłumaczyła mu

-Czemu konkretnie do nas?-Dopytywał

-Z powodu jakiegoś starego długu wdzięczności czy czegoś w tym stylu, tu masz ich papiery i byłabym wdzięczna gdybyś ich oprowadził i powiedział co i jak. Bo przez to wszystko mam strasznie dużo papierkowej roboty i nie mogę tego sobocie zrobić- Rzekła.

-Niech będzie- odparł bo wiedział że nie ma najmniejszego sensu sprzeczać się z kobietą.- Za mną- Po tych słowach skierował się w stronę wyjścia a tamci bez słowa skierowali się za nim.

Zaprowadzi ich do czegoś co pełniło funkcje salki obrad bo tam na spokojnie mógł z nimi Wszystko omówić. Postanowił zacząć od omówienia zasad jakie tu panowały, w trakcie tego zauważył że jeden z nich ma całkowicie gdzieś to co mówi i zamiast go słuchać przysypiał z głową opartą o blat stołu. Chłopak rzucił w niego długopisem by zwrócić jego uwagę na siebie.

-Aż tak cię zanudzam... Em...- Tu się zawiesił bo chciał powiedzieć jego imię ale uświadomił sobie że przecież go nie zna.

Brązowo włosy podniósł na niego wzrok czekając aż dokończy wypowiedź, ale podejrzewając że tego nie zrobi zabrał w końcu głos

-Hoseok ale skąd możesz to wiedzieć skoro nawet nas o imiona nie zapytałeś a przeszedłeś odrazu do zasad. Wszyscy Amerykanie są tacy nie kulturalni czy tylko ty? -Zapytał spoglądając na niego.

Alec postanowił zrobić dobrą minę do złej gry i przyznał się do błędu

-Racja moja wina, wybaczcie jestem Alexander Ligtwood. A wy?

-Kim Namjoon- Rzekł szarowłosy chłopak który był nieco zrażony wcześniejszym zachowaniem chłopka ale postanowił się wtedy nie odzywać by zobaczyć czy sam się zorientuję że pominął tą kwestię którą było głupie przedstawienie się

-Kim Seokjin ale mów poprostu Jin- Powiedział czerwono włosy który siedział obok Namjoona- A tamta dwójka co wygląda jakby coś knuła to Kim Taehyng i Jeon Jeongguk- Tu wskazał na chłopaków których ze sobą rozmawiało o czymś szeptem jeden miał miętowe włosy a drugi miał je brązowe związane w niski kucyk.

- To skoro już swoje dane osobowe znamy możemy wrócić do dalszego omawiania wszystkiego?- zadał pytanie ale został totalnie ziignorowany przez całą piątkę. Która to ostatecznie zacząła rozmawiać między sobą.- Halo mówię coś!

-weź się nie drzyj może co? Słyszymy cię doskonale- Rzekł Hoseok

-To miło by było gdybyście mnie nie ignorowali-odparł ostrym tonem.

-Ty się Dziwisz że to robimy? No błagam ile o jednym i tym samym można słuchać? Dobra gdyś powiedział te najważniejsze zasady to git ale ty kurwa czytasz wszystko jak leci. I nie żeby coś ale kto to układał bo niektóre są kompletnie bez sensu.- Brązowowłosy mówił lekceważącym tonem.

-Sam się burzyłeś o brak szacunku i kultury a sam ich nie Zachowujesz- Odarł Alec mając dość tego osobnika

Hoseok miał coś jeszcze powiedzieć ale po tym jak Jin powiedział mu coś ma ucho odpuścił ponownie opierając głowę na rękach leżących na stole.

Po kolejnych kilkunastu minutach i dwóch kłótniach wyszedł z nimi ze salki by pokazać im w końcu ich pokoje

-Dobra, wolne  pokoje są dość mocno porozrzucane po instytucie więc każdy będzie miał go w innej części- Powiedział Alec idąc przed siebie i w między czasie przeglądając papiery nowych łowców.

Ten fakt piątce przyjaciół niezbyt się spodobał bo zważając na ostatnie wydarzenia woleli się trzymać blisko siebie by w razie niebezpieczeństwa móc wkroczyć do akcji. Bo ich zaufanie do amerykanów niezbyt jeszcze istniało i niechcieli zbytnio swojego życia powierzać w ich ręce.  No ale mieli na to poradzić, nie mieli praktycznie nic do powiedzenia w tej sytuacji. No prawie wszyscy, bo od razu po tych słowach Kook zabrał głos.

-Skoro tak to ja biorę pokój z Tae i nie obchodzi mnie że według waszych zasad pokój może zajmować tylko jedna osoba.- Rzekł gdy znaleźli się pod drzwiami jednego z wolnych pomieszczeń.

-Jesteście u nas więc musicie przestrzegać zasad które u nas panują- Alec próbował mu to cierpiliwie wytłumaczyć chociaż cierpliwości już nie posiadał bo cały jej nakład wyczerpał się przy Hoseoku.

-Nie ma nawet takiej mowy, nie przestrzegałem ich u nas więc tu też niezbyt mam zamiar to robić- Odparł poważnym tonem

-Kook proszę cię chodź raz się do zasad dostosuj, i tak spędzacie dużo czasu razem więc te parę godzin nie zaszkodzi - Jin próbował przekonać chłopka by ten jeden raz odpuścił i zrobił to co mu kazano

-Nie ma nawet takiej mowy- Czarnowłosy wciąż upierał się przy swoim  miał jeszcze coś dodać ale poczuł pociągnięcie za rękaw.

-Kookie odpuść dobrze?- Poprosił go Tae

I może byłby w stanie to zrobić gdy nie ujrzał podkrążonych ze zmęczenia oczu miętowłosego, co dało mu wystarczający sygnał do tego żeby tego nie robić.

-Wybacz ale nie ma nawet takiej mowy.- Cały czas zostawał przy swoim

-Wiem że wasza dwójka ma jakieś walone problemy do stosowania się do czego powinna ale moglibyście ukazać trochę dojrzałości by to zrobić.- Alecowi zaczęły puszczać już nerwy.

-Pieprzyć ten wasz cały regulamin.

Po powiedzeniu tego Kook złapał Tae za nadgarstek i wciągnął do pomieszczenia głośno trzaskając drzwiami.

-Tak się bawić nie będziemy- Alec wyciągnął rękę by otworzyć drzwi.

Widząc to Hobi znalazł się przy nim w szybkim tempie powstrzymując go przed otwarciem drzwi.

-Nawet nie próbuj jednego z nich stamtąd siłą wyciągać- Powiedział zimnym tonem.

-A ty nie próbuj mną rządzić, zasa...- Zaczął lecz przerwano mu w pół zdania.

-Zasady to zasady tamto skończ z tym to już nudne się robi. Jak się dowiem że mają osobne pokoje to nie będzie tak kolorowo- Powiedział z wyczuwalną groźbą w głosie.

Namjoon i Jin stali obok przysłuchując się temu próbując zrozumieć o co w całej tej sytuacji chodzi. Kook i Tae  sypiali wspólnie jeszcze w Seulu i nikt nie robił z tego problemu bo każdy się obawiał że gdyby coś powiedział na ten temat w krótkim czasie stałby się ofiarą żartów dwójki przyjaciół. Najbardziej w tym wszystkim intrygowała ich reakcja Hobiego bo w tym momencie wyglądał jakby chciał zabić czarnowłosego za sam fakt że wyciągnął rękę by drzwi otworzyć. Znaczyło to że brązowowłosy wie znacznie więcej niż mówi, zresztą co się dziwić chłopak był przecież cholernie dobrym obserwatorem i dostrzegał znacznie więcej niż oni.

-Za kogo ty się niby uważasz- warknąl Alec  ale Hobi odszedł od niego nic nie mówiąc.

Wkurzony czarno włosy nie uzyskując odpowiedzi  zażądził że idą dalej, mając nadzieję że już w spokoju ich zaprowadzi do pokoju i będzie mieć przez resztę dnia spokój. Jego nadzieje nie potrwały dużo bo Namjoon idący blisko ściany oberwał drzwiami które ktoś otwierał a siła uderzenia sprawiła że wylądował tyłkiem na ziemi.

-Na anioła! Tak bardzo przepraszam!- Dziewczyna która ogarnąła że komuś przywaliła od razu zaczęła przepraszać tą osobę

-Spkojnie on już przyzwyczajony do tego jest- Wydusił Jin który w tym momencie dusił się ze śmiechu

-Jesteś pewny że nic mu się nie stało- Spojrzała ona niepewnie na chłopka który siedział na ziemi przyglądając się jej

-No ewentualnie język w gębie starcił, Czekaj chwilę naprawie go - Po tych słowach Czerwonowłosy kopnął go mocno w nogę.

-Ej! Ogarnij się człowieku - Szarowłosy wrócił do rzeczywistości i miał już zacząć opieprzać przyjaciela

-Wszystko w porządku? Chyba moco tymi drzwiami oberwałeś?- Blondynka przed nim kucneła oceniając czy nie uszkodziła go po twarzy.

-T-tak wszystko w porządku - Powiedział Namjoon zajekując się co spowodowało że Jin ponownie zaczął się śmiać

-Jak szkoda że Tae i Kook tego nie wiedzą - Powiedział zwracając się do Hobiego.

Ten na to tylko kiwnął głową nie odpowiadając po czym oparł się o ścianę, obserwując widowisko znudzonym wzrokiem. Jin wiedział że w momencie uwaga chłopaka skupia się głównie na Blondynce która mówiła coś do Namjoona by mógł ocenić czy dziewczyna nie sprawia jakiegoś większego zagrożenia.

-To świetnie, jakby coś się działo w pokoju powinny być jakieś leki przeciwbólowe- Powiedziała pomagając mu się pozbierać z ziemi.- A tak wogóle To Lydia jestem- Przestawiła się

-Ja jestem Jin, ten co podpiera ścianę to Hoseok, a ten którego na ziemię powaliłaś to Namjoon. Są jeszcze Tae i Kook ale oni siedzą już w pokoju który jest gdzieś tam- Jin wszystkich przedstawiał oraz ruchem ręki mniej więcej pokazał ulokowanie pokoju tamtej dwójki.

-To Alec się na to zgodził?-Zapytała zdźiwiona

-No Właśnie że nie, ale Kook uznał jebać zasady i zrobił po swojemu- Wytłumaczył Jin

-Możecie skoczyć te pogaduszki - Szatyn włączył się w rozmowę ale został zignorowany.

-Nie no podziwiam go.-Powiedziała i spojrzała na Namjoona, który w dalszym ciągu wydawał się być trochę oszołomiony.- Chyba jednak powinneś zajrzeć do sekcji szpitalnej coś strasznie pezynulony.

Jin już wiedział że jego przyjaciel się zauroczył i obiecał siebie że jeśli Namjoon nie zrobi kroku tej relacji to weźmie sprawy w swoje ręce i ich zeswata

Alec ziirytowany tym że tylko tracą czas miał coś powiedzieć ale został uprzedzony przez Hoseoka

-Dobra, możemy się w końcu stąd ruszyć? Bo miło by było dostać pokój no chyba że mam spać na środku korytarza. Chociaż zawsze mogę iść to Tae i Kooka... Chociaż może jednak nie bo nasz szanowny Aleksander jeszcze wybuchu złości dostanie że nie przestrzegamy zasad- Powiedział Hoseok

I to przelało czarę goryczy, Alec bez zastanowienia podszedł do chłopaków i przywalił mu z pięści w twarz. Ten nie pozostał mu dłużny i mu oddał. Tak pomiędzy tą dwójką zaczęła się walka. Lydia chciała ich rozdzielić ale Jin wraz z Namjoonem który powrócił już stu procentowo do żywych odciągnęli ją na bok mówiąc że to o tak nic nie da, bo Hobi tak łatwo nie odpuści.

W tym samym czasie zza rogu wyłonił się Jace wraz z Clary. Chwilę zszokowani obserwowali to co się dzieje po czym Jace wszedł po między bijących się całkowicie ignorując to że Jin odradzał mu to robić rozdzielił  tą dwójkę

-Co się tu odwala?!-Zapytał starając się powstrzymać chłopków przed ponownym rzuceniem się sobie do gardeł.

-Ten tu ma za bardzo niewyparzoną gębę- rzekł Alec wskazując Hoseoka na co ten prychnął

- Raczej ktoś tu ma za delikatne ego- odpowiedział brązowowłosy dłonią wycierając krew która zaczęła mu z wargi lecieć.

-Ja ci dam delikatne ego- Ponownie chciał się na niego rzucić lecz został powstrzymany przez Jace'a i  Clary przez co Hoseok został puszczony.

Ale chłopak nie wykonał żadnego kroku patrząc tylko z nienawiścią na czarnowłosego. Namjoon jęknął w myślach wiedząc że ten wzrok nie zwiastuje niczego dobrego a sprawienie by Hoseok i Alec zaczęli się dogadywać chociaż w małym stopniu jest nie możliwe.

-To... Może ja wam te pokoje pokaże? Bo Alec jest za bardzo wzburzony by to zrobić a w tym czasie Jace i Clary spróbują go uspokoić- Powiedziała Lydia na co szarowłosy natychmiast przystał z radością a Jin i Hoseok podążyli za nim  bo chcieli w końcu spokojnie odpocząć.

A Jace i Clary nie mieli wyboru i musieli doprowadzić do tego by uspokoić Aleca. Przez myśl im przeszło by zadzwonić do Magnusa bo mu by to poszło zdecydowanie łatwiej, ale mag wogóle nie odbierał telefonu rudowłosej co znaczyło że jest zajęty. Przez co musieli we dwójkę poradzić sobie z wyciekłym brunetem

Lydia skutecznie wskazała pozostałe sypialnie reszcie. W tym samym czasie Clary i Jace próbowali rozmawiać z Aleciem o całym incydencie.

- Czyli to ty zacząłeś bójkę - powiedziała Clary po wysłuchaniu skróconej przemowy Aleca - aż trudno w to uwierzyć

- Doprowadzają mnie do szału a zwłaszcza ten cały Hoseok nie są u siebie a panoszą się jak Panowie! - krzyczał wzburzony Łowcami.

- Przecież nawet ich nie znasz dla nich to też na pewno nie jest łatwe ich instytut został zaatakowany, a oni znaleźli się w innym kraju z inna kultura, a ty od razu wyjeżdżasz z zasadami i nie wysilasz się nawet na miły ton od razu traktujesz ich jak intruzów.- próbował wytłumaczyć Jace.

Alec gdyby był bardziej spokojny na pewno zgodziłby ze słowami swojego parabatai ale w tym momencie ciężko było mu przyznać się do tego że on zawalił, tym bardziej że według niego robił dobrze, przecież wszystko już układało się tak jak powinno był spokój, a teraz pięciu nierozgarniętych nocnych łowców próbuje się rządzić. Lightwood nie chcąc dalej prowadzić tej rozmowy machnął ręką na Jace i odszedł nie przejmując się krzykami jego przyjaciół.

Alec jak gdyby nic wszedł do mieszkania Magnusa mając nadzieję że jest on w domu i nie wyruszył na żadne nagłe wezwanie Cathariny bo potrzebowała jego pomocy.

-Alexander?- Czarownik wychylił się zza drzwi kuchni- Skarbie co się stało?- podszedł do niego zmartwiony i go przytulił gładząc po plecach.

Łowca poczuł jak schodzą z niego emocje z kilku ostatnich godzin, i nic nie mówiąc wtulił się w męża próbując się całkowicie uspokoić.

-To powiesz mi co się zadziało?-Dopytywał Magnus.

-Za chwilę, najpierw muszę się czegoś mocniejszego napić.

Po kilku momentach siedzieli już w salonie sącząc drinki, cisza w której się znajdowali zaczęła już męczyć Magnusa dlatego postanowił podjąć kolejną próbę dowiedzenia się o co chodzi.

-To może teraz...-Zacząl Bane

-Mamy pięciu nowych łowców, którzy są strasznie wkurzający i uważają się za nie wiadomo kogo...-Alec w końcu zaczął się z nim dzielić ostatni wydarzeniami

Magnus cierpiliwie tego słuchał nie przerywając mu, bo wiedział że Alec poprostu musi się wygadać przez co poczuje się znacznie lepiej. Po kilku minutach czarnowłosy zakończył opowieść.

-Słuchaj... Rozumiem czemu tak zareagowałeś ale... no -Czarownik delikatnie próbował dobrać słowa

-Ty też będziesz mi kazania prawić?-Zapytał niezadowolony

-No bo jednak...- Zaczął ale uciął wypowiedź gdy zobaczył otwierający się portal.

Alec i Magnus spojrzeli w zdziwieni w tamtą stronę i zaczęli się szykować do ataku. Po chwili wyszedł z niego wysoki chłopaków ubrany cały na czarno i kocimi uszkami na głowie.

-Maggie, kumplu drogi kupę lat- Powiedział z uśmiechem- No co się tak patrzysz? Powiedz mi lepiej gdzie rzeczy mogę zostawić.

-Co ty tu robisz?- Zapytał Magnus który nie był ani trochę Zadowolony z tej wizyty

,-U kumpli w instytucie był atak i zostali przeniesieni tutaj. A ja jako dobry przyjaciel przybyłem tu by mieć na nich oko.- Powiedział rozsiadając się na fotelu jak jakiś władca.

- Inaczej co robisz w moim domu?

-Przekimam się z trzy nocki tutaj dopóki sobie czegoś nie znajdę co ty na to?-Zapytał Yoongi, chociaż nawet jeśli Magnus się nie zgodził to i tak by tu został.

-Ej, może by tak trochę szacunku?-Warknąl Magnus, Koreańczyk był tu dopiero kilka minut a Bene miał go już dość.

-Ależ się drażliwy zrobił, kilka dni i mnie nie ma.

Pomiędzy nimi zaczęła się sprzeczka a Alec czuł się jakby zapoznaniano o jego istnieniu.
Mógł się zawsze wtrącić ale nie miał już całkowicie na to siły. A przysłuchując się tamtej dwójce już miał stu procentową pewność że grupa Koreańczyków bardo utrudni mu życie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro