"Problem z itoranem..."
- Rany, ludzie! Pocałunek przed drzwiami? Czuję się jak w jakimś tanim romansidle. - Jęknął kuzyn, a ja gwałtownie odskoczyłam od Alexa.
- Zack! Wystraszyłeś mnie. - Powiedziałam i usłyszałam cichy śmiech chłopaka.
Spiorunowałam go wzrokiem, mijając kuzyna. Wkroczyłam do wiatrołapu i ściągnęłam buty. Usłyszałam kawałek wypowiedzi przyjaciółki:
- ... już dawno być.
- Jeżeli chodzi o mnie - powiedziałam podchodząc do niej i do Mike'a - to już jestem, a jeżeli o Alexa - spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja uśmiechnęłam się półgębkiem - to spotkałam go po drodze.
- A ja już się martwiłam - krzyknęła uśmiechnięta Nancy.
- Czyli naszej małej Anamice prezent się podoba? - Spytał głupio szczerząc zęby chłopak przyjaciółki, a ja westchnęłam.
- Nancy powiedz mi jak ty z nim wytrzymujesz?- dziewczyna zachichotała na moje słowa, a chłopak prychnął - Idę zobaczyć co z itoranem.
Powiedziałam wychodząc z kuchni. W domu przyjaciółki itoran był schowany w sejfie w salonie. Podeszłym do białej szafki i wyciągnęłam sejf. Napisałam szyfr i usłyszałam ciche zgrzytnięcie. Wzięłam go pod mikroskop stojący na stoliku. Usiadłam na krzesełku obok i spojrzałam w okular.
- Zack! - Krzyknęłam.
- Ta? - Usłyszałam głos kuzyna
- Chodź tu.
- Idę, idę. - Po chwili dodał - Co jest?
- Od kiedy dzieje się coś dziwnego z itoranem?
- Dziwnego? Przecież nic się nie dzieje.
- Kiedy ostatni raz go sprawdzałeś?- spytałam podnosząc na niego wzrok.
- Kilka godzin temu.
- Okeej - powiedziałam przeciągle - w takim razie w ciągu kilku godzin pojawiło się coś nowego.
- Co masz na myśli?
- Nie wiem jakbym nazwać, ale wydaje mi się, że itoran zaczął produkować coś sam. Ale to nie energia.
- W takim razie co?-spytał z wyraźną obawą w głosie.
- Nie jestem pewna, ale pamiętasz jak kiedyś znaleźliśmy jakieś dziwne, małe urządzenie?-skinął głową - Widzieliśmy w nim jakieś dziwne, że tak się wyrażę, komórki które potem wywołały samozniszczenie.
- Czy ty próbujesz powiedzieć, że...-przerwałam mu wpadając w słowo.
-Tak. Itoran może sam siebie unicestwić.
- On wtedy się aktywuje?
- Sama chciałabym to wiedzieć.
- Można by go zniszczyć, albo rozbroić jak bombę. - Roześmiałam się na słowa kuzyna.
- Już próbowaliśmy. Nawet próbowaliśmy go rozszczepić. Nic z tego.
- Jesteśmy martwi. - Szepnął kuzyn.
- Jesteśmy. - Powiedziałam z westchnieniem - Można jeszcze spróbować jednej rzeczy, ale to niebezpieczne.
- Jak bardzo?
- Jeden błąd a możemy go natychmiast aktywować.
- Warto spróbować.
- Okej, ale musimy coś wyjaśnić. Wszyscy. - Pokiwał głową.
Wzięłam itoran do ręki i ruszyłem za kuzynem w stronę kuchni, gdzie siedziała reszta osób. Stanęłam przed wszystkimi, a oni spojrzeli na mnie z podniesionymi brwiami.
- Musimy coś ustalić. - Wszyscy jak na rozkaz usiedli na krzesłach przede mną. Ścisnęłam kwitkiem i palcem wskazującym grzbiet nosa, zastanawiając się jak zacząć. Oparłam się o blat i opuściłam dłonie na uda. Westchnęłam i zaczęłam mówić - Chodzi o itoran.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro