Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Prezent urodzinowy"

Dzisiaj są moje urodziny, co oznacza, że jesteśmy tu już dwa tygodnie, a za następne dwa wracają rodzice Nancy. Z Alexem starałam się rozmawiać codziennie. Niestety, ale od kilku ostatnich dni, nie mogę się dodzwonić do Alexa.

Dzisiaj obudziłam się strasznie późno, a przynajmniej jak na mnie. Mianowicie wstałam po dziewiątej. Przeciągnęłam się i dzisiaj dopadł mnie leń, którego miałam bardzo rzadko. Leżałam na łóżku, nie chcąc się z niego ruszać. Usłyszałam ciche pukanie.

- Proszę. - jęknęłam z zamkniętymi oczami, a po chwili usłyszałam śmiech Wye'i.

- Wstawaj, królewno. - Tym razem odezwał się kuzyn.

- Ale muszę? - spytałam z nadzieją w głosie.

- Owszem, musisz. - odparła Nancy, a już po chwili ktoś zerwał ze mnie kołdrę, na co pisnęłam.

Podniosłam się do pozycji siedzącej i otworzyłam oczy. W pokoju byli wszyscy moi przyjaciele. Brakowało tylko jednej osoby. Najbliżej mnie stała Nancy i mój kuzyn. Dziewczyna trzymała w ręce talerz z naleśnikami, polanymi syropem. Reszta trzymała małe, papierowe paczuszki.

- Wszystkiego najlepszego Anamiko! - powiedzieli równocześnie.

- Dzięki, naprawdę. - uśmiechnęłam się półgębkiem.

- To na rozpoczęcie dnia, - wskazała naleśniki - a prezenty na osłodę.

- Po śniadaniu już mi będzie słodko. - powiedziałam z przekąsem.

- Jasne. - powiedział Mike - A jak już się ogarniesz, to na dole czeka prezent od nas wszystkich.

- Dzięki, ale to - wskazałam przyjaciół - Już mi wystarczy.

- Ooo. - powiedziała przyjaciółka - Tulimy? - wszyscy roześmialiśmy się na jej słowa, ale już po chwili byłam w środku wielkiego miśka.

- Ej, duszę się. - powiedziałam.

- Tak, a jak już ciebie puścimy to umyj zęby. - wszyscy zaczęli się śmiać ze słów Zack'a, a ja prychnęłam.

- Dobra, dobra. Już idę się ogarnąć. - wszyscy wyszli, zostawiając mnie samą.

Wstałam z łóżka i powlekłam się do łazienki, biorąc po drodze ubrania. Szybko przemyłam twarz i umyłam zęby. Spojrzałam na swoje odbicie. Na głowie miałam jeden, wielki kołtun. Westchnęłam i namoczyłam szczotkę do włosów, po czym zaczęłam je czesać. Po kilku/kilkunastu minutach walki, poskromiłam moje włosy i teraz, leżały już spokojnie. Ściągnęłam piżamę, a jej miejsce zastąpiły czarne dżiny i biały top. Włosy związałam w wysokiego kucyka, po czym opuściłam łazienkę. Piżamę rzuciłam na łóżko, a ja sama usiadłam na parapecie. Zabrałam się za jedzenie naleśników, obserwując podwórko.

Nie widziałam nic interesującego. Mała grupka dzieci grała w klasy, a kilka innych skakało na skakance, po dwie osoby. Uśmiechnęłam się pod nosem, wspominając czasy dzieciństwa. Zanim się zorientowałam, śniadanie już zniknęło. Zeskoczyłam z parapetu i odłożyłam talerzyk na komodę. Usiadłam na łóżku i położyłam obok siebie prezenty. Z radością stwierdziłam, że dostałam kilka serii książek, między innymi "Kości" i "Klątwa tygrysa". Odłożyłam nowe książki na półką, po czym wzięłam talerz i ruszyłam do kuchni.

Resztę osób znalazłam po drodze, siedzących w salonie. Nie zwróciłam na nich szczególnej uwagi i poszłam bezpośrednio do kuchni. Umyłam talerzyk i odstawiłam go na suszarkę. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej sok pomarańczowy. Nalałam sobie szklankę napoju i wypiłam ją duszkiem. Odłożyłam szklankę i ruszyłam do przyjaciół.

Na podłodze, przed telewizorem siedzieli oparci o stolik Liam i Wyea. Wes, Li i Zack siedzieli, na fotelach, natomiast Mike siedział na kanapie, a Nancy siedziała obok niego oparta głową o ramię chłopaka. Spojrzałam na telewizor, i na to jak Wyea bezskutecznie próbuje ograć Liam'a w fifę. Usiadłam obok przyjaciółki i zaczęłam przyglądać się rozgrywce. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na muzykę lecącą z radia. Była tak cicha, że ledwo słyszałam poszczególne dźwięki.

- Co dzisiaj robimy? - spytałam rozsiadając się wygodniej na kanapie.

- Właśnie! – krzyknęła Nancy i jak oparzona wstała gwałtownie - Jeszcze jeden prezent. - powiedziała podchodząc do stolika pod telewizorem i biorąc z niego malutki pojemniczek. - To dla ciebie. - powiedziała wręczając mi go - To główny prezent. Od nas wszystkich.

- Tamte książki mi wystarczą. - szepnęłam.

- Otwórz. - przeciągnęła "o".

- Okej, okej. - powiedziałam z westchnieniem i rozwinęłam papier.

W środku znajdował się mały pojemniczek. Otworzyłam go, a na moją dłoń wypadł kluczyk. Kiedy zorientowałam się od czego jest serce zaczęło mi bić jak szalone.

- Ja... ja... - głos uwięził mi się w gardle.

- Chodź! - pociągnęła mnie za sobą przyjaciółka, w stronę garażu.

Kiedy ona przekroczyła próg, ja stałam jeszcze w holu. W końcu westchnęłam i weszłam do środka. Pisnęłam ze szczęścia i dopadłam moje nowe, białe kawasaki z750. Było piękne. Już raz miałam podobny model, ale tamten był czerwony i starszy.

- I jak ci się podoba? - usłyszałam głos Wes'a.

- Jest piękne. - powiedziałam przyglądając się pojazdowi.

Owszem. Miałam już kiedyś kawasaki, ale miałam mały wypadek, po którym nie dało się już uratować motoru.

- Sam wybierałem. - odparł kuzyn z dumą w głosie.

- Więc, - zaczęłam mówić, przerzucając nogę przez siodełko i zakładając kask - ja jadę na przejażdżkę. Pa! - powiedziałam tylko tyle, po czym wyjechałam z rykiem silnika na ulicę.

Zaczęłam się śmiać. Tak bardzo brakowało mi tego skoku adrenalin, kiedy gnam przez ulicę, a wszystkie moje troski zostają gdzieś za mną. Pogoda nie była ani za ciepła, ani za zimna. Po prostu... Dzień idealny.

Jechałam ulicami miasta, jadąc swoją niewidzialną trasą. W końcu skierowałam się do parku i zatrzymałam przy jeziorku. Oparłam pojazd o pobliskie drzewo i podeszłam do brzegu wody. Położyłam się jakieś 1,5 m od brzegu i zamknęłam oczy ciesząc się tą chwilą. Niestety, nie trwało to długo, ponieważ po chwili usłyszałam czyjeś kroki. Mimowolnie wyprostowałam się gwałtownie i odwróciłam o 180 stopni. Moje serce zatrzymało się na chwilę, a sekundę później zaczęło bić jak szalone. Patrzyłam w niebieskie tęczówki, nie wierząc, że to wszystko dzieje się na jawie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro