Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Powrót przyjaciół"

- Ana?! - usłyszałam znajomy głos.

Szybko wypadłam z pokoju, oczywiście uderzając się w kolano kątem od stolika. Skrzywiłam się, ale dalej biegłam. Szybko pokonałam schody i wpadłam do wiatrołapu, w którym zobaczyłam przyjaciela.

- Mike? - spytałam i przytuliłam szatyna. - Wy już tutaj? - spytałam z niedowierzaniem, nie puszczając "brata".

- Owszem. - skrzywił się - Możesz mnie już puścić? Trochę brakuje mnie powietrza.

- Sory. - powiedziałam odsuwając się od niego, ale ja dalej się uśmiechałam jak idiotka. - Gdzie chłopaki?

- Na dworze. Są przy twoim aucie. W końcu kupiłaś to BMW, co? - poruszył brwiami, a ja ze śmiechem trąciłam go w ramię.

- A co? Nie mogę?

- No możesz, ale mega auto.

- Wiem. - powiedziałam mijając czarnookiego - Ja idę przywitać się z chłopakami.

Wyszłam na ganek i zobaczyłam czwórkę moich "braci" przy moim aucie. Roześmiałam się, co przykuło uwagę reszty.

- O, Ana! - zakrzyknął blondyn i przytulił mnie krótko.

- Też cię miło widzieć Wyea. - po chwili zobaczyłam Wesa, Liama i Li idących w naszą stronę.

- Hej. - powiedziałam do wszystkich, po czym wszyscy ruszyliśmy do domu.

- Zack?! - wydarłam się na cały głos, ale mimo to nie usłyszałam odpowiedzi, westchnęłam i krzyknęłam - Pizza! - wydarłam się i usłyszałam, jak kuzyn biegnie po schodach.

- Gdzie? - spytał wybiegając z garażu. Zapewne był przy itoranie. - Siema chłopaki! - przywitał się ze wszystkimi, a ja roześmiałam się, ponieważ od dzisiaj wiedziałam jak wołać swojego kuzyna.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc podeszłam do nich i otworzyłam je. W progu stał Alex.

- O, cześć. - powiedziałam zdziwiona - Czy coś się stało?

- Nie, chciałem tylko... - nie zdążył nic powiedzieć, ponieważ za mną pojawił się Mike.

- Ana, gdzie jest... - przerwał widząc Alexa. - O, hej. Jestem Mike. - powiedział wyciągając rękę w stronę bruneta.

- Alex. - odparł ściskając dłoń "brata". - To ja może już pójdę.

- Alex! Czekaj. - krzyknęłam za chłopakiem i spojrzałam na brata, który wzruszył ramionami. Westchnęłam i pobiegłam za przyjacielem. Stanęłam i złapałam go za nadgarstek, sprawiając, że się zatrzymał. - Co chciałeś?

- Nic takiego. Ja... - pokręcił głową - Nie ważne. Ja już muszę iść. Pa. - odwrócił się i poszedł.

- Pa. - szepnęłam zdziwiona i wróciłam do domu.

Alex POV

- Halo? - spytałem do telefonu.

- Alex? - usłyszałem głos Zack'a.

- Taak. Co jest?

- Chodzi o Anamike.

- Coś się stało? - spytałem udając obojętnego.

- Nie, nie. Chodzi mi tylko oto, że od wczoraj chodzi jakaś taka... Smutna? Przygnębiona?

- No i? - starałem się ukryć zaciekawienie, ale było to bardzo trudne zadanie.

- Może wyciągnął być ją na spacer?

- Okej. - powiedziałem po chwili namysłu - A kiedy?

- Nawet zaraz.

- Dobra. - westchnąłem - Daj mi pięć minut.

- Dzięki stary. Sam bym poszedł z moją kuzynką do kina, ale mam dużo roboty.

- Spoko, rozumiem. - powiedziałem i rozłączyłem się.

Po pięciu minutach byłem gotowy. Zamknąłem dom na klucz i napisałem do mamy, że jak wróci, może nie być mnie w domu, ponieważ miała wrócić za kilka minut. Poszedłem do sąsiadów i zapukałem do drzwi. Nic. Postanowiłem zadzwonić dzwonkiem. Usłyszałem kroki. Zobaczyłem w drzwiach brunetkę i uśmiechnąłem się lekko.

- O, cześć Alex. - usłyszałem zdziwienie. Zack chyba chciał, żeby to była niespodzianka. - Czy coś się stało?

- Nie. Chciałem tylko... - nie dane mi było dokończyć, ponieważ za niebieskooką pojawił się wysoki szatyn.

- Ana, gdzie jest... - przerwał, po tym jak mnie zobaczył. - O, hej. Jestem Mike. - uśmiechnął się i wyciągnął dom nie rękę.

- Alex. - odparłem i uścisnąłem dłoń Mike'a. - To ja może już pójdę. - świetnie. Dopiero teraz dotarł do mnie sens jej reakcji, po tym jak wyszedłem ze szpitala. Bo nie wpadło mi do głowy, że ona może już kogoś mieć.

- Alex! Czekaj. - krzyknęła brunetka, ale ja już zdołałem pokonać połowę trasy. Nagle poczułem, że ktoś chwycił mnie za nadgarstek, przez co stanąłem. - Co chciałeś?

- Nic takiego. Ja... - pokręciłem głową, nie chcąc zdradzać mojego powodu przyjścia tutaj - Nie ważne. Ja już muszę iść. Pa. - powiedziałem i ruszyłem do domu.

- Pa. - szepnęła lekko zdezorientowana, ale w końcu odwróciła się i poszła w kierunku domu.


- O cześć Alex. Wróciłeś już? Tak szybko? - spytała mama, która właśnie przebierała się w wiatrołapie. Skinąłem głową - Dlaczego? Przecież chwilę temu wysłałeś mi wiadomość.

- Tak. - powiedziałem przeciągle - Jednak odwołaliśmy nasze plany. - pokiwała głową.

- Może to i dobrze? - odparła - W końcu zbiera się na deszcz.

Powiedziałem ciche potwierdzenie i ruszyłem do swojego pokoju. Opadłem na łóżko i za wszelką cenę próbowałem pozbyć się tego jednego obrazu z głowy. Na marne. Cały czas przed oczami widziałem tamtą chwilę, w której Anamika była na prawdę wesoła, po mojej łaskotkowej "zemście". Jęknąłem zrezygnowany i przycisnąłem poduszkę do twarzy. Chyba usnąłem.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I kolejny rozdział za nami! Trochę się porobiło xD Ale cóż. Tak już bywa. Okej, czyli norma... Piszcie swoją opinię, na których mi bardzo zależy! Jeżeli wam się spodobało to głosujcie na rozdział! :D




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro