"Czy ten obiad żyje?"
- Wróciłem! - usłyszałam drącego się Zack'a z dołu.
- W lodówce masz lasagne!
- A ona żyje? - spytał z przerażeniem.
- Hahaha, bardzo śmieszne! -warknęłam.
Siedziałam u siebie w pokoju przeglądając listy. Pomiędzy rachunkami zauważyłam list zaadresowany do... Alexa? Oddam mu jutro w szkole - pomyślałam i schowałam list do torby.
Kiedy zamykałam szkolną szafkę zauważyłam Alexa stojącego koło mnie. Szybko zaczęłam grzebać w torbie, aż znalazłam list i wręczyłam mu go.
- Co to? - spytał ze zmarszczonymi brwiami.
- Pomyłka listonosza. Wrzucił go do mojej skrzynki, a był zaadresowany do ciebie.
- Taak... - powiedział przeciągle i wręczył mi kopertę.
- Dzięki. - odparłam chowając ją do szafki. Ruszyłam pod salę nie racząc się z nim nawet pożegnać.
- Hej. Musimy pogadać. - usłyszałam głos Kelsey.
- Hej Kels. O co chodzi?
- Przecież widzę. coś jest między wami. - coś było nie tak. mówiła do mnie bez żadnych emocji. Jakbyśmy były zupełnie obcymi osobami.
- Po pierwsze: o czym ty mówisz? A po drugie: Co to za ton? Co się stało?
- To trzy pytania. - powiedziała jadowicie, a ja aż się dziwiłam. - Nie ważne. Mówię o tym, że cała szkoła gada o tobie i o Alexie.
- Co?! - spytałam z niedowierzaniem.
- Ot co. - syknęła.
- Czemu?
- Ktoś zaczął gadać, że widział was w parku, że odwiedzałaś go po wypadku lub widzieli cię jak szłaś do niego do domu.
- I co z tego?
- Wszyscy gadają o tym, że jesteście parą. - jęknęłam.
- Nie jesteśmy parą. A tak poza tym, to codziennie są nowe pary. Czemu o nich nie gadają?
- Przecież nie codziennie najpopularniejsza i najładniejsza dziewczyna w szkole zaczyna chodzić z najpopularniejszym i najprzystojniejszym chłopakiem w szkole.
- Czekaj, zwolnij kombajn, co? Ja mam być tą dziewczyną? Ciebie coś boli czy co? - spytałam zdenerwowana.
- Nie. A myślisz, że dlaczego się "przyjaźniłyśmy"? - mówiąc ostatnie słowo zrobiła w powietrzu apostrofy, a ja otworzyłam usta ze zdumienia.
- Udawałaś. Od początku naszej znajomości udawałaś moją przyjaciółkę. - sapnęłam z niedowierzaniem - Dlaczego? - głos mi się załamał.
- Od początku wiedziałam jaki status dostaniesz. Wystarczyło się z tobą zaprzyjaźnić i już stanę się jedną z was. - poczułam, że po policzku spłynęła mi łza.
- Nie wierzę, że ktoś może być tak zadufanym w sobie człowiekiem. - warknęłam i poczułam następną łzę płynącą po moim policzku.
- Sory. - powiedziała bez żadnych emocji, z kamienną twarzą, którą utrzymywała od początku naszej rozmowy. Popatrzyła na jakiś punkt za mną a na jej twarzy zobaczyłam... strach? Nie, pewnie mi się przewidziało.
- Co się stało? - zwrócił się do mnie znajomy głos.
- Poza zdradą przyjaciółki, która nigdy tak na prawdę nią nie była? - próbowałam nie dać się załamać głosowi, ale było to bardzo trudne - To nic się nie stało. - ale udało mi się powstrzymać drżenie głosu.
Po wypowiedzeniu tych słów poczułam, że Alex objął mnie ramionami. Przytuliłam się do chłopaka i próbowałam powstrzymać łzy, które płynęły po moich policzkach.
- Nie daj jej satysfakcji. - szepnął a ja skinęłam głową.
- Wiem. - powiedziałam pociągając nosem i odsunęłam się od chłopaka - Dziękuję. - powiedziałam.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się, a w tej samej chwili rozległ się dzwonek. Ścisnął moją rękę po czym poszedł na lekcje.
W domu pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było przeczytanie listu. Musiałam przeczytać go dwa razy, ale w końcu wzięłam go dosłownie. Szybko założyłam buty i postanowiłam pogadać z Alexem. Kiedy chciałam wyjść wpadłam na kogoś. Popatrzyłam na osobę. Alex.
- Musimy pogadać. - powiedzieliśmy równocześnie, a ja wpuściłam go do środka.
Wkroczyliśmy do salonu i usiedliśmy w fotelach.
- Chodzi o ten list. - zaczął - Było w nim napisane, że... - przerwałam mu.
- Wiem co było w nim napisane. - westchnęłam - Domyślam się, że dostałeś podobną treść. Ale to wcale mnie nie pociesza. Nie wiem czy powinniśmy wziąć to jako groźbę.
- Myślę, że owszem. A co z tym mamy zrobić?
- Sama nie wiem. - przyznałam zgodnie z prawdą.
- Poza tym oni, kimkolwiek są, nie mogą być prawdziwi.
- Skąd ta pewność? - spytałam.
- Takie rzeczy dzieją się tylko w książkach.
- Czasem się zdarzają.
- Rzadko.
- Ale jednak. - westchnęłam.
- Nie przekonam cię, prawda? - pokiwałam głową - Okej. W takim razie, jeżeli cokolwiek się wydarzy, zadzwoń do mnie. Jasne? Bez względu na porę dnia. Rozumiesz? - skinęłam głową, a on podał mi swój numer telefonu.
Po ustaleniu jeszcze paru innych spraw odprowadziłam go do wyjścia. Stanął w progu i pożegnał się.
- Alex, - powiedziałam cicho - boję się. - szepnęłam.
Chłopak uśmiechnął się do mnie pocieszająco, a ja, sama się zdziwiłam, przytuliłam się do niego. Oparł podbródek na czubku mojej głowy i zaczął głaskać mnie po plecach.
- Nic się nie stanie. Uwierz mi. - odsunęłam się od niego i pokiwałam delikatnie głową - Do jutra.
- Pa - odparłam i zamknęłam drzwi.
Następny dzień szkoły
Stałam na ganku, przed moim domem zamykając drzwi na klucz. Ruszyłam w stronę uczelni, ale poczułam, że ktoś uderzył czymś twardym w tył mojej głowy. Zamrugałam kilka razy, próbując powstrzymać opadające powieki. Bez skutku.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie rozdział, który ma więcej niż 600 słów xD. Okej... W następnym (lub jeszcze następnym, nie jestem pewna) będzie się trochę dziać. Coś związanego z listem i w pewnym stopniu wyjaśni się dlaczego Anamika nosi ze sobą pistolet. Okej, to chyba na tyle. Na razie! :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro