Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Czy jadłeś kiedyś swoje skarpetki?"

Nareszcie zima. Jak zwykle o tej porze roku jestem w górach. na szczęście, w tym roku zima jest sroga, a śnieg na stoku nie hamuje deski, która sunie po nim jak oszalała. Czy coś może popsuć ten wyjazd? Jak się okazuje, owszem...

Dzień wyjazdu w góry

Minęło kilka tygodni od spotkania Alexa w galerii. Właściwie, to o nim zapomniałam. Wczoraj wieczorem mój kuzyn wrócił do domu. Dzieliliśmy ze sobą mieszkanie odkąd moi rodzice zginęli. Czyli mieszkam z Zack'iem już kilka dobrych lat.

- Hej. - powiedziałam do kuzyna, który siedział na kanapie. Spojrzałam na zegarek i zmarszczyłam brwi - A ty nie śpisz? Jest sobota! A do tego siódma rano! - Zwykle śpisz do południa jak nie dłużej. - usłyszałam prychnięcie.

- Hahaha. - powiedział - Musiałem pożegnać się ze swoją małą kuzynką, no nie?

- Nie mów, że jestem mała, jasne? - warknęłam. Może i jestem młodsza, ale zaledwie o kilka miesięcy. To nie powód, żeby nazywać mnie "mała". Dobrze wie, że tego nienawidzę.

- Uu... Ktoś tu pokazał pazurki.

- Dobrze wiesz, że je mam. - syknęłam, a on pokiwał głową.

- Tia... Wiem o tym.

- Zrobiłeś coś do jedzenia? - spytałam z nadzieją, a on wskazał ruchem głowy wyspę kuchenną. - Naleśniki! Dzięki! - krzyknęłam i dopadłam śniadanie. Z dżemem. - Pyszne. - odparłam z pełną buzią.

- Mam nadzieję. W końcu wstałem specjalnie wcześniej, żebyś nie musiała się trudzić.

- To, że nie lubię gotować, nie znaczy, że nie potrafię. Rozumiesz? - spytałam.

- Uważaj, bo uwierzę! Twoje ostatnie spaghetti smakowało jak stare, przepocone skarpety. - skrzywił się z niesmakiem, a ja uśmiechnęłam się ironicznie.

- Widzę, że ktoś ma niezłe doświadczenie. Czy ty jadłeś kiedyś swoje skarpetki? - prychnął na moje słowa.

- Tak odwdzięczasz się za śniadanie? - spytał udając naburmuszonego.

- Oj, przepraszam no. - powiedziałam i przytuliłam kuzyna. - Tak może być?

- No może. Ale ja wolałbym jakąś nową grę na konsolę. - przewróciłam oczami.

- Chciałabym zauważyć, że konsola jest moja. - ruszyłam w stronę garażu - Nie waż się jej tykać.

- Ej, ej, ej. Nie zapomniałaś czegoś wziąć? - spytał zanim zamknęłam drzwi.

- Ach tak. Mam w garażu. Nie martw się nie zapomnę. Ale naprawdę. Wątpię aby była potrzebna.

- Przezorny zawsze ubezpieczony! - krzyknął kiedy zniknęłam za drzwiami. Ma racje.

Pięć minut później

- Hej Ana, gotowa? - usłyszałam głos Kelsey dobiegający z głośnika mojego telefonu, który leżał na dachu BMW.

- Już prawie. Właśnie mocuje deskę. A ty? Mogę już po ciebie jechać?

- Tak. Właśnie się pakowałam, a deską zajęłam się chwilę temu. Teraz czekam na transport. - zachichotała a ja prychnęłam.

- Ale jedna zasada. Nie jestem twoim szoferem. Jasne?

- Tak. Jak coś pożyczę twoje auto. - przeczył mnie dreszcz.

- Nigdy nikomu nie daję dotknąć mojej kierownicy. Rozumiesz? - powiedziałam spięta.

- Wyluzuj. - powiedziała, a ja po prostu wiedziałam, że ma na ustach kpiący uśmieszek.

- Dobra. - wypuściłam głośno powietrze. - Jeszcze jedna rzecz i mogę jechać po ciebie. Pa.

- Pa. - rozłączyła się.

Zatrzasnęłam bagażnik i podeszłam do komody, która stała w rogu garażu. Otworzyłam pierwszą szufladkę góry i zaczęłam przedzierać się przez stos papierów. W końcu znalazłam. Dawno nie używałam tej broni, ale Zack ma rację. Muszę być zawsze czujna. Westchnęłam i ruszyłam z powrotem do auta. Otworzyłam schowek pod fotelem (o którym nie wie nikt) i spojrzałam na mój pistolet. Uśmiechnęłam się na wszystkie wspomnienia, a następnie schowałam broń do schowka.

Ruszyłam po Kels. Miałam szczerą nadzieję, że pistolet nie będzie musiał być użyty, ale i tak w schowku zawsze mam parę naboi.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Co to ma być? Czy Anamika ma jakiś sekret? Rozdział nie należy do najdłuższych, ale widzicie o czym był, więc nie mogłam się nad nim szaleńczo rozpisywać. Okej... Możecie pisać co myślicie o "nowej" Anie, ale od razu mówię. To nie jest tylko jednorazowa akcja z pistoletem. O co może chodzić? W co oni się wpakowali? Hmm? Jestem bardzo ciekawa waszych pomysłów. To do następnego :D!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro