"Cały czas deszcz..."
Do południa siedziałam razem z przyjaciółką w domku , przy rozpalonym kominku i grałyśmy karty. Oczywiście przy grze gadałyśmy o wszystkim i o niczym, co często się nam zdarza. W południe Kels oznajmiła, że umówiła się z jej kuzynką, która mieszka w górach, niedaleko nas i postanowiła ją odwiedzić. Oczywiście zaproponowała mi, żebym się z nią wybrała, ale nie chciało mi się ruszać.
Kiedy wyszła za drzwi podreptałam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i przebrałam się z tego golfu i leginsów, ponieważ zrezygnowałam z czekania na ładną pogodę. I tak śnieg będzie teraz mokry, więc nie da się jeździć. Zamiast tego ubrałam dżinsy, koszulkę z krótkim rękawem, zarzuciłam na to szary sweterek, a na stopy założyłam granatowe, puchate skarpetki. Przebrana ruszyłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie gorące kakao i usiadłam z nim w salonie. Wzięłam laptopa na kolana i włączyłam mój ukochany film "Upiór w operze". Często go oglądałam kiedy nie wiedziałam co robić, ale historia Christine i Raula zawsze świetnie sprawdza się w takiej sytuacji.
Resztę dnia spędziłam na oglądaniu wielu filmów. Około godziny 20 postanowiłam się już umyć. Poszłam do łazienki i wzięłam długą, gorącą kąpiel. Kiedy wyszłam z wanny i starannie wytarłam się ręcznikiem, przebrałam się w piżamę. Na nogi włożyłam puchate kapcie, a umyte włosy zawinęłam w turban. Po wyjściu z łazienki zrobiłam sobie kanapkę z szynkom i ketchupem. Po zjedzeniu tej jakże bogatej kolacji usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i przekręciłam zamek. W drzwiach stała Kelsey.
- Cześć. - powiedziałam zostawiając ją samą w wiatrołapie - Jak było?
- Okej. Szkoda, że ze mną nie poszłaś. Poznałabyś Anne.
- Mhm. Może następnym razem. - odpowiedziałam nie zwracając szczególnej uwagi na jej słowa. Miałam jedynie nadzieję, że dobrze odpowiedziałam.
- Pewnie. A ty? Co robiłaś?
- Oglądałam filmy.
- Mhm. Czyli to co zawsze. - skinęłam głową i poszłam do łazienki.+
Stanęłam nad umywalką i zaczęłam szczotkować zęby. Kiedy skończyłam spojrzałam w lustro. Moje kruczoczarne włosy wyglądały na jeszcze ciemniejsze niż zwykle, a niebieskie oczy były czerwone, ponieważ za długo siedziałam dzisiaj przed komputerem. Moja blada cera, tak jak zawsze świeciła w porównaniu do moich włosów. Westchnęłam i zaczęłam rozczesywać włosy. Po skończeniu tej czynności opuściłam łazienkę i powiedziałam do siedzącej na kanapie Kels
- Łazienka już wolna.
- Dzięki Ana. - uśmiechnęłam się lekko i poszłam do siebie.
Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam prawie od razu.
Dzień II
Obudziłam się o godzinie 5 rano. Zamknęłam na chwilę oczy, a kiedy je znowu otworzyłam była godzina 9. Westchnęłam. Tak jest zawsze. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki gdzie wykonałam wszystkie poranne czynności. Wyjrzałam przez okno w łazience i ze smutkiem stwierdziłam, że na zewnątrz nadal pada. Sprawdzę co leci w kinie. Wyszłam z łazienki i podeszłam do komputera. Szybko wystukałam kilka słów i sprawdziłam filmy lecące dzisiaj w kinie. Nie zauważyłam nic ciekawego, więc zamiast tego sprawdziłam internetową pogodę. Wzdrygnęłam się ponieważ przez najbliższy tydzień ma lać. Codziennie. Już po nas. - pomyślałam. - Nie pojeździmy.
- Która godzina? - spytała ziewająca Kelsey.
- Po dziewiątej. - po chwili dodałam - Mam złą wiadomość. - podniosła brew - Patrz. - Podałam jej komputer, a ona westchnęła.
- Co ty na to żebyśmy wyjechały już dzisiaj?
- Naprawdę?
- Jeżeli mam wybierać pomiędzy siedzeniem w tym domku, a byciem u mnie w domu i chodzeniem po sklepach, to zgadnij co wybieram.
- Okej. - powiedziałam podnosząc się i kierując do swojej sypialni - Idź się pakować. - usłyszałam radosny pisk, przez co uśmiechnęłam się pod nosem.
Po około 20 minutach byłyśmy spakowane do auta. Przyjaciółka pomogła mi przymocować deski do dachu, a kiedy byłyśmy gotowe wskoczyłyśmy do auta.
- Kiedy powinnyśmy być? - spytała.
- Około 16 powinnyśmy dojechać. Podróż nie będzie trwać więcej niż 6 godzin.
- Okej. - skinęła głową mówiąc te słowa.
- Mamy wszystko? - spytałam, a ona pokiwała głową - Okej. - przekręciłam kluczyk w stacyjce - No to wracamy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej hej! Tak, teraz też się nic nie dzieje, ale... Już wracają. I co? Pistolet nie był potrzebny. Ale jak to powiedział Zack, przezorny zawsze ubezpieczony. Zgadzam się z tym. To powinno być moją mantrą życiową xD Do następnego! ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro