Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Cały czas deszcz..."

Do południa siedziałam razem z przyjaciółką w domku , przy rozpalonym kominku i grałyśmy karty. Oczywiście przy grze gadałyśmy o wszystkim i o niczym, co często się nam zdarza. W południe Kels oznajmiła, że umówiła się z jej kuzynką, która mieszka w górach, niedaleko nas i postanowiła ją odwiedzić. Oczywiście zaproponowała mi, żebym się z nią wybrała, ale nie chciało mi się ruszać.

Kiedy wyszła za drzwi podreptałam do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i przebrałam się z tego golfu i leginsów, ponieważ zrezygnowałam z czekania na ładną pogodę. I tak śnieg będzie teraz mokry, więc nie da się jeździć. Zamiast tego ubrałam dżinsy, koszulkę z krótkim rękawem, zarzuciłam na to szary sweterek, a na stopy założyłam granatowe, puchate skarpetki. Przebrana ruszyłam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie gorące kakao i usiadłam z nim w salonie. Wzięłam laptopa na kolana i włączyłam mój ukochany film "Upiór w operze". Często go oglądałam kiedy nie wiedziałam co robić, ale historia Christine i Raula zawsze świetnie sprawdza się w takiej sytuacji.

Resztę dnia spędziłam na oglądaniu wielu filmów. Około godziny 20 postanowiłam się już umyć. Poszłam do łazienki i wzięłam długą, gorącą kąpiel. Kiedy wyszłam z wanny i starannie wytarłam się ręcznikiem, przebrałam się w piżamę. Na nogi włożyłam puchate kapcie, a umyte włosy zawinęłam w turban. Po wyjściu z łazienki zrobiłam sobie kanapkę z szynkom i ketchupem. Po zjedzeniu tej jakże bogatej kolacji usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i przekręciłam zamek. W drzwiach stała Kelsey.

- Cześć. - powiedziałam zostawiając ją samą w wiatrołapie - Jak było?

- Okej. Szkoda, że ze mną nie poszłaś. Poznałabyś Anne.

- Mhm. Może następnym razem. - odpowiedziałam nie zwracając szczególnej uwagi na jej słowa. Miałam jedynie nadzieję, że dobrze odpowiedziałam.

- Pewnie. A ty? Co robiłaś?

- Oglądałam filmy.

- Mhm. Czyli to co zawsze. - skinęłam głową i poszłam do łazienki.+

Stanęłam nad umywalką i zaczęłam szczotkować zęby. Kiedy skończyłam spojrzałam w lustro. Moje kruczoczarne włosy wyglądały na jeszcze ciemniejsze niż zwykle, a niebieskie oczy były czerwone, ponieważ za długo siedziałam dzisiaj przed komputerem. Moja blada cera, tak jak zawsze świeciła w porównaniu do moich włosów. Westchnęłam i zaczęłam rozczesywać włosy. Po skończeniu tej czynności opuściłam łazienkę i powiedziałam do siedzącej na kanapie Kels

- Łazienka już wolna.

- Dzięki Ana. - uśmiechnęłam się lekko i poszłam do siebie.

Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam prawie od razu.

Dzień II

Obudziłam się o godzinie 5 rano. Zamknęłam na chwilę oczy, a kiedy je znowu otworzyłam była godzina 9. Westchnęłam. Tak jest zawsze. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki gdzie wykonałam wszystkie poranne czynności. Wyjrzałam przez okno w łazience i ze smutkiem stwierdziłam, że na zewnątrz nadal pada. Sprawdzę co leci w kinie. Wyszłam z łazienki i podeszłam do komputera. Szybko wystukałam kilka słów i sprawdziłam filmy lecące dzisiaj w kinie. Nie zauważyłam nic ciekawego, więc zamiast tego sprawdziłam internetową pogodę. Wzdrygnęłam się ponieważ przez najbliższy tydzień ma lać. Codziennie. Już po nas. - pomyślałam. - Nie pojeździmy.

- Która godzina? - spytała ziewająca Kelsey.

- Po dziewiątej. - po chwili dodałam - Mam złą wiadomość. - podniosła brew - Patrz. - Podałam jej komputer, a ona westchnęła.

- Co ty na to żebyśmy wyjechały już dzisiaj?

- Naprawdę?

- Jeżeli mam wybierać pomiędzy siedzeniem w tym domku, a byciem u mnie w domu i chodzeniem po sklepach, to zgadnij co wybieram.

- Okej. - powiedziałam podnosząc się i kierując do swojej sypialni - Idź się pakować. - usłyszałam radosny pisk, przez co uśmiechnęłam się pod nosem.

Po około 20 minutach byłyśmy spakowane do auta. Przyjaciółka pomogła mi przymocować deski do dachu, a kiedy byłyśmy gotowe wskoczyłyśmy do auta.

- Kiedy powinnyśmy być? - spytała.

- Około 16 powinnyśmy dojechać. Podróż nie będzie trwać więcej niż 6 godzin.

- Okej. - skinęła głową mówiąc te słowa.

- Mamy wszystko? - spytałam, a ona pokiwała głową - Okej. - przekręciłam kluczyk w stacyjce - No to wracamy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej hej! Tak, teraz też się nic nie dzieje, ale... Już wracają. I co? Pistolet nie był potrzebny. Ale jak to powiedział Zack, przezorny zawsze ubezpieczony. Zgadzam się z tym. To powinno być moją mantrą życiową xD Do następnego! ;)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro