9. Razem pieczecie ciacho
OKEY misie!
Witam w kolejnym rozdziale i serdecznie zapraszam do czytania!
🦎🦎🦎
— Ciasto? — mruknął, gdy zaprosiłaś go do środka swojego małego, ale przytulnego mieszkania.
— Tak, właśnie miałam zacząć — oznajmiłaś, prowadząc czarnowłosego do kuchni. — Chcesz mi pomóc? Pójdzie nam pewnie szybciej, niż miałabym to robić sama — zaproponowałaś, zakładając na siebie fartuch i z uśmiechem podając mu drugi, który miał nadruk kota.
— Mogę pomóc — odparł przekładając sobie sznurek przez głowę, a drugi wiążąc za plecami, zaraz robiąc to także z twoim.
— O-Och, dziękuję — mruknęłaś i zaraz odchrząknęłaś. — Możesz ubić białka? — zagadnęłaś, gdy stanął obok ciebie i podałaś mu trzepaczkę. Itachi kiwnął powoli głową. Wziął w dłonie pierwsze jajko i rozbił się. Zamrugał kilkukrotnie, gdy żółtko zmieszało się z białkiem, a następnie zmarszczył brwi. Uśmiechnęłaś się, widząc na jego twarzy pełne skupienie oraz determinację, jakby co najmniej miał zamiar odbyć pojedynek na śmierć i życie. — Mogę to zro...
— Daj spokój, [T/I]. Dam sobie radę — odparł i aktywował sharingana, czym powalił cię na kolana. Niemal zaśmiałaś się na cały głos, jednak nie chcąc mu przeszkadzać, opanowałaś się z trudem i zaczęłaś mieszać sypkie produkty w drugiej misce, co chwile słysząc rozbijanie skoropki kolejnego jajka.
Gdy skończyłaś swoje zadanie, zerknęłaś w bok, by sprawdzić jak radzi sobie Uchiha, który zdejmował z siebie fartuch. Na blacie leżało mnóstwo skorupek, co lekko cię zaniepokoiło. Spojrzałaś na jego twarz, która nie wyrażała żadnych emocji.
— Zaraz wracam — powiedział i zniknął ci w sekundę z oczu.
— Co jest... — mruknęłaś pod nosem i zerknęłaś do lodówki. W miejscu jajek nie było już żadnego. Zachichotałaś i usiadłaś przy stoliku, podpierając głowę o dłoń. — Jest niemożliwy — westchnęłaś krecac głową na boki. Stwierdziłaś, że nie pomożesz mu w jego zadaniu i cierpliwie poczekasz, aż je wykona.
W zastraszająco szybkim tempie wrócił na stanowisko swojej pracy, a ty przyglądałaś się jego plecom, raz po raz wyłapując, jak kolejne skorupki jajek lądują na kupce.
Nie wiem, czy to był dobry pomysł z tymi jajkami...
— Skończyłem — usłyszałaś niemal przysypiając na siedząco. — Co teraz?
— Teraz usiądziesz i odpoczniesz — powiedziałaś z lekkim uśmiechem, wstając z krzesła.
— Nie jestem zmęczony — zmarszczył brwi, a ty westchnęłaś cicho. Położyłaś mu dłoń na ramieniu i spojrzałaś w oczy, które mogłaś porównać do dwóch węgielków.
— Nie obraź się, ale z twoim perfekcjonizmem zajmie nam to wieki. Więc usiądź i poczekaj na efekt — pokierowałaś go do krzesła i zmusiłaś, by na nim usiadł.
~°~
— I jak, smakuje ci? — zapytałaś, siadając na przeciw niego. W czasie, gdy chodziliście po wiosce ciasto zdążyło ostygnąć, a teraz delektowaliście się jego smakiem.
— Jest dobre — odparł biorąc kolejny kawałek do ust, a tobie opadła szczęka.
— Dobre? Tylko dobre? — zamrugałaś kilka razy powiekami i oparłaś głowę o dłoń. — Liczyłam na jakieś pyszne, czy coś — burknęłaś bawiąc się widelczykiem na talerzu.
— Jest bardzo dobre, [T/I] — uśmiechnął się w twoim kierunku. — Zapakujesz mi trochę do domu? Chciałbym, żeby Sasuke też spróbował — zapytał wywołując na twojej twarzy szeroki wyszczerz. Jeśli mówił, że chce by jego brat też zjadł, to oznaczało, że naprawdę mu smakowało.
— Pewnie!
Do zoba!❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro