Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Co teraz?

Gdy już się otrząsnąłem z pierwszego szoku, wstałem i poszedłem na oddział noworodków. Szedłem mijając białe ściany korytarzy, które zaczęły przyprawiać mnie o dreszcze. Gdy wszedłem na oddział, zrobiło się trochę przytulniej, niektóre ze ścian były ozdobione malunkami z postaciami z bajek. Wciąż to do mnie nie docierało. Zostałem sam. Z dopiero co urodzonym dzieckiem. Straciłem osobę, którą kocham. Wszedłem do sali. Położna, która zajmowała się akurat maluszkami spojrzała na mnie i musiała zauważyć, że coś się stało

- Wszystko w porządku?

- Tak tak - posłałem jej fałszywy uśmiech. Nic nie było w porządku.

- Na pewno? Może mogę jakoś pomóc?

- Tak, wszystko jest dobrze - na szczęście ona nie wnikała dalej. Nie chciałem zwierzać się obcej osobie. Znalazłem moją córeczkę. Gdy tak jej się przyglądałem, gdy spojrzała na mnie swoimi oczkami, już wiedziałem, że nie będę w stanie jej oddać. Gdy rodzice kończyli pracę, napisałem żeby przyjechali do szpitala. Nie chciałem martwić ich wcześniej. Ja w tym czasie zajmowałem się malutką - karmiłem, przewijałem, kangurowałem. Czasami pomagała mi położna, patrzyła czy dobrze wszystko robię, nie chciałem zrobić krzywdy córeczce. Zastanawiałem się też jak mogłem być tak głupi i niczego nie zauważyć. Przecież odkąd się urodziła to ja wykonywałem przy niej większość czynności, to ja z uwagą słuchałem położnej pokazującej jak zajmować się dzieckiem. Laury to zbytnio nie interesowało, ona tylko ją karmiła. W końcu zjawili się moi rodzice.

- Cześć - powiedziała mama z uśmiechem, ale od razu zauważyła, że coś jest nie tak - co się stało?

Podałem jej list. Gdy go przeczytała, widziałem, że była w szoku

- Synku... Co teraz? - przytuliła mnie

- Nie wiem, ale wiem, że chcę żeby mała została ze mną, chcę być jej ojcem.

- Rozumiem. Wiesz, że będzie ciężko? Ale zawsze możesz na nas liczyć, pomożemy ci. Razem damy radę.

- Zgadzam się z mamą, zawszę ci pomożemy synu. Nie ważne co by się działo... A z rodziną tej... To sobie porozmawiam - zapowiedział tato

- Tato... Nie wtrącaj się, proszę - wiedziałem, że to nie przyniesie nic dobrego.

- No dobrze. Ale wszystko się ułoży - zapewnił tato.

- Wiem, dziękuję wam. Naprawdę - byłem szczerze wdzięczny za tę deklarację pomocy.

Chociaż wiedziałem, że to będzie wymagało poświęceń, może nawet zakończenia kariery, ale wiedziałem, że z pomocą rodziców damy sobie radę, a to będzie dobra decyzja.

Witam!
Kolejny rozdział, kolejne przeżycia Andreasa
Dajcie znać co myślicie, możecie też obstawiać co będzie dalej, z chęcią poczytam wasze przewidywania!
Dziękuję Zuzi za pomoc ♥️
Trzymajcie się

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro