Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dodatkowy 2

Rozdział dodatkowy 2

12 grudnia 2028.

Zawsze świętujemy datę naszego poznania. Jest ona dla nas nawet ważniejsza niż rocznica związku. Ogólnie w wirze życia dorosłego nie mamy na nic czasu, ale w ten dzień co roku jeździmy na naszą plażę. Można powiedzieć, że od niej się wszystko zaczęło. Nie licząc szkoły, ale tam wolałabym nie wracać. Ten rok już w ogóle był wyjątkowy, bo to piąta rocznica naszego poznania. Przeczesałam moje włosy, które teraz sięgają mi do barków. Były takie długie, że je ścięłam i oddałam komuś, kto tego potrzebuje. W dodatku zrobiłam różowe pasemka i prostowanie keratynowe. Moim zdaniem wyglądam dobrze. Kolejną zmianą w moim wyglądzie jest sylwetka. Niegdyś byłam bardzo szczupła, nawet chuda. Moja waga nie wynosiła nawet 50 kilogramów, co przy moim wzroście ponad 170cm dawało zaburzenia odżywiania. Teraz wyglądam poprawnie. Ważę 58 kilogramów i podobam się sobie bardziej niż, gdy byłam szkieletem. Wyszłam przed dom i wsiadłam do mercedesa Bena. Trzy lata temu jego samochód odmówił posłuszeństwa. Nadal stoi w garażu. A i przeprowadziliśmy się do domku jednorodzinnego. Ben został trenerem piłki nożnej i trenuje Brighton. Jeśli nikt go nie wywali to się raczej nie zmieni. Jest świetnym trenerem, więc nie sądzę, że się go pozbędą, a i zrozumiałam wreszcie, czym jest spalony, gdy Ava mi to wytłumaczyła. Ta dziewczyna kocha piłkę nożną bardziej niż Ben i Keira.

- Pięknie wyglądasz.

- Czy ja nie zawsze wyglądam pięknie?

- Racja.

- Ty też wyglądasz dobrze. Idziemy?

- Tak.

Kupiliśmy dom, od którego spacerkiem na naszą plażę jest jakieś pięć minut. Gdy tam dotarliśmy wytrzeszczyłam oczy. Ben już wszystko przygotował. Na kocu jak zawsze ustawiony był kosz piknikowy. Dookoła stały małe świeczki, a na środku lampa. Usiedliśmy.

- WOW.

- Podoba Ci się?

- Jeszcze pytasz.

Wyjął z kosza lasagne, która o dziwo była jeszcze ciepła, wino i dwa kieliszki.

Zjadłam jedzenie z przyjemnością i, mimo że nie byłam fanką wina to, to mi smakowało białe, półsłodkie z Bułgarii. Po tym wspólnym posiłku podniósł się na równe nogi, a następnie wyciągnął do mnie dłoń, więc ją zdezorientowana wzięłam i mnie pociągnął, więc wstałam. Stałam tam zdezorientowana i patrzyłam się na niego.

- Sam, dzięki Tobie jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Każdego dnia sprawiasz, że się uśmiecham. Kocham Cię- nie mówimy sobie często tych słów. Nie musimy. Czynami pokazujemy jak nam na sobie zależy- zanim Cię poznałem nie sądziłem, że mogę osiągnąć pełnie szczęścia, a jednak. Jest jednak coś, co może sprawić, że będę jeszcze szczęśliwszy- mówiąc to klęknął na jedno kolano i wyjął z kieszeni pudełeczko. W środku połyskiwał przepiękny pierścionek, a ja zakryłam usta dłonią- Sam, wyjdziesz za mnie?

- Tak- nie musiałam się zastanawiać nad odpowiedzią. Czekałam na ten moment. Łzy szczęścia stanęły mi w oczach. Chłopak się podniósł i założył mi na palec pierścionek. Jest idealny, skromny, ale gustowny- teraz ty uczyniłeś mnie najszczęśliwszą dziewczyną na świecie- szepnęłam przez łzy. Otarł je, a później złączył nasze wargi. Z przyjemnością oddałam pocałunek czując, że nowa fala łez się zbliża. Marzenia małej Samanthy się spełniają po raz kolejny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro