rozdział 6 zakład psychiatryczny
Gdy się obudziłam, wyglądałam jakbym była z krzyża zdjęta, ale czemu ja się dziwię, skoro znowu prawie w ogóle nie spałam. Szybko się pomalowałam i przebrałam, spięłam włosy w kucyk, bo nie chciały współpracować. Sama nie zamierzałam nigdzie wychodzić, ale gdyby matka zadzwoniła, że mam wyjść pożegnać się z gośćmi to muszę być gotowa. Czekał mnie ostatni tydzień przed przerwą świąteczną i już się zastanawiałam, co rodzice wymyślą tym razem. Jakoś około 12, mama zadzwoniła i powiedziała, że mam przyjść. Pożegnaliśmy gości( oczywiście z wielkim uśmiechem na ustach) i spytałam:
- Mogę iść do swojego pokoju?
- Właściwie to jest jedna sprawa, którą chcieliśmy przedyskutować
Cudownie. Co znowu.
- Trevor powiedział, że zachowywałaś się wobec niego niegościnnie.
Ratunku. Trzymajcie mnie.
- Nie.
- Mówił, że proponował wspólne spędzenie czasu, ponieważ chciał posiedzieć z kimś w podobnym wieku, a ty mu uciekłaś i zamknęłaś się w pokoju.
Wierzycie jemu, a nie swojemu dziecku. Rzeczywiście, jest jakieś 10 lat starszy i podobny wiek.
- To nie było tak.
- A więc jak?
Jak mam jej to powiedzieć, żeby zrozumiała i się nie czepiała. Chyba nie ma sposobu.
- Po prostu byłam zmęczona i chciałam się pouczyć, a on proponował mi niestosowne rzeczy.
- Jakie niestosowne rzeczy?
- Mamo- jęknęłam- przecież na pewno się domyślasz.
- Dobrze, ale następnym razem przyjdź i mi o tym powiedz, bo się wstydu najedliśmy, możesz iść.
Cudownie.
@BenjaminWhite: Jak tam?
O matko jeszcze on
@SamanthaJames: Dobrze
@BenjaminWhite: Co robisz jutro po szkole?
@SamanthaJames: O 17 mam zajęcia z plastyki
@BenjaminWhite: A we wtorek?
@SamanthaJames: Do 16 siedzę na zebraniu samorządu, a o 19 siłownia
@BenjaminWhite: Środa?
@SamanthaJames: Jeżeli nic się nie zmieni to tylko historia o 18
@BenjaminWhite: Czy ty masz jakiś dzień bez zajęć dodatkowych?
@SamanthaJames: Czwartek
@BenjaminWhite: Pojebane.
@SamanthaJames: Nie bardziej niż ty.
Po tej wiadomości już nic nie odpowiedział. Cudownie. Nareszcie udało mi się go spławić. Niedziela upłynęła już spokojnie. Uczyłam się w ciągu dnia, więc mogłam odpocząć w nocy i dzięki temu nie musiałam pić energetyka rano, a póki mój szlaban trwa, muszę je oszczędzać, bo się kończą.
Siedziałam na fizyce i myślałam, jakby tu ubłagać rodziców, żeby mi już odpuścili ten szlaban, kiedy zostałam wywołana do tablicy. Cholera, nie mogłam się zamyślić na jakiejś innej lekcji, teraz to już na pewno mi nie pozwolą nigdzie wyjść. Stałam chwilę pod tablicą i się zastanawiałam. Ja pierdolę, chyba umrę.
- Czy umiesz rozwiązać to zadanie Samantho, wiem, że może nie jest najprostsze, ale jeśli go nie rozwiążesz będę musiał wstawić ci F.
Coś tam wymamrotałam, że umiem i zaczęłam pisać jakieś brednie. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Nie wiem skąd wzięłaś ten sposób, ale wynik jest dobry. Możesz usiąść do ławki.
Uff. Powiedzieć mu, że brałam udział w konkursie z fizyki i stąd ten sposób? Lepiej nie. Wróciłam do swojej ławki, czując się czerwona. Nie sądzę, że tak wyglądałam, bo mój super kryjący podkład działa także na to. Przetestowany, gdy miałam 39 stopni gorączki, ale musiałam przyjść do szkoły, bo były jakieś durne obchody, a ja nie dość, że jestem przewodniczącą szkoły, to jeszcze recytowałam wtedy wiersz. Ben wyglądał, jakby bawiła go ta sytuacja. Debil. Gdy tylko dzwonek zadzwonił z ulgą wypadłam na zewnątrz, łapiąc oddech.
- Widzę, że masz tendencję do zamyślania się w najmniej odpowiednim do tego momencie.
Spokojnie
- Odwal się.
- Hoho wobec wszystkich jesteś taka niemiła.
Nie chcesz wiedzieć, co mi się ciśnie na usta.
- Sami, kochanie, nareszcie Cię znalazłam, musimy pogadać- wykrzyczała Keira, biegnąc w moim kierunku.
Gdyby rodzice zobaczyli ten obrazek, to nie wydziedziczyliby mnie, ale zamknęli w jakimś zakładzie psychiatrycznym.
- Teraz? Obecnie nie jestem w nastroju, miałam dość nieprzyjemną sytuację na poprzedniej lekcji.
- Tak teraz.
Ja pierdolę
- Mów
- To ja już sobie pójdę, zanim jeszcze mnie pobijesz.
- Taki mam zamiar, ale bez świadków. Co tam?
- Co robisz w Sylwestra?
- Jeszcze nie wiem, pewnie jak zawsze będę siedzieć w domu.
- Nie chcesz czegoś zorganizować, w sensie my we dwie, no i przedstawię Ci mojego chłopaka.
- Masz chłopaka?
- Tak, to jak z tym Sylwestrem?
- Wiesz co dodaj mnie na facebooku to Ci napiszę po Świętach, bo nie wiem, co będą robić rodzice, a na pewno mnie nigdzie nie wypuszczą, zazwyczaj jednak sami gdzieś wychodzą i wracają następnego dnia, więc nie powinno być problemu.
- Okej, dodam Cię później, a ty masz albo miałaś chłopaka?
Żeby kogoś kochać, trzeba pokochać samego siebie, a ja się nienawidzę.
- Nie, jakoś nikt się nie napatoczył. Poza tym nie mam na to czasu.
- No dobra, to w kontakcie, spadam.
Byłam zmęczona, strasznie zmęczona, kiedy wychodziłam ze szkoły i wsiadałam do auta ojca. Chciałabym jakoś wyciągnąć informacje od rodziców i wiedzieć już co z tym Sylwestrem. Wiedziałam jednak, że gdy będę o to pytać, oni zaczną coś podejrzewać, więc musiałam czekać. Kuszące było wypicie energetyka, ale wiedziałam, że dopóki szlaban mi nie minie mogę je pić tylko w sytuacjach kryzysowych. W ostateczności mogłam wypić kawę, ale to paskudztwo nie przechodziło mi przez gardło. Nie wiem, jak ludzie to piją, ale już wolałabym być bez kofeiny niż pić kawę. Matki nie było w domu. Keira wysłała mi zaproszenie już dawno, ale dopiero teraz na spokojnie je przyjęłam. Wzięłam z kuchni jabłko i jogurt, i poszłam do pokoju.
Keira zmieniła twój nick na Sami
Keira ustawiła motyw tropikalny
Kurwa tropikalny w zimę
Keira zmieniła reakcję na serduszko
Keira: Kochanie mogłabyś ustawić sobie jakieś zdjęcie profilowe
Keira: Co z tym Sylwestrem
Keira: Szkoda, że nie poznałyśmy się wcześniej, co tam porabiasz
Kurwa, dobrze, że nie poznałyśmy się wcześniej. Nie wiedziałam, że ona tak dużo pisze. Lubię ją, ale trochę mnie to przytłacza.
Sami: Z Sylwestrem będę wiedziała pewnie dopiero po Świętach. Nie chcę zdjęcia profilowego. Nie wytrzymałabyś ze mną tyle. Uczę się i zaraz jadę na dodatkową plastykę.
Keira: A dobra
Wyłączyłam internet. Mam jutro sprawdzian z chemii, nie chcę go zawalić. Znając moje szczęście to pewnie na historii będzie pytać, a ja nie mogę zgłosić nieprzygotowania, bo to ,,wstyd'', więc muszę się pouczyć. Za wiele się nie pouczyłam zanim musiałam wyjść, ale trudno. Mam nadzieję, że dziś szybciej skończę zajęcia i będę miała wystarczająco czasu, aby się nauczyć. Rysowanie nie jest moją mocną stroną, dlatego wszystko szło mi opornie( jak zawsze), ale na szczęście pani dziś miała dobry humor i już o 19 dzwoniłam do taty, że skończyłam, a o 19:40 już się uczyłam. O jakiejś 22 stwierdziłam, że już nie dam rady i wypiłam energetyka. Mniej więcej o 2 usłyszałam dźwięk, przychodzącego powiadomienia.
@BenjaminWhite: Dlaczego jesteś aktywna o tej godzinie?
@SamanthaJames: Bo się uczę i jak widać nie wyłączyłam internetu.
@BenjaminWhite: Idź spać, bo nie wstaniesz.
@SamanthaJames: Przestań, bo jeszcze pomyślę, że się martwisz, a ty czemu nie śpisz?
@BenjaminWhite: Obudziłem się i włączyłem telefon, patrzę, a tu Sam jest aktywna.
@BenjaminWhite: Mam do Ciebie przyjechać?
@SamanthaJames: Daj mi uczyć się w spokoju.
@BenjaminWhite: Idź spać.
@SamanthaJames: Dobra, dobra.
Oczywiście, że nie poszłam spać. Upewniłam się, że wyłączyłam internet i kontynuowałam naukę. Jakieś 15 minut później usłyszałam dźwięk. Ktoś jakby pukał w moje okno. Ludzie na moim miejscu zrobiliby jedną z dwóch rzeczy: zignorowali to lub poszli po rodziców. Ja natomiast stwierdziłam, że gdyby ktoś chciał się włamać to po prostu wybiłby szybę, więc podeszłam do okna i je otworzyłam.
- Bu
Serce niemal wyskoczyło mi z piersi
- Zwariowałeś? Chciałeś żebym zeszła na zawał czy jak.
- Tak myślałem, że nie pójdziesz spać.
- Odwal się
- Mogę wejść?
- Nie
Chłopak jednak nic nie zrobił sobie z mojej odmowy, bo już zaraz stał w moim pokoju.
- Trochę za duży ten pokój- podszedł do łóżka i na nim siadł- ale łóżko masz mega miękkie to trzeba przyznać.
- Zwariowałeś, jak moi rodzice Cię usłyszą to dadzą mi szlaban do wyjazdu na studia.
- Trzeba było iść spać, historia serio? Możesz po prostu zgłosić nieprzygotowanie.
- Nie mogę.
- Niby dlaczego?
- Nie twój interes.
- Przecież nic się nie stanie jak raz je zgłosisz.
- Stanie.
- Niby co?
Patrzył na mnie z dezorientacją i co ja miałam mu powiedzieć? Prawdę, przecież nie potraktowałby tego poważnie.
- Halo, znowu się zawiesiłaś
- Uznasz, że to nic nowego, czy mógłbyś mi już proszę nie przeszkadzać, naprawdę dopiero niedawno skończyłam się uczyć chemii, więc mam jeszcze sporo materiału do ogarnięcia.
- Dlaczego?
- Co?
- Dlaczego się tak zajeżdżasz? Przecież nie sądzę, że robisz to z własnej woli, no chyba, że ale nie wyglądasz na osobę, która by miała coś nie tak z głową. No może trochę, ale pod innym względem.
- Ja- głos mi się zaczął łamać, po co on tu przychodził, nie chcę, żeby zobaczył mnie w stanie w jakim nikt mnie jeszcze nie widział.
- Hej wszystko w porządku, mogę Ci jakoś pomóc?
Przytul mnie- pomyślałam
- Od kiedy się taki pomocny zrobiłeś? Ale skoro chcesz mi pomóc to kup mi energetyki. Pieniądze Ci oddam.
- Okej, ale idź spać.
- Ale
- Powiedziałem coś, ja się jutro zgłaszam do odpowiedzi, więc nie sądzę, że zapyta dwie osoby.
- Ty?
- A co nie można?
- Po prostu się dziwię, bo raczej nigdy nie sprawiasz wrażenia zainteresowanego lekcją.
- Obiecałem sobie, że tym razem wezmę się w garść i będę się uczył.
- Okej
- Wiem, że mi nie ufasz.
- Ani trochę.
- Ale naprawdę idź spać, zgłoszę się jutro do odpowiedzi.
Kuszące, ale ryzykowne.
- I tak już nie zasnę.
- Chociaż spróbuj i tak już się nic nie nauczysz.
Stałam tak, nie wiedząc co zrobić. Cóż gdybym teraz jeszcze się położyła to na pewno dostarczyłabym mojemu organizmowi kilku cennych godzin snu.
- Okej.
Chłopak wyszedł już przez okno, ale ja miałam do niego jeszcze jedno pytanie.
- Dlaczego ty to w ogóle robisz? Ty mnie nawet nie lubisz. Myślisz o mnie, jak 99% tego miasta, więc dlaczego?
- Powiedzmy, że chyba się co do Ciebie pomyliłem. Cześć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro