Act.3.
~°Killer pov.°~
Przeglądałem UnderNet do dwunastej,pisałem trochę z Dust'em i Horror'em,mieli bardzo zjebną akcje,kiedy rano się obudzili spali nadzy wraz z szkieletem zwanym Lust'em,nieźle się uśmiałem...Ale trochę mi ich szkoda bo wogóle nie pamientają co się wczorah stało.
Wstałem z łóżka i poszedłem do pokoju NightMare,postanowiłem że(Jeżeli się zgodzi)pójdziemy do jakieś kawiarni,baru?Whatever,gościu nie może cały czas sziedzieć w tych papierach,jeszcze pracoholikiem się stanie(O ile już nim nie jest.)
Otworzyłem drzwi i przywitałem się typowym powiedzieniem "hej".
-...Jestem zajęty...-Powiedział szybko,nadal podpisując papiery...Hmmm...Trzeba będzie go kiedyś zapytać co on tam ciągle popisuje.
-Ale ty jesteś CAŁY CZAS zajęty.
-Mam ważną prace,w której podstawą jest nie lenić się.
-Gościu,ale ty kurna cały czas pracujesz,jak raz byś gdzieś raz wyszedł to nic by się nie stało!
-Po piersze:nie "gościu" tylko NightMare,po drugie:nibu z kim miałbym gdzieś wyjść?
-No nie wiem,że mną na przykład?-Oderwał się od swoich papierów i spojrzał się moją strone zdziwionym wzrokiem.
-To miał być sarkazm?
-Nie.-Odpowiedziałem poważnym głosem,LOL nie wiedziałem że potrafie być poważny.
-Niby po co chciałbyś gdzieś ze mną iść,ty chyba nawet mnie nie lubisz.
-Po jednak nie jesteś takim dupkiem jak na początku myślałem,plus nie chce żebyś stał się pracoholikiem,o ile już nim nie jesteś...No i cię trochę polubiłem...-Był zdziwony moimi słowami,przez chwile panowało niezręczna cisza,którą przerwał Night.
-Heh,dzięki że choć trochę się o mnie martwisz.-Delikatnie się uśmiechnął,i to odziwo był przyjacielski uśmiech a nie wredny...No i spodziewałem się że powie coś wrednego i sarkastycznego...Chyba naprawde źle go oceniłem.
-Więc gdzie chcesz iść?-Zapytał,przez chwile się zastanawiałem po czym powiedziałem:
-"Może to jakiejś kawiarni?"
-Okej.-Wyszłem z pokoju,a za mną NightMare,w przed pokoju zołożyłem sobie białe trampki,po czym wraz z nim wyszliśmy z domu,ale za nim jeszcze poszliśmy na dwór Night zamnkął drzwi na klucz.
-Jaką kawiarnie proponujesz?-Zapytał Night schodząc po schodach.
-...Szczerze?Nie znam żadnej kawiarni,nie zbyt często w nich przesiaduje.
-Co powiesz żeby pójść kawiarni "Cupcake and another sweets",jest niedaleko.
-Spoko!-NighMare zaczął mnie prowadzić do kawiarni,po drodze trochę sobie porozmawialiśmy o błachostkach.Po kilku minutach byliśmy przez kawiarnią,miała sporo okien oraz drzwi że szkła,w kolorze budynku przeważały różne odcienie fioletu oraz trochę cierwieni,na samej górze był napisz kawiarni i namalowyny koło napisu fiołkowy pająk z dwoma kucykami.Weszliśmy do kawiarni,w środku nie było zbyt dużo potworów ani ludzi.
-To gdzie chcesz usiąść?-Zapytał,a ja zacząłem przyglądać się całej kawiarni,kolory ścian były takie jak z zewnątrz,stoły były szklane,ale dość spore,a przy każdym stole były hokery.
-Może to przy oknie?-Zapytałem,na co NightMare kiwnął głową i podeszliśmy do stołu oraz usiedliśmy na hokerach.Po kilku minutach przysła...Poprawka przyjechała do nasz na wrotkach pajęczyca z kucykami.
-Witaj NightMare!Widze że wreście sobie jakiegoś przyjaciela znalazłeś!-Powiedziała wesoło pajączka.
-Skąd wiesz że to mój przyjaciel?A może to kolejny facet z którym mam sprawy...
-Nighy,Nighy,gdyby to był jeden z tych sztywniaków to napewno nie byłbyś tak luźno ubrany.-Przerwała że śmiechem NightMare'owi.-A tak wogóle jak się nazywasz kruszynko?-Zapytała.
-Killer.
-Miło poznać!A ja jestem Muffet!-Powiedziała,po czym dodała.-Ja sobie tak gadam i gadam,a wy pewno głodni jesteście,więc co chcecie?
-Dla mnie to co zawsze.-Powiedział ciut oschle Night.
-A dla ciebie?
-Emmm...Może kakao z babeczkami jak macie.
-Mamy,mamy!-Powiedziała po czym szybko pojechała.
NightMare się mnie dziwnie spojrzał.
-No co?
-Kakao?Serio Killer?
-To już kakałko zamówić nie można?-Zapytałem dziecinnym głosem.
-...Zachowujesz się gorzej od dziecka.-Powiedział że złośliwym uśmiechem,na co ja zrobiłem le focha.
-Gu gu ga ga,nie jestem dzieckiem,co najwyżej dużym dzieckiem.-Powiedział,starając(Autokorekta:Srając xD.Dop.Autorki.)się żebym zabrzmiał jak naburmuszone dziecko,chciałem go trochę rozbawić,co się udało bo zaśmiał się.
-Nie wiedziałem że potrafisz się śmiać.
-Dużo rzeczy o mnie nie wiesz...-Uśmiechnął się tajemnico.
-Pewnie tak...Tak wogóle to gdzie pracujesz?-Zapytałem,na co on machnął ręką.
-Nie machaj ręką,tylko gadaj gdzie pracujesz.
-Co cię tak to interesuje?-Zapytał i spojrzał się na mnie podejrzliwie.
-No bo chce po prostu wiedzieć gdzie pracujesz...No i co to za praca że musisz dzień o noc zapierdalać przy papierach.-Westchnął.
-Więc pracuje w dość dużej firmie...No i moim zadaniem jest pisanie różnych kontraktów...Promowanie firmy itp...Nic ciekawego...-No to dużo się dowiedziałem,myslałem że dowiem się czegoś więcej...Ale ja coś nie wierze że pisanie kontraków i innych tego typi rzeczy zajmuję tyle czasu,coś mu nie wierze...
-Hej kruszynki!-Przyjechała do nasz Muffet wraz z tacką,na jednej było moje kakałko i babeczki,a na drugiej było Capucino i dwa ciastka,białe...Czarnuch wpierdala białe ciacha...
Muffet położyła je na na stół i odjechała.Zacząłem pić swoje kakałko i od czasu do czasu brałem kęsy swich babeczek.
-Ej,NightMare lubisz zwierzęta?-Zapytałem,na co on się trochę zdziwił.
-Tak...A szczególnie koty.
-Też je lubie,ale wolę kicaki,one są takie słoodkie!
-Koty są słodsze.
-Nie bo króliki!
-Koty!
-Króliki!
I tak oto zaczęliśmy się kłócić co jest słodsze...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jaka ja dobra jestem i zamiast za miesiąc(lub dwa) dać wam rozdział,to daje tsk szybko xD
I piście co jest lepsze,kot czy kicak(ja tam wolę koty #teamNightMareandkoty xD)
Bayu~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro