Act.2.
~°Killer pov.°~
Jedyne co pamiętam to że się ostro upiłem wraz z Horror'em i Dust'em,a dalej to czarna dziura...
Zaczołem się powoli budzić,ale głowa mnie nawala!Trzeba było tyle nie chlać...
Otworzyłem oczy,byłem...w swoim pokoju!?Ale jak,przecież nie wychodziłem z baru...Chyba...
Nagle ktoś wszedł do pokoju,był to NightMare,trzmał jakąś szklanke w ręku.
-Widze że już się obudziłeś...-Powiedział,po czym podszedł do mnie i dał mi szklanke.-Napewno cię głowa boli...Bo jak powiesz że nie boli to się mocno zdziwie.
-Tak...Masz racje.-Wziąłem od niego szklanke,napiłem się i o dziwo poczułem się lepiej.-Co jest w tej wodzie?
-Środek przeciw bólowy.-Opowiedział NightMare.-To ja już sobie pójde.
-Czekaj!Bo mam czarną dziure...Ja sam tutaj przyszedłem?-Zapytałem,na co szkielet się zaśmiał i syderczo się do mnie uśmiechnął.
-Miałbyś sam dojść do domu?Ledwo co stałeś na nogach,miałeś szczęście że zaniepoiłem się tym że nie wracasz i poszłem cię szukać.-Zaśmiał się jeszcze pod nosem,po czym wyszedł z mojego pokoju.Źle go oceniłen,nie jest taki zły na jakiego wygląda.
Wziąłem telefon z biurka(Które jest blisko mojego łóżka) i spojrzałem która godzina,o fuck była piąta nad ranem,śpać nie będe bo mi się nie chce,do pracy dzisiaj nie idę...Ciekawe czy NightMare poszedł śpać...A zaraz to sprawdze,tylko przebiore się z tych brudnych ubrań.
Zdjąłem z siebie wszystkie ubrania(Prócz bokserek)wraz z butami i rzuciłem je na łóżko(Oprócz butów,je rzuciłem pod łóżko),podszedłem do szafy i ją otworzyłem,wyjąłem z niej biały T-Shitr z kolorowym napisem WTF,czarne sorty oraz skarpetki o kolorze gejowskim(Aka tęczowym) i je na siebie ubrałem.Wyszedłem ze swojego pokoju i poszedłem do pokoju Nigt'a,uchyliłem drzwi,podpisywał jakieś papiery,postanowiłem że dam mu spokój i zrobie nam śniadanie,takie podziękowanie za to że przyprowadził mnie do domu.
Poszedłem do kuchni...Hmm...Ale nie wiem co zrobić...Może kanapki?Hmm...Tak,wyjąłem kilka kromek z chlebaka,po czym podszedłem do lodówki i wyjąłem z niej ser oraz szynke,po czym podszedłem do blatu i zacząłem robić kanapki,które po chwili były gotowe,podeszłem do szafki z której wyjąłem talerzym,znów podeszłem do blatu,włożyłem na talerzyk kanapki(Było ich około sześć) po czym(Wraz z kanapkami)poszedłem w strone pokoju mojego wspólokatora i delikatnie z buta otwrzyłem drzwi do jego pokoju.Jego pokój miał fioletowo-Czarne ściany,jedno ciemne biurko,spore łóżko z fioletowo-granatową kołdrą w gwiazdy,mały szklany stolik oraz laptop który był na biurku.
-Hej!-Powiedziałem wchodząc do pokoju,a on zaprzestał podpisywać papiery i spojrzał się w moją strone.-Jestem zajęty...
-Widzę,ale może byś zrobił sobie przerwe i zjadł ze mną.-Moje słowa trochę go zdziwiły.-No dobra...Usiądź...-Wskażał na łóżka,a ja na nie usiadłem,Night wstał od biurka się do mnie przysiadł i wziąłz talerzyka jedną kanapkę.
-Dzięki...Ale wiesz mogłem sam sobie zrobić coś do jedzenia.-Powiedział biorąc kęs.
-Wiem,ale chciałem ci się jakoś odwdzięczyć za to że przyprowadziłeś mnie do domu...No bo w końcu mogło by mi się coś stać,to było głupie z mojej strony żeby tak się upić.-Również wziąłem kęs.
-Zgadzam się z tym że to było głupie.-Powiedział że złośliwym uśmiechem.
Rozmawialiśmy tak przez kilka minutch o różnych rzeczach,NightMare jest dość złośliwy i sarkastyczny...Ale potrafi być nawet miły...Całkiem miło mi się z nim rozmawiało,ale musiał wrócić do podpisywania papierów i wyprosił mnie z pokoju.
Poszedłem do swojego pokoju,położyłem się na łóżko,wziąłem swój telefon i zacząłem przeglądać UnderNet...Może później go gdzieś zaprosze?Polubiłem go...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wreśćie dałam rozdział:D
Wyszedł chujowo jak zawsze,ale sami oceńcie
Oraz postaram się częściej dawać rozdział i sorry za błędy
A tera idę pisać rozdział z Kenza×Silver
Bayo~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro