Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

Cold uśmiechnął się pod nosem, jak to przeważnie miał w zwyczaju. Ten uśmiech oznaczał tylko jedno – miał Barry'ego w garści. Doskonale wiedział już, że Allen zgodzi się na wszystko, by tylko mu pomóc. W końcu życie siostry Snarta było zagrożone. I nie chodziło o to, że mężczyzna wcale się o nią nie martwił. Owszem, stawiał rodzinę wysoko w hierarchii, chociaż domyślał się, że Lisa świetnie sobie poradzi, mimo wszystko. Najgorsze było to, że w ogóle ktokolwiek miał czelność podnieść rękę na niego czy na jego siostrę. To należało ukrócić. Za wszelką cenę.

- Owszem, mam – odpowiedział, odwracając się i pochodząc do swojej kurtki, którą wcześniej zdążył zdjąć. Wyjął z wewnętrznej kieszeni złożone dokumenty i wrócił do Flasha, rozkładając papiery na stole.

- Zdobyłem je, chociaż łatwo nie było – wyznał z niejaką dumą w głosie.

- Nie wątpię – mruknął jedynie Barry, nie spoglądając na Colda. I tak czuł, że stali zdecydowanie za blisko siebie, a to było w obecnej chwili dość niebezpieczne.

- Trochę zrozumienia, Barry. Ryzykowałem – zauważył Cold z cwanym uśmieszkiem na ustach. – Tu, tu, tu i tutaj. – Wskazał palcem na mapie cztery punkty. – W tych miejscach rozstawieni są strażnicy na zewnątrz. Przemieszczają się cały czas praktycznie, więc to twardy orzech do zgryzienia. Dodatkowo kamery – to nam może spędzić sen z powiek.

Allen pokręcił głową, zaciskając przy tym usta. Był bardzo sceptyczny. Ta misja wydawała się tak ryzykowna jak nigdy dotąd. A co było dodatkowym utrudnieniem – nie mógł powiedzieć o niej nikomu. Żaden z jego przyjaciół ze STAR Labs nie będzie miał pojęcia, co zamierzał zrobić.

- To tak pilnie strzeżone miejsce, że mysz się nie prześliźnie, a co dopiero człowiek... - wyraził swoje obawy młody brunet.

- Myszy nie potrafią przechodzić przez ściany – zauważył Cold, unosząc lekko brwi i przewiercając wzrokiem Allena, który dopiero teraz podniósł na niego wzrok. Doskonale wiedział, co Snart miał na myśli. Był zorientowany w umiejętnościach Flasha, a ta konkretna bardzo im się w tej sytuacji przyda.

Barry odetchnął i odwrócił wzrok, ponownie utkwiwszy go w mapie. Wodził po niej zamyślonym spojrzeniem, a w głowie analizował miliony myśli naraz. Przeszkadzały mu tylko te jedne – myśli o mężczyźnie, stojącym teraz tak blisko, tuż obok.

- Będą potrzebne dodatkowe, bardziej szczegółowe plany, ale...

- Zdobędę je – zapewnił go Snart, przerywając mu wypowiedź. Nie chciał słyszeć żadnego „ale". Nie po to tutaj przychodził.

- Ale nadal nie wiem... - dokończył Barry mimo wszystko, krzyżując ręce na klatce piersiowej i prostując plecy. - ...czy w ogóle włamanie się tam będzie możliwe.

- Barry... - szepnął Cold, nie odwracając wzroku od towarzysza. Postąpił dwa kroki w jego stronę. Allen zareagował od razu, dość gwałtownie cofając się. Również o te dwa kroki. Nie, przecież nie mógł mu pozwolić się zbliżyć. Nie po tym wszystkim, co się działo wcześniej.

- Co robisz? – zapytał, marszcząc brwi i zaciskając co chwilę nieco nerwowo usta, jakby nie chciał, by wydobyło się z nich coś zakazanego. Zakazane słowa, oddechy, westchnięcia.

- Przekonam cię, że warto mi pomóc – odpowiedział Snart, ani na moment nie zatrzymując się i nie odwracając wzroku od Allena. Doskonale wiedział, co zadziała na Barry'ego i miał zamiar to wykorzystać. W pełni. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro