Additional Chapter 1*
Na razie nie został sprawdzony.
Akcja dzieje się w Walentynki,
przedstawione tutaj wydarzenia nie mają wpływu na zwykły tok opowiadania.
Uśmiechnęłam się szeroko widząc mężczyznę czekającego w drogiej restauracji. Poprawiłam swój płaszcz i weszłam do środka, po wnętrzu rozległ się stukot moich obcasów. Siedzące pary były pogrążone w cichej rozmowie, dziś mieli wstęp tutaj ludzie, którzy zarezerwowali stolik. Razem z Harrym zrobiliśmy to już kilka miesięcy wcześniej, to bardzo znana restauracja, więc i o wejście jest trudniej.
- Nazwisko?
- Avila - odpowiadam pewnie.
Człowiek przytakuje i posyła mi delikatny uśmiech, po czym mówi:
- Zapraszamy serdecznie.
Kiedy podchodziłam do naszego stolika, chłopak wstał aby odsunąć mi krzesło i pomóc w ściągnięciu płaszcza. Swoją drogą zdziwiłam się, że w tym budynku nie znajduje się szatnia.
Powitałam mężczyznę uśmiechem i szybkim całusem w policzek.
- Dobrze cię widzieć - mówię w końcu, kiedy siedzimy już na przeciwko siebie.
- Wyglądasz pięknie - za to on, stwierdza.
Rumienie się delikatnie na jego słowa, rzadko słyszałam od niego komplementy. Cieszyłam się, więc kiedy to wypowiedział.
Bardzo starałam się aby wyglądać atrakcyjnie. Moje proste włosy, lekko pofalowałam, zrobiłam delikatny makijaż oka, a na usta nałożyłam różowy błyszczyk. Miałam na sobie beżową, sukienkę do kolan, była prosta, a dzięki temu skromna, ale równocześnie bardzo ładna. Wybierałam ją specjalnie na tę okazję. Na nogach szpilki (które zmieniłam ze zwykłych conversów, no co? Źle kieruję mi się w wysokich butach).
Zanim zdążyłam podziękować mojemu chłopakowi za komplement, podszedł do nas kelner. Zaproponował, nam to co poleca ich kuchnia oraz rozdał kartę dań. Menu było naprawdę obszerne, więc mieliśmy w czym wybierać. Nie wiedziałam o co poprosić, prawda była taka, że jeśli miałam za duży wybór, kompletnie się nie mogłam odnaleźć.
Harry zamówił nam po lampce wina, nie znałam się nigdy na rodzaju tego alkoholu, dlatego to on decydował o tym, jakie będziemy pili.
Złożyliśmy zamówienie: ja - makaron z krewetkami i ziołami (zrobiłam to, po namowie mojego chłopaka), a on - kaczkę nadziewaną jabłkami. Na przystawkę, zadecydował za nas oboje, że powinniśmy zjeść sushi. Jak najbardziej mi to odpowiadało, bo rzeczywiście, przepadałam za tym smakiem, ba, ja nawet go lubiłam.
Po zjedzonej wspólnie kolacji, poszliśmy na sztukę teatralną. Harry, był miłośnikiem, takich rzeczy i występów.
Zazwyczaj, byliśmy poważni. Rzadko razem żartowaliśmy, po prostu, on nie miał podobnego humoru, do mojego.
Spojrzałam na repertuar dzisiejszych występów, mieliśmy bilet na "Romeo i Julia". Mało oryginalnie. Cóż w końcu to Walentynki. Głupio się uśmiechnęłam.
- Zdołałbyś się zabić widząc mnie, nieżywą? - wyszeptałam do mojego chłopaka.
Harry lekko się skrzywił, na co w myślach przewróciłam oczami. Zdecydowanie brał wszystko za poważnie.
- Jakżeś tu przyszedł, powiedz, i dlaczego? Mur jest wysoki i trudny do przejścia, a miejsce zgubne; gdyby cię kto z moich krewnych tu zastał...
- Na skrzydłach miłości lekko, bezpiecznie mur ten przesadziłem, bo miłość nie zna żadnych tam i granic. A co potrafi, na to się i waży; krewni więc twoi nie trwożą mię wcale. [1] Oh Naomi!
Naomi?
Patrzę uważnie na scenę i nie wierzę. Tam, przed wszystkimi stoi on, Ryan. Nie wiem jak, ale po chwili znajduje się obok mnie.
Harry obserwuje go, nie będąc pewnym czego może się spodziewać. Ja też nie mam o tym, żadnego pojęcia.
- Kocham cię... - szepcze i daje mi czerwonego tulipana.
Po tych słowach wszystko robi się mniej wyraźne, rozpływa się, jak pod łzami. A wiem, że nie płaczę, moje powieki z pewnością są suche.
Otwieram powoli oczy. To był tylko sen? No tak, malo rzeczywiście.
Rozglądam się po sypialni, podnoszę, czerwony kwiat, leżący obok mnie na łóżku.
Z miłością,
Dla mojej najlepszej przyjaciółki.
Ryan.
Przytulam tulipana do piersi, a jednak nie wszystko było snem.
[1] - fragment sceny balkonowej 'Romeo i Julia'
Napisany na spontanie, więc nie za ciekawy. Mam nadzieję, że Walentynki spędzacie dobrze. Możecie się pochwalić ♡
Buziaczki.
Kocham was ♡
Słowa: 619.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro