25.
- Możemy pójść jeszcze pod napis Hollywood. - uśmiechnęłam się w stronę Matt'a. Razem z blondynem i Zayn'em wybrałam się na spacer po Los Angeles. Matt chciał pozwiedzać, więc poprosił mnie o pomoc, bo mieszkam tu najdłużej, a Zayn akurat był u mnie w domu, więc poszedł z nami.
- Nogi mi już odpadają. - jęknął Matt.
- Poproś Zayn'a, by Cię nosił. - powiedział i uśmiechnęłam się do Mulata. Chłopak zaśmiał się, bo jak przypuszczałam, przypomniał sobie dzień, w którym ja oprowadzałam go po mieście i to on nosił mnie na ramionach.
- Zayn? - spytał, a chłopak przykucnął przy nim. Zaśmiałam się, ale jednak Matt nie skorzystał z okazji, więc ja zajęłam jego miejsce. Zayn położył swoje dłonie trochę powyżej moich kolan i stanął na równe nogi. Położyłam dłonie na jego włosach i zaczęłam się nimi bawić, przy okazji kierując ich, gdzie mają iść.
***
Po paru godzinnym spacerze odprowadziliśmy Matt'a do akademika, a ja i Zayn ruszyliśmy do mojego domu. Rozmawialiśmy na różne tematy i co chwilę z czegoś się śmialiśmy. Weszliśmy na moją posesję i co zobaczyłam? Niall'a rozmawiającego z Louis'em. Pomińmy ten fakt, że blondyn był kompletnie pijany. Szybko podeszłam do tej dwójki i stanęłam przed moim byłym chłopakiem.
- Niall, co tu robisz? - spytałam.
- Ja muszę z Tobą porozmawiać. - wybełkotał i zachwiał się.
- Jesteś pijany, wróć jak wytrzeźwiejesz. - powiedziałam.
- Nie. - zaprotestował. - Muszę porozmawiać z Tobą teraz.
- Niall, proszę wróć do domu i idź spać. Porozmawiamy jutro.
- Nie chcę rozmawiać jutro. Muszę teraz. - cały czas stawiał na swoim.
- Dobrze, ale chodźmy do ogrodu. - westchnęłam i złapałam go za ramię.
- Jesteś pewna? - spytał Louis.
- Inaczej stąd nie pójdzie. - mruknęłam. - Zayn zaczekaj w salonie. - skierowałam się do chłopaka, a on przytaknął głową. Posadziłam Niall'a na huśtawce i stanęłam przed nim. - O czym chciałeś porozmawiać? - spytałam.
- Jestem dupkiem i...i idiotą. - czknął. - Nie dałem Ci nic wytłumaczyć, a robiłem o wiele gorsze rzeczy.
- Czekasz aż zaprzeczę? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Nie. Wiem, że to Ryan i jest mi tak strasznie głupio. - zaśmiał się smutno.
- Prze-przepraszam. - szepnął i spojrzał w moje oczy.
- Chyba już na Ciebie pora. - obok nas pojawił się Louis.
- Nie, jeszcze wszystkiego nie wyjaśniłem.
- Niall, jesteś kompletnie pijany. - westchnął mój brat.
- Wypiłem dwa kieliszki wódki.
- Pomnóż to razy dziesięć. - wywrócił oczami. - Zaprowadzę Cię do domu.
- Nie słyszałeś? Nigdzie nie idę! - krzyknął blondyn. Zayn stanął obok mnie i przyglądał się całej sytuacji.
- Nie każ mi dzwonić na policję.
- Grozisz mi? - spytał blondyn i wstał z huśtawki chwiejąc się.
- Nie takim tonem. - warknął brunet.
- Bo co mi zrobisz? - zakpił blondyn, a Louis ruszył do niego z pięściami, ale Zayn go odciągnął.
- Niall, idź już. - powiedziałam spokojnie.
- Wolisz jego ode mnie? - spytał i wskazał na Zayn'a. Spuściłam głowę, bo nie mogłam znaleźć odpowiedzi na to pytanie. - Myślałem, że jesteś inna. - prychnął.
- Niall. - powiedziałam. Byłam na skraju łez.
- Życzę szczęścia. - machnął ręką i odszedł od nas. Nie chciałam płakać, nie chciałam i tego nie zrobiłam. Zayn puścił Louis'a, a on do mnie podszedł i przytulił mnie.
- Nie warto, Mers. - szepnął mój brat.
- Dlaczego wszyscy odchodzą? - spytałam, a po moim policzku spłynęła łza.
- Ja tu zostałem i Zayn również. - powiedział, a ja lekko się uśmiechnęłam.
- Louis ma rację. - odezwał się Mulat. Odsunęłam się od brata i otarłam łzę. - Zostałem i nigdzie się nie ruszam. - uśmiechnął się i rozłożył ramiona. Uśmiechnęłam się do niego i wtuliłam się w jego ciało. - Nie odejdę. - szepnął. - Nigdy.
***
Po wczorajszej akcji z Niall'em załamałam się. Louis pocieszał mnie całą noc, ale to nic nie dało. Do tego w moim domu nadal jest Lottie i jakoś nie cieszę się tego powodu. Zostały tylko trzy dni Trzy cholernie dni i w końcu będę mieć spokój. Nie poszłam na uczelnie, bo nie miałam siły ani nawet ochoty, żeby wyjść z domu. Louis odwołał spotkanie z Eleanor, by ze mną posiedzieć, za co byłam trochę zła, ponieważ zaniedbuję przeze mnie swoją dziewczynę. Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy powtórki jakiś seriali, ponieważ mój kochany brat nie pozwolił mi oglądać Słodkich Kłamstewek, b jak to ujął: ''ja też w końcu się od tego uzależnię''. Usłyszałam dzwonek do drzwi i chciałam wstać, lecz brunet mnie uprzedził. Po chwili wrócił do salonu z pudełkiem pizzy, na co od razu się uśmiechnęłam. Położył pudełko na stole i otworzył je. Wzięłam od razu jeden kawałek i zaczęłam go jeść. Louis dostał wiadomość, więc wyciągnął telefon i odczytał sms-a.
- El tu wpadnie. - powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko. Naprawdę lubiłam tą dziewczynę i uwielbiałam z nią przesiadywać, choć znamy się bardzo krótko to i tak wiem, że mogę jej zaufać. Po paru minutach znów usłyszałam dzwonek do drzwi. Tym razem toja wstałam z kanapy i poszłam otworzyć drzwi. Moim oczom ukazała się wysoka brunetka z uśmiechem na twarzy. Uśmiechnęłam się do niej i wpuściłam ją do środka. Przytulił mnie, a ja oddałam uścisk.
- Nie jest wart Twoich smutków. - powiedziała, a ja podniosłam kącik ust do góry. Odsunęłyśmy się od siebie i razem weszłyśmy do salonu. Louis od razu podszedł do swojej dziewczyny i przywitał się z nią, a ja w tym czasie usiadłam na kanapie i przejęłam pilota. Włączyłam mój ulubiony serial i zaśmiałam się pod nosem.
- Nie ma mowy. - powiedział mój brat i chciał zabrać mi pilota, ale schowałam go za swoimi plecami.
- Sama wiem, że chcesz to oglądać. - uśmiechnęłam się.
- Wcale nie. - mruknął.
- Chcesz, chcesz. - uśmiechnęłam się. Louis poddał się i usiadł obok mnie, a Eleanor usiadła obok bruneta. Lottie pojawiła się w salonie na co zacisnęłam dłonie w pięści. Nie miałam ochoty jej oglądać. Rozbiła dwa moje związki w podobny sposób.
Czy ona nie ma własnego życia?
To nie moja wina, że z jej rocznika nie ma przystojnych facetów.
- Jak długo zamierzasz tu jeszcze być? - spytał Louis, a ja uderzyłam go łokciem. Dziewczyna wywróciła oczami i usiadła na fotelu.
- Nie ma ciekawszych rzeczy w telewizji? - spytała.
- Jeżeli to tak bardzo Ci przeszkadza, możesz wyjść. - powiedziałam. Blondynka prychnęła, a ja z powrotem przeniosłam swój wzrok na ekran telewizji. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, więc podniosłam go ze stolika i odczytałam wiadomość.
Od Zayn:
Masz czas o siedemnastej?
Do Zayn:
Mam :) Coś się stało?
Od Zayn:
Nie, chciałem Cię gdzieś zabrać :)
Do Zayn:
Jestem wolna cały dzień.
Od Zayn:
W takim razie jestem u Ciebie o siedemnastej :)
Do Zayn:
Nie powinieneś być na zajęciach?
Od Zayn:
Jestem i właśnie w tym momencie profesor się na mnie patrzy, więc muszę kończyć :(
Zaśmiałam się i zablokowałam telefon. Znów zaczęłam oglądać serial, ale w głowie cały czas miałam Zayn'a.
Czyżbym ja też się zakochała?
XXXX
Wiem, miało nie być rozdziału przez weekend, ale jakoś tak wyszło, że napisałam, ponieważ już połowę rzeczy na egzaminy sobie powtórzyłam :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro