Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24.

*Mercy pov* 

- Wyjdź z łóżka. - powiedział Zayn i po raz kolejny zdarł ze mnie kołdrę. 

- Nie ma mowy, zostaję tutaj. - mruknęłam i z powrotem naciągnęłam na siebie kołdrę. 

- Mercy, jak masz na drugie imię? - spytał, zmieniając temat.

- Nie mam drugiego imienia. - odparłam. 

- Mercy Tomlinson natychmiast wychodź z tego łóżka! 

- Nie. - warknęłam. 

- Dobra, wyciągnę Cię siłą. - wzruszył ramionami. Zdarł ze mnie okrycie i wziął mnie na ręce. Przerzucił mnie sobie przez ramię i ruszył w kierunku drzwi. 

- Puść mnie! - krzyknęłam i zaczęłam bić go po plecach. Usłyszałam jego śmiech, na co i ja lekko się uśmiechnęłam. - Postaw mnie, proszę. - powiedziałam przez śmiech. 

- Nie. - powiedział i wszedł do salonu. Rzucił mnie na kanapę i usiadł na moich biodrach. Potarł swoje dłonie i zaczął mnie łaskotać. 

- Z-zayn n-nie mogę o-oddychać! - krzyczałam przez śmiech. Nie mogłam już wytrzymać bolał mnie brzuch, a on nadal nie zaprzestawał swojej czynności. 

Chłopak uśmiechnął się, po czym złapał moje nadgarstki i umiejscowił je nad moją głową. Uśmiechnęłam się, a po chwili stało się coś czego najmniej oczekiwałam. Zayn pochylił się nade mną i musnął swoimi ustami moje. Wyswobodziłam jedną rękę z jego uścisku, po czym przeniosłam dłoń na jego kark i przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Nie wiedziałam co mną kieruję, widocznie tego potrzebowałam. Oderwaliśmy się od siebie i Zayn spojrzał mi głęboko w oczy. 

- Przepraszam. - szepnął.

- Nie masz za co. - również szepnęłam, po czym oboje się zaśmialiśmy. Zayn puścił moją drugą rękę i zszedł z moich bioder. Pomógł mi wstać i razem weszliśmy do korytarza. Włożyliśmy swoje buty, po czym wbiegłam jeszcze na górę i zabrałam swój telefon. Zeszłam na dół, lecz chłopaka już tam nie było. Zmarszczyłam brwi i otworzyłam drzwi na zewnątrz. Stał przy furtce i palił papierosa. Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z domu nie zakluczjąc drzwi ponieważ Lottie była w domu. Podeszłam do chłopaka i razem wyszliśmy z posesji. Rozmawialiśmy na różne tematy. One nigdy nam się nie kończyły. W trakcie naszego spaceru weszliśmy na niewielkie wzgórze nie daleko jeziora. Usiedliśmy na ziemi i wpatrywaliśmy się w krajobraz przed nami. Nie odzywaliśmy się, ta cisza nie była krępująca. W pewnym momencie poczułam jego dłoń n mojej dłoni. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i splotłam nasze palce razem. 

- Mercy? 

- Hm? - spojrzałam na niego. 

- Wiedz, że ja pierwszy się w Tobie zakochałem. - wyznał, patrząc mi prosto w oczy. - To ja pierwszy wycofałem się z tego zakładu, bo naprawdę nie chciałem Cię zranić, a twój brat był tylko pretekstem by nie zranili Cię bardziej. Ale to zrobili. Od początku wydawałaś mi się w porządku, a oni tak po prostu się założyli. 

- Wiesz, można dowiedzieć się tu paru rzeczy. Dlaczego od razu nie przyjechałam do Kalifornii? - spytała, co spotkało się z parsknięciem śmiechem Zayn'a. 

- Wiem, że jest za szybko, bo dopiero wczoraj rozstałaś się z Niall'em, ale wiedz, że ja naprawdę Cię kocham. - odparł i złożył pocałunek na moim czole.

- Ciesze się, że mnie rozumiesz. - uśmiechnęłam się. 

- Od tego są przyjaciele. 

***

Weszłam do domu z lekkim uśmiechem na twarzy. Spędziłem cały dzień z Zayn'em i na moment zapomniałam o Niall'u, Lottie i tej całej sprawie. Ściągnęłam swoje buty i weszłam do salonu, gdzie siedziała cała moja rodzina oraz Eleanor. Przywitałam się z dziewczyną i usiadłam obok mojego brata. 

- Ktoś czeka na Ciebie na górze. - szepnął Louis. Zmarszczyłam brwi i wstałam ze swojego miejsca. Weszłam na górę i weszłam do pokoju Louis'a. Stanęłam jak wryta, bo stał tam Matt. Pisnęłam głośno i podbiegłam do niego. Oplotłam nogi w okół jego pasa, a on złapał mnie za biodra. 

- O boże, co Ty tu robisz?! - krzyknęłam i spojrzałam na niego, nadal będąc na jego rękach. 

- Zmieniam uczelnie i przyleciałem się rozejrzeć. Przy okazji zdobyłem Twój adres i oto jestem. - powiedział, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Zeskoczyłam z jego rąk i znów go przytuliłam. 

- Tęskniłam. - powiedziałam. 

- Ja też, Mers. - zaśmiał się. - Nie miałem z kim tańczyć. - przyznał. 

- Uwierz, że ja też. - powiedziałam i odsunęłam się od blondyna. Przez ten rok w ogóle się nie zmienił. Nadal nosi rurki, duże koszulki i snapback'i. 

- Słyszałem, że Zayn, Niall i Harry są tutaj. 

- Tak, uczymy się na jednej uczelni. - wyjaśniłam z uśmiechem. - O boże, tak się cieszę, że tu jesteś! - pisnęłam. 

- Spokojnie Mercy, jak już powiedziałem zmieniam uczelnie, więc będziemy widywać się codziennie. - zaśmiał się. 

- A jak tam sprawy sercowe? - spytałam, bo gdy wyjeżdżałam Matt bardzo zbliżył się o Ryan'a. 

- Ja i Ryan mamy się dobrze. A jak ty i Niall?

- Rozstaliśmy się wczoraj. - odparłam. 

 - Och..przykro mi. - odparł.

- Nie, nic nie dał mi wytłumaczyć. Spotkałam Ryan'a i moja idiotyczna kuzynka zrobiła nam zdjęcia. Pokazała je Niall'owi, a on ze mną zerwał i nawet nie dał nic sobie wytłumaczyć. - powiedziałam. - Przepraszam, że obarczam Cię moimi problemami. 

- Nie, nie masz za co przepraszać. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. 

- Tak i to najlepszymi.

XXXX

Jestem za dobra - powinnam w tym momencie odrabiać matmę. 

W weekend raczej rozdziały się nie pojawią, bo w poniedziałek, wtorek i środę piszę egzaminy gimnazjalne i muszę sobie poprzypominać mniej więcej wzory z maty, chemii i fizyki. 

Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba :) 

Wyznania Zayn'a ♥

Marcelina x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro