17.
Wyszłam z uczelni i nie interesowało mnie to, że pada. Cały czas płakałam, ale krople deszczu maskowały moje łzy.
- Mercy zaczekaj! - krzyknął, ale ja nadal szłam przed siebie. - Mercy! - zawołał, a ja się odwróciła. Nie została na mnie ani jedna such nitka, ponieważ lało jak z cebra, a my wpatrywaliśmy się w siebie. Deszcz zaczął padać mocniej, a ledwo widziałam sylwetkę chłopaka. - Powiedz, że mnie nie kochasz, a dam sobie spokój. - powiedział, a ja zacisnęłam usta w wąską linię.
- Nie mogę, rozumiesz nie mogę! - krzyknęłam. - Nie mogę Ci tego powiedzieć. - powiedziałam, a po moich policzkach spłynęły kolejne łzy. Chłopak podszedł do mnie i podniósł moją głowę dwoma palcami.
- Zacznijmy od nowa. - szepnął.
- Zacznijmy od nowa. - powiedziałam po chwili ciszy. Niall się uśmiechnął i ściągnął swoją bluzę. Okrył mnie nią, choć i tak miałam swoją.
- Kocham Cię. - powiedział i złapał moje dłonie. Nachylił się i wpił się w moje wargi.
Deszcz padał z nieba co raz mocniej, a my się tym nie przejmowaliśmy. Byłam tylko ja i on. Dwójka ludzi, która kochała się, chociaż miała za sobą trudne chwilę. Odsunęliśmy się od siebie i oparliśmy czoła o siebie. Niall uśmiechnął się do mnie, a ja podniosłam lekko kąciki ust do góry.
- Może lepiej chodźmy do domu. - odezwał się. - Przeziębisz się. - dodał.
- Musimy iść na zajęcia. - powiedziałam.
- Nie ma mowy. - sprzeciwił się i odsunął ode mnie. - Idziemy do domu. - powiedział i splótł nasze palce razem.
- Moje notatki zos...
- Harry lub Zayn ci je przywiezie. - przerwał mi. - Wskakuj. - powiedział i otworzył mi drzwi od swojego samochodu. Zaśmiałam się i wsiadłam do samochodu, w którym panowało przyjemne ciepło. Niall obiegł samochód i wsiadł na miejsce kierowcy. Odpalił silnik i wyjechał z parkingu. Blondyn zmienił bieg i położył dłoń na moim kolanie. Uśmiechnęłam się lekko i przeniosłam wzrok na szybę. Deszcz nadal padał,a ludzie próbowali się przed nim schronić. Używali parasolek, torebek, aktówek, a niektórzy nawet nie przejmowali się tym, że pada.
- Stój! - krzyknęłam, a chłopak zahamował gwałtownie. Cieszę się, że nikt za nami nie jechał.
- Co się stało, Mers? - spytał, a ja odpięłam pas i wyszłam z samochodu. Znów poczułam zimny deszcz na mojej skórze, ale nie przejmowałam się tym. Podeszłam do małego kotka, który siedział pod dachem restauracji. Był cały przemoczony i brudny. Kot patrzył na mnie wielkimi oczami, w których widziałam strach. Podniosłam rękę, a on się skulił. Wiedziałam już wtedy, że ktoś go bił i zwyczajnie na świecie wyrzucił na ulicę. Nienawidziłam takich ludzi. Delikatnie podniosłam zwierzę z ziemi i schowałam pod bluzę. Odwróciłam się i spojrzałam na Niall'a, który stał przy aucie i patrzył na mnie z delikatnym uśmiechem. Weszłam do samochodu i położyłam kotka na kolanach. Niall wsiadł do samochodu i odjechał spod restauracji. - Następnym razem powiedz spokojnie, że zauważyłaś kota, a nie wrzesz jak opętana. Mogłem spowodować wypadek. - powiedział.
- Następnym razem uprzedzę Cię pięć metrów bliżej. - odparłam sarkastycznie, a on się zaśmiał. Przeniosłam swój wzrok z powrotem na kota, a Niall skupił się na drodze. Po chwili zatrzymał auto, więc podniosła głowę i zorientowałam się, że jesteśmy pod domem blondyna. Schowałam kotka pod bluzę i wysiadłam z auta. Biegiem ruszyłam do drzwi, nawet nie omijając kałuż. Moje buty i tak były przemoczone. Wbiegłam na werandę i od razu odetchnęłam z ulgą. Niall przybiegł po sekundzie i otworzył drzwi. Przepuścił mnie w drzwiach, a ja weszłam do środka i od razu ściągnęłam swoje buty. Wyciągnęłam kota spod bluzy, ale nie położyłam go na ziemi. - Musimy go wykąpać. - powiedziałam i odwróciłam się w stronę Niall'a.
- Najpierw musimy się przebrać. - zauważył, a ja się zaśmiałam. Weszliśmy razem na górę, a ja ani na moment nie położyłam kota na ziemi. Niall przeszukał swoja szafę i wystawił do mnie dresy i koszulkę. - Idź się przebierz, ja się nim zajmę. - powiedział. Oddałam mu zwierzę i odebrałam od niego ciuchy. Wyszłam z jego pokoju i weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie przemoczone ciuchy i założyłam na siebie ciuchy blondyna. Mokre rzeczy powiesiłam na kaloryferze, a włosy związałam w kucyka gumką, którą zawsze miałam na nadgarstku. Wyszłam z pomieszczenia i weszłam do pokoju Niall'a, gdzie chłopak był już przebrany i trzymał na rekach kota.
- Idziemy? - spytałam z uśmiechem.
- Idziemy. - westchnął i razem wyszliśmy z pokoju i weszliśmy do łazienki. Niall wlał trochę wody do wanny i zgarnął z półki swój szampon. Trzymałam zwierzaka, a blondyn polewał go wodą, a potem ja wyszorowałam go szamponem. Spłukaliśmy z niego pianę i wyciągnęliśmy go z wanny. Otuliłam go ręcznikiem, a Niall oczyścił wannę z piachu, sierści i nie wiadomo jeszcze czego. Zaśmiałam się i wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie, mając cały czas go na rękach. Położyłam go na kolanach i wycierałam ręcznikiem. Niall zszedł na dół i usiadł obok mnie. - Co powiesz na film? - spytał i objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się i przytaknęłam głową, a Irlandczyk poszukał filmu, po czym go włączył. Objął mnie ramieniem, a ja gładziłam kota po sierści. Kiedy poczuł się bezpiecznie, ułożył się na moich kolanach i zaczął mruczeć, a ja zajęłam się Niall'em.
***
- Nie, Niall przestań! - krzyknęłam, gdy chłopak mnie łaskotał. Kot uciekł na fotel i zaczął nam się przyglądać.
- Powiedz o jeszcze raz. - powiedział z uśmiechem.
- K-kocham C-cię! - krzyknęłam przez śmiech. Niall przestał mnie torturować i pochylił się nade mną cmoknął mnie w nos, a po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
- Twoja kolejna dziwka? - usłyszałam znajomy głos. Niall zszedł ze mnie, a ja się podniosłam i zobaczyłam rodziców Niall'a. - Mercy? - zdziwił się.
- Dzień dobry. - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- J-ja tak strasznie przepraszam. - zająkał się.
- Nic się nie stało. - zapewniłam.
Chociaż to zabolało.
XXXX
Pisząc ten rozdział słuchałam Wrong, więc wstawiłam wam go na górze :)
Mam nadzieje, że się podoba :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro