Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pora na zmiany

I ponownie mam to dziwne uczucie odzwyczajenia się od snu we własnym łóżku. Delikatnie przesunęłam palcami po już prawie zabliźnionej ranie postrzałowej. To niesamowite, jak blisko śmierci się w tamtym momencie znalazłam. Prawie umarłam. Gdy się wykrwawiałam, czułam jak ucieka ze mnie życie.

Zakryłam ręką oczy, a następnie zacisnęłam z całej siły zęby i prawą pięść. X zapłaci za to, że próbował mnie zabić. Nie pozwolę temu człowiekowi chodzić po świecie, jak gdyby nigdy nic. Po jakiejś godzinie bezczynnego leżenia, w końcu zasnęłam. Nie miałam jednak spokojnego snu. Od czasu tamtego wypadku, ciągle śni mi się jeden koszmar. 

Moment, w którym zostałam postrzelona. Przez niego każdej nocy ponownie się budzę, a potem nie mogę zasnąć. Dziś ponownie się to powtórzyło. Znowu nie spałam pół nocy, aż w pewnym momencie się wkurzyłam i wstałam. Spojrzałam na wyświetlacz mojego nowego telefonu, a tam zobaczyłam godzinę piątą dwadzieścia. 

Mój stary telefon, tak jakby został przejechany przez samochód Royala, kiedy uciekał z miejsca wypadku, dlatego mam nowy. Wzięłam potrzebne mi rzeczy, po czym ruszyłam do łazienki, która znajduje się zaraz obok mojego pokoju. Rozebrałam się, delikatnie zdjęłam opatrunek, który nadal mam na boku, a następnie wskoczyłam pod prysznic. 

Chłodna woda odrazu rozbudziła mój organizm, a wraz z nią, spływał zmieszany pot. Nienawidzę, kiedy śnią mi się tego typu koszmary. To są chyba najgorsze możliwe. Wspomnienia, które stają się naszymi snami, a już zwłaszcza te najgorsze, zostawiają największe piętno na naszej psychice. 

Po kolejnych dziesięciu minutach, wyszłam z łazienki świeża i pachnąca. Związałam swoje włosy w niechlujnego koka, a następnie spojrzałam w lustro. Przydałaby się wizyta u fryzjera. A z takim odrostem, to konieczna. Spojrzałam na niego. Może to nie jest nienawiść do tego koloru? 

Może to tylko zwykłe odzwyczajenie? W każdym razie, musze napisać do Nicolasa, czy znajdzie dla mnie wolny termin. Złapałam za swoją komórkę, a następnie wybrałam numer mojego fryzjera. 

Stephanie
Mój drogi, moje włosy wołają o pomstę do nieba. Znajdziesz dla mnie miejsce? 

Nicolas
... 

Nicolas
... 

Ok, nie mam bladego pojęcia o co może chodzić.

Nicolas
Ty żyjesz! 😭

A, o to chodzi.

Nicolas
Coś czuję, że masz niezły odrost, kochana. Przyszła pora, aby to zmienić. Widzę cię w moim salonie o 10.

Uśmiechnęłam się pod nosem, a następnie spojrzałam na godzinę. Jest już szósta dziesięć. Spojrzałam na futerał ze skrzypcami i parsknęłam pod nosem. Nie zrobię im aż tak nie miłej pobudki. A już zwłaszcza o tej godzinie. Co ja mam robić do czasu, aż reszta się obudzi? W tym momencie poczułam i usłyszałam jak mój żołądek domaga się jedzenia. 

Wstałam z łóżka, na którym usiadłam kiedy to pisałam do mojego przyjaciela, a następnie wyszłam na balkon. Zeszłam ze schodów, po czym ruszyłam do kuchni. Stanęłam przy blacie, aby przyszykować śniadanie dla wszystkich. Będę milutka. Po jakimś czasie, poczułam jak ktoś oparł się o moje ramię. 

— A ty co tak wcześnie na nogach? — Zapytał się mnie Tobias, po czym podszedł do szafki i wyjął z niej dwa kubki. 

— Nie mogłam spać... — Odpowiedziałam, a przy okazji odwróciłam naleśniki na patelkach. 

— Znowu tamten koszmar? — Spojrzał na mnie, a ja tylko kiwnęłam głową. — Wykończysz się, jak nie odpoczniesz... — Oparł się o blat. 

— Wiem... — Zrobiłam to co on, a za sobą usłyszałam szmer, na który nie zwróciłam zbytniej uwagi. 

— O czym wiesz? — Usłyszałam Maxa, dlatego odwróciłam się za siebie. 

Wszyscy powoli się schodzili do kuchni. Odrazu zabrali dwa pełne talerze naleśników na stół, a do tego sami dobrali sobie dodatki. 

— To nic takiego... — Odpowiedziałam mu. 

— Wie, że się w końcu wykończy, jak nie będzie spała więcej, niż po dwie godziny... — Powiedział Tobias, a ja czułam na sobie wzrok wszystkich.

— Serio, musiałeś? — Spojrzałam na niego wymownie. 

— Czegoś takiego nie powinno się ukrywać, Stepha... — Zauważył, a ja wypuściłam powietrze lekko wkurzona. 

— Tobias ma rację. Stepha, dlaczego nie możesz spać? — Zapytał Max, a ja odwróciłam się do niego powoli. 

— Bo za każdym razem, jak zamykam oczy, widzę jak Royal celuje we mnie z pistoletu... — Wyznałam. — Zadowoleni? — Wróciłam do robienia ostatnich naleśników, a gdy były zrobione, poszłam do siebie. 

Weszłam do swojego pokoju, a następnie usiadłam na łóżku. Jest ósma siedem, więc nadal mam czas. Sięgnęłam po mojego laptopa, po czym zaczęłam oglądać i przesłuchiwać wszystkie melodie, które kiedykolwiek zagrałam na skrzypcach. Słuchałam ich do momentu, aż poczułam jak druga część materaca się ugina. 

Szybko zdjęłam słuchawki z uszu i chciałam zamknąć laptopa, ale ktoś mnie powstrzymał. Przytrzymał dłonią monitor, a ja na nadgarstku tej osoby dostrzegłam plecioną bransoletkę. 

— Spokojnie... — Odezwał się mój brat bliźniak. — Co to jest? — Zapytał, kiedy pokazała mu się jedna z klatek z nagrań. 

— Kiedyś nieco inaczej grałam na skrzypcach... Nagrywałam to, ale dla siebie... Kompletnie nie miałam odwagi, aby komukolwiek to pokazać... I chyba nadal nie mam, skoro tak panikuję... — Zaśmiał się, a ja spojrzałam na moment, w którym zatrzymałam film. 

Gdy to nagrywałam, miałam włosy ledwo za łopatki. Muszę chyba skończyć wracać do tego typu rzeczy. Zawsze się na nie rozdrabniam, a tym samym rozdrapuje rany, które już powinny się stać zwykłymi bliznami. W tym momencie poczułam, jak Tobias zakłada mi za ucho włosy, które wyszły z mojego koczka. 

— Zawieziesz mnie do fryzjera? — Zapytałam robiąc przy tym maślane oczy. 

Cicho się zaśmiał, a następnie zaczął grzebać w swojej kieszeni. Po chwili wyjął z niej klucze do auta, które zawiesił na palcu. 

— Tylko go nie zarysuj, błagam. — Odsunął rękę, kiedy chciałam wziąść klucze. — Jest jednym z dwustu limitowanych samochodów, które zostały wyprodukowane, więc naprawdę proszę, bądź ostrożna. — Dopiero po tych słowach dał mi klucze. 

— Postaram się, aby wrócił cały i zdrowy... — Starałam się go uspokoić. 

— Ty sie masz nie starać, tylko on ma wrócić cały i zdrowy, bez ani jednej ryski na lakierze... — Kiwnęłam głową na jego słowa. 

Po chwili gdy wyszedł, zaczęłam się szykować do wyjścia. Po około dziesięciu minutach, zeszłam po schodach, a przy tym prawie wpadłam na Heaven'a. 

— Wychodzisz? — Zapytał, a przy tym przyglądał mi się jak zaczarowany. 

— Jadę do fryzjera... Coś się stało? — Teraz to ja zadałam pytanie, bo w końcu szedł od tej strony, a na balkonie jest wejście tylko do mnie. 

— Chciałem pogadać, ale spokojnie, poczekam. To... Nic pilnego... — Odwrócił wzrok, a przy tym włożyć ręce do tylnych kieszeni. 

— Jasne... Do potem... — Minęłam go, a przy tym poklepałam go po ramieniu. 

Pobiegłam do garażu, aby następnie wyjechać z niego niebieskim Jaguarem XE Reims. Po około dwudziestu minutach byłam już pod salonem Nicolasa. Już po chwili byłam w środku, a włoch ucałował moje policzki na powitanie. 

— No dobrze, to co robimy, kochana? — Zapytał, kiedy usiadłam na krześle. 

— Potrzebuję zmiany, więc podcięła bym je... — Zaczął rozczesywać moje włosy. 

— A dokąd? — Zadał następne pytanie. — A tak wogóle, to masz bardzo ładny kolor włosów naturalnie... — Dodał. 

— Dzięki... A może by tak... — Zacięłam się. 


Przepraszam za ostatni zastój z rozdziałami😭.
Kilkudniowy brak weny, ale spokojnie, powoli mi ona wraca!
Wróciła z tych cholernych Karaibów!
A raczej wraca...
No, mniejsza...

Mam nadzieję, że rozdział się podobał!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro