Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Przez cały kolejny dzień Chanyeol zastanawiał się czy powinien uświadomić Dongwoo, że został dziadkiem. Zakładał, że reakcja rodziców elfika nie będzie zbyt dobra. Mało kto ucieszyłby się z tego, że jego dziecko zostało rodzicem w tak młodym wieku.
Myślał też o nowonarodzonym dziecku. Bał się, że Baekhyun nie weźmie za nie odpowiedzialności. Nawet jeśli teraz pojechał je zobaczyć to istniało duże prawdopodobieństwo, że nie będzie o nie dbał. Który dziewietnastolatek pałał chęcią zostania rodzicem?
Chanyeolowi było szkoda ich obu oraz matki dziecka. Zostanie samotna.  Być może pojawią się problemy finansowe. Park obiecał sobie, że zmusi Baekhyuna do powiedzenia o dziecku Dongwoo oraz Sohye. Jeśli on nie będzie się nim interesowało to zrobią to dziadkowie. Był pewny, że wzięliby odpowiedzialność za potomka ich syna.
Baekhyun przyszedł do jego domu w poniedziałek, trzy dni po rozmowie Chanyeola z Sehunem.
Wszedł, jak nigdy, przez drzwi. Cicho je za sobą zatrzasnął i zaczął wypatrywać Parka. Szybko go znalazł, ponieważ jego głos roznosił się po całym domu. Było dość wcześnie, zaledwie osiemnasta. Park rozmawiał przez telefon stojąc przy ścianie, której większą część stanowiło ogromne okno i szklane drzwi, przez które można było dostać się do niewielkiego ogródka.
Byun wcześniej nie zwrócił na to uwagi. Bywał tu, gdy było już ciemno dlatego wszystko było zasłonięte ciemnym materiałem ciężkich zasłon.
- Nie mogę teraz przyjechać. - Mruknął mężczyzna do telefonu. Nie zauważył pojawienia się Baekhyuna, który od razu to wykorzystał. Zdjął buty i lekką kurtkę ( zaopatrzył się w nią przerażony zbliżającą się jesienią) i odłożył je najciszej jak umiał.
- Mam dużo pracy. Wyjazd za granicę jest naprawdę niemożliwy. -  Narzekał mężczyzna. Nastolatek cofnął się nieco i wziął rozbieg. Park chyba zorientował się, że nie jest sam, ale nie zdążył się obrócić przed tym jak Baek naskoczył na jego plecy. Krzyknął cicho czując nogi owijające się wokół jego bioder. Nie stracił jednak równowagi, a bez problemu utrzymał ciało chłopca.
- Co się dzieje? - Zapytała Pani Park słysząc okrzyk syna. Zaskoczył ją cichy śmiech, który z pewnością nie należał do Chanyeola. Ktoś musiał przyjść.
- Nic, mamo. Potknąłem się. - Odparł przechylając nieco głowę, aby móc spojrzeć na uśmiechniętego Baekhyuna. Wyglądał nieco inaczej niż zwykle. Dużo zdrowiej. Nie był tak blady, nie miał cieni pod oczami. Wyglądał jak przeciętny, szczęśliwy nastolatek.
- Na pewno? Słyszałam śmiech.
- Włączyłem telewizor. Muszę już kończyć. Zadzwonię jutro rano, dobrze?
- Dobrze, kochanie.
- Pozdrów tatę.
Rozłączył się i spróbował ściągnąć z siebie młodszego, który nie wyrażał na to nawet najmniejszej ochoty. Objął jego szyję ramionami i przeniósł wzrok za okno.
Ogród nie był duży, ale za to bardzo zadbany tak samo jak cały dom mężczyzny. Odgradzał go duży, drewniany płot, który ograniczał widok na domy sąsiadów. Dzieliła go kamienna dróżka.  Po jednej stronie posadzone były kwiaty ( być może też owoce lub warzywa. Dla Baekhyuna to było to samo) po drogiej stała wysoka, typowo ogrodowa huśtawka. Były też dwa drzewa, a Byun był pewny, że można powiesić między nimi hamak.
- Chcesz wyjść na zewnątrz? - Zapytał Park widząc jego zainteresowanie. Chłopak pokręcił jednak głową. Poczuł jak starszy zaciska dłonie na jego udach, ale nie przeszkadzało mu to. Był zbyt szczęśliwy, aby coś takiego miało mu przeszkadzać.
- Jest zbyt zimno. Chcę coś zjeść.
- A na co masz ochotę? - Chanyeol ruszył w stronę kanapy. Młodszy puścił go dopiero, kiedy mężczyzna ułożył go na wygodnym meblu. Dzięki temu zabiegowi mógł swobodnie spojrzeć na jego ciało. Nauczony przeszłością szukał na nim ran.
- Pizze. Zamówimy?
- To nie jest zbyt zdrowe. Nie wolisz żebym coś ugotował?
- Nie. Chcę hawajską. - Postanowił wyciągając się na kanapie. Park westchnął, ale posłusznie odblokował telefon, aby znaleźć numer do jakiejś pizzeri. Kiedy wybrał jeden, który zdawał się być w porządku usiadł obok nóg Baekhyuna i zadzwonił.
- Musimy czekać czterdzieści minut. - Powiadomił nastolatka, który słysząc to przytaknął i podniósł nogi, które położył na udach mężczyzny.
- Obudź mnie jak już przyjdzie. - Mruknął kuląc się nieco.
- Chciałbym o czymś porozmawiać. - Wyznał starszy, który w głowie wciąż miał informacje uzyskaną od Sehuna. Miał nadzieję, że jego pytanie nie zezłości chłopca.
- O czym? - Mruknął Baekhyun zamykając powieki. Był pewny, że ten ponownie będzie przekonywał go do powrotu do rodziny. On naprawdę tego nie chciał. Lubił życie jakie prowadził. Nie chciał całe dnie siedzieć w jednym miejscu. Skoro już musiał żyć to chciał żyć ciekawie.
- Rozmawiałem z... Kimś o Tobie. - Rzucił brunet pamiętając prośbę Sehuna o zostaniu anonimowym informatorem.
- Woh. Ty i plotki? To do Ciebie nie pasuje.
- To przez to, że ta osoba też cię zna.
- Bardzo dużo osób mnie zna.
- Ta osoba powiedziała mi coś o czym koniecznie musimy porozmawiać.
- Co takiego? - Westchnął młodszy nieco zirytowany. Nie lubił plotek na swój temat. Było ich zbyt dużo.
- Powiedziała...  - Zaczął Park nagle czując się zawstydzonym tym tematem. Myślał, że udało mu się to zaakceptować, ale teraz dopadły go wątpliwości. - Że masz dziecko. - Dodał obserwując uważnie mimikę syna Dongwoo. Jego wargi lekko się uchyliły, a oczy wpatrywały w bruneta z niedowierzaniem.
Widząc to od razu domyślił się prawdy. Odetchnął głęboko czując jakby zgubił jakiś ciężar. Baekhyun nie został ojcem. Nie potrzebował się upewniać. Samo spojrzenie dziewietnastolatka wystarczyło aby zrozumiał jak jest naprawdę.
Zabije Sehuna. Jak nic go zabije.
- Kto naopowiadał Ci takich bzdur? - Prychnął elfik podnosząc się do siadu z lekkim uśmiechem.
- Obiecałem, że nie powiem.
- I tak wiem. - Zaśmiał się dzieciak jeszcze bardziej zbliżając się do Parka, który zdezorientowany oczekiwał jego kolejnych działań. - Istnieją tylko dwie osoby, które mogłyby Ci czegoś takiego nagadać. Jest małe prawdopodobieństwo, że znasz drugą z nich, więc to musiał być Sehun, prawda?
- Tak. - Potwierdził z delikatnym uśmiechem. Teraz byli mu dużo lżej. Nie musiał martwić się o przyszłość Byuna.
-Porozmawiam sobie z nim. - Prychnął różowowłosy ponownie opadając na kanape.
- Baekhyun...
- No?
- Nie chcę Ci się pchać do łóżka...  Ale pamiętaj o zabezpieczeniu, dobrze? - Rzucił zawstydzony mężczyzna. Cieszył się, że nie ma dzieci, z którymi musiałby rozmawiać na takie tematy.
- Daj spokój. - Zaśmiał się młodszy patrząc uważnie na Parka. Jak on mógł uwierzyć w takie kłamstwo? Przecież to było niewiarygodne.
- Obiecaj. - Poprosił drugi posyłając mu błagalne spojrzenie.
- Głupek.
- Obiecaj. -Powtórzył, a Baekhyun westchnął znudzony. Pokręcił jednak głową, wiedząc determinację starszego.
- Nie zrobię nikomu dzieciaka. - Rzucił zabierając jedną z nóg wciąż leżących na kolanach przyjaciela jego ojca.
Drugą wjechał nieco wyżej, obserwując reakcje zdezorientowanego mężczyznym. Był całkiem uroczy.
- Skąd ta pewność?
Zatrzymał stopę na zamku spodni i delikatnie nacisnął to miejsce. Starszy wydał z siebie zaskoczone sapnięcie powodując tym samym kolejny uśmiech chłopca.
- Jestem gejem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro