17
Chanyeol wiedział, że troszkę zagalopował się w tym całym "związku". Naprawdę nie chciał robić tego dnia wielu rzeczy. Miał teraz sporo wolnego czasu, bo w kawiarni całe dnie przesiadywali Luhan z Sehun'em. Wszystkie dokumenty wypełnił, opłaty uzupełnił i nie miał więcej ważnych spraw związanych z tym miejscem, póki nie dostanie więcej listów czy nie zbliżą się kolejne terminy. Mieli nowego dostawcę i póki co wszyscy byli z niego zadowoleni. Najbardziej on sam, ponieważ szukał go na własną rękę.
Dlatego z niczym się nie śpieszył. Ostatnio żył w wyjątkowym spokoju. Z tego powodu w sklepie ze sprzętami AGD spędził prawie półtora godziny. Nie mógł wybrać telefonu, który pasowałby do Baekhyun'a. Musiałby być prosty i łatwy w obsłudze, bo Byun szybko się denerwował. Powinien mieć łagodny kolor i kształt oraz wytrzymałą obudowę, bo był pewny, że chłopak nie będzie o niego zbytnio dbał. Wiedział, że elfik nie przywiązuje zbyt dużej wagi do przedmiotów. Nie potrzebował ich.
W telefonie Byun'a konieczna była dobra bateria. Cały czas się szlajał (jak to Chanyeol zwykł mówić), a przez to nie zawsze miałby możliwość naładowania jej.
W pewnej chwili podeszła do niego młoda ekspedientka, która raz po raz przysuwała w jego stronę coraz to ciekawsze modele. Nie do końca rozumiała, że nie szuka czegoś nowoczesnego, a wytrzymałego, pod każdym tego słowa znaczeniem. Obchodziło go tylko to, że będzie mógł się z nim kontaktować.
W końcu dołączył do nich mężczyzna w wieku zbliżonym do Park'a i zaproponował mu idealny model. Wyglądał ładnie. Był prosty, czarny, łagodnie zaokrąglony i mimo, że dość cienki to wyglądał na solidny.
Oczywiście to nie był koniec zakupów Chanyeol'a, ponieważ na jego drodze stanęła popularna kawiarnia. Tam wybrał aromatyczną herbatę ( została zapakowana w naprawdę ładny, złoty papier, co dodatkowo zapewniło go o słuszności zakupu) i spędził kolejne pół godziny na wyborze ciasta. Było ich zbyt wiele.
- Ma dziś padać, prawda? - Zapytał kobiety pomagającej mu dokonać wyboru. Mimo jej niepewnego spojrzenia, przytaknęła. Widząc to brunet wybrał niewielkie ciasto obficie polane czekoladą. Było idealne dla trzech, czterech osób, ale wiedział, że z dzieciakiem zjedzą je we dwójkę. Przecież on kochał wypieki.
Później, kierując się do wyjścia z galerii, kupił również koc, w cholernie uroczym, różowym odcieniu ( to wcale nie tak, że uważał, że będzie pasować Baekhyun'owi), nowy czajnik ( Byun nie potrafił używać aktualnego, ale Chanyeol tłumaczył sobie zakup, mówiąc, że jego jest już stary) i dwie świeczki, których zapach przypominał mu świeżość elfika.
Wrócił do domu późno, ale był usatysfakcjonowany. Jego humor poprawił się jeszcze bardziej, kiedy zauważył śpiącego na kanapie nastolatka. Wydawał się być spokojny i Park był pewny, że spodziewał się go nieco później. Starając się go nie budzić przykrył jego ciało zakupionym i zaczął rozkładać resztę przedmiotów na stole. Podłączył nowy czajnik, zaparzył herbatę, a świeczki znalazły swoje miejsce na parapecie.
Baekhyun obudził się, kiedy Park próbował delikatnie wyciągnąć ciasto z papierowego kartonika.
- Błagam, powiedz, że to nasza dzisiejsza kolacja. - Mruknął sennie różowowłosy i kilka razy przetarł twarz dłońmi, próbując się rozbudzić. Spojrzał na okrywający go materiał, ale w żaden sposób tego nie skomentował. Był przyjemnie miękki i ciepły. To wystarczyło, aby od razu go pokochał.
- Wolałbym żebyś najpierw zjadł coś innego.
- Jadłem z kolegą.
- Oh... W takim razie to nasza kolacja. - Stwierdził Park i przyniósł z kuchni dwa widelczyki. Nie było sensu brudzić talerzy. Baekhyun i tak by z niego nie korzystał. - Kupiłem Ci telefon.
- Serio? - Zapytał zaskoczony, wyciągając dłoń po widelec. Chwile później zatopił go w puszystym cieście. W środku był krem czekoladowy, karmel i dziwny spód z ciastek. Baekhyun zdecydowanie dobrze zrobił przychodząc do Park'a.
- Serio, serio. - Przytaknął sięgając pod niewielki, kawowy stolik. Wyjął siatkę, a z niej biały karton ze wspomnianym urządzeniem.
- Mogłeś... Dać mi jakiś swój stary albo kupić używany. - Mruknął odbierając od mężczyzny prezent. - Nie potrzebuję nowego. - Dodał i pierwszy raz w towarzystwie Park'a wydawał się zawstydzony, niepewny. Chanyeol uznał, że zdecydowanie polubi takiego nastolatka. Wyglądał uroczo, nie, żeby codzienny Baekhyun nie był uroczy, ale w tym było coś dodatkowego. Coś, co sprawiało, że wyglądał jak przeciętny chłopak w jego wieku.
- Wolałem nowy. - Rzucił Park przysuwając się bliżej elfika, kiedy zauważył, że ma problem z włączeniem urządzenia. Przez jakąś godzinę odkrywali funkcje nowego telefonu, a Park dopilnował, żeby jego numer był pierwszym, który znajdzie się w liście kontaktów Baekhyun'a. Po wybraniu tapety Byun odsunął się nieco i odłożył telefon wzdychając nieco, tak, jakby nowe zajęcie całkowicie go zmęczyło.
- Oddam Ci kasę. - Zapewnił chwytając widelczyk, który wbił w zapomniane ciasto. - Jak będę miał pieniądze albo stałą pracę.
- Nie musisz. - Zaśmiał się Park, delikatnie głaszcząc głowę mniejszego, który całkowicie to zignorował. - Tak właściwie... To za co się utrzymujesz?
- Nie powiem. - Pokręcił głową tym samym strącając dłoń drugiego. - Będziesz się śmiał.
- Nie będę, obiecuję. - Chanyeol wpatrywał się w niego zaciekawiony i zaintrygowany jednocześnie. Zawsze sądził, że Byun korzysta z pieniędzy rodziców i w żaden sposób nie dokłada się do opłat związanych z codziennym życiem.
- Powiem ci, ale nie mów tego Sehun'owi, bo będzie z tego żartował całe życie.
- Nie przejmuj się tym. Rzadko z nim rozmawiam. - Przekonywał uparcie wpatrując się w niepewnego dzieciaka, który westchnął ciężko i odłożył widelczyk na stół.
- Więc... Śpiewam.
- Śpiewasz?- Zapytał zaskoczony, ponieważ nie sądził, że to całe zainteresowanie muzyką dotrze nawet do Baekhyun'a. Przecież jego nie interesowały tak przyziemne rzeczy.
- Mhm.. - Mruknął opierając się o kanapę. Po chwili jednak zjechał niżej i ułożył się na niej kładąc głowę na udzie Park'a. Dla niego to był znak, że nastolatek jest zmęczony i zamierza odpocząć. Dostrzegając w tym pozwolenie na dotykanie jego ciała Chanyeol ponownie ułożył dłoń na jego gładkich, ale nieco zniszczonych farbowaniem włosach.
- Gdzie?
- W takim barze. Jeśli chcesz to kiedyś Cię tam zabiorę. Mam kilku kolegów, którzy grają tam codziennie. Dołączam do nich w weekendy, kiedy jest więcej ludzi.
- Fascynujące. - Ocenił całkiem szczerze, głaszcząc włosy ziewającego nastolatka. - To zabierzesz mnie?
- Obiecuję.
Chanyeol uśmiechnął się szeroko, starając się nie zwracać na siebie uwagi.
To była ich pierwsza obietnica.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro