Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Pogodzenie się z Luhan'em nie byli trudne. Był łagodny co powodowało, że nie miał wielu wrogów. Chanyeol zastanawiałem się czy znalazłby się jakikolwiek. Blondyn łatwo przebaczał i nigdy się nie gniewał, tak, jakby od początku wiedział, że osoba, która zawiniła przyjdzie go przeprosić.
Luhan nigdy sam nie zaczynał kłótni. Chciał mieć we wszystkich przyjaciół. Uważał, że każda znajomość jest wiele warta.
Park porównałby ich do skłóconych braci. Godzili się dla reguły, ale tak naprawdę żadnemu z nich nie było to potrzebne, aby wciąż cieszyć się ze wspólnie spędzonego czasu.
- Nie stracisz go, Chanyeol. - Powiedział Luhan, kiedy oboje tkwili w ciszy trwającej od dwudziestu minut. Nie było już między nimi nieporozumień, więc młodszy nie czuł potrzeby dalszej rozmowy. Cisza między nimi była komfortowa. Znali zbyt długo, aby przerwa w dialogu była dla nich problemem.
Spojrzał pytająco na przyjaciela. Nawet nie zaczęli jeszcze tematu Baekhyun'a.
Xiao zawsze wiedział co trapi drugą osobę. To była kolejna z jego niezwykłych umiejętność. Wystarczyło, że raz spojrzał na rozmówcę, aby wiedzieć czym się martwi. Być może właśnie dlatego wszyscy zawsze mu ufali.
Był jednak zbyt bezpośredni, ale Chanyeol był dokładnie taki sam. Oboje potrafili zmienić nagle temat na dużo gorszy.
W jednej chwili się śmiali, a w drugiej byli bliscy łez.
Nigdy nie wprowadzili do ciężkiej rozmowy. Po prostu niewiele myśląc ją zaczynali.
- Nie wiesz jak będzie jutro.
- On nie chce cię zostawić. - Zdradził starszy. Normalnie zaciekawiłby się skąd wyciągnął taki wniosek, ale teraz ponownie zmartwieł się chorobami, które mogłyby zabrać jego elfika.
- A jeśli umrze?
- Znam go już trochę i zaczynam podejrzewać, że jest nieśmiertelny. - Zaśmiał się mężczyzna, a następnie upił nieco ciepłej kawy.
- Hej... - Zaczął Chanyeol uparcie się w niego wpatrując. - Ty wiesz w co on się wpakował, prawda?
- Zabronił mi z tobą rozmawiać na jego temat.
-Żartujesz? - Prychnął doszukując się w jego mimice czegoś, co mogłoby sugerować kłamstwo.
- Nie. - Westchnął spoglądając za okno. Było już ciemno i pusto. Godzinę temu zamknęli kawiarnie. - Zresztą... Nie mam pojęcia jaka jest odpowiedź na twoje pytanie. Próbowałem się dowiedzieć, ale odpuściłem.
- Rozmawiałeś z nim na ten temat?
- Zbył mnie. Nie powinieneś się martwić. Baekhyun to wciąż dziecko. Minie mu kiedy nieco dorosnie.
- Myślisz, że się zacznie normalnie żyć? - Tym razem Luhan potrzebował nieco więcej czasu na odpowiedź. Obracał w swoich dłoniach kubek głęboko myśląc.
- Nie sądzę. Chciałbym, żeby tak było, ale on chyba nie potrafiłby sobie poradzić z tak monotonnym życiem.
- Chciałbym żeby się zmienił. - Mruknął Chanyeol wstając. Było już późno, a on zauważył Sehun'a, który stał przed sklepem czekając na swojego chłopaka.
- Ja też. - Rzucił blondyn idąc w ślady drugiego.
Baekhyun był dla niego zagadką. Traktował po części jak dziecko, po części jak przyjaciela. Nie było osoby, o którą martwiłby się bardziej. W tej kategorii był nawet ponad Sehun'em. Nie miał stałego miejsca zamieszkania, pieniędzy ani przyjaciół, którzy by mu pomogli, gdyby zaszła taka potrzeby. Był całkiem sam, ponieważ sam odgradzał się od innych.
-Nie gniewasz się na mnie? - Zapytał Park patrząc jak jego towarzysz zakłada jesienną kurtkę. Luhan uśmiechnął się na to i pokręcił głową. Nie potrafił złość się na bliskie mu osoby. Za bardzo zależało mu na kontakcie z nimi.
- Wreszcie. - Westchnął Sehun, kiedy znaleźli się na zewnątrz. - Pogodziliście się?
-Już wszystko w porządku. - Odparł Luhan podchodząc bliżej. Chanyeol widząc to odsunął się w stronę swojego samochodu. Nie chciał im przeszkadzać. Pożegnał się cicho patrząc, jak witają się krótkim pocałunkiem. Okropne. Facet z facetem.
Park nigdy nie miał nic przeciwko temu, że jego przyjaciel jest gejem. Zawsze to akceptował, ponieważ ci się z tym nie odnosili. Korea nie była na tyle tolerancja, aby mogli okazywać sobie uczucia w miejscach publicznych, rzadko więc był świadkiem ich miłosnych wyznań.
Nie umiał wyobrazić sobie Baekhyun'a w podobnej sytuacji. Był uroczy, niezbyt męski, ale nigdy nie podejrzewałby go bycie gejem.
Samo to, że miałby całować lub przytulać kogokolwiek wydawało się abstrakcyjne.
W drodze do domu włączył muzykę, aby pozbyć się tych niepotrzebnych myśli. Nie powinien tak bardzo martwić się Byun'em.
To nie jego dziecko. Powinieneś się tego trzymać.
-Chanyeol! - Usłyszał pisk, kiedy zaparkował przed domem. Czekający na niego nastolatek zdawał się być naturalną częścią jego życia. Co prawda wciąż przychodził rzadko, ale Chanyeol zawsze go oczekiwał.
- Czemu nie wszedłeś do domu? - Zapytał wychodząc. Byun siedział na schodach z piwem w dłoni. Chanyeol miałby problem, gdyby ktoś go zauważył.
- Nie chciało mi się. - Mruknął wstając. Musiał przytrzymać się klamki, aby to zrobić. Park przewidywał najgorsze.
- Dużo piłeś? Gdzie byłeś wcześniej?
- Nie ważne. - Mruknął, kiedy Park podszedł bliżej. Skrzywił się nieco, kiedy poczuł silny zapach alkoholu.
Oczy dziewiętnastolatka były zamglone, a policzki rozkosznie zaczerwienione. W normalnej sytuacji zachwycałby się tym, jak bardzo mu to pasuje, ale teraz młodszy był pijany.
Wpuścił go do domu, cały czas go asekurując w obawie, że może stracić równowagę. Chwiał się niebezpiecznie, co powodowało, że Park zastanawiał się jak wiele musiał wypić. Na pewno nie był sam, więc dlaczego ktoś go nie przypilnował?
Baekhyun opadł na kanapę, a starszy zabrał z jego dłoni niemal pustą puszkę. Jego skóra była zimna, dlatego od razu po powrocie do salonu mocno otulił go kocem.
Różowowłosy patrzył na niego mało przytomnie, a Chanyeol nagle pomyślał o tym, że powinien porządnie zamknąć mieszkanie. Być może następnego dnia w końcu obudzi się z Baekhyun'em w domu? Jeśli tak, to naprawdę był wdzięczny temu kto go upił.
W nieco lepszym humorze odsunął się od przysypiającego chłopca i ruszył w stronę drzwi.
Teraz Baekhyun na pewno nie ucieknie.
Zakluczył drzwi i schował klucz do kieszeni płaszcza wiszącego przy drzwiach. Jutro Byun na pewno domyśli się, że specjalnie uniemożliwił mu wyjście z budynku, ale to nic. Ważne, że był bezpieczny.
Rano zrobi mu ciepłe śniadanie i herbatę, pożyczy mu ubrania i spędzi z nim trochę czasu.
Zastanawiał się jak będzie wyglądał z samego rana. Jego włosy na pewno będą uroczo rozczochrane, a oczy zaspane. Będzie śliczny.
Zasnął kilka godzin później, w fotelu stojącym przy kanapie.
Obudzi się, jeśli młodszy będzie próbował uciec.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro