Rozdział 5
- Dzisiaj urządzam imprezę, mam nadzieję, że przyjdziesz ?
Uśmiechnął się słodko.
- Umm......tak. - Odpowiedziałam trochę niepewnie.
- Cieszę się, ja już będę lecieć.
Przytulił mnie na pożegnanie i poszedł.
Posprzątałam syf, jaki zostawiliśmy.
***
Klęczałam właśnie przed muszlą klozetową, wsadziłam dwa palce do buzi.
Zwymiotowałam.
Uwolniłam się od ciężaru, który miałam w żołądku.
Następnie umyła zęby.
***
Postanowiłam, że posprzątam dom. Lubię, kiedy jest czysto.
Uwinęłam się z porządkami, co zajęło mi równo trzy godziny.
Wzięłam pierwszą lepszą książkę i zaczęłam czytać.
***
Nadszedł czas, żeby się szykować.
Włożyłam czarną prostą sukienkę do kolan, szpilki na grubym obcasie.
Poczesałam włosy i zrobiłam delikatne loki.
Wzięłam małą czarną torebkę.
Zakluczyłam dom i ruszyłam do Asha.
Od wejścia słychać było głośną muzykę, w środku było jeszcze gorzej.
Wyglądało tu jak w jakimś burdelu.
Szybko znalazłam Ashtona.
- Jak ci się podoba ?! - Musiał krzyknąć, ponieważ muzyka była strasznie głośna więc i tak ledwo go słyszałam.
- Świetnie, tylko strasznie głośno tu !
- Chodź, zabiorę cię w cichsze miejsce !
Ciągnął mnie za nadgarstek, przez nawalonych ludzi.
***
Weszliśmy do jego pokoju.
Nareszcie cisza.
Podziwiałam jego plakaty.
Nagle przygwoździł mnie do ściany, przytrzymał moje nadgarstki nad głową.
- Ash co ty ro......
Blondyn zachłannie wpił mi się w usta.
Coraz bardziej mnie to bolało.
Starałam się go odepchnąć, lecz na marne.
Jedną ręką zaczął mi odpinać sukienkę.
Bałam się.
Resztkami sił kopłam go mocno kolanem w krocze, kiedy chłopak osunął się, na ziemię jęcząc z bólu. Szybko uciekłam.
***
Weszłam do mojej łazienki, wyjęłam moją kochaną przyjaciółkę.
Nie mam już nikogo.
Pocięłam sobie cały nadgarstek, kiedy chciałam zatamować krew, nie mogłam, było jej za wiele.
Opadłam na ziemie, zamknęłam oczy.
Potem była już tylko ciemność.
***
Perspektywa niczyja.
Mama Sophie znalazła dziewczynę, kiedy wróciła do domu.
Odbył się pogrzeb, przyszli wszyscy ze szkoły.
Również zjawił się jej ojciec.
Każdy płakał, to był smutny dzień, chociaż najbardziej płakał Ash.
Nie wierzył, że mogła się przez to zabić.
Codziennie aż do swojej śmierci przychodził na jej grób.
Potem zmarł, samotny.
Ponieważ po jej śmieci przyrzekł sobie, że nie będzie miał dziewczyny.
Żadna nie była jego ideałem, oprócz Sophie.
The end
_______________
To już koniec, wiem, że opowiadanie słabe, ale ono miało tylko na celu pokazać.
Że nikogo nie powinno się krzywdzić lub upokarzać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro