9. Trudny czas
Zacząłem się przebudzać. Przez chwilę sądziłem, że jestem w swoim pokoju, ale szybko uderzyła mnie rzeczywistość. Byłem w szpitalu. Ten zapach poznałbym wszędzie.
Z trudem otworzyłem oczy. Pokój był pomalowany na niebiesko, otoczony szybami z dwóch stron. Byłem podłączony do aparatury, która pikała niezachęcająco. Ramię miałem na tęblaku, a moja głowa była ownięta bandażem.
Na krześle obok łóżka spał Kylian w nienaturalnej pozycji. Trzymał mnie za rękę. Uznałem to za bardzo urocze. Na kolanach trzymał książkę, którą zapewne czytał wcześniej.
Za szybą pogrążeni w śnie siedzieli: Galtier, Leo, Sergio, Marco, Achraf, Presnel i Marqui. Ledwie mieścili się na plastikowej ławeczce. Po prawej stronie pod oknem stał wielki stół z kwiatami, kartkami z życzeniami powrotu do zdrowia, balonami. Na zegarze zobaczyłem, że dochodzi 6:00 rano. Jak długo musiałem tu spać?
Próbowałem się poruszyć, z trudem się mi to udało i jęknąłem obolały.
- Foder!
Kylian poderwał się ze snu i spojrzał na mnie swoimi zaspanymi brązowymi tęczówkami.
- Ney, coś cię boli? - zapytał zaspany Kylian.
Pokiwałem przecząco głową. Kylian wyglądał na naprawdę szczęśliwego z powodu mojej pobudki. Uśmiechał się od ucha do ucha. Czule pocałował mnie w czoło, w nos i w oba policzki. Następnie chwycił mnie za obie ręce, a jako, że były nieco chłodne, zaczął je ogrzewać swoimi i pocierać kciukami. Ta chwila należała tylko do nas.
- Kyky, jak długo tu leżę? - przerwałem naszą sielankę.
- Drugą noc tu spałeś. Niestety jesteśmy w Niemczech, ale opieka jest na poziomie - dodał, wciąż trzymając moje dłonie.
- Co się stało z Kimmichem?
- Został zawieszony do końca sezonu. I stanie przed UEFA. Ogólnie wszyscy wiedzą co się stało, bo UEFA udostępniła nagranie z Allianz Areny i na Kimmicha wylał się hejt. A ciebie wspierają oczywiście. Fani zrobili dla ciebie akcje wspierające na świecie. Kibice PSG robią potężną akcję na twoją cześć na nadchodzący mecz ligowy. Dzwonili twoi przyjaciele z Barcy i z Santosu.
- Och, to miłe. To może teraz zabierajmy się stąd i wracajmy do domu - powiedziałem, po czym zacząłem się wiercić i próbować się stoczyć z tego łóżka
- Nie jesteś gotowy na powrót, Ney. Konieczna jest kolejna seria badań - Mbappe próbował mnie przytrzymać na miejscu.
- Nic mi nie jest, KyKy.
- Masz pęknięty obojczyk, wstrząśnienie mózgu, typ cię prawie udusił, zemdlałeś kilka razy. Czy to niewystarczające argumenty?
- Dam sobie radę - odparłem.
- Leż i się nie ruszaj! - Kylian próbował zapanować nad moją chęcią ucieczki z ziemi niemieckiej.
- Ney, oszalałeś? - usłyszałem głos Leo, który z nikąd pojawił się w drzwiach. - To nie psychiatryk, ale cię mogą przypiąć pasami jak zchowujesz się jak nienormalny.
Za nim stali pozostali. Musiała ich obudzić moja rozmowa z Kylianem. Swoją drogą na pewno mieli bardzo płytki sen, śpiąc w tak niewygodniej pozycji. Było mi głupio, że tak spędzili ostani czas z mojego powodu.
- I ty Lionel przeciwko mnie? - skomentowałem. - Ja chcę do domu!
Wszyscy chłopcy z korytarza weszli do mojego pokoju szpitalnego i otoczyli moje łóżko.
- Ney, musisz tu jeszcze trochę zostać - odparł Galtier. - Słuchaj starszych i mądrzejszych.
Postanowiłem się nie przeciwstawiać trenerowi, bo to byłby niegrzeczne, więc skinąłem głową i już postanowiłem się nie ruszać. Im szybciej stąd wyjdę, tym lepiej. Może mnie wypuszczą za dobre sprawowanie.
Sergio zaczął streszczać wydarzenia ostatnich dwóch dni i opowiadał też o tym, jak rozbili sobie camping na korytarzu szpitalnym, bo czekali, aż się obudzę. Mecz ligowy został przełożony, bo nie wiadomo, kiedy wszyscy wrócimy do domu. Nie wiadomo też, czy nie zmienią nam terminu spotkania Ligi Mistrzów. Podobno w szpitalu odwiedził mnie sam mój szef - emir Kataru, ale niestety spałem i nie mogłem tego zobaczyć.
Czas szybko mijał, zaczęła zbliżać się godzina 9:00, więc miałem dostać śniadanie. Chłopaki zwinęli się do szpitalnej restauracji również coś przekąsić. Zostałem z Kylianem w sali. Prosiłem, by też poszedł coś zjeść, ale uparł się, że mnie samego nie zostawi, bo może ktoś znów zechce mnie napaść lub co gorsza porwać. Nie sądzę, ale nie chciało mi się kłócić.
Usłyszałem, że coś dzieje się na korytarzu. Ktoś chyba się zbliżał, a towarzyszyły mu krzyki i piski ludzi. Czyżbym miał naprawdę, aż takiego pecha? Ktoś z Bayernu przyszedł mnie dobić za Kimmicha? W to szczerze wątpię, ale nigdy nie wiadomo. Muszę jak najszybciej opuścić te wrogie ziemie.
Gdy poważnie myślałem nad ucieczką ze szpitala i czy zaraz nie zginę z rąk jakiegoś szaleńca, moim oczom ukazał się on. Nie kto inny jak Cristiano Ronaldo! Miał przeciwsłoneczne okulary na nosie, był ubrany w czarną koszulę i jeansy. Wyglądał niesamowicie jak zawsze!
- Cześć Kochanie, wybacz, że tak długo! - odparł całując mnie w oba policzki, zdjąwszy wcześniej okulary. - Lot z Arabii sporo trwa.
- Nic się nie stało Cris, przyleciałeś specjalnie, żeby sprawdzić, co u mnie? Nie musiałeś!
- Oczywiście, że musiałem sprawdzić, co u mojego ulubionego Brazylijczyka - odparł CR7.
Kylian mierzył nas wzrokiem, jakiego nie mogłem rozszyfrować. Ewidentnie był zły. Ciekawe czy na mnie, że dostałem całusa od jego idola? Czy był zazdrosny o Cristiano?
- Cześć, Cris - odparł i podał Ronaldo rękę.
Było już kilka okazji, podczas których się poznali i mieli okazję chwilę porozmawiać. Nie byli jeszcze jednak w bardzo zażyłych relacjach.
- Cześć, Kylian - odpowiedział Portugalczyk i uścisnął rękę Francuza.
- Cris, jedno pytanie, czemu mówisz do Neya, kochanie? - zapytał dość niemiłym tonem Kyky.
Oj chyba się zagotował. Jednak chodziło o mnie.
- Stare nawyki, których pozbyć się nie chcę.. - skwitował Ronaldo, po czym zmierzył Mbappe od stóp do głów.
Kylian zacisnął pięści i wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć, więc postanowiłem uratować sytuację.
- Kyky, wyprzedzę twoje pytanie - zacząłem niepewnie. - Cristiano był moim chłopakiem... Pierwszym...
Kylian wyglądał na bardzo złego, ale ostatecznie postanowił chyba nic nie skomentować. Nawet przy wiadomości, o tym, że chodziłem z Leo, był jakiś spokojniejszy.
- Nie bądź zazdrosny, Kyky.. - próbowałem go uspokoić.
- No proszę, proszę - Cristiano klasnął w dłonie. - Czyżbyście się zeszli? Skoro Kylian wygląda jakby miał mnie zaraz zamordować, podejrzewam, że tak.
- Ja natomiast słyszałem, co nie co o tobie i Leo - puściłem Crisowi oczko, a on uśmiechnął się figlarnie.
- A zgadza się, Leo dał mi szansę! Po tylu latach! - Portugalczyk mówiąc to, wyglądał na bardzo podekscytowanego.
- Cieszę się waszym szczęściem - odparłem i uśmiechnąłem się do Cristiano.
Kylian w międzyczasie się nie odzywał, siedział z nogą na nodze i nas obserwował.
- Kyky, przestań się tak wkurzać, przecież nie jesteśmy już razem z Crisem! - powiedziałem i złapałem go za rękę. - Do tego spotyka się z Messim, jaki ty masz problem?
- W ciągu tygodnia spotkałem dwóch twoich byłych i to trochę dużo dla mnie - odparł.- Może sobie razem pogadajcie, a ja się przejdę.
Mbappe zniknął za drzwiami. Zrobiło mi się smutno, ale podejrzewam, że musiał się czuć mocno niekomfortowo w takiej sytuacji. Może jakoś mu to wynagrodzę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro