Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

83. Kiedyś będzie lepiej

Pov:  Zlatan

Gdy patrzyłem na tego gnoja, miałem ochotę go wypatroszyć. Zabrał mi jednyną osobę, jaka jest mi bliska na tym świecie. Byłem gotowy na wszystko. 

Razem z Argentyńczykami poskładaliśmy Pique i wywieźliśmy go do magazynów. Lionel nałożył mu na głowę worek i go obwiązał sznurkiem. Zaskakujące jak ten drobny chłopak doskonale radzi sobie w takiej sytuacji. Już po jego akcji w restauracji byłem pod wrażeniem. 

Przydała się wyłącznie mała pomoc moja i Rodrigo i kilka strzałów snajperskich. Lionel miał wszystko pod kontrolą. Może chciałby się również przyłączyć do mojej organizacji?

Gdy już dojechaliśmy na miejsce Dibu i Dybala przymocowali Hiszpana do krzesła. Cristiano przekazał mi telefon tego śmiecia, który szybko podłączyłem do mojego komputera.

Mimo, że Gerard miał na głowie worek, wciąż kierował pod naszym adresem dużą ilość obleg. Byłem spokojny, ale gdy zaczął obrażać Sergio coś we mnie pękło. Podszedłem, by mu przywalić, ale Lionel zatrzymał mnie swoją dłonią.

- Zlatan, nie daj się sprowokować - usłyszałem łagodny głos Argentyńczyka. - On właśnie tego chce, a nie mamy czasu, musimy znaleźć Sergio.

- Ta dziwka już zdycha w mojej piwnicy - usłyszałem głos Gerarda. - Ile może wytrzymać bez picia i jedzenia? 

Czułem, jak złość opanowuje całe moje ciało, jak płynie w moich żyłach.

- Nie uratujecie go, jeśli ja go nie mogę mieć, to ty tym bardziej - kontynuował swój wywód. - Kazałem poprawić mu buźkę, może już go zakatowali.

Szklanka, którą trzymałem w dłoni, pękła. Krew leciała mi po mojej dłoni i ręce, ale ignorowałem to. Świadomość, że ten gnój ma mojego chłopaka i go okaleczył, doprowadzała mnie do takiego stanu, jak nigdy wcześniej.

Z transu wyrwał mnie pojedynczy strzał. Zobaczyłem Lionela trzymającego broń w lewej ręce. Przestrzelił Pique kolano. Patrzyłem na niższego chłopaka z zaskoczeniem.

- Ja też chętnie poprawię twój wygląd, Gerard - usłyszałem jego chłodny ton. - A potem cię zabiję, z przyjemnością.

Wszyscy milczeli i obserwowali Lionela jak zahipnotyzowani. Niesamowita aura emanowała z jego dobrego, niskiego ciała. Rozumiałem już, czemu Argentyńczycy widzieli w nim lidera, miał w sobie to coś.

Pov: Neymar

Vini siedział ze mną od kilku godzin i przytulał mnie. Było mi głupio, że zajmuje się mną, a nie swoim chłopakiem. Chciałem nawet to przerwać, ale młody Brazylijczyk powiedział, że nie ma mowy i nigdzie mnie nie wypuści.

Przytulanki z Vinim bardzo mi pomogły i przestałem panikować tak jak wcześniej. Nie wiem, czym zasłużyłem sobie na takich przyjaciół.

Gavi okazał się tak miłym i opiekuńczym chłopakiem. Już rozumiem, czemu Vini jest nim tak oczarowany. Hiszpan ma wielkie serce i przyjemną osobowość. Im chyba rzeczywiście coś dziwnego się dzieje tylko na piłkarskim boisku. Duch rywalizacji przejmuje nad nimi władzę.

Podczas, gdy Vinicius mnie przytulał i uspokajał, Gavi przygotował dla naszej trójki gofry i gorącą czekoladę. Miałem łzy w oczach ze względu na to, jak dobrzy oboje byli dla mnie. Tak bardzo chciałbym się im jakoś odwdzięczyć.

- Tak nie może być - odparł podczas jedzenia posiłku Gavi. - Oni powinni mieć do ciebie jakiś zakaz zbliżania. Po tym, co oboje odwalali. Oni nie są psychicznie normalni.

Podczas wspólnie spędzonego czasu wygadałem się chłopakom na temat tego, co działo się wcześniej i jak Rodrygo i Grioud potraktowali mnie i Kyliana.

- Gavi ma rację - odparł Vini i złapał młodszego za rękę. - To, co się dzieje tutaj nie jest normalne. Jeszcze akurat jak nie ma Kyliana. Naprawdę martwię się, że coś może ci się stać, Ney.

Milczałem i bawiłem się gofrem przede mną. Nie wiedziałem, czy jeśli coś z tym zrobię, nie będzie jeszcze gorzej.

Ktoś ponownie zapukał do drzwi i aż podskoczyłem przerażony. Vini spojrzał na mnie z troską i poszedł otworzyć. Po drugiej stronie stali Wojtek i Grzesiu. Przynieśli jakąś polską zapiekankę i dosiedli się do naszego stolika.

To takie miłe z ich strony. Dzięki tej wycieczce mam tyle nowych przyjaznych osób wokół siebie. Mam ogromne szczęście.

Pov: Zlatan

Na szczęście udało mi się namierzyć lokalizację z telefonu Pique i szybko dotrzeć na miejsce z Lionelem i jego kolegami z reprezentacji. Cris i Kylian zostali z Pique. Trochę się w sumie o nich boję, bo nie wiem, czy ten Pique czegoś nie wymyśli, ale wierzę w nich, dadzą radę.

Staliśmy pod wielkim wielopiętrowym budynkiem w centrum Rzymu. Było dość późno. Wszyscy przyjęli pozycję zgodnie z założeniem. Lionel z Rodrigo mieli wspiąć się po ścianie wschodniej i otworzyć nam główną bramę. Dibu i Molina zajęli pozycje na sąsiednim budynku z bronią długą, żeby w razie co zestrzelić napastników.

Pozostali wraz ze mną czekali na okazję w krzakach przed budynkiem, jaką miało byc otwarcie bramy. Leo z Rodrim szybko się uwnięli i otworzyli nam główne wejście, po drodze eliminując kilku strażników. Z szokiem wymalowanym na twarzy widziałem, jak Leo łamie karki dwa razy wyższym od siebie przeciwnikom. Z Messim się nie zadziera, moi drodzy.

Dzięki szybkim działaniom Leo i De Paula udało nam się wśliznąć do środka. Podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna miała do budynku mieszkalnego i zrobić im rozpierduchę, a druga do piwnicy do Sergio. Głupi Pique sam się wygadał, gdzie trzyma mojego ukochanego.

W tej drugiej grupie oczywiście musiałem być ja, musiałem go uratować. Lionel przejął kontrolę nad drugą ekipą.

Razem z Dybalą, Di Marią, Tagliafico, Paredesem i Alvarezem weszliśmy do piwnicy. Zaczęliśmy schodzić w dół i w dół coraz niżej, aż usłyszeliśmy rozmowy po włosku. Julian i Leanrdo poszli w tym kierunku, a ja zacząłem szukać wzrokiem w półmroku mojego ukochanego. Usłyszałem przekleństwa po włosku i odgłosy walki dwóch Argentyńczyków z Włochami. 

Nie chciałem jednak teraz o tym myśleć, liczył się tylko on. Jakiś wysoki Włoch stanął mi na drodze i próbował chwycić mnie za gardło. Szybkim ruchem odepchnąłem jego rękę i wykonałem szybki wysoki kop, prosto w głowę napastnika, który upadł nieprzytomny.

Gdzie jest mój chłopak? Nigdzie go nie widziałem. Zaczynałem się denerwować. Może pomyliłem budynki.

- Zlatan - usłyszałem słaby głos, który poznałbym wszędzie.

Był na końcu piwnicy pod ścianą. Leżał bezwałdnie na podłodze. W głowie miałem najgorsze myśli, podbiegłem do niego na wydechu. Zapomniałem chyba w tym momencie, jak w ogóle się oddycha. Byłem tak poruszony i przerażony. Podniosłem delikatnie jego spoczywającą na gołym betonie głowę. Zauważyłem siniaki i zadrapania. Musieli go pobić. Poczułem jak serce mi się łamie na ten widok.

- Sergio - odparłem drżącym głosem, powstrzymując łzy.

Mój chłopak podniósł dłoń po to, by dotknąć mojego policzka. Wyglądał na wycieńczonego. Nie mogłem znieść jego widoku w takim stanie. Nie to mu obiecywałem. Po policzku spłynęła mi łza, której dłużej już nie umiałem hamować. Sergio delikatnie starł ją kciukiem.

- Zabierz mnie stąd - odparł cicho.

Nie musiał mnie prosić dwa razy. Podniosłem go deliaktnie w stylu ślubnym i ruszyłem z nim do wyjścia. Wyniosłem go poza teren budynku. Dopiero na zewnątrz, w świetle latarni, widziałem jak bardzo jest poobijany. Czułem, jak wszystko w środku mnie boli.

- Leo - odparłem drżącym głosem. - Mam Sergio, wracajcie.

Lionel krzyknął coś w odpowiedzi i widziałem jak Argentyńczycy po kolei wychodza z budynku. Bez większych obrażeń, ale z krwią na rękach. Niezniszczali.

- Dasz mi pić? - usłyszałem cichy głos Sergio.

Pokiwałem głową i zdałem sobie sprawę z tego, że płaczę. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek wcześniej płakałem.
_________________________________

Mam nadzieję, że wam się podobało.

Dziś duże zawirowania na rynku trasferowym. Ney nie będzie dłużej w PSG razem z Marco. Mam doła, oby Barca miała na Neya kasę.

Macie jakieś zamównienia specjalne? Spróbuję coś z nich wziąć pod uwagę.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro