82. Nie do zajebania
Pov: Sergio
Byłem już dość mocno zmęczony. 48 godzin bez jedzenia i picia robiło swoje. Pique nie miał litości, co do mojej osoby. Dwóch typów z Włoch ciągle siedziało w piwnicy i mnie obserwowało.
Wszystko po tym, jak po raz drugi próbowałem stąd uciec. Bez problemu udało mi się zerwać taśmy, jakimi mnie związali.
Niestety to dość mocno ich rozwścieczyło i trochę oberwałem. Sześciu na jednego to bardzo nie fair, ale chyba nikt się tym tutaj nie przejmował. Dość mocno mnie pocharatali, ale nie takie rzeczy w życiu się przechodziło. Dam radę.
Nie wiem jednak czy uda mi się samemu uwolnić, zaczynam się bać, że może się nie udać. Bardzo bym chciał, ale mocno mnie pilnują. Zlatan i chłopcy na pewno mocno się o mnie martwią, nie chcę im przysparzać kłopotów.
Mam coraz mniej sił, powieniem spróbować stąd zwiać po raz ostatni. Jednak tak bardzo chce mi się spać. Tylko bym spał. Muszę znaleźć w sobie siłę. Chcę znów zobaczyć Zlatana i wtulić się w niego, nie mogę tego stracić.
Na pewno mnie szuka. Co jak go złapią? Nie jest jeszcze w pełni sił. Ramię wciąż się goi. Może lepiej, by po mnie nie przychodził, może stać mu się jeszcze większa krzywda.
Spróbowałem podnieść się na rękach, ale głowa była taka ciężka. Ponownie zasnąłem.
Pov: Messi
Zlatan wyjaśniał moim kolegom z Argentyny, jakie pozycje powinni przyjąć podczas naszej mikro akcji. Gdy pytał ich, czy używali kiedyś broni, parsknąłem. Typie, byłeś kiedyś w Argentynie? W Rosario bez broni nie wychodzi się na ulicę.
Kylian i Cris patrzyli na mnie zmartwieni, ale zignorowałem ich. Nie będę się niepotrzebnie stresował. Spojrzałem na restaurację, w której w najbliższym czasie miałem się spotkać z Gerardem.
Czas pokazać Pique, kto tu rządzi. Uśmiechnąłem się cwanie. Sprawdziłem w lusterku swój wygląd. Już chciałem ruszyć pod knajpę, kiedy poczułem jak Cris przytula mnie od tyłu.
- Uważaj na siebie, pchełko - wyszeptał mi do ucha.
- No pewnie, skarbie - odparłem.
Ruszyłem pewnym krokiem do restauracji i zasiadłem przy jednym ze stolików. Od powodzenia akcji zależało, czy odnajdziemy Sergio. Gerard miał nas do niego zaprowadzić. Planowaliśmy go śledzić na powrocie.
Czekałem może z 10 minut, aż mój dawny kolega z szatni stanął w drzwiach. Grając oskarową rolę przywitałem się z nim wylewnie~, całując w oba policzki. Zacząłem rozmowę na temat mojego ewentualnego powrotu do Barcelony, wiedziałem, że Pique ma dobre kontakty z zarządem.
Udawałem najmilszego na świecie, nawet dla Crisa nie jestem aż tak miły. Śmiałem się z żartów, a miałem ochotę zabić Gerarda widelcem, który mi kelner przyniósł do posiłku.
- I jak tam ci się z Shakira układa? Stanowicie taką przyjemną dla oka parę - powiedziałem.
- Co? - zdziwił się nagle Hiszpan.- Zerwaliśmy, już dawno temu. Była nawet drama w internecie.
- Naprawdę? Nic nie wiedziałem, przepraszam, nie używam internetu, nie chcę czytać tych wszystkich plotek na mój temat. Tak mi przykro Geri, tworzyliście taką uroczą parę. Na pewno szybko znajdziesz nową miłość.
Pique przyglądał mi się zagadkowo. Nic nie odpowiedział, tylko zaczął żuć mięso, jakie wcześniej zamówił.
- Ciekawe - odparł.
- Co? - zapytałem niepewnie.
- Że jesteś teraz we Włoszech - skomentował, patrząc na mnie i jednocześnie połykając mięso.
- Pojechałem na wycieczkę z Neymarem, wiesz jak bardzo się trzymamy.
- Czy tylko z Neyem? A może z całym PSG? Ze swoim chłopakiem Crisem? - zapytał.
Po plecach przeszedł mnie dreszcz, ale nie dałem po sobie niczego poznać, uśmiechnąłem się miło jak zwykle.
- Tak, to prawda - odpowiedziałem. - Chcesz z nami poimprezować? Ney jest też ze swoim chłopakiem, może także poznasz kogoś ciekawego...
- Myślę, że Zlatan przeszkadzałbymi w moich planach - odpowiedział mi z szyderczym uśmiechem na ustach.
Wytarł usta i rzucił serwetkę na talerz. Sięgnąłem niepostrzeżenie do lewej nogawki w poszukiwaniu noża, jednocześnie uśmiechając się serdecznie.
Pique zaatakował pierwszy, rzucił we mnie nożem od jedzenia, ale zgarbnie się przesunąłem i przeskoczyłem przez stół, żeby chwycić go za szyję. Przewróciliśmy się na podłogę. Zacząłem dusić Hiszpana z całych sił. Nieco go zaskoczyłem, podobnie jak większość osób z Barcelony nie wiedział do czego jestem zdolny.
Zobaczyłem, że sięga po pistolet, więc przydusiłem jego rękę kolanem. Jęknął. Do restauracji wbiegli jacyś ludzie i chwycili mnie pod pachy, unosząc do góry. Zacząłem się wyrywać.
Nagle jeden z nich upadł od strzału. Podobnie następny i kolejny. Do środka wbiegli moi Argentyńczycy i pomogli mi się otrzepać. Rodrigo ze Zlatanem złapali Pique i wyprowadzili go z restauracji. Jak na razie pełen sukces. Jestem zajebistym szpiegiem.
Pov: Neymar
Trochę się wyspałem i postanowiłem pójść do kogoś znajomego. Przebrałem się w dres i już miałem otworzyć drzwi, żeby spotkać się z przyjaciółmi, gdy usłyszałem pod drzwiami głos Rodrygo. Zatkało mnie. Stał pod moim domkiem z Giroud i rozmawiali o czymś. Kilka razy słyszałem moje imię.
Spanikowałem. Dobrze, że drzwi do domku miałem zamknięte. Szybko wybrałem numer do Viniego i napisałem mu sms-a.
Neymar: Vini, czy możesz do mnie przyjść?
Neymar: Proszę, Vini, boję się.
Chłopaki mieszkali blisko, ale w mojej głowie kreowały się najgorsze scenariusze. Po tym co zrobił ze mną Kimmich, nie mogłem już inaczej myśleć. Skuliłem się pod drzwiami łazienki i czekałem na odpowiedź.
Vini: Ney, zaraz będziemy, nie bój się.
Oni nadal tam stali i gadali. Pod moim domkiem. Czy chcieli mnie zastraszyć? Nie wierzę jakoś w ich przeprosiny. Nie ma Kyliana, o czym wiedzą wszyscy i nagle pojawiają się oni.
Na szczęście po chwili usłyszłem głosy Viniego i Gaviego.
- A wy tu co? - warknął nerwowy Gavi. - Swojego domku nie macie?
Po chwili rozległo się ciche pukanie do drzwi.
- Ney?- usłyszałem głos Viniego.
Powoli, po cichu ruszyłem do drzwi i otworzyłem je trochę. Za nimi stali Vini i Gavi i uśmiechali się do mnie serdecznie. Wpuściłem ich, po czym znów zamknąłem drzwi na trzy spusty.
Vini od razu mnie przytulił, a ja się popłakałem. Nienawidzę, że jestem tak słaby.
_______________________
Ale dramatycznie się zrobiło xD
Mam nadzieję, że dobrze wam się czytało!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro