Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Rozdział 5

Alyssa POV

Usłyszałam głośny trzask drzwi i od razu zbiegłam na dół. Nie mam pojęcia kto dzwonił, ale coś musiało się stać skoro Kevin wybiegł tak szybko z domu ubrany w brudne dresy, w których chodzi tylko po domu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić bo moją głowę ogarniały myśli o Joshu i tej nieszczęsnej bójce z Veroniką. Gdy udawało mi się ich pozbyć dla odmiany zastanawiałam się co dzieje się z Kevinem. W końcu włączyłam muzykę i zaczęłam sprzątać salon po naszym spektakularnym zakończeniu obiadu.

Gdyby ojciec to zobaczył...

Kończyłam zbierać makaron z podłogi gdy nagle usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. Wyleciałam szybko na korytarz by zasypać brata milionem pytań dotyczących jego nagłego wyjścia.

-Alyssa, myślałam, że nikogo nie ma w domu, pukałam kilka razy. - Powiedziała zdziwiona moją obecnością staruszka i uścisnęła mnie mocno.

-Przepraszam bardzo Pani May, nie słyszałam pukania przez muzykę. - Wskazałam ręką na wyłączony już telewizor.

-Nic się nie stało kochanie. - Powiedziała spokojnym i ciepłym głosem po czym machnęła ręką i uśmiechnęła się do mnie.
-Tak dawno cię nie widziałam, co u ciebie słychać? - Zaczęła wyjmować z torby różne rzeczy i rozkładać po całej kuchni.

-Nic specjalnego. - Zaczęłam a ta spojrzała na mnie w taki sposób, że od razu wiedziałam iż to nie wystarczy i muszę powiedzieć coś więcej.
-Szkoła pochłania cały mój czas, dużo nauki w ciągu tygodnia, a w weekendy odsypianie. Nic specjalnego się nie dzieje, jak znajduje wolną chwilę to spotykam się z przyjaciółmi. - Uspokoiłam ciekawość kobiety nie koniecznie mówiąc całą prawdę.

Pani May kiwnęła głową by pokazać, że rozumie i zabrała się za sprzątanie czystego domu.

Nie łatwiej byłoby zatrudnić ją jako opiekunkę do dorosłych dzieci?

Zaczęłam wchodzić na górę, ale moją uwagę przykuła staruszka, która podniosła z kanapy kawałek makaronu i przyglądała się mu dookoła kręcąc głową.

Przynajmniej ma co sprzątać...Ciekawe co sobie teraz myśli...

Przez następną godzinę siedziałam w swoim pokoju i oglądałam serial. Zeszłam dopiero gdy kobieta krzyknęła, że wychodzi i usłyszałam zamykające się drzwi. Weszłam do kuchni i uwiesiłam się na drzwiczkach lodówki.

Sama nie wiem na co mam ochotę, chyba okres nadchodzi.

Ostatecznie wybór padł na jabłko. Umyłam porządnie owoc i wzięłam gryza, ale jabłko okazało się nie smaczne. Nie wiedzieć czemu momentalnie poczułam jak łzy napływają mi do oczu.

Serio, o jabłko? Okres zdecydowanie nadchodzi.

Po chwili sama zaczęłam śmiać się z mojego stanu. Nagle drzwi wejściowe otworzyły się z impetem, a ja stanęłam jak wryta i czekałam aż ktoś pojawi się w zasięgu mojego wzroku.

Nie musiałam długo czekać bo w kuchni momentalnie pojawił się wściekły Kevin, a zaraz za nim wlókł się poturbowany James.
Chciałam coś powiedzieć, ale nie miałam pojęcia co więc stałam tylko i patrzyłam na nich z zaciekawieniem.

-To James, pewnie go kojarzysz ze szkoły. Zostanie u nas przez jakiś czas. - Oznajmił stanowczo blondyn i wziął z szafki butelkę wody po czym udał się na górę.

Przez ułamek sekundy zobaczyłam, że ma zdarte kostki u rąk.

Musiał nieźle komuś przyłożyć.

Przynajmniej jego twarz nie była tak poturbowana jak Jamesa. Chłopak miał przeciętą wargę, z której sączyła się krew. Jego powieka była lekko opuchnięta, a policzek zaczerwieniony.

-Cześć. - Powiedział wesoło brunet i wyciągnął rękę w moja stronę.

-Hej, jestem Alyssa. - Odpowiedziałam zdezorientowana i uścisnęłam jego dłoń.

-Pokażesz mi gdzie jest pokój gościnny? Kevin mnie olał. - Zaczęliśmy się śmiać.

Zaprowadziłam go do schodów i pokazałam żeby wchodził na górę.

Nie doczekanie żebym poszła przodem i przez kilkanaście sekund mojego życia czuła jego wzrok na moim tyłku...

Na moje nieszczęście James okazał się być gentlemanem i puścił mnie przodem czego zupełnie się po nim nie spodziewałam . Niechętnie weszłam na górę, ale o dziwo nie czułam jego wzroku na sobie.

Może nie jestem dla niego wystarczająco atrakcyjna. Szczególnie w tych dresach...

Zaprowadziłam go do pokoju i pokazałam gdzie jest łazienka dla gości. Brunet podziękował mi i poszedł do swojego tymczasowego pokoju. Byłam na tyle zaskoczona całą sytuacją, że stałam przez chwilę pod drzwiami, ale gdy tylko się otrząsnęła poszłam do siebie. Nie pamietam żeby wcześniej Kevin przyprowadzał swoich kolegów do naszego domu, a jak już to robił zawsze siedzieli chwilę w salonie po czym wychodzili z domu.

Ciekawe dlaczego? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale chyba teraz zacznę.

Drugi raz oglądam ten sam odcinek serialu i nic z niego nie wiem. Nie mogę się skupić bo tuż za ścianą właśnie siedzi całkowicie obcy mi chłopak, który ma u nas zostać, a ja nawet nie wiem do kiedy. W dodatku całkiem przystojny obcy chłopak.

Ogarnij się kobieto, to lider najbardziej obrzydliwej grupy w całej szkole. Wykorzystują dziewczyny i bawią się ich uczuciami. Co nie zmienia faktu, że są przystojni. Boże STOP...

Wróciłam do serialu, ale usłyszałam pukanie do drzwi.

-Chcesz herbaty? - Do pokoju wleciał uśmiechnięty od ucha do ucha James.

Herbaty? Typ wbił mi do pokoju i pyta czy chce herbaty?

-Yyy, jasne. - Uśmiechnęłam się niepewnie.

-Zrobię moją specjalną!

Co w ogóle? On ma specjalna herbatę? Ok...Robi się dziwnie.

Gdy wyszedł odetchnęłam z ulgą, ale mój spokój nie trwał długo bo chwilę później, tym razem bez pukania do mojego pokoju wszedł Kevin.

-Naucz się pukać! -Warknęłam w jego stronę. Mam już dość tego chaosu.

-Jezu dobra, chciałem pomóc. -Oburzył się niewyobrażalnie i odwrócił na pięcie w stronę drzwi.

-Ok, przepraszam! - Krzyknęłam zanim wyszedł.

Brat podszedł do mnie i rzucił na łóżko tableta.

-Nie masz telefonu. Pomyślałem, że wygodniej nosić tableta niż laptopa. Zaloguj się na messengerze i dzwoń z niego. - Wytłumaczył szybko i zdecydowanie.

Widziałam, że czeka aż coś zrobię więc wzięłam urządzenie do ręki i postanowiłam odblokować.

-Hasło? -Popatrzyłam na niego co najmniej jakbym miała dostać pin do jego karty płatniczej.

-Hasło: roślinka48. - Przeliterował a ja momentalnie wybuchłam śmiechem.

-Roślinka? 48? Żartujesz? - Nie mogłam powiedzieć ani słowa bo płakałam ze śmiechu.

-Musiałem wymyślić coś na szybko. Z resztą nie będę się tłumaczył z mojej roślinki. - Powiedział udając urażonego i wyszedł z pokoju.

-Dziękuje! -Krzyknęłam zanim drzwi zatrzasnęły się na dobre.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro