~Rozdział 24
Wzięłam długi i ciepły prysznic, umyłam delikatnie włosy uważając na szwy, przemyłam twarz żelem oczyszczającym i wyszorowałam zęby. Przebrałam się w czarne jeansy i białą koszulkę z zabawnym nadrukiem. Żebra cały czas dawały o sobie znać więc wzięłam tabletkę przeciwbólową, którą dostałam od lekarza. Przemyłam też wszystkie zadrapania, siniaki i krwiaki wodą utlenioną i posmarowałem je maścią, żeby ładnie się zagoiły. Podsuszyłam delikatnie włosy i wykonałam mój tradycyjny, lekki makijaż. Zeszłam na dół gdzie zastałam wtulonych w siebie chłopaków oglądających jakiś film. Usiadłam obok nich na kanapie.
-Jak się czujesz? - Alan spojrzał na mnie zadowolony.
-Lepiej. - Uśmiechnęłam się patrząc na nich.
Kevin chyba chciał coś powiedzieć, ale wtedy do domu przyszedł James.
-Hejka wszystkim. - Wszedł do salonu.
-Hej. - Kevin rzucił mu wredne spojrzenie.
A temu co znowu?
Zauważyłam jak Alan ,,subtelnie,, szturcha chłopaka w bok i ten zmienia minę na bardziej obojętną niż wkurzoną.
O co tu chodzi?
-Co oglądacie? - James zapytał chłopaków.
-Yyy... ,,Call me by your name,, tak myślę? - Alan spojrzał w stronę swojego chłopaka.
-Tak, to właśnie to. - Kevin potwierdził i ponownie zapadła cisza.
-Ok. - Brunet zdjął kurtkę i rzucił na fotel.
-Dobrze widzieć cie w takim stanie. - Podszedł do mnie i pocałował mnie w głowę.
-No tak, jak leżała w szpitalu to nie mogłeś na nią patrzeć. - Kevin rzucił nagle sarkastycznie.
-Kevin! - Alan spojrzał wrogo na chłopaka.
-No co? Wyszedł ze szpitala żeby się wyspać. - Mój brat wzruszył ramionami.
-Dajcie spokój. - Wstałam i poprosiłam spokojnie.
-Znowu się nie wypowiesz? - Spojrzałam na Jamesa, który jak zwykle nic nie odpowiedział żeby się obronić.
-Nie. - Wzruszył ramionami i rozłożył się wygodnie na fotelu.
-Mam to gdzieś.
Spojrzałam tylko na czarnowłosego, który pokręcił głową i wskazał na kuchnię.
-Ktoś chce coś do picia? - Zapytałam szybko i kiedy nie dostałam odpowiedzi, udałam się do kuchni.
-W sumie może ja się napiję. - Usłyszałam głos Alana i chwile później pojawił się w kuchni.
-O co chodzi? - Szepnęłam do chłopaka gdy złapał mnie za rękę i przekierował w stronę okna.
-Słuchaj, nie powinienem ci tego mówić bo ustaliliśmy z Kevinem, że nie będziemy cie w to mieszać, ale... - Wziął głęboki wdech i podszedł do mnie jeszcze bliżej.
-James organizuje coś za plecami Kevina, usłyszałem jego rozmowę telefoniczną w szpitalu. Alyssa, on chce wpakować Kevina do pierdla. - Cały czas mówił szeptem.
-Jesteś... To znaczy, na pewno? - Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego sensownego zdania, byłam w szoku.
-Tak.
-Co za gnój. - Powiedziałam trochę głośniej niż planowałam.
-Cicho. - Alan zatrzymał mnie widząc, że chce iść do salonu.
-Co masz zamiar zrobić? Wygarniesz mu? - Zaśmiał się cicho.
-Nie wiem.
-Posłuchaj, zachowuj się normalnie jakbyś o niczym nie wiedziała. Wybadaj subtelnie teren. - Potrząsał mną jakby chciał wbić mi to do głowy.
-Dobrze. - Rzuciłam żeby przestał mną telepać.
-Obiecujesz, że nie zrobisz nic głupiego? - Skrzywił się niepewnie.
-Obiecuję. Zaufaj mi. - Podałam chłopakowi szklankę z sokiem pomarańczowym.
Czarnowłosy spojrzał na mnie pytająco.
-Chciałeś pić? - Pokręciłam głową i spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
-Aaa tak. - Wyszedł z kuchni popijając sok.
I on twierdzi, że ja zrobię coś głupiego narażając nasz plan na niepowodzenie?
Reszta dnia mijała nam bardzo nudno. Chłopcy nie odzywali się do sobie zgrywając twardzieli, a ja leżałam z nogami zarzuconymi na poręcz fotela i oglądałam kolejny wybrany przez chłopaków film. Co jakiś czas spoglądałam na Jamesa i starałam się opanować siedzące we mnie emocje. Za oknem zrobiło się ciemno i Kevin włączył światło w salonie. Po raz kolejny spojrzałam na mojego chłopaka, a ten uśmiechnął się podejrzanie i wstał. Myślałam, że rozgryzł dlaczego tak mu się przyglądam i cały nasz plan legnie w gruzach, ale ten podszedł do mnie i zaczął drapać się po karku.
-Słuchajcie, nie marnujmy całego wieczoru na siedzenie przed telewizorem. - Powiedział spoglądając na wszystkich po kolei.
-Co proponujesz? - Znudzony Alan zapytał nim zdążyłam przetworzyć informacje.
-U Darrena jest dzisiaj impreza. - James uśmiechnął się zwycięsko gdy zobaczył zaintrygowaną minę Alana.
-Faktycznie. Przez to wszystko całkowicie zapomniałam o imprezie i w ogóle szkole. - Zmieniłam pozycje na siedzącą.
-Zapomnij. Jesteście po wypadku! Chcesz imprezować w takim stanie? Proszę bardzo, ale bez Aly. - Kevin jak zawsze się oburzył.
Ale trzeba przyznać, że tutaj ma trochę racji. Ledwo się ruszam i mam iść na imprezę?
-Właśnie o to chodzi. - Brunet kucnął przy mnie i objął moje dłonie swoimi.
-Ostatnio mieliśmy bardzo dużo zmartwień, w naszym życiu zapanował chaos. Nie tęsknisz za dawnym spokojem Alyssa? - James mówił z przejęciem i przez moment miało to dla mnie duży sens.
-Choć przez kilka minut bądźmy normalnymi ludźmi, jak kiedyś. Nie myślmy o mordercy, wypadku, zagrożeniach. Rozerwiemy się na imprezie, spotkamy naszych znajomych ze szkoły. Co wy na to?
-Nie jestem przekonany. - Brat powiedział od niechcenia i kolejny raz spotkał się z niezadowoleniem Alana.
-A ja myślę, że nie jest to głupi pomysł. - Wyrwałam nagle sama nie wierząc, że to mówię.
-Aly, proszę cie. - Blondyn spojrzał na mnie błagalnie.
-Nie zaczynaj.
-Wiem, że jesteśmy po wypadku, ale mam dość myślenia o tym wszystkim. Rozumiesz? Zwariuje do cholery! - Po moim policzku spłynęła niekontrolowana łza.
-Gdzieś na zewnątrz morderca skacze z radości, że zaraz wyjdziesz i podasz mu się na tacy. - Kevin przewrócił oczami i zaczął klaskać co trochę mnie zirytowało.
-Świetny pomysł, oby więcej takich!
-I świetnie, niech w końcu się ujawni, zabije mnie i spierdala! - Alan zaczął się śmiać na moje słowa, ale chłopak zgromił go wzrokiem.
-Może ty tego chcesz, ale ja nie. Wolałbym żebyś pozostała żywa. - Brat wciąż utrzymywał powagę.
-Dlatego pojedziecie z nami. Będziesz mnie pilnować, kto zrobi to lepiej niż ty? - Zaczęłam podpuszczać chłopka. Wiedziałam, że prędzej czy później to zadziała.
-Cholera, aż tak zależy wam na jakiejś imprezie? - Blondyn westchnął ciężko i oparł głowę o ramię Alana.
-Spotkasz się z chłopakami. Dawno ich nie widzieliśmy. - James powiedział do przyjaciela żeby jeszcze bardziej go przekonać.
-Faktycznie. - Kevin przyznał brunetowi racje.
-Mówiłem, że nasze życie się wywróciło do góry nogami. Idziemy się zabawić! - James utrzymywał pozytywny nastrój do momentu gdy odezwał się Alan.
-Właśnie! Poznam twoich kumpli.
Wszyscy zamilkliśmy, to były sprawy między Alanem, a Kevinem i nie chcieliśmy się w to mieszać.
-Po co? - Chłopak skrzywił się na pomysł czarnowłosego.
-Po co? - Powtórzył po nim z oburzeniem.
-Wyjaśnijcie sobie wszystko, a ja pójdę się ogarnąć. - Dałam znak Jamesowi żeby też się ulotnił i dał im pogadać na osobności.
-Ja tak samo. - Brunet poszedł za mną na górę.
Złapałam za klamkę i miałam wejść do mojego pokoju, ale chłopak zatrzymał mnie chwytając za mój nadgarstek.
-Hej! Zaczekaj. - Obrócił mnie żeby spojrzeć mi w oczy.
-Dziwnie się zachowujesz. - Stwierdził.
Cholera...
-Dziwnie? - Zrobiłam najbardziej zaskoczoną minę jaką potrafiłam.
-Wydaje ci się. - Machnęłam ręką i ponownie odwróciłam się w stronę drzwi.
-Alyssa. - James nie dawał za wygraną i przybrał poważniejszy ton.
-O co chodzi? - Wśliznął się szybko przede mnie blokując mi dostęp do drzwi.
-Od wypadku jesteś jakaś dziwna.
-O nic. Po prostu... Jestem trochę zmęczona tym wszystkim i to dla mnie ciężki czas na związek. Dziwisz mi się? - Zmyśliłam coś na poczekaniu.
-Rozumiem. Trochę się pokomplikowało. - Założył kosmyk moich włosów za ucho i staliśmy tak przez kilka sekund w ciszy, wpatrzeni prosto w swoje oczy.
-Nie martw się, wszystko się ułoży. Kocham cie. - Przytulił mnie mocno, a ja poczułam się jak zdrajca.
To ty powinieneś się tak czuć dupku!
-Ja ciebie też. - Powiedziałam z lekką niepewnością, ale chłopak chyba jej nie wyczuł bo złączył ze sobą nasze usta.
~*~
Wyjęłam z szafy biały sweterek, opadający na jedno ramię i zaczęłam dokładnie się mu przyglądać.
Może Kevin miał rację. Chowam się za tymi ubraniami.
Zaczęłam szukać czegoś bardziej imprezowego i wtedy z szafy wypadł neonowy golf, który dostałam kiedyś od Emilie.
Bez przesady. Aż tak nie chcę się wyróżniać. Tęsknię za Emilie...
Powróciłam do wcześniejszej opcji ze sweterkiem, gdy nagle przypomniałam sobie rozmowę z Sarah, którą spotkałam w toalecie.
Skoro jestem popularna... Chcecie gwiazdy? Dam wam gwiazdę!
Pogrzebałam chwilę w szafie i w moje ręce trafiła czarna, obcisła, krótka sukienka z rozcięciem między piersiami. Kupiłam ją kiedyś pod wpływem impulsu podczas wyprzedaży i nigdy jej nie założyłam bo zawsze wydawała mi się zbyt... Sukowata i nadająca się pod latarnię.
Idealnie!
Pokręciłam włosy lokówką, której nie używałam od dobrych paru miesięcy i praktycznie zapomniałam jak się z niej korzysta. Zwykle robię lekkie fale prostownicą. Chciałam nawet ubrać szpilki, ale doszłam do wniosku, że to zwykła impreza i głównie się na niej tańczy. Nie potrafię chodzić dobrze na obcasach, a tańczyć to już w ogóle. Narzuciłam na sukienkę skórzaną kurtkę i jeszcze bardziej podrasowałam mój makijaż. Przed wyjściem spojrzałam ostatni raz w lusterko i nie mogłam się powstrzymać przed uśmiechem.
-Wyglądam zajebiście. - Powiedziałam sama do siebie żeby dodać sobie otuchy i założyłam biżuterię.
-Potwierdzam. - Usłyszałam głos Alana i prawie straciłam równowagę. Automatycznie spaliłam buraka.
-Kurwa sorry! Nie wiedziałam, że tu stoisz. - Odwróciłam wzrok od stojącego przy drzwiach chłopaka. Było mi cholernie głupio.
-Za co? - Zaczął się śmiać.
-Jedziesz z Jamesem czy ze mną i Kevinem? Nie wiem czy brać motocykl.
-Bardzo chciałabym z wami, ale muszę trochę prześwietlić boskie plany mojego umiłowanego. - Zażartowałam cicho żeby obiekt zamieszania nie usłyszał, że o nim mowa.
-Dobra, to widzimy się na miejscu?
-Tak.
-Aaa! - Wrócił się.
-Wyglądasz zajebiście. - Uśmiechnął się i wyszedł.
-Dzięki! - Krzyknęłam w ostatniej chwili i złapałam kilka rzeczy z biurka, po czym włożyłam je do kieszeni kurtki.
Zeszłam na dół gdzie panowała kompletna cisza.
-James! - Krzyknęłam żeby odnaleźć chłopaka.
-Jeste... Wow! - Usłyszałam głos dobiegający z salonu.
-Odważnie. - Zmierzył mój outfit od góry do dołu.
-Chyba nie chcesz tak iść? - Skrzywił się.
-Dlaczego? - Spytałam z lekkim oburzeniem.
-To aż prosi się o gwałt. - Pokręcił głową.
-Tak wygląda co druga dziewczyna na imprezie. - Wzruszyłam ramionami i otworzyłam drzwi.
-Alyssa!
-Co? - Westchnęłam.
-Nie wiem na jakie imprezy chodzisz, ale nie jesteś taka. - Podszedł do mnie i zaczął gestykulować żeby bardziej podkreślić co ma na myśli.
-To znaczy? - Prawie wrzasnęłam.
-To nie ty. Po prostu. - Oparł się o ścianę i czekał na moją odpowiedź.
-Więc jaka jestem? - Założyłam ręce na klatce piersiowej i patrzyłam na niego surowo.
-Jesteś spokojna, miła, opanowana, na pewno nie wulgarna. Jesteś wyjątkowa.
-Bardzo słabo mnie znasz. - Oznajmiłam i poszłam w stronę samochodu.
~*~
-Co tak długo? - Alan złapał się za czoło gdy wysiedliśmy z auta pod domem Darrena.
-Czekamy i czekamy i czekamy i wiecie co? Czekamy!
-Przepraszamy, mała awanturka. - James oznajmił chłopakom i wyminął mnie bez słowa żeby iść przodem.
-Temu co? - Alan szedł obok mnie z tyłu.
-Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Nawet nie pytaj. - Złapałam chłopaka pod ramię.
-A co z tobą i Kevinem? To znaczy waszą sprzeczką o jego znajomych? - Powiedziałam cicho żeby brat nie usłyszał.
-Nie chce się ujawniać przed całą szkołą. Jestem waszym kolegą. - Przewrócił oczami.
-Znowu będą mnie podrywać jakieś pustaki. - Skrzywił się.
-Mów, że jesteś gejem. Kevin nie będzie zadowolony, ale nikt się przecież nie zorientuje bo w szkole stwarza dobre pozory. - Poklepałam przyjaciela po plecach i uśmiechnęłam się do niego.
-Masz rację. - Pocałował mnie w czoło.
-Cześć James! - Darren stał w drzwiach i przyjmował gości.
-Siema. Dzisiaj ty wpuszczasz? - James zaczął rozmawiać z chłopakiem.
-Nie, akurat masz szczęście bo odbieram dostawę alkoholu. - Pokazał na skrzynki wypełnione butelkami, stojące pod jego nogami.
-Hej stary! - Przywitał Kevina przekrzykując głośną muzykę.
-Hej! To mój kumpel Alan. - Przedstawił czarnowłosego i podali sobie ręce.
-A to kto? - Uśmiechnął się do mnie jakby patrzył na soczystego kebaba.
Spierdalaj... Nie dla psa! Chyba muszę się uspokoić.
-Moja dziewczyna, Alyssa. - James przedstawił mnie zanim zdążyłam coś powiedzieć.
Conajmniej jakby chciał mnie zarezerwować.
-Nie znam jej. - Powiedział jakbym nie stała obok.
-Jak mnie nie znasz? Jestem na każdej twojej imprezie od pierwszej klasy. - Zaśmiałam się.
-A w której klasie jesteś? - Darren zaczął mi się przyglądać ze zdziwioną miną. Nawet przechylił głowę żeby dokładniej prześwietlić moją twarz pod każdym kątem.
-Serio? - Skrzywiłam się.
-W drugiej.
-I chodzisz do naszej szkoły? Jesteś pewna? - Zaczął drapać się po podbródku, wciąż przyglądając się mojej twarzy.
-Chryste, chodzę z tobą na matematykę! - Krzyknęłam zrezygnowana.
Chłopak otworzył usta i wskazał na mnie palcem. Już myślałam, że sobie przypomniał, ale ten ponownie się skrzywił.
-Nie kurwa... Nie kojarzę cie! - Pokręcił głową i podał nam bransoletki świecące w ciemności, które robiły za wejściówki.
-Mniejsza! Bawcie się! - Zaprosił nas do środka.
Weszłam na korytarz zmieszana dziwnym powitaniem i odrazu poczułam zapach alkoholu i spoconych, tańczących ludzi. Wrzaski i muzyka odrazu mnie ogłuszyły. Złapałam brata za kurtkę żeby ich nie zgubić. Po chwili zatrzymaliśmy się przed kanapą. Alan poszedł do kuchni po alkohol, a ja zajęłam miejsce między Kevinem i Jamesem.
-Chris! Stary! - James krzyknął gdy zobaczył swojego kolegę.
-Ooo! Mój ulubiony kolega Kevin, mój równie ulubiony kolega James i jego dziewczyna czyli siostra Kevina! - Zaczął krzyczeć cały czas tracąc przy tym równowagę. Wyciągnął ręce w stronę mojego brata.
-Ups! - Zakrył usta dłonią gdy przypomniał sobie, że jestem z Jamesem w tajemnicy.
Dobrze, że się przyznaliśmy bo nie chciałabym żeby dowiedział się w taki sposób.
Spotkałam się z wkurzonym wzrokiem Kevina.
-Przedstawimy wam kogoś! - Blondyn przekrzykiwał muzykę, ale i tak ledwo go słyszałam.
-Jest wolna? - Chris zaczął bełkotać i znowu podparł się o Kevina.
-To facet. - James zaśmiał się głośno i mówił coś dalej, ale kompletnie nic nie słyszałam.
-Aaa! To zmienia postać rzeczy!
-Aly, idziesz? - Brat zapytał szybko, ale pokiwałam głową i odeszli.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniach. Ciężko było wyłapać kogoś w tym tłumie. Wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam przeglądać instagrama.
W takiej sytuacji pozostaje tylko upić się i dobrze bawić, ale biorę zbyt silne leki żeby pić.
-Hej, jednak przyszłaś. - Przed oczami mignęła mi Sarah i odrazu mocno mnie uścisnęła.
-Hej. - Odpowiedziałam zaskoczona.
-Czemu nie pijesz? - Zapytała z szerokim uśmiechem na twarzy. Na pewno była po kilku kieliszkach.
Albo kilkunastu.
-Biorę leki. - Odpowiedziałam i zrobiłam smutną minę.
-Szkoda! To nic, dobrze wyglądasz! - Wyciągnęła rękę w moją stronę.
-Dzięki. Ty też! - Złapałam za jej rękę.
-Chodź zatańczyć! - Pociągnęła mnie w stronę parkietu.
Chciałam odmówić, ale i tak nic by nie usłyszała.
-Patrz kogo nam przyprowadziłam! - Sarah krzyknęła do kogoś, ale nawet nie zauważyłam do kogo.
-Alyssa! - Usłyszałam swoje imię i przyjrzałam się postaci.
Veronika?
-Veronika? - Zdziwiłam się.
-Heeej! - Wrzasnęła mocno pijana i rzuciła się w moje ramiona.
-Gdzie Josh?
-Słucham? - Nachyliła się nade mną.
-Gdzie Josh? - Powtórzyłam kilka razy głośniej.
-Nie rozumiem. - Veronika jeszcze bardziej się przybliżyła.
-Pytam gdzie Josh? - Wrzasnęłam tak głośno, że aż mnie to zabolało.
-Aaa. W szpitalu! - Machnęła ręką.
-Tańcz! - Obruciła mnie i zaczęła tańczyć z Sarah.
-Pójdę się napić! - Rzuciłam do dziewczyn, ale nie zwróciły na mnie zbytniej uwagi więc odeszłam.
<><><><><><><><><><><><><><><><><>
Hejka wszystkim 👋🏼
Dziękuję za 2k wyświetleń, gwiazdki i każdy najmniejszy komentarz. Jesteście wielcy! 💙💜❤️
~Poniaczynkova
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro