Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Rozdział 19

Kevin POV

Odwoziłem Alana do domu, siedzieliśmy w milczeniu. Nawet radio nie było włączone. Widziałem na sobie wzrok chłopaka, ale nie miałem ochoty zaczynać rozmowy. Przez cały czas czułem niesamowite wkurwienie, ostatni raz przechodziłem to gdy umarła moja mama i musiałem zamieszkać z ojcem.

-Kevin, wszystko ok? - Alan przerwał milczenie gdy zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej.

-Ja... Nie. - Nie mogłem go okłamywać. Wystarczyło, że spojrzałem w jego oczy i od razu coś we mnie pękało. Emocje wypływały ze mnie bez wcześniejszego porozumienia.

-Hej, wszystko będzie dobrze. - Złapał mój podbródek gdy opuściłem głowę. Spojrzał mi w oczy. Miałem wrażenie, że jego wzrok przeszywa mnie na wylot.

-Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że jestem zbyt nerwowy, ale nie mogę pozwolić by ten dupek skrzywdził najbliższą mi osobę. - Wytłumaczyłem gdy opuściliśmy pojazd.

-Nie wkurwiaj się na mnie. Nie chce znowu cie stracić, ale... Dlaczego nie chcesz żeby byli razem? - Po pierwszym zdaniu starałem się skupić całą moją uwagę na tankowaniu samochodu, żeby faktycznie nie wpaść w furię. Alan niepewnie zadał pytanie.

Rzadko jest niepewny tego co mówi. Raczej należy do odważnych osób.

-Nie znasz Jamesa tak dobrze jak ja. - Odpowiedź była tak prosta, że nie musiałem się nad nią zastanawiać.

-Nie znam go tak dobrze jak ty, dlatego wytłumacz mi o co chodzi. - Powiedział jakby to było oczywiste.
-Aa, i chyba już wystarczy. - Pokazał ręką na ekran.

-Fakt. - Zaśmiałem się widząc liczby.

Studnia bez dna. Na szczęście wydaję nie swoje pieniądze...

-Idę zapłacić. - Powiedziałem szybko.
-Chcesz coś? - Zapytałem odchodząc.

-Nie, ale jak wrócisz to powiesz o co chodzi. - Odpowiedział stanowczo.

-Masz mnie. - Krzyknąłem zanim wszedłem do środka.

Zna mnie za dobrze na numery tego typu. Będę musiał wytłumaczyć o co mi chodzi.

Wróciłem i usiadłem za kierownicą.

-Mów. - Alan skupił całą swoją uwagę na mojej osobie.

-Niedługo dojedziemy. To długa historia. - Próbowałem po raz ostatni uniknąć odpowiedzi.

-W takim razie przejedziemy się gdzieś. - Wzruszył ramionami.

-Czy ja wie... - Zacząłem, ale mi przerwał.

-Nie wkurwiaj mnie! - Krzyknął.

-Ok, ok! Chodzi o to, że James jest cholernie cwany. Zawsze wie jak przekonać do siebie dziewczynę. Wie co powiedzieć, żeby wyjść na świetnego chłopaka, ale nim nie jest. Przyjaźnimy się od dawna i nie raz mówiłem mu żeby przestał bawić się w bad boya. Oczywiście ma w dupie moją opinię na ten temat. - Tłumaczyłem dokładnie, a Alan uważnie słuchał.
-W każdym razie, to naprawdę dobry kumpel, ale...

-Ale nie chłopak. - Dokończył za mnie.

-Właśnie! Szlak mnie trafia gdy pomyślę, że wykorzysta też Aly. Nie mogę przestać się z nim zadawać, ale wiem jak to się skończy. To moja siostra. Jak mam nie obić mordy chłopakowi, który ją zranił? - Ze złości zacisnąłem dłonie na kierownicy. Jeździliśmy bez celu po ciemnych ulicach.

-Może tym razem będzie inaczej. Może, nie wiem... James się zmienił? - Alan zaczął rozmyślać nad całą sprawą.

-Żartujesz? Albo chce się nią tylko pobawić. Co byłoby dla niej lepszym wyjściem, albo... - Urwałem nie chcąc wspominać nieprzyjemnych rzeczy.

-Albo? - Chłopak zaciekawił się, a ja przełknąłem głośno ślinę.

-Albo to jego kolejna obsesja. - Powiedziałem cicho. W myślach modliłem się żebym nie miał racji.

-Jak to obsesja? - Alan nie wiedział o co mi chodzi, skrzywił się gdy zadał pytanie.

-Jeśli James kocha, to robi to bardzo toksycznie. Miał tylko jedną dziewczynę, którą nie chciał się zabawić. Zerwała z nim i się przeprowadziła. - Odpowiedziałem i aż ciarki mnie przeszły.

-Musisz to powiedzieć Aly.

-Ją też znam lepiej od ciebie i wiem, że jeśli jest w nim zakochana... Nie da sobie nic powiedzieć. - Pokręciłem głową i stanąłem na parkingu przed zamkniętym już marketem.

-Więc co planujesz zrobić? - Chłopak spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

-Mogę jedynie chronić ją tak, by nie miała o tym pojęcia. - Odpowiedziałem pewnie.

~*~

-Ja mam jutro wolne, kawiarnia jest zamknięta bo szefowa ma wesele córki. W szpitalu dyżur ma ten nowy chłopak z mojej dawnej uczelni, a w szkole językowej mogę odwołać zajęcia. - Alan mówił uradowany.
-Idziesz jutro do szkoły? - Zapytał z tajemniczym uśmieszkiem na twarzy.

-Nie wiem, nie muszę. - Wzruszyłem ramionami.

-To idziemy się napić! - Jedź pod nasz nieulubiony bar! - Zaczął krzyczeć, a ja spojrzałem na niego niepewnie.
-Nad czym się zastanawiać Kev? Pijemy! - Wrzasnął znowu.

-Niech będzie. - Skręciłem w stronę baru.

Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już przy barze. Barman tradycyjnie zabrał mi kluczyki do samochodu.

Wie, że lubię jeździć po pijaku...

Swego czasu często tu bywaliśmy. Bar jest dość obskurny, ale znajduje się niedaleko centrum i jest otwarty całą dobę. Barman to znajomy Alana, też przeprowadził się tu z innego miasta i pracował na początku w kawiarni, skąd z resztą się znają.

-Szkocka z lodem? - Javier zapytał nas wsypując już lód do szklanek.

-Tak, ale powiedz mi co byś zrobił gdybym wybrał coś innego? Zawsze przygotowujesz je gdy tylko wejdziemy. - Alan zapytał z rozbawieniem.

-Wypiłbym. - Chłopak odpowiedział z uśmiechem.

-Mówiłem, że jebany ma dobre rozwiązania. - Czarnowłosy machał mi palcem przed twarzą. Odrazu zaczęliśmy się śmiać.

Wypiliśmy pierwszą kolejkę, a później poszło już z górki. Przy piątej przestałem liczyć.

Chwileczkę... Może to była 6.

Wypiliśmy zdecydowanie za dużo bo mój język stał się praktycznie bezwładny. Gdy Javiera zmienił inny barman, nawet chłopak przyłączył się do nas. Zamówiliśmy następną kolejkę i we trójkę zaczęliśmy debatować.

-Powiedz mi przyjacielu. - Hiszpan zaczął, ale jakoś nie mógł dokończyć.

-No coooo? - Alan wydłużył ostatnie słowo mówiąc szeptem. Praktycznie położył się przy tym na stoliku.

-Wstań bo ci się stolik spłaszczy twarzą. - Stuknąłem chłopaka w ramie i oparłem głowę o ścianę.

-Co? - Zapytał podnosząc twarz z mokrego stołu.

-Twarz ci się zwalcuje! - Krzyknąłem.
-Albo jakoś tak. - Skrzywiłem się.

-Nie krzyczcie! - Javier wrzasnął na całe gardło.
-Przyjacielu. - Zwrócił się do Alana.

-No cooo? - Przeciągnął znowu i położył się na stoliku.

-Jak ty dajesz radę tak te wszystkie prace na raz... Przepracowywać. - Wybełkotał, ale zrozumieliśmy o co chodzi.

-Muszę. Woda jest droga. Próbowałem się nie myć, ale jakoś się nie sprawdziło. - Alan zaczął łapiąc się za głowę.
-Masło jest drogie, a przecież jeżdżę na motocyklu. Nie, zaczekaj. Coś zjebałem. - Pogubił się i zaczął pocierać twarz dłońmi.

-Nic nie zjebałeś, radzisz sobie świetnie. - Pogłaskałem go po twarzy.

Nie pamietam czy tak się głaszcze.

-On ma siostrę. - Alan wyrwał nagle do Javiera.

-O. - Hiszpan wydobył z siebie obojętnie. Zacząłem śmiać się w niebogłosy.

-,,O,,. - Zacytowałem chłopaka. Tym razem czarnowłosy dostał głupawki.

-,,O,,. - Zacytował mnie naśladującego Javiera.

-Co z tą siostrą? - Jav nagle powrócił do rozmowy.

-Problemy. - Zacząłem kręcić głową.

-Kocham was. - Alan nagle wstał od stołu i podszedł do baru.

-Problemy? - Chłopak powtórzył ze zmarszczonymi brwiami.

-Ciii. - Przyłożyłem palec do ust.
-Nikt nie wie. - Rozejrzałem się dookoła. Było pusto.

-Aaa, przepraszam. - Szepnął.

-Powiem ci na ucho. - Nachyliłem się. Javier był dużo niższy i nawet gdy siedzieliśmy musiałem się schylić.
-Jej chłopak jest nienormalny. Znam go. - Spojrzałem na minę kolegi. Wytrzeszczył oczy i przejechał ręką po czole.

-O czym gadacie? - Alan wrócił z butelką szkockiej.

-Nie mów mu. - Javier powstrzymał mnie w ostatniej chwili.

Prawie zdradziłbym mu ten sekret.

-Yy, rozmawiamy o tym, że ojciec mnie nie chciał. - Powiedziałem szybko coś innego żeby nie wiedział o Jamesie.

-Co? - Czarnowłosy się skrzywił.

-Wiedział o mnie przez cały czas i tylko udaje, że nie. Aly nic nie wie. - Powiedziałem cicho i złapałem butelkę wlewając zawartość do szklanki.
-Płacił mojej mamie żebym nie zbliżał się do niego. - Wziąłem łyk cieczy i skrzywiłem się gdy przepłynęła po moim gardle.
-Chyba tatuś nie jest zadowolony, że z nim mieszkam. - Zaśmiałem się.

~*~

-Daj mi klucze. - Próbowałem uprosić Javiera o kluczyki do auta.

-Nie rozumiem co bełkoczesz. - Próbował mi wytłumaczyć, ale nie rozumiałem o co mu chodzi.

-Obiecuje, że pojadę tylko na Bahamy. To znaczy nie! Obiecuję, że nie pojadę na Bahamy. - Mówiłem spokojnie do kolegi. Zależało mi na odzyskaniu kluczyków.

-A ja nie pojadę razem z nim. - Alan ledwo wstał z krzesła i podszedł do nas.

-Pogarszasz sytuację. - Rzuciłem mu wrogie spojrzenie, ale ten uwiesił się na mnie.

-Wezwałem wam taksówkę. - Oznajmił ten drugi barman.

Jak mu tam było... Makka Lakka, czy inna taka...

-Wiem gdzie mieszka Javier i Alan, ale nie mam pojęcia gdzie ty mieszkasz. - Wskazał na mnie palcem.
-Będziesz dziś spał u Alana. - Stwierdził.

-Dzięki Makka Lakka! - Krzyknąłem do chłopaka gdy wypychał nas z baru do taksówki.

-Że co? - Zapytał bardziej siebie niż mnie i podał kierowcy adresy.

-Panie kierowco. - Zacząłem gdy mężczyzna ruszył.
-Usiadłem z przodu żeby nie czuł się pan samotny. Czy czuje się pan samotny? - Zadałem pytanie i spojrzałem z zainteresowaniem na mężczyznę. Nie dostałem odpowiedzi więc wyciągnąłem w jego stronę rękę udając, że to mikrofon.
-Niech pan mówi zanim skończą nagrywać. - Uśmiechnąłem się do niego.

Odpuściłem gdy rzucił mi wrogie spojrzenie. Wysadził Javiera pod jego paskudnym, małym domkiem, walącym się na łeb i wyjechał z tej szemranej uliczki. Alan zasnął na tylnich siedzeniach więc nie miałem z kim pogadać. Chciałem coś pośpiewać, ale wzrok kierowany zniechęcił mnie również do tego. W końcu dotarliśmy na miejsce. Mężczyzna wziął odpowiednią sumę z portfela, który mu dałem i oddał mi go z powrotem. Pomógł mi wyjąc czarnowłosego z auta i odjechał.

-Alanek. Nie możesz leżeć na krawężniku. - Próbowałem podnieść chłopaka, ale ostatecznie sam położyłem się na chodniku.

-Kevin? - Usłyszałem jakiś głos nade mną, ale nie miałem siły otworzyć oczu.

<><><><><><><><><><><><><><><><><>

Hej 👋🏼
Rozdział 19 z lekkim opóźnieniem, ale jest! Chciałabym dedykować go xDemonicznax dlatego, że jest cały o Kevinie. 😂💕
Życzę wszystkim miłego dnia! 🙉
~Poniaczynkova

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro