~Rozdział 10
Na zdjęciu widniał Kevin całujący się z jakimś wysokim, czarnowłosym chłopakiem. Fotografię musiał zrobić ktoś z ukrycia bo obściskujący się mężczyźni stali daleko od telefonu i ewidentnie nie widzieli, że ktoś uwiecznia ich na zdjęciu.
Spojrzałam na wciąż zszokowanego Jamesa i złapałam chłopaka za rękę. Przysunął mnie do sobie i zamknął w szczelnym uścisku. Czułam na sobie ciepło jego nagiej skóry i cudowny zapach perfumy której używa. Oparłam głowę na jego ramieniu i chciałam by trzymał mnie w tym objęciu już na zawsze.
-Chyba musimy z nim porozmawiać jak wróci. - Stwierdził niepewnie i zaczął bawić się moimi włosami.
-Chyba tak. - Przytaknęłam wciąż znajdując się w jego uścisku.
-Dziękuję ci.
-Za co? - Uslyszałam zdziwienie w jego głosie.
-Za to, że jesteś teraz przy mnie. - Pocałowałam bruneta w policzek, a ten wypuścił mnie z ramion.
Czy zrobiłam coś nie tak?
Zaczęłam dokładnie się mu przyglądać. Wyglądał jakby wpadł na jakiś genialny pomysł.
Już się boję...
-Aly! - Krzyknął uradowany.
-O co chodzi? - Nie mogłam doczekać się odpowiedzi i zaczęłam się wiercić.
-Pójdziesz ze mną na randkę? - Serce na chwilę przestało mi bić.
Myślałam, że to co stało się między nami to tylko jednorazowa akcja. Nie sądziłam, że zaproponuje coś takiego.
-Oczywiście, że tak. - Uśmiechnęłam się do Jamesa, co od razu odwzajemnił.
-Ale pod jednym warunkiem... - Zaczęłam by zbudować napięcie. Obserwowałam jak uśmiech momentalnie schodzi z twarzy chłopaka.
-Jakim? - Zapytał zmieszany.
-Że poleżymy tak jeszcze trochę. - Popchnęłam bruneta do tyłu przez co położył się z powrotem na poduszce i wtuliłam się w niego.
-Wystraszyłaś mnie. Myślałem, że wyjedziesz z czymś niemożliwym do wykonania. - Powiedział z ulgą i pocałował mnie w głowę.
-Mogę leżeć tak z tobą cały dzień. - Zaśmiał się, a ja poczułam jak na moją twarz nachodzą rumieńce. Poczułam przysłowiowe motylki w brzuchu.
Chyba zaczynam się w nim... O nie!
Nagle usłyszeliśmy przekręcanie zamka w drzwiach.
-Kurwa. - Chłopak szepnął w moją stronę rozbawiony i zaczął szybko zbierać swoje rzeczy rozrzucone po moim pokoju.
-Ciebie to bawi? - Powiedziałam oburzona i sama zaczęłam się śmiać.
James biegał po pomieszczeniu, a ja pękałam ze śmiechu. To wyglądało naprawdę komicznie. Gdy wybiegał z mojego pokoju prawie się wywalił i oboje mało nie zaczęliśmy się śmiać na cały dom. Rzucił rzeczy na podłogę swojego pokoju i wrócił do mnie. Cmoknął mnie szybko w usta.
-Wrócę tu. - Rzucił szybko i pobiegł z powrotem do siebie.
Zamknął drzwi do pokoju gościnnego w ostatniej chwili bo usłyszałam na schodach szybkie kroki.
Nie zamknął za to drzwi do mojego pokoju.
Położyłam się wygodnie na poduszce by nie wzbudzać podejrzeń. Zamknęłam oczy udając, że śpię. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Poczułam duże, ciepłe dłonie odgarniające włosy z mojej twarzy. Gdy ktoś nasunął na mnie kołdrę i pocałował mnie w czoło udałam, że się przebudzam.
-Kevin? - Powiedziałam ,,zaspanym,, głosem.
Od kiedy mnie całuje i sprawdza czy śpię?
-Sorki, nie chciałem cie obudzić. - Blondyn odpowiedział cicho.
-To nic. Powiedz tacie, że nie idę dzisiaj do szkoły i musimy jechać po telefon. - Usiadłam i zaczęłam uważnie przyglądać się bratu. Jego widok przypomniał mi zdjęcie, które znaleźliśmy na jego tablecie.
-Słuchaj... - Zaczął siadając obok mnie.
-Ojciec wróci dopiero za tydzień bo mają mały konflikt interesów z właścicielem konkurencyjnej firmy. Mieli się dogadać ale... Mniejsza o to. Wziąłem całą sprawę z telefonem na siebie i mam od starego kasę na nowy. Możemy po niego dzisiaj pojechać. - Wytłumaczył dokładnie i wstał.
-Dlaczego to zrobiłeś? Bardzo ci się oberwało? - Zapytałam zaskoczona.
-Tylko trochę. Widziałem, że ojciec jest zajęty sprawami firmy więc wykorzystałem dobry moment. - Uspokoił mnie i puścił mi oczko. Skierował się w stronę drzwi.
-Zaczekaj. - Zatrzymałam go w ostatniej chwili.
-O co chodzi?
Cholera nie dam rady... Jak mam zapytać go o to zdjęcie i rozmowę z Joshem?
-Często przychodzisz do mojego pokoju w nocy jak śpię? - Stchórzyłam i wymyśliłam coś na poczekaniu.
Blondyn ewidentnie się zawstydził i nie wiedział co ma odpowiedzieć.
Brawo Alyssa! Kretynko!
-Czasem... Głupio wyszło, przepraszam cie. Jeśli nie chcesz to po prostu... - Zaczął mówić unikając mojego wzroku. Drapał się po karku myśląc nad odpowiedzią.
-Nie przeszkadza mi to. Dziękuję. Nie wiedziałam, że się o mnie martwisz. - Przerwałam mu i wstałam z łóżka. Podeszłam do brata i przytuliłam go mocno.
-Tylko ty mi jeszcze zostałaś. Może czasem się nie dogadujemy i jestem dla ciebie oschły, ale naprawdę się staram. - Powiedział bardzo łagodnie. Nigdy nie słyszałam czegoś takiego w jego głosie.
-James śpi? - Zmienił temat patrząc na drzwi do pokoju gościnnego.
-Chyba tak. Nie widziałam go od wieczora. - Skłamałam.
-Aaa właśnie, nie ma światła. Trzeba zejść do piwnicy i sprawdzić co się stało. - Przypomniałam sobie jak wylądowaliśmy z Jamesem w łóżku.
-Muszę się położyć. Jak wstanę to się tym zajmę. - Poczochrał mnie po głowie, jeszcze bardziej plącząc moje długie włosy.
-Kevin! - Zrzuciłam jego rękę z głowy i wypchnęłam go na siłę z pokoju zamykając za nim drzwi. Na reszcie odetchnęłam z ulgą.
Podeszłam do łóżka i wzięłam tableta z szafki nocnej. Zrobiło mi się niedobrze z nerwów jak pomyślałam, że muszę zapytać go o zdjęcie.
Wylogowałam się z profilu brata i zalogowałam na swoim.
Nieodczytane wiadomości od Jamesa. Co za dureń...
James: Słyszę o czym gadacie. Ooo jaaaak słodko...
James: Też się o ciebie teraz martwię!
James: Nie śpię, a ty dobrze o tym wiesz kłamczuszko...
Ja: Jesteś niemożliwy...
James: Tzn boski? Wieeem ;*
James: Dzisiaj o 18 randka. Wymyśl coś żeby Kevin nie miał podejrzeń! Postaraj się księżniczko.
Co ja mam niby wymyślić?
~*~
Wyszłam z łazienki ubrana w czarne jeansy z dziurami na kolanach i pudrowo-różową bluzkę z długim rękawem i dekoltem w kształcie litery v. Włosy pokręciłam delikatnie prostownicą i zostawiłam delikatne fale by opadały na moje ramiona. Zrobiłam lekki makijaż czyli tusz na rzęsach, różowy błyszczyk na ustach, żel na brwiach, korektor pod oczami i nawet zaszalałam bo nałożyłam delikatnie różowy cień na powieki. Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się na górze... Cisza. Skierowałam się na niższe piętro, ale nie zastałam tam nikogo. Usłyszałam dźwięki dochodzące z dołu, więc ubrałam moje białe buty sportowe i wyszłam na zewnątrz.
Cholera jak zimno.
Skręciłam na tyły naszego domu i zatrzymałam się przed drzwiami do piwnicy. Były otwarte więc zeszłam na dół po stromych schodkach.
-Kevin? Jesteś tu? - Krzyknęłam nim wychyliłam się zza ściany. Piwnica była tak strasznym miejscem, że wolałam się upewnić czy nie zastanę tam mordercy.
-Jestem! - Usłyszałam stłumiony głos brata, jakby mówił do wielkiej rury.
Skręciłam w stronę, z której dobiegał głos i moim oczom ukazali się Kevin i James dłubiący coś przy skrzyni z bezpiecznikami. Uśmiechnęłam się do bruneta. Nie spodziewałam się, że go tu zastanę.
-I jak? - Zapytałam widząc, że brat drapie się po głowie i porządnie nad czymś główkuje.
-Kurwa to jakaś grubsza sprawa. Nie widzę, żeby coś było uszkodzone, a sprawdziliśmy już wszystko. Żadna żarówka się nie spaliła, nic nie wywołało zwarcia, bezpieczniki są całe, a kable są w idealnym stanie. - Wyliczył na palcach wszystkie możliwości i wyciągnął telefon z kieszeni bluzy.
-Zadzwonię po elektryka. - Oznajmił i wszedł na górę zostawiajac nas samych.
-Ślicznie wyglądasz. - James podszedł do mnie i zaczął dokładnie się przyglądać.
-Przytuliłbym cie, ale... - Wskazał na brudne ręce.
-Wyjdźmy stąd, ta piwnica jest straszna! - Rozglądnęłam się dookoła i przeszły mnie ciarki.
Wyszliśmy na zewnątrz i brunet zamknął drzwi do piwnicy na kłódkę. Weszliśmy do domu gdzie Kevin przeprowadzał przez telefon głośną wymianę zdań z ojcem.
-Nie będziemy żyć bez światła, może to nic poważnego. Dam ci znać ile elektryk policzy sobie za naprawę i prześlesz mi pieniądze na konto... Próbowałem to naprawić, ale nie jestem w stanie... Tak ty za to jesteś prawdziwym mężczyzną, więc przyjedź i to kurwa napraw! - Krzyczał do telefonu aż w końcu się rozłączył i rzucił urządzenie na blat kuchenny.
-Kurwa zwariuję. - Rzucił w naszą stronę.
-Kochany tatuś. - Parsknęłam śmiechem spoglądając na brata.
-Kiedy przyjedzie elektryk? - James zapytał szorując porządnie ręce nad zlewem.
-Po 12. - Wszyscy spojrzeliśmy na zegar.
-Mamy ponad godzinę czasu. - Zauważyłam.
-I jak pojadę z tobą po telefon? Teraz nie zdążymy bo sklep jest jakieś 40 minut jazdy stąd, a nie wiem ile nam zejdzie z naprawą oświetlenia. - Kevin załamał ręce i zaczął kręcić głową.
-Mogę ją zawieźć i coś wybierzemy. - James powiedział radośnie rzucając mi ukradkiem zabawne spojrzenie. Wyglądał jak ja gdy po raz pierwszy w życiu dostałam 5 z matmy.
Pierwszy i ostatni...
-No nie wiem. - Blondyn przyglądał się nam podejrzliwie.
-Podejdziemy pod mój dom i wezmę swój samochód. Obrócimy szybko tam i z powrotem. Ty w tym czasie ogarniesz to światło z elektrykiem. - Brunet nakreślił jasny plan działania, ale widać było, że Kevin nie jest zachwycony.
-Stary, normalnie bym tego nie proponował, ale skoro nie ma innego wyjścia? Muszę się odwdzięczyć, w końcu pozwalasz mi tu mieszkać przez jakiś czas. - Podszedł do przyjaciela i mówił cicho żeby pokazać, że nie jest mną zainteresowany.
Haa nice try...
<><><><><><><><><><><><><><><><><>
To już 10 rozdział, szybko zleciało 😅🎉
Pozdrawiam wszystkich cieplutko i zachęcam do zostawiania komentarzy! ❤️
~Poniaczynkova
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro