Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.Wiadomość

                    Pov. Sebastian
Jak zawsze z rana przygotowałem śniadanie dla Panicza tylko tym razem razy trzy. Szybko weszłem do sypialni Ciela. Zaczęłem go budzić tak jak zawsze przygotowałem mu kąpiel i wybrałem kreacje na dziś. Po ubraniu Panicza poszłem do Luny podać jej śniadanie zaraz po mojej narzeczonej pójdę do Panienki Midford. Weszłem do pokoju Luny nie spała w jej pokoju była jeszcze Lizzy. Podałem damą śniadanie z herbatą i wyszedłem. Ktoś zapukał do rezydencji otworzyłem drzwi a tam anioł rzuciłem się na niego cóż wtargnął na teren mojego Panicza.

-Sebastianie zostaw go to taki listonosz w niebie.-Usłyszałem głos Luny. Odrazu go póściłem.

-Czego chcesz?-Zapytałem poważnie.

-Mam wiadomość dla Panienki Luny.

-Jaką?-zapytała.

-Jest więcej morderstw.-Spojrzał na mnie podejrzliwie Sebastiana.

-Narazie nie mamy pojęcia kto to może być.-Powiedziała Anielca.

-Twój ojciec chce żebyś do niego pisała raz na tydzień chce być pewny, że nic ci nie grozi.

-Jest ze mną więc nic jej nie grozi.-Powiedziałem pewnym siebie głosem.

-Wątpię Luna uważaj na siebie.

-Dobrze będę uważała.

-Luna kto to?-Zapytała Lizzy zaraz skąd ona się tu wzięła?

-To mój znajomy.-Odparła.

-To ta dziewczyna?

-Tak.

-Yyy o co chodzi?-Zapytała zdezerientowana.

-Nie jest Panienka z Paniczem?-Zapytałem.

Listonosz z nieba wrócił do siebie  zrobiłem obiad Luna chciała mi  pomóc ale nie przyjąłem jej.

                  Pov. Luna
Poszłam się przejść po ogrodzie zostałam w nim Elizabeth. Siedziała w altance więc się do niej dosiadłam mówiła mi jak mało czasu spędza z Cielem. W głowie miałam pewien plan kolacja w altance ona i jej narzeczony. Pobiegłam szybko do Sebastiana.

-Sebastianie mam mały pomysł.

-Jaki Luna?

-Zrobimy kolacje w altance dla Ciela i Lizzy.

-Wątpię aby Panicz się na to zgodził.

-Ja się tym zajmę.

-A co dostane w zamian?-Powiedział poważnie.

-Nie powiem Cielowi, że w szafie trzymasz koty.

-Skąd to wiesz? Sprawdzałaś co mam w szafie?(lenny)-zapytał ze swoim typowym uśmiechem.

-Możliwe.

-Zgodzę się jeżeli przez jeden dzień przejmiesz moje obowiązki.

-No dobrze... chwila ale przecież ty ubierasz Ciela.

-Ubiorę go ale resztę dnia mam wolne.

-Zgoda.

Jak najszybciej mogłam wbiegłam do gabinetu Ciela był nieco zaskoczony. Pociągnęłam go za rękę i po chwili byliśmy już w altance młody Phantomhive nie był zadowolony. Sebastian zaczął grać na skrzypcach stałam po jego prawej stronie kiedy skończył grać szepnął mi do ucha ,,Kiedy my będziemy na takiej randce?'' Zaśmiał się a ja razem z nim. Ciel i Lizzy spojrzeli na nas troszkę dziwnie. Nie przejmowałyśmy się nimi za bardzo kiedy zjedli pomogłam posprzątać Sebastianowi Lizzy do nas podbiegła i podziękowała. Za to Ciel szedł do swojej sypialni bez wyrazu twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro