6.Kuchnia
Wstałam bardzo wcześnie jak na mnie postanowiłam dzisiaj zrobić śniadanie przygotowałam potrzebne produkty na naleśniki. Wyczułam czyjąś obecność szybko się odwróciłam na szczęście był to Sebastian. Spojrzał na mnie dziwnie natomiast ja się uśmiechnełam.
-Co robisz o tak wczesnej porze?
-Chciałam zrobić śniadanie no wiesz...
-Naleśniki na śniadanie? Może ci pomóc?
-Nie trzeba dam sobie radę.
-I tak ci pomogę.
Robiliśmy razem śniadanie kiedy Sebastian stał pilnował naleśników ja zaczęłam sprzątać kuchnię. Po zrobieniu posiłku Sebastian poszedł obudzić Ciela może nie jestem lokajem ani nikim takim ale miałam zamiar obudzić Lizzy. No właśnie miałam zamiar kiedy stałam przed drzwiami Lizzy wciągnęła mnie do środka. Miała problem z wyborem sukni chciała wyglądać dobrze ale nie wiedziała, którą wybrać więc jej pomogłam. Zeszłyśmy do jadalni byłyśmy pierwsze czekałyśmy na resztę kiedy wszyscy byli już przy stole zajeliśmy miejsca. Ciel się trochę zdziwił.
-Sebastianie od kiedy robisz moje ulubione śniadanie zawsze mówisz, że to nie zdrowe z samego rana?!-zapytał Ciel.
-Ja tylko pomagałem.-Odparł lokaj.
-Więc kto je robił?-zapytał zdziwiony.
-Ja.
-Nie zatruje się?-zapytał poważnym tonem.
-Oczywiście, że nie aż tak źle nie gotuje obiecuje ci to.
-Trzymam cię za słowo.-na jego twarzy widniał niewidoczny uśmiech.
Wszyscy jedliśmy w ciszy aż do momentu w którym Lizzy się odezwała.
-Luna świetnie gotujesz kto cię uczył?-zapytała zaskoczona.
-Gotowałam kiedyś z moją kucharką.-uśmiechnełam się na myśl o Abigel opiekowała się mną cały czas.
-Jak się nazywa?-zapytał Alois.
-Ma na imię Abigel.
-Ładne imię.-Powiedziała moja podopieczna.
-Przekażę jej, że Ci się podoba.
-I co Cielaczku nie zatrułeś się?-zapytał rozbawiony blondyn.
-A co ślepy jesteś oczywiście, że się nie zatrułem.-prychnął Hrabia.
-Ciel smakuje ci?-zapytała Lizzy.
-Może być.-odpowiedział krótko.
-Cieszę się.
-Luna możemy później porozmawiać?-zapytał Ciel.
-Oczywiście a o czym?-Byłam strasznie ciekawa o czym chce rozmawiać.
-Później się dowiesz.-Powiedział swoim tonem.
Po zjedzeniu Sebastian zabrał brudne talerze i poszedł je umyć. Ciel jest w swoim biurze i robi papierkową robotę. Alois i Claude wrócili do siebie a Lizzy siedzi w swoim pokoju. Nie wiem co mam robić z jednej strony nudzi mi się a z drugiej nie mam ochoty siedzieć z Lizzy ponieważ czasami zachowuje się dziwnie. Chodziłam spokojnie po rezydencji ale ten spokój szybko minął usłyszałam jak ktoś spada z małej wysokości ten odgłos dochodzi z pokoju po lewej. Niechętnie otworzyłam drzwi zobaczyłam służącą siedzącą na podłodze a koło niej była drabina domyśliłam się, że spadła więc zajęłam się poszkodowaną następnie zaczęłam wykonywać jej obowiązki noga ją bolała a ja nie chciałam by rudowłosa się przemęczała. Szybko uwinełam się z jej zadaniami chciałam wyjść się przewietrzyć ale usłyszałam płacz okazało się, że to Finny ukół się ostrym kolcem białej róży zajęłam się jego palcem i pomogłam mu w jego obowiązkach. Szybkim krokiem wróciłam do pokoju gościnnego w, którym spałam. Położyła się na łóżku nawet nie wiem kiedy zasnełam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro