2.Wizyta w piekle
To dzisiaj mam wybrać się z ojcem do tego cholernego piekła. Wiem, że chwilowo nie prowadzimy wojny ale w końcu jesteśmy rodziną królewską a wybieramy się do wrogów sami. Jesteśmy już w tym całym piekle szczerze nie podoba mi się tu nie jestem przyzwyczajona do takich widoków i jeszcze do tych wrzasków cierpiących dusz.
Szybko udaliśmy się do Zamku wszyscy na nas patrzeli z rządzą mordu weszliśmy do gabinetu Króla piekła zaczęłam się rozglądać duże biurko cztery fotele regały z książkami kominek i ta złowroga aura. Na jednym z foteli siedział Król a przy nim jakiś chłopak to napewno jego syn bo byle kto by tu nie siedział. Władca piekieł gestem ręki zachęcił nas byśmy usiedli razem z ojcem usiedliśmy.
-Witam was w moim Królestwie mam nadzieje, że po drodze nikt nie chciał was zabić-Powiedział Władca piekła.
-Witaj Lucyferze, przejdźmy do konkretów.
-Ty jak zawsze zaczynasz od konkretów może powspominaliśmyby stare czasy?-Zaproponował.
-Przepraszam, że się wtrącam ale chce już wracać do domu.
-O zapomniałbym to mój syn Antychrystus.-Pokazał na siędzącego chłopaka.
-Mogę już iść?-Zapytał znudzonym głosem Książę.
-To moja córka Luna skoro pozanie się mamy już za sobą to przejdźmy do konkretów.-Mój tata zawsze się tak zachowuje.
-Chcemy z wami zawrzeć pokój.
-No i to jest przejście do konkretów hihi.-Powiedział chichocząc.
-Najlepiej będzie jak odrazu to zrobimy i będzie po problemie.
-Dobrze ale musimy sprawdzić czy anioły i demony potrafią być w zgodzie.-Powiedział z chytrym uśmieszkiem.
-Sugerujesz coś???-Zapytałam.
-Podpisze to pod warunkiem, że Luna zostanie narzeczoną mojego syna.
-Co??? Nie zgadzam się!!!-Krzyknęłam.
-Nie mogłeś wymyślić czegoś innego?-Zapytał mój ojciec.
-Chcecie tego pokoju czy nie?
-Nie podejmę tej decyzji.-Mój ojciec spojrzał na mnie to znak, że ja mam podjąć decyzję.
-Yyy innego wyjścia nie ma???
-Nie ma.
-W takim razie zgadzam się podpisz już ten cholerny papier.
-Już już coś ty taka niecierpliwa?-zapytał z uśmiechem.
-Skoro wszystko jest ustalone to możemy wracać.
Wracamy do nieba mój ojciec jest zły i smutny w sumie to mu się nie dziwie. Jego córka musi być narzeczoną księcia piekieł a on nic nie może zrobić. Z tego co wiem to mój ojciec zna się z Lucyferem. Jesteśmy już w niebie ojciec poszedł zwołać radę obecnie czekam aż skończą i powiedzą mi co i jak. Nareszcie wyszli podbiegłam do taty poszliśmy do jego gabinetu.
-Luna ostatnio anioł pewnej damy został zabity przez jakiegoś demona chcę abyś pilnowała tej dziewczyny.
-Dobrze tato a jak ona się nazywa?
-Elizabeth Midford chce abyś przybrała ludzką formę.
-Jasne tato już idę kocham cię.
-Ja ciebie też.-szepnął do siebie.
Wyszłam z gabinetu jutro zamierzam wybrać się do tej całej Elizabeth. Narazie odpocznę w swoim pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro