14.Adrian
Od herbaty u Adriana minął miesiąc Sebastian przez ten czas się do mnie nie odzywał. Postanowiłam pójść do Sebastiana i dowiedzieć się dlaczego się do mnie nie odzywa. Nie wiem o co mu chodzi ale na pewno nie o tą herbatę. Nie zauważyłam, że stoję pod drzwiami mojego narzeczonego zapukałam ale nikt mi nic nie powiedział to znaczy, że jest gdzieś z Cielem i Lizzy. Teraz będę miała pretekst do rozmowy z nim narazie trochę się ponudze no ale cóż nic na to nie poradzę chyba, że... pójdę zobaczyć co robi służba. Szukałam ich chyba wszędzie w końcu weszłam do ich pokoju gdzie siedziała ta trójka, która nic nie robiła.
-Co się stało, że tu siedzicie?-zapytałam lekko zdezerientowana.
-Przyjeżdża do nas rodzina Panienki Elizabeth.-Odpowiedziała okularnica.
-Niech zgadne Sebastian kazał wam się nie ruszać z miejsca?-zapytałam pewna.
-Panicz dał nam wolne ale my chcieliśmy pomóc a Sebastian kazał nam siedzieć w naszym pokoju i nic nie robić.-Powiedział ogrodnik.
-Rozumiem no cóż...-Nie dokończyłam bo ktoś zapukał.
Poszłam otworzyć drzwi a tam ujrzałam Undertakera z szerokim uśmiechem wpóściłam go do rezydencji. Wszedł do środka zaprosiłam go do salonu zaprzyłam nam herbaty nie spodziewałam się, że przyjdzie do rezydencji Ciela.
-Dzisiaj z rana zabito kolejnego anioła.-Powiedział i popił herbatkę.
-Ech znowu.
-Zauważyłem, że te coś zabija co tydzień przed godziną dziesiątą więc żeby go złapać musimy poczekać tydzień.-czekał na moją odpowiedź.
-Dziękuję za pomoc Adrianie w takim razie trzeba będzię go złapać.
-Nie dziękuj mi przecież to nic takiego.-Powiedział z uśmiechem.
-Chyba tylko dla ciebie.
-Mam pytanko.-Powiedział spokojnie.
-Jakie?-zapytałam z odrobiną ciekawości.
-Gdzie są wszyscy?-Zapytał z dziwnym wyrazem twarzy.
-Ciel, Sebastian, Lizzy są poza rezydencją a reszta w pokoju dla służby.-Odparłam ciut znudzona.
-Rozumiem...pewnie ci się nudzi.
-Tylko troszkę.
-Mam pomysł zamknij oczy.-Powiedział.
-Dobrze.
Zrobiłam to zamknęłam oczy poczułam jakbym wzbiła się w powietrze. Nie wiem jak długo miałam zamknięte oczy czułam londowanie grabarz pozwolił mi otworzyć oczy. Chwilowo nie mogłam nic zobaczyć ale z czasem się przyzwyczaiłam i wtedy ujrzałam piękny widok. Piękna polana dużo zieleni pogoda dzisiaj była piękna taka słoneczna dzięki temu wyglądało to o wiele lepiej.
-Wow ale tu pięknie.-Powiedziałam zachwycona.
-Kiedyś przychodziłem tu codziennie stare dobre czasy.
-Naprawdę jakie było twoje pierwsze wrażenie na te miejsce?-zapytałam ciekawa.
-Gdy zobaczyłem ją pierwszy raz miałem takie same wrażenia jak ty teraz.-zaśmiał się.
-Przejdźmy się.-zaproponowałam.
-Chodźmy więc.
Szliśmy tak jakiś czas nie zauważyłam jak się ściemniło Undertaker odprowadził mnie do rezydencji przed drzwiami zobaczyłam zapłakaną Lizzy, zatroskanego Sebastiana i Ciela z dziwną miną. Kiedy Elizabeth mnie zobaczyła pobiegła do mnie jak najszybciej i kiedy była już blisko rzuciła się na mnie.
-Gdzie ty byłaś?-Zapytała przez łzy.
-Dlaczego płaczesz?
-Bo ja myślałam, że od nas uciekłaś bez pożegnania.
-Panienko martwiliśmy się o Panienkę.-Podszedł do mnie i mnie przytulił.
Pomachałam na Adrianowi dowidzenia on mi odmachał i odszedł z uśmiechem. Przekroczyłam próg domu i wszyscy zaczęli na mnie krzyczeć i zadawać pytania na które musiałam odpowiedzieć i uspokoić ich trochę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro