Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 44

Dobra. Jak obiecałam macie rozwiązanie:

-Którą drogę pokazałby mi twój brat?

Jeśli trafisz na prawdomównego, pokaże ci to co pokazałby jego bliźniak. Powiedziałby prawdę i wskazał fałszywą drogę.

Jeśli trafiłabyś na tego kłamiącego, on skłamie i zamiast dobrej pokarze ci złą drogę. Dokładne przeciwieństwo tego co pokazałby ten prawdomówny.

Wniosek: Zadaj to pytanie i idź w inną drogę niż ci dany bliźniak wskaże.

Speedspark POV.

Weszłam do Komnaty. Zaniemówiłam. Otaczały mnie takie wspaniałości. Od przyziemnych rzeczy, takich jak zajmę w sobie pieniądze, po energon, broń IronHide by się ucieszył. Ro wszystko tak kusiło, że musiałam użyć całej swojej woli, aby się oprzeć. Może nie jestem na codzień łakoma i skąpa, ale takie wspaniałości każdyby chciał mieć. Po obu stronach prostej ścieżki leżały stosy, naprawdę wszystkiego. Ba! Nawet jedzenia i auta, nawet elektronika! No po prostu raj. Cudem opanowałem swoją rządzę i starając się nie patrzeć na otaczające mnie wspaniałości przeszłam do kolejnej Komnaty. 

Na samym jej końcu ujrzałam miecz. Łatwo poszło. Pomyślałam. ZA łatwo. Miałam rację. Nie uwierzycie! Po drógiej stronie stał jakichś insectikon mierzący w Bee!!! Skąd on się tu wziął?!?! Jak?!?! O co tutaj chodzi?!?! Zaczęłam biec w tamtą stronę, jednak tuż przy lini zatrzymałam się. Przypomniały mi się słowa strażnika.

Jeśli ją przekroczę, nie wyjdę za skarbca. To jest PRÓBA! Tak... NIE! Pomóc Bee, nie, tak, nie...

TAK...!

Nie, miecz!!!

Tak!

Nie!!!

Moja podświadomość się kłuciła, a tymczasem insectikon nagrzewał broń. Nie mogłam się zdecydować! Co począć?!?!? Nie wiem! O nie, zaraz wystrzeli! Muszę go powstrzymać! Nie mogę wyjść za linię! Co zrobić?!?! Co zrobić?!?!

Bee spojrzał na mnie ze strachem w optykach... Zaraz... Bee by się nie bał!! To atrapa!!! Próba!! Pewnie ruszułam po miecz. Wyciągnęłam rękę po niego czując za plecami chuk wystrzału. Nie obróciłam się. Gdybym to zrobiła, nawet gdyby to była podpucha pognałabym zabić insectikona. Ujęłam miecz w dłonie. Pasował idealnie. Poczułam pulsacje swojej iskry. Wyciągnęłam miecz z kamienia w który był wbity.

Niczym król Artur.-pomyślałam śmiejąc się pod nosem.

Nim się obejrzałam, nie wiedzieć jakim sposobem stałam na plaży na Madagaskarze... Acha? Może moim kolejnym zadaniem jest odwiedzenie króla Juliana? To byłoby bardzo fajne, gdyby Upadły nie stał dziesięć metrów odemnie i patrzył na mnie z drwiną. Obróciłam się, aby polecieć, lecz po chwili wszystko do mnie dotarło... TAM JEST UPADŁY!!!! O nie!!! Natychmiastowo się obróciłam i spojrzałam na swojego wroga. Ten dalej na mnie patrzył... Nie, jednak nie. Teraz mierzył do mnie z działa, ale... NO WŁAŚNIE!! MIERZYŁ DO MNIE Z DZIAŁA!!!!

O kurwa-wyszeptałam pod nosem.

Uczyniłam tak samo jak on. Postanowiłam nie używać jeszcze miecza. Nie warto ujawniać wszystkich swoich atutów na raz.

Powiedziałam:

-Emm.. Hej? Muszę biec więc pa...

Odleciałem ile tylko sił w skrzydłach. Ten niestety postanowił mnie ścigać. Po chwili dołączyli do niego dwa predacony. Chcą walczyć? Dobra. Mają walkę. Ulądowałam na otwartym terenie i Przetransformowałam się w femme. Dalej nie wyjęłam miecza. Ten usatysfakcjonowany zrobił to samo. Identycznie predacony. Przypomniałam sobie starą kreskówkę. Między innymi piosenkę pt: I'm stronger than you. Zaczęłam ją śpiewać, ale z drobnymi zmianami. (Przeróbka by me. Orginał to piosenka I'm Stronger than you, z kreskówki Steven Universe, pasuje tematycznie)

Jestem Speedspark.

Wojowniczka.

Ze mną nie ma  żadnych szans takie coś,

Taki ktoś jak ty,

Znika, kto mnie spotyka. 

Bo moja walka płynie jak muzyka

Reguły naszej gry wyznaczam tu ja.

Wyciągnij miecz,

Niech zacznie się zabawa ma,

No dalej, zmierzymy się.

Ty Przegrasz, każdy wie.

Wyciągnęłam miecz i pobiegłam w stronę Upadłego. On strzelał we mnie laserami. Unikałam ciosów.

Ref. Mnie pokonać nawet w trójkę nikt nie zdoła,

W moim sercu drzemie siła połączona,

Dwóch stron moc mi wielką daje władzę,

Więc zadzierać ci ze mną nie radzę,

Bo więcej w sobie mam, niż Primus wie,

Dla równowagi liczę się,

Jestem odwagą, chonorowością,

Wielką opatrznością,

Schował blaster i wyciągną miecz. Wirowaliśmy w szaleńczym tańcu. Gdy go odepchnęłam ogłoszyłam jednego z biegnących na mnie predaconów.

Równowaga to ja aaaaa aaaaa aaaaa.

Aaaaa aaaaa aaaaa...

Wytrącił mi miecz z ręki. Moja broń wypadła na drugi koniec polany. Mój wróg zadał mi głęboką ranę na ramieniu lewej ręki. Skrzywiłem się i upadłam na kolana. Ten popatrzył na mnie triumfująco. O nie. Nie poddam się. Nigdy.

Oto właśnie ja,

Równowaga,

A jeśli myślisz, że wygrasz lepiej pomyśl jeszcze raz.

Bo we mnie jest Siła,

Mocniejsza niż twój miecz,

Więc lepiej tutaj się nie zblirzaj,

Od mych planet łapy precz.

Dostałam się do miecza i znów atakowałam go zajadle. Z twarzy zniknął mu ten jego denerwujący uśmieszek. Cięłam go w łydkę. Z rany zaczął wypływać fioletowy energon. Teraz ja prowadziłam, ale nie mogę stracić czujności.

Ref: Mnie pokonać nawet  trójkę nikt nie zdoła,

W moim sercu drzemie siła połączona,

I chociaż myślisz, że z armią dasz mi radę,

Wcale nie wiesz, kim jestem naprawdę.

Bo nie walczę dla władzy,

Korony też,

Dla zaszczytów, przecież to się wie.

Liczy się chonor, mądrość i przyjaźń,

Równowaga...

Zaśmiałam się i odebrałam mu broń. Przecięłam ją na pół świetlistym ostrzem.

Równowaga to ja aaaaa aaaaa aaaaa

Aaaaa aaaaa aaaaa

I dlatego wygram,

Aaaaa aaaaa aaaaa

I dlatego wygram

Aaaaa aaaaa aaaa a

Odcięłam głowę drugiemu predaconowi, a Upadły uciekł. No i takie zwycięstwa rozumiem!

Teraz rozumiem dlaczego Primus powiedział: śpiesz się. Naprawiłam lekko uszkodzony pancerz na ramieniu. Dobra. Teraz kurs na Nemezis. Wzniosłam się w powietrze.

Już po chwili byłam na statkowym lotnisku. Z mojego wcześniej zrobionego skanu wynikło, że wszyscy są na mostku. Ciekawe dlaczego? Pójdę do nich. Moje ostrze brzęknęło w pokrowcu na moich plecach. Przyłożyłam uszy do drzwi. To Optimus coś tam mówił do zebranych. Nie wiem co. Dobra. Czas na wejście w moim stylu...

Zrobiłam ,,Z buta Wjeżdżam".

Wszyscy natychmiastowo się odwrócili w stronę chałasu, a ja nie czekając na ich reakcję wydarłam się:

-Który idiota dał mnie do kostnicy?!?!?!?!

***

Hej! Nie, nie umarłam! Sorcia, że nie było rozdziału, ale w nagrodę macie ten bardzo, jak na mnie długi. To ja już nie przynudzam. Czekam na wasze opinie w komentarzach. Rozdział za ok. dwa dni... Pa!

Magda:D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro